Niektórzy jak najbardziej. Dziś (13.12) jest ich swego rodzaju święto.
No wiem czy to ich święto...raczej tego dnia więcej te osoby czeka nieprzyjemności,a rocznica ta szczególnie jest ważna dla ich oponentów.
Żeby musieli wybierać jakie leki sobie kupić w tym miesiącu, a jedyną rozrywką na jaką ich stać to pójście posiedzieć w osiedlowej przychodni.
Tyle lat harowali, żeby dostac jakieś ochłapy, a jakiś "ekspert" jeszcze im powie, że i tak dobrze mają.
PS. Właśnie Bury, tym emerytom akurat żyje sie bardzo dostatnio, a ty raff zwykle piszesz dobre prospołeczne teksty, więc nie wiem po co w jakikolwiek sposób chcesz esbecji itp. w "ich święto" bronić.
Co takie syntetyczne dane mówią o życiu różnych kategorii emerytów, o strukturze wydatków, o realnych problemach? Nic. Wiadomo że nie podniesiemy każdemu emerytury do, na przykład, czterech tysięcy na rękę, więc trzeba szukać rozwiązań konkretnych problemów.
A emerytury minimalne dla esbeków? Czemu nie, może by coś w tych pustych łepetynach zaświtało. Dwadzieścia lat za późno, ale zawsze.
ależ ja tu nikogo nie bronię...Po prostu konstatuję, że tego dnia bardziej widoczni i aktywni byli przeciwnicy Generała niż jego zwolennicy.
Przyznam, że jest to interesująca postać ze względu na usytuowanie w newralgicznym momencie dziejowym, ale jednak nie bardzo z mojej bajki, nawet jeślibym miał pewność co racji,na które się on powołuje uzasadniając swoje ówczesne decyzje.
Raczej jednak bym Jaruzelskiego stawiał w szeregu z Piłsudskim niż z politykami lewicowymi, ktorzy są dla mnie jakoś inspirujący ( mimo licznych zastrzeżeń do ich poszczególnych wyborów) takimi jak Jacek Kuroń, Ryszard Kuroń czy Karol Modzelewski. Prędzej po tej stronie ówczesnej barykady szukałbym inspiracji, ale wydaje mi się, że znajdowanie się wówczas po stronie władzy nie było samo w sobie czymś dyskredytującym totalnie i na zawsze daną polityczną biografię w całości . Też byli ludzie, którzy chcieli coś wartościowego robić, należąc do obozu rządzącego wówczas. Znam osobiście przykłady takich osób.