Stąd przewrażliwienie zwłaszcza drobnych przedsiębiorców na tym punkcie.
Nawet jak tak jest u was przyjęte, to staraj się nie kraść. To naprawdę nieładnie.
i opowiadać że przecież pracownik ma swoją pracowniczą godność i nigdy, przenigdy...ale przecież niosą, cholera, wszystko co nie jest przykręcone do podłogi. Przy czym nieważne, czy chodzi o fabrykę, budowę, knajpę czy urząd.
Ja, ja, Ich weiss, Polnische Wirtschaft.
nie wiem o co tu się kłócić - jak wiadomo kraj jest pełen szarych pustostanów, które niegdyś huczały od roboty - biedny, ufny pracodawca zatrudnił drani i wykradli w try miga wszystkie biurka, krzesła i tokarki; komputery, długopisy i suwnice; dźwigi, pompy i wózki widłowe...
i teraz żyją dranie w willach pobudowanych na krzywdzie pracodawcy, a poznasz ich po maniakalnym śmiechu stłumionym polędwicą
jedynym rozwiązaniem jest wprowadzić specjalne prawa w miejscu pracy, takie, które dadzą mu prawo do chłosty w przypadku podejrzenia o kradzież, obcięcia rąk w przypadku kradzieży udowodnionej i pierwszej nocy w bierniku
Był gdzieś rok 1990 mój wójek szeregowy członek PZPR (a ja byłem na pierwszym roku historii na UW) powiedział mi:
Terz idzie po nowemu co lepsi z was którzy znają jeżyki niemiecki angielski to mają szanse na pracę a reszta bedzie poza marginesem.
Pretensję trzeba kierować do starszego pokolenia one chciało kapitalizmu, marzyło o nim,walczyło o kapitalizm z oddzialami ZOMO, komuna byla dla nich w latach 80 bee, no to jest on już i jest super. Niech młodzi zapytają rodziców na kogo głosowali w pierwszych wyborach bo moi na PZPR, jakoś czuli co bedzie.
Aż ciśnie się powiedzenie " Mialeś chamie złoty róg...."
dobrze odpowiedziałeś Westowi.
Tylko, żeby west zrozumiał ironię i nie wziął tego zbty poważnie.
Albo widzimy pewne zło w społeczeństwie, i staramy się je wykorzenić - albo udajemy że wszystko jest cacy, a jak nas ktoś za rękę złapie to wołamy że to nie nasza ręka, a "zły kapitalista" uwziął się na ludzi pracy. Warto? Przecież wszyscy wiedzą jak jest naprawdę. Kogo chcesz przekonać?
weast zrozumie co się do niego mówi, tylko wtedy gdy się z nim zgodzić bezwarunkowo
były takie zakłady pracy w którch marzenia pracodawców doprowadzono do perfekcji - pracownicy pokrywali koszty transportu własnym majątkiem, nie utrzymywano przy życiu jednostek nieproduktywnych, nie było tam związków zawodowych, urlopów, ani kobiety zaciążyć się nie spieszyły, ludzie szli do lekarza dopiero wtedy gdy rzeczywiście pracować już nie mogli (zamiast udawać chorego z lenistwa) i nie wypłacano wynagrodzeń, gdyż samą nagrodą był dar życia
masowe zwolnienia też nie były nadzbyt skomplikowane
można było też rozwinąć się i wykazać przedsiębiorczość - świadczyć usługi na które był akurat popyt, czy dostarczać dobra luksusowe kolegom z pracy
Wiem o jakich "zakładach" mówisz. Tak, to rzeczywiście ideał kaprealizmu.
pisanie o złośliwych i wrednych pracownikach kradnących co popadnie podczas gdy nie zauważa się że to pracodawca okrada pracownika z owoców jego pracy zamiast tego dając mu często uznaniową jałmużnę.
To jest dopiero złodziejstwo.
Z kradzieżą w pracy się spotkałem. Myślę że Polacy pracujący ze mną na kuchni w Londynie którzy podżerali frytki albo ser w trakcie robienia posiłków to wyjątkowe męty. Za to nawet im ręki nie podawałem bo tą samą rękę wyciągali po nie swoje!
weast kiedyś napisał że ustanawianie pensji minimalnej i jej podnoszenie nie jest nawet potrzebne, bo pracownicy kradną
teraz pisze, że po prostu u nas jest przyjęte kraść w pracy (więc w domyśle jest ok, że pracodawcy wprowadzają w rzeczywistość elementy absurdu)
weast nie widzi problemu w niskich zarobkach - jak każdy prawiczek woli leczyć skutki, zamiast przyczyn
mam nadzieję, że niezgodne z prawem (chociażby z prawem) zachowania pracodawców (a też jest taki problem społeczny, nie ma co udawać że nie istnieje) tak samo piętnujesz jak tych pracowników co frytek za dużo zjedli.
kradzieże w pracy, lekceważenie obowiązków (np. prywatne telefony w czasie pracy) itp. uważane są w pewnych środowiskach za coś normalnego.
I co sami ludzie potem skamlą że nie są przez pracodawców doceniani :-)))
Straszne, przez te dwie minuty sporo ukradli pracoDawcy!
I chyba nikt tu nie "skamle" (ech..).
Poza różnymi biznes senter klubowiczami.
Tylko że nie o tym autor bloga pisał. Inna sprawa że polskie prawo pracy jest zbyt restrykcyjne.
Jeżeli to były akurat dwie minuty, w czasie których klient w knajpie czekał na obsłużenie, a kelnerka w tym czasie na jego oczach trajlowała przez telefon - to tak, strata mogła być całkiem wymierna (np. wyrażać się w tym, że następnym razem klient wybierze inny lokal).
dyskutowanie z weastami jest jak dyskutowanie z moim landlordem - nie ważne co jest powiedziane, ważne co on chce usłyszeć
przeraża. Mój kolega który przez ostatnie 3,5 roku pracował w sortowni odpadów w Edmonton w Londynie opowiadał jak to co poniektórzy zamiast papier do pojemników wkładać kradną książki i gazety do czytania a czasem nawet byle jaki papier żeby tyłki podcierać.
Nie dość że pracowali w prestiżowej okolicy (najwyższy wskaźnik przestępstw z nożami) w elastycznych godzinach (np. piękna zmiana od 20 do 7 rano), w dobrych warunkach (śmieci wydzielają metan więc ciepło jak za piecem u babci Władzi) to jeszcze kradli.
Ps.
A najgorsze skur%$ (gorsze od tych frytek) robiono u mnie. Zżerano resztki po gościach! Przecież nie dla psa kiełbasa, jeszcze od żarcia frykasów zachce im się związki zakładać albo więcej frytek zjadać.
Na szubienice!
( która jeszcze wypełniła deklarację członkowską populistycznej, lewackiej partii) bo pamiętam że w roku 2010 dostałem z tyłu karczycho od "projekt lidera" bo w toku skomplikowanej sprzedaży kanałów HBO przez Internet odpalałem na kompie lewica.pl i prywatną pocztą (były blokady ale od czego jest nasza klasa antycenzor;).
Dał po łbie a mógł zabić, albo co gorsza zwolnić albo jeszcze gorsza przenieść na telefoniczną sprzedaż poradników liturgicznych dla księży.
A ja ich nie poszanowałem i w maju 2012 zakończyłem kariere z telemarketingiem:)
A jak podkradanie w pracy ma się do czegoś co nazywa się "etosem pracy" i zawsze było mocno eksponowane w ruchu robotniczym?