http://wyborcza.pl/1,75248,12705964,Przedsiebiorcy_nie_placa_ZUS__Kantuja_panstwo_i_nas.html
"Pan Marcin w ubiegłym roku otworzył swój biznes w Warszawie. Zatrudnił pięciu pracowników. Oficjalnie zaproponował im jedną czwartą etatu, pracują na cały. A pieniądze dostają pod stołem. - Inaczej się nie da - mówi pan Marcin. I dodaje pod nosem, że państwo to złodzieje i ZUS to też złodzieje. A on płacić nie ma z czego. Bo go nie stać na wysokie składki."
Dosyć osobliwe rozumowanie. Nie stać mnie na plazmę za 4 tys, więc idę do sklepu i po prostu ją kradnę, bo "inaczej się nie da". Ewentualnie, rzucam na ladę jakąś 1/4 ceny, bo akurat tyle bylem w stanie odłożyć. Niestety, w tym przypadku daleko bym nie uszedł, bo za chwilę zjawiłaby się policja i mnie aresztowała. Pracodawcy mogą za to kraść dowoli, zagarniając dla siebie całość lub część składek pracowniczych, które też przecież stanowią składową wynagrodzenia, czym zmuszają pracowników do dotowania, subwencjonowania przedsiębiorstwa z własnych kieszeni. Ot, taki socjalizm dla bogatych...
więc niepotrzebnie autor się czepia przedsiębiorców.
Ale skoro nazewnictwo budzi takie emocje, to może wrócić do staropolskiego określenia "chlebodawca"?
żeby ukryć część przychodu przed mafią, która pobiera haracz od lokalnych przedsiębiorców, to też napiszesz, że mafiozi są "okradani"?
Mam propozycję by wszyscy, którzy uważają że mali przedsiębiorcy czegoś tam państewku nie płacąc, "oszukują nas wszystkich", sami zajęli się choć na krótko jakimś takim zarobkowaniem. Stuprocentowa gwarancja, że po ich miłości do państwa (do kapitalistycznego państwa!) nie zostanie śladu.
Lecąc wczoraj krajową dziewiątką widziałem pod Nową Dębą rzesze przydrożnych grzybiarzy. Ponieważ od sprzedawanych grzybów nie "odprowadzają" stąd też "oszukują nas wszystkich" (parę lat temu TVN próbował uskuteczniać taką nagonkę).
Spróbuj utrzymać sie ze zbieractwa runa leśnego przez cały rok... Dorywcze zbieractwo, tak jak prostytucja nie jest objęte podatkiem dochodowym i obrotowym, poza tym jest też kwota wolna od podatku, ale co to Ciebie obchodzi , gdy trzeba COŚ napisać w ramach totalnego sprzeciwu, żeby .....itd
Sorry bambosz, ale czy ty zrozumiałeś komentowany post?
Jest akurat znacznie więcej różnych patologii. Wymienię:
1. Notoryczne zaleganie z zapłatą za pracę - często tłumaczeniem jest, brak płynności, co niekiedy bywa prawdą, lecz nie zawsze
2. Różne formy mobbingu, od sławetnego "dziesięciu na twoje miejsce" począwszy, po inwektywy typu "lenie", "bydło", "robole", "hołota" itp. Po drodze jest jeszcze aroganckie, wielkopańskie, feudalne często traktowanie pracowników.
3. Zaniżanie wartości wykonanej pracy (zdarza się to notorycznie zwłaszcza w małych firmach)
4. Plaga umów na tzw.okres próbny
5. Brak jakiejkolwiek obrony ze strony związków zawodowych. O ile pracownicy wielkich, kluczowych branż mają możliwość obrony swoich praw, o tyle pracownicy małych i średnich firm są wobec employera praktycznie bezbronni. Teoretycznie mogą zwrócić się do sądu pracy, konia z rzędem jednak temu, komu uda się przebyć tą drogę przez mękę i wygrać z burżujem.