... niezwykle dojrzała analiza! Pozdrawiam!
że na realną lewicową działalność nie ma w tym kraju ludzi... są tylko mniej lub bardziej skore do korytka świnki... niestety....
Dobry tekst, niestety nie dla tego audytorium, które jest przecież de facto dzieckiem antykomunistycznej "Solidarności", dzisiaj ci którzy nad Wisłą odgrywają role niszowej ale rzekomo czystej, prawdziwej lewicy (PISpatrioty, anarchiści, postępowi od Michnika) są to sieroty po walce z komuną. Nic z nimi zbudować nie można, choć brzmi to nie bardzo w języku miłości, lewicowcy powinni uświadomić sobie, że ich miejsce na śmietniku historii.
ps.
@Im więcej czasu upływa od stanu wojennego, tym większym złem się on jawi.
Niekoniecznie, sondaże wśród Polaków są dość równo podzielone (wbrew solidaruchowatemu mitowi wojny polsko-jaruzelskiej)
Mam co prawda pewne uwagi, ale o tym potem.
doskonały tekst !!
Przejdźmy do konkretów. Jak to ma wyglądać w praktyce?
"Dobry tekst, niestety nie dla tego audytorium, które jest przecież de facto dzieckiem antykomunistycznej "Solidarności", dzisiaj ci którzy nad Wisłą odgrywają role niszowej ale rzekomo czystej, prawdziwej lewicy (PISpatrioty, anarchiści, postępowi od Michnika) są to sieroty po walce z komuną. Nic z nimi zbudować nie można, choć brzmi to nie bardzo w języku miłości, lewicowcy powinni uświadomić sobie, że ich miejsce na śmietniku historii."
W pełnni się taką opinią zgadzam.
Jaki jest cel? Socjalizm czyli uspołeczniona gospodarka planowa. Kto może dokonać obalenia kapitalizmu i przejścia do socjalizmu? Robotnicy i zbliżeni do nich pod względem ekonomicznym pracownicy, bo oni mają interes w rewolucji. W jaki sposób mogą tego dokonać? Przejmując władzę polityczną. W jaki sposób mogą przejąć władzę polityczną? Organizując się w rewolucyjną partię. Jak obalą dyktaturę burżuazji i ustanowią dyktaturę proletariatu: zbrojnie, czy pokojowo? Załóżmy, że pokojowo na drodze demokratycznych wyborów do burżuazyjnego parlamentu. Rewolucyjna partia robotników i pracowników zdobywa większość (tak zdefiniowana baza społeczna rewolucji ma potrzebną liczebność, przy założeniu, że jest zjednoczona pod sztandarem socjalizmu we własnej rewolucyjnej partii, a nie akceptuje kapitalizm i popiera partie burżuazyjne) i wprowadza rewolucyjne, socjalistyczne ustawy.
Zakładam, że wystąpi przeciwko temu rodzima i zagraniczna burżuazja. Załóżmy, że udało się pokonać wewnętrzną i zewnętrzną kontrrewolucję i kraj buduje socjalizm. Czy państwa kapitalistyczne/imperialistyczne pogodzą się z porażką i istnieniem socjalistycznego państwa w środku Europy? Wątpliwe. Jeśli nie będzie agresji militarnej to blokada gospodarcza połączona ze wspieraniem wewnętrznej kontrrewolucji z pewnością. Co w tej sytuacji? Budowa socjalizmu w jednym, stosunkowo biednym kraju? We wrogim otoczeniu imperialistycznym, które dodatkowo wspiera wewnętrzną kontrrewolucję? Skutki izolacji szybko przyniosą pogorszenie sytuacji, osłabienie sił rewolucji i wzrost sił kontrrewolucji. Masy przejdą na pozycje kontrrewolucyjne, a bez poparcia mas nie utrzymasz dyktatury proletariatu i nie zbudujesz socjalizmu. Żeby utrzymać dyktaturę proletariatu i budować socjalizm potrzebne jest poparcie i zaangażowanie mas. Bez tego sprawa jest przegrana i kontrrewolucja jest kwestią czasu.
