nie ważne jaki był wynik głosowania, Platforma odniosła sukces. Po pierwsze pokazała temu wielkomiejskiemu elektoratowi, że frakcja liberalna z samym premierem na czele, walczy o prawa homoseksualistów. W Polsce już wszyscy przywykli do katolickiego ciemnogrodu więc sam fakt, że coś się robi wystarczy. Homoseksualni celebryci dalej będą popierać PO bo ich sytuacja życiowa i tak i tak jest lepsza, oni nie potrzebują wielkich zmian. To szary obywatel - gej częściej spotyka się z nietolerancją. Ale jego w mediach rzadko się pokazuje.
Po drugie kościół dostał to co chciał więc konserwatywny elektorat PO też jest zadowolony
niż to żeby geje na swoje praktyki mieli bumagę z orłem.
Ludzie, zejdźcie na ziemię.
tylko o związkach partnerskich? Sprawy obyczajowe są najmniej ważnym powodem dla którego ludzie głosują na PO. Nawet ten "wielkomiejski elektorat". Bo cóż w ich życiu zmieni ustawa o związkach partnerskich? Dla większości nie zmieni absolutnie nic. Może coś dla homoseksualistów, ale ich jest mało, a i to wątpię, żeby się od razu rzucili zawierać związki partnerskie. A co do heteroseksualnych, to po co im to? Żyją w wolnych związkach to widać tego chcą i jest im z tym dobrze, bo zawarcie ślubu to nie jest jakieś aj waj. Cała ta ustawa jest z praktycznego punktu widzenia nie potrzebna dla heteroseksualnych.
Lewica jako projekt emancypacyjny ma dać szansę na wyzwolenie się wszystkim uciśnionym, z każdej opresji, a nie tylko robotnikom z ekonomicznej. Postulaty feministek i gejów są tak samo ważne jak postulaty podniesienia płacy minimalnej, jeżeli bowiem zaczniemy mówić: Ich postulaty są ważniejsze, bo ich jest więcej - to nie będziemy się niczym różnić od prawicy, której idea polega na dowartościowaniu swojego wyobrażenia o normie, kosztem patologii w której tak naprawdę miesci sie większość społeczeństwa.
jest nas tyle ile nas widać i nikt tak naprawdę nie wie ilu nas jest - jesteśmy niewidzialni jeśli się nie deklarujemy, a nie deklarujemy się całą dobę. przecietny heteryk przyjmuje jako fakt, że jego rozmówca jest heterykiem, więc w jego umyśle jest nas co najwyżej troje i coś tu sobie krzyczymy za naszą siódmą górą i rzeką - prawda jest taka, że jesteśmy na tyle liczni, że na palcach jednej ręki mogę policzyć bardziej znaczące interakcje z heterykami w ciągu ostatnich 20 lat - żyję wśród swoich
możliwość zawarcia małżeństwa nie jest obowiązkiem i inaczej się tą możliwość postrzega, jeśli można z niej skorzystać, heteroseksualne konkubinaty też są inaczej postrzegane przez prawo w porównaniu z gejowskimi konkubinatami, co tłumaczy brak presji w spawie ustawy o związkach partnerskich ze strony heterycznej części społeczeństwa
a co najważniejsze: prawo nie zostało stworzone po to, żeby regulować to, co najpowszechniejsze, więc argument o tym że jakaś ustawa jest niepotrzebna bo dotyczy zbyt małej mniejszości jest zwyczajnie kretyński
postulat dochod minimalny , noze nie na poziomie socjalnego a egzystencji i podatek qw wysokosci 95 % dla dochodow powyzej 5 tys zl miesiecznie