szkoda słów na tych gamoni z pisu, bo co napisze w komentarzu? że o gospodarce nic nie wiedzą? czy wiedział o niej ktokolwiek od czasów piasta?
miedzy dżumą a cholerą. Jeśli PIS dojdzie do władzy,bezrobotni będą mogli znalezć pracę lako agenci rozmnożonych "służb" a emigracja wzrośnie,bo absolwenci byle jakich tzw.studiów i tak nie znajdą pracy w kraju .Za rządów prawicy,tego kameleona pod różnym nazwami (około 15 razy te dwie partie zmieniały swoją nazwę)nigdy nie było wzrostu gospodarczego,ale rosną lawinowo uposażenia dla "swoich" królików. Jedyną korzyścią będzie więcej świąt kościelnych,ale z obowiązkową bytnością w miejscach kultu KK.
dojdzie do demontażu Zielonej Wyspy Dobrobytu, wróci skrajna nędza, ciemnogród, państwo policyjne, faszyzm i obciach za granicą. Nowoczesne stadiony wybudowane na EURO 2012 zostaną przerobione na bazyliki, a przeciętny Kowalski z powrotem przesiądzie się z helikoptera bądź Maybacha (którego dorobił się dzięki wspaniałym rządom PO) do Fiata 126p z 1984 roku. Poza tym sex kamerki i nowoczesne swingers cluby zostaną zdelegalizowane.
Zgoda. Państwo i jego instytucje są od lat kompromitowane (celowo, mam wrażenie) nieudolnością rządzących ale w warunkach kryzysu pojawia się naturalna skłonność odwołania do niego (nawet u tych, którzy dotąd byli skłonni polegać tylko na własnej zaradności). Dlatego kwestią kluczową jest suwerenność ludu czyli odzyskanie przez społeczeństwo kontroli nad państwem.
sam w sobie nie jest afirmacją państwa, ale to tak na marginesie.
Co do meritum, czyli wyników sondażowych: z tym SLD nie jest tak źle, bo wyraźnie widać, że wyrósł on na trzecią siłę polityczną w Polsce.
Ja jednak wolałbym się dowiedzieć, jaka jest spodziewana frekwencja wyborcza. Bo jestem przekonany, że żadna z tych partii nie ma faktycznej społecznej legitymacji do rządzenia.
PIS (już wcześniej udowodnił,że) nie jest zdolny do zwiększenia "podaży chleba", więc "pójdzie w igrzyska".Pierwszy zostanie rozliczony Tusk i wierchuszka Platformy, potem Palikot ze swoim Ruchem, w rezerwie jest Miller wraz z SLD. Chyba, że wcześniej
zawali się ten cały solidarnościowy "mega przekręt".
PiS odbiera elektorat przede wszystkim SLD...
Wszelka tzw. reformatorska działalnośc obecnych władz ma, wbrew temu co wmawia się społeczeństwu, tylko jeden cel - cięcie kosztów. Efektem jest powolne obumieranie bądź też bezpośrednia likwidacja poszczególnych funkcji państwa. Państwo staje się coraz bardziej dziadowskie i tym samym coraz mniej potrzebne. W ten sposób kółko się kręci, a Platforma spełnia tak naprawdę rolę likwidatora. Najłatwiej to oczywiście zaobserwowac na przykładzie służby zdrowia.
Natomiast rzeczywiście można odnieść wrażenie, że w znacznym stopniu struktury państwowe żyją same dla siebie, a nie dla obywateli.
Statystyki nie potwierdzają samoograniczania państwa
---------------------------------------------------
To prawda od 1990 roku wzrosła 5 krotnie ilość urzędników ale też np.: rencistów (mamy ich w europie najwięcej !!!
Z czego to wynika?
A no z tego, że Państwo jest ostatnim przyzwoitym pracodawcą.
Pracowałem blisko 8 lat w samorządzie to wiem.
Teraz tułam się po różnych firmach prywatnych.
Jak opowiadam jak się pracowało w samorządzie to starsi słuchają tego jak bajki a młodsi pytają się czy to było za komuny?
Tak samo z rentami. W wielu regionach kraju renta czy emerytura to jedyny stale gwarantowany dochód.
A więc nie ma się co dziwić, że każdy się ratuje jak może.
Poczytajcie Doktrynę Szoku - Naomi Clain a potem przymierzcie przedstawione tam metody do zmian społecznych jakie zachodza na skutek kryzysu.
Aby obalić rządzącą oligarchię jest potrzebna Solidarność.
Mam na myśli Solidarność społeczną. Jednoczenie się ludzi.
Wystarczy aby kredytobiorcy Solidarnie przestali spłacać kredyty tzw. kredytowy strajk generalny a cały system padnie na kolana.
Dla tego trzeba zantagonizować i podzielić społeczeństwo.
Najprostsza metoda szczucia to:
młodzi biedni bezrobotni vs. starzy mający pracę i dochód oraz wcześniej zgromadzony majątek.
A pośrodku kredytowi niewolnicy drżący o utratę pracy.
Już jakiś rok temu toczyła się na łamach GW dyskusja czy starzy nie powinni się posunąć na rynku pracy i dać miejsce młodym.
Nie jest prawdą, że w liberalizmie państwo zanika. Zanika tu jedynie jego pozytywna opiekuńcza rola, natomiast funkcje opresyjne wzrastają i to bardzo wyraźnie. Skończy się to oczywiście nowym totalitaryzmem, którego zaczątki już mamy.
trzeba zrezygnować z wyłącznie egoistycznej postawy - a z tym jest najtrudniej (prawa biologii).
jednak jak widać, ludziom jeszcze nie jest "aż tak źle" by mieli ochotę zrozumieć takie proste sprawy. Więc musi się im jeszcze pogorszyć, by poszli po rozum do głowy. Z dobra wspólnego bowiem wynika dobro jednostki, ale z dobra jednostki jeszcze nigdy nie wynikło dobro wspólne.
Nie ma więc co fukać na PRL, lecz szybciutko odgrzebać dostępne jeszcze gdzieniegdzie dokumenty i zobaczyć, jak to oni zrobili, że państwo odbudowano, przemysł odbudowano i wszyscy ludzie mieli pracę, co jest obecnie nieosiągalnym ponoć ideałem.
Niemiecki niegdysiejszy minister Blum powiedział już dwadzieścia lat temu, że praca to jest coś znacznie więcej niż tylko zarabianie na chleb. Praca bowiem to także podstawa do samooceny każdego człowieka, który chce czuć się częścią społeczeństwa i chce mieć udział w dorobku społeczeństwa. Brak pracy to nędza, depresja, choroby, samotność. Praca to możliwość zadbania o własne utrzymanie, możliwość założenia rodziny, wychowania dzieci i potem spokojna starość. Bez pracy dla każdego nie da się tego osiągnąć.
Dlatego Zachód tak ochoczo wmawia nam, że socjalizm był systemem niewydajnym, bo jest dokładnie odwrotnie!
Kapitalizm przez kilkaset lat nie rozwiązał żadnych problemów trapiących ludzkość także obecnie, socjalizm w dziesięć lat był w stanie odbudować państwa po zniszczeniach wojennych, wyeliminował analfabetyzm całkowicie i dał pracę każdemu dorosłemu obywatelowi.
Kapitalizm miał dość czasu by udowodnić, że jest lepszym systemem. Lecz zamiast tego kapitalizm wywoływał nieustannie wojny, by jakoś się przy życiu utrzymać. Tak jest także i dziś. Bez kolonializmu i wojen kapitalizm zdechłby zaduszony chciwością kapitalistów i rozszarpany na sztuki przez nędzarzy będących stałym wytworem kapitalizmu.
Kapitaliści usiłują ludzi straszyć wyrazem "komuch" czy "socjalizm". Nie ma się czego bać. To tylko wyrazy. A ludziom przecież chodzi o to, by mieć pracę, pieniądze na utrzymanie i opłaty i szansę na spokojną starość. Walenie nas wyświechtanymi przez kapitalistów słówkami już się każdemu osłuchało. Czas nauczyć się patrzeć i rozmieć. Nie jest to aż takie trudne, jak się to niektórym wydaje. Gdy śmierć jest mniej straszna niż nędzne życie, czas na rozumne spojrzenie na rzeczywistość. Polacy są już blisko tego punktu.