A zatem rewolucja musi zwyciężyć w krajach rozwiniętych. Bez zwycięstwa rewolucji w krajach rozwiniętych imperializm stłumi rewolucje w krajach słabiej rozwiniętych. Ruch rewolucyjny w krajach rozwiniętych zaczął słabnąć wraz z tym, jak pod naporem robotników burżuazja podniosła ich poziom życia, częściowo dzięki wyzyskowi w koloniach. Robotnicy krajów rozwiniętych przyjęli postawę kolaboracji klasowej i nie przejawiają zainteresowania rewolucją socjalistyczną. Zerwanie kolaboracji klasowej i odrodzenie rewolucyjnego ruchu robotniczego w krajach rozwiniętych może nastąpić pod warunkiem takiego kryzysu kapitalizmu, który doprowadzi do pauperyzacji klasy robotniczej i warstw pracowniczych. Do tego czasu kolaboracja klasowa, opłacona częściowo z imperialistycznego wyzysku, trwać będzie w najlepsze. Dopóki trwa kolaboracja klasowa robotników w krajach rozwiniętych nie ma mowy o rewolucji socjalistycznej. Dopóki nie ma mowy o rewolucji socjalistycznej, nie ma też mowy o zwycięskiej rewolucji i budowie socjalizmu w krajach zacofanych. Czynnikiem osłabiającym kapitalizm i kolaborację klasową w krajach rozwiniętych byłyby zwycięstwa ruchów narodowowyzwoleńczych w koloniach, które stanowią zaplecze surowców i taniej siły roboczej. Burżuazja, która straciłaby zyski z kolonii straciłaby tym samym ważne źródło korumpowania robotników. Musiałoby też dojść do reproletaryzacji. Osobnym tematem jest stosunek robotników krajów rozwiniętych do ruchów narodowowyzwoleńczych w krajach rozwijających się, ale bardziej prawdopodobne jest opowiedzenie się po stronie rodzimych imperialistów niż walczących o wyzwolenie ludów, skoro pośrednio czerpią korzyści z ich wyzyskiwania. Robotnicy krajów rozwiniętych raczej okopią się na zachowawczych, imperialistycznych pozycjach kolaboracji klasowej niż przejdą na pozycje rewolucyjne, zwłaszcza, że partie komunistyczne są słabe, a tendencje faszystowskie bardzo wyraźne.
chociaż wydaje sie, że autor w trosce o czystość ideologiczną rozminął się trochę z realiami, chociaż postrzega je realistycznie.
będące próbą uporządkowania nieskoordynowanych ruchów i idei w lewicowej części społeczeństwa. Sam kilka lat temu na forum KP napisałem dziesięciopunktowy wyznacznik lewicowości. Jest do czego się odnieść.
Ad IV – * internacjonalizm służy naiwności (…) nie powinniśmy marzyć nawet o tym, że zachodni proletariat wstawi się za nami, czy wyjdzie dla nas na ulicę.*
Z tym nie można się zgodzić. Poważne zmiany w polityce wewnętrznej, na korzyść pracy, a na niekorzyść kapitału można wprowadzić tylko w oparciu o zmasowany ruch protestu we wszystkich krajach UE. Jeśli Polacy nie wyjdą na ulice dla poparcia Greków Hiszpanów, Portugalczyków, Włochów i w innych krajach to pojedyncze nieskoordynowane protesty w pojedynczych krajach nie mają znaczenia i zachodni protestujący także nie wystąpią solidarnie. Bez solidarności międzynarodowej żadna nawet najbardziej *unikatowa* strategia nie pomoże.
Ad VII – *Religia i kościół katolicki szkodzą, naprawdę.*
Prawda, tak samo jak zimne wilgotne powietrze, szkoda, że w tym katolickim społeczeństwie musimy żyć. Mnie bardziej służy klimat na Majorce:).
Ad IX – *Po dziewiąte, reformy w stylu socjaldemokracji przesunąć mogą Polskę wyłącznie w stronę dobrobytu imperialistycznego. A ten jest amoralny i ponad wszystko dla nas nieosiągalny.*
*Dobrobyt imperialistyczny* cokolwiek to oznacza, brzmi w każdym razie dość bałamutnie i nieprzekonująco.
Jasne jest tylko, że stanowisko: *Wszystko, albo nic* w rzeczywistości oznacza nic.
W końcowej części tekstu autor daje lewicy szereg wskazówek, w zasadzie słusznych.
Zastanawiam się tylko do jakiej lewicy się zwraca, kogo uważa za lewicę.
Nie jest to całkiem jasne. Wobec licznych linii podziałów, animozji i resentymentów nie ma dzisiaj lewicy jako ciało polityczne do którego można się zwracać z konkretnymi postulatami. Może dlatego jest ich tak wiele.
Ja nie widzę w Polsce żadnej zorganizowanej lewicy wyczerpującej moje rozumienie lewicy. Są w Polsce miliony ludzi o poglądach lewicowych, ale są podzieleni celowo lub losowo murami podziałów różnego typu, to piasek na którym nie można budować.
*Lewica musi zdać sobie sprawę z tego, że toczy prawdziwą wojnę.*
Zaiste do kogo ta mowa, kto ma toczyć tę wojnę, grupa skłóconych, niezdolnych do współpracy facetów ?
Jedyną zorganizowaną siłą, która ma znaczenie i pozycję parlamentarną, a głoszącą swoją lewicowość jest SLD. Jest wystarczająco dużo czasu do wyborów.
Jest czas na zaprzestanie podziałów, a dokonanie zjednocyenia. Tym ośrodkiem polaryzacji lewicy powinien zostać jak sądzę SLD.
I ja mam radę do wszystkich młodych ludzi o poglądach lewicowych, chcących aktywnie wystąpić w tej *prawdziwej wojnie*. Wstępujcie do SLD, bierzcie sprawy w swoje ręce. SLD ma problem kadrowy (demograficzny), za kilka lat stary beton wykruszy się, swoją obecnością w sojuszu lewicy, swoją ideową aktywnością stworzycie nowoczesną lewicową partię masową o kierunku socjalistycznym.
Zróbcie to !
Jeżeli tego nie zrobicie to pozycję i image SLD zawłaszczy Palikot.
...OGÓLNO-LEWICOWEGO RADYKALIZMU
czyli
MÓWIENIE O WALCE KLASOWEJ (ze szczególnym uwzględnieniem skuteczności języka konfliktu), ZAMIAST JEJ PROWADZENIA
oraz
SZCZEGÓLNA TROSKA O "ZADOWOLONYCH-KONSUMUJĄCYCH" JAKO "NOWA LINIA POLITYKI"
(no bo przecież istniejąca milcząca zgoda na nierówności społeczne pochodzi od elit oraz grup "rozbudzonych konsumpcyjnie"),
a przeciwnym razie "wzrastająca liczba faktycznie niezadowolonych i wykluczonych [z konsumpcji]" może "przerwać zgodę na obecny stan rzeczy" (no i wtedy "akcentowanie społecznych podziałów i różnic" będzie passé)
plus wiele bzdur i kilka oczywistości na poziomie lewicowego przedszkola.
Fajnie, że TK uświadomił sobie (i być może paru "kibicom" lewicy) pewne rzeczy. Jednak są to banały i frazesy znane chyba każdemu weteranowi radykalnej lewicy z ostatnich 23 lat. Od kiedy internet w Polsce upowszechnił się, widziałem już wiele tekstów, których autorzy doskonale wiedzieli "co robić", ale jakoś nigdy tego nie zrobili. Od ręki mógłbym napisać z dziesięć takich tekstów i odebrać mnóstwo komci i lajków od wirtualnej braci lewicowej :) Problemy ekonomiczne i powiązana z tym emigracja zarobkowa/zaprzestanie działalności lewicowych działaczy, dominacja liberałów i konserwatystów, netowe wodolejstwo i ogolna przymuła - to są realia konsekwentnej lewicy w PL. Teoria nie jest problemem - życia by nie starczyło na przeczytanie wszystkich marksistowskich publikacji z samej tylko filozofii czy socjologii. Brakuje za to, brzydko mówiąc politycznych żołnierzy, przepełnionych wewnętrzną dyscypliną i zamieniających swoje słowa w czyny, dla których lewica to nie zabawa w bunt. Łatwo jest błyszczeć publikując patetyczne teksty o odrodzeniu lewicy. Poczekajmy jednak, aż TK wyruszy na front walki klasowej oraz na dema lewicowe czy antyfaszystowskie. Czy wtedy uzbrojony w swą teorię zjedna sobie ludzi ? Czy stwierdzi jak wielu przed nim, że ludzie są ogłupieni prawicową propagandą i nie rozumieją jak świetne są jego idee :) Nie wiem czemu marnuje czas na ten komentarz bo i tak przecież blogerzy i komentatorzy lewica.pl wiedzą wszystko najlepiej - no ale niestety lewicowe uczucia czasem powodują irracjonalne decyzje :_)
No i jeszcze ta urocza wzmianka o tym, że zachodni proletariat nie poprze polskiego. Autor ewidentnie nie ma najmniejszego pojęcia jak wygląda sytuacja w ruchu robotniczym :) Do reszty nie będę się odnosił bo to i tak nie ma sensu. Ale przynajmniej jest rozrywka na nudne zimowe wieczory - można usiąść przy piwie, odpalić przeglądarkę i podziwiać jak TK uzdrawia lewicę :)))
"No i jeszcze ta urocza wzmianka o tym, że zachodni proletariat nie poprze polskiego. Autor ewidentnie nie ma najmniejszego pojęcia jak wygląda sytuacja w ruchu robotniczym."
A jak wygląda? Jeśli ocena jest błędna to podaj uzasadnienie. Proletariat Zachodu spokojnie przygląda się, jak jego rodzimi imperialiści atakują inne kraje. Widzisz gdzieś opór zachodniego proletariatu przeciw kolejnym barbarzyńskim agresjom imperialistycznym? Nie widać żadnego, choćby symbolicznego - demonstracyjnego - sprzeciwu, nie mówiąc już o realnym oporze np. w postaci strajku generalnego pod hasłem zaprzestania agresji. Gdzie ten internacjonalizm? Gdzie solidarność z proletariatem napadniętych przez imperialistów krajów?
Jeśli proletariat Zachodu nie ma nic przeciwko otwartym, brutalnym agresjom to co dopiero przeciwko powszedniej imperialistycznej eksploatacji innego kraju, która przebiega pokojowo.
Protest bezrobotnych, słabo opłacanych robotników czy dyskryminowanych powinien wybuchnąć już dziś.
Nie wiem od czego powinien się zacząć, ale może od palenia samochodów zagranicznej i rodzimej burżuazji - od czegoś trzeba zacząć. Francuscy lewicowcy wiedzą to od dawna i to robią. Strajki generalne - następna broń, którą trzeba zastosować.
Racja z internacjonalizmem. Robotnicy zagranicznej burżuazji nie nadstawią dupy ani policzka w obronie proletariatu krajów biedniejszych, zwłaszcza ci, którzy zarabiają powyżej średniej krajowej. Za wiele mają do stracenia,bo za duzo zarabiają.
Jest to ta sama relacja, w której przedsiebiorcy traktują pracowników i bezrobotnych. Także, co smutne, wielu pracowników "wyzyskuje w sposób werbalny" bezrobotnych. Dlatego to bezrobotni są najbardziej wyzyskiwaną i atakowaną w społeczeństwie grupą.
Jednak bezrobocie uruchamia pasywność, dlatego nie zdoła się sprawnej lewicy zbudować tylko w oparciu o nich, trzeba miec także tych, którzy nie zostali zdezaktwowani przez kapitalizm, ale muszą oni mieć interes klasowy w zmianach. Są to na pewno młodzi na umowach śmieciowych - muszą zapieprzać, bo z łaski pańskiej "pracodawcy" nie godzą się nie tylko na ZUS, ale często nie godzą sie na oficjalną płace nominalną, która ich zdaniem jest za wysoka.
Bohema - której istotnymi postulatami są feminizm czy kwestia równouprawnienia homoseksualistów - jest na razie tylko "lewicą" formalną, której "lewicowość" ogranicza się do nie-tradycjonalizmu w sferze sztuki i obyczajowości oraz różnych zwiazanych z tym eksperymentów. Ta część bohemy jeśli chce być rzeczywiście lewicowa, to musi zmienić także rzeczywistość materialną, zamiast ograniczać się do kwestii formalnych eksperymentów czy koncertów z Jurkiem Owsiakiem. Potrzebne jest tworzenie prospołecznych tekstów i obniżka cen na koncertach czy wystapieniach, a wtedy jakiś artysta będzie rzeczywistym lewicowcem.
No i jeszcze intelektualiści - zwłaszcza Ci, dla których lewicowością jest walka z antysemityzmem czy "męskim szowinizmem" oraz promocja internacjonalizmu a przynajmniej tak z ich dedukcji wynika - powinni pisać o realnych problemach klas upośledzonych, a nie po raz tysięczny interpretować Marksa na nowo, po raz setny omawiać cierpienie całkiem bogatego homoseksualisty z bohemy, a chyłkiem brać pieniądze od Sorosa na tworzenie "lewicy" rozumianej jako nieliczna sekta. Nie dośc przypomnieć jak kapitalista Soros zlikwidował ruch oburzonych poprzez zapłacenie tym ludziom, by nie protestowali przeciwko kapitałowi.
Takie to mamy problemy z grupami społecznymi czy innymi grupami, które chcą deklarować tak czy inaczej rozumianą lewicowość. Obecnie jest zbyt wielu ludzi, którzy chcą, aby lewica była sektą, a nie masą zdolną zmienić rzeczywistość na lepsze. Ale droga przed nami. Zamierzam stworzyć komórki organizacji (partii) na terenie całej Polski, szczególnie w powiatach z najwyższym bezrobociem i najniższa frekwencją wyborczą.
Osoby i organizacje zdolne do budowy takiej lewicy zapraszam do współpracy. Ahoj!
"Zamierzam stworzyć komórki organizacji (partii) na terenie całej Polski, szczególnie w powiatach z najwyższym bezrobociem i najniższa frekwencją wyborczą" -
- daj posta, jak założysz i cię wybiorą. ALE NIE WCZEŚNIEJ.
I uważaj na pobudzonych konsumpcyjnie bohemistów!
Bo będzie "ach joj!", jak mawiał klasyk bohemus.
Jednocześnie nie mogę pojąć, dlaczego dopiero w punkcie VIII autor wypowiedział się o milczącym przyzwoleniu na społeczne nierówności. Przecież warunkiem "sine qua non", podstawą od której trzeba wszystko zacząć, jest NIEZGODA NA PODZIAŁY. W Polsce jest z tym właśnie najgorzej. Polacy wręcz na codzień stosują nieprawdopodobną politykę stratyfikacji, oglądania się kto jest wyżej, kto niżej na społecznej drabinie, komu się kłaniać, komu podawać rękę, a wobec kogo można lub wręcz należy pozwalać sobie na lekceważenie, pogardę , kogo "trzymać za mordę" bez obawy o konsekwencje.. Bogaci odgradzają się od "biedoty", "fizoli", "hołoty", nieprzekraczalnym, nieprzeniknionym murem (często również fizycznym - strzeżone osiedla, zagrodzone jak twierdze) . Obserwuję też od lat powszechne, milczące przyzwolenie samych poniżanych na taki stan rzeczy. Taka pańszczyźniana pokora, przekonanie że "taki jest świat", "takie jest życie", "musi tak już być"... Tak jest od paruset lat. Polska Ludowa wbrew swojej nazwie niczego w tej materii nie zmieniła. Jedno jest pewne: bez zmian w tym obszarze społecznej świadomości wszelkie poczynania będą BEZOWOCNE.