przebiła się przez te "politycznie poprawne" dziurawe woalki.
A co do meritum - no tak, na zachodzie płacą więcej (choć, biorąc pod uwagę siłę nabywczą, nie tak znowu wiele więcej). Natomiast rzeczywiście ