czasem pod wpływem emocji można zanleźć paralele, które nie nasuwają się przy trzeźwym oglądzie.
racjoinalne podejście jest przereklamowane. wybicie z równego i beznamiętnego toku myślenia o wiele szybciej doprowadza do ciekawych odkryć (vide anarchizm epistemologiczny thomasa s. kuhna i paula k. feyerabenda).
przyczółki !!!!
A to już mamy za sobą:
Tow. Pacewicz okopał się w burżuazyjnej naleśnikarni gdzie zgodnie z najlepszymi zasadami kamuflażu wtopił się w jędzach tam burżujów.
Tow. Bakalarczyk zajął strategiczną pozycję w kawiarni na pl. Zbawiciela gdzie przyczaił się za gorącą herbatką.
Węzłowe punkty w centrach miast mamy już opanowane !!!
A są jeszcze (niestety zamknięte kiedy są najbardziej lewicy potrzebne) GreanWaye i Starbaksy !!!!!
Wiosna będzie Nasza !!!
Nie będzie żadnej kawiarni i żadnego baru sushi w którym nie będzie Naszych Towarzyszy.
Zwyciężymy.
Pod warunkiem, że nie wystygnie Nam naleśnik i herbata !!!
Jak może być inaczej jeżeli odnosicie się do ludzi z taką pogardą za sam fakt jedzenia w tej a nie innej knajpie. Nic nie wiecie o ludziach, których widzicie a już ich oceniacie i przypisujecie do jakiejś grupy. Szufladkujecie. A później się dziwicie, że ludzie was nie popierają.
Bo to przeważnie prawda. Ludzie, którzy wyznają pewne wartości nie jeżdżą pewnymi markami samochodów po miescie bo to nieekologiczne i przeważnie w warunkach europejskich dużych miast niekomfortowe, nie kupują rzeczy których głównym składnikiem ceny jest logo&marketing, takie cechy osobowości (burżujskie) są połączone.
NIe ma ekologów jeżdżących SUVami po mieście, ani kupujących futra od projektantów. I w drugą stronę też tak to działa: jeśli do poruszania się po mieście ktoś używa terenówki, ma ubrania ze skóry tylko dla ich wyglądu - bo nie są ani praktyczne ani użyteczne, identyfikuje się z poglądami ogólnie uosabianymi przez Uwarzam Rze i pali papierosy to w każdym innym aspekcie życia jest takim samym przykrym egoistą którego znosić można tylko pod przymusem.
Otoczenie takiego człowieka składa się z osób jemu podobnych (którzy niby się przyjaźnią, ale w gruncie rzeczy uważają go za tańszego od siebie dupka) lub normalnych, którzy po prostu widzą go jakim jest: męczącym dupkiem.
nie wiem czy naleśnikarnia faktycznie jest pełna dupków czy normalnych ludzi, ale ceny (croissant - 7 PLN, capuccino - 9) raczej nie z tych najtańszych. Restauracja snobuje się na "prawdziwy Paryż" - moim zdaniem ironia Autora uprawniona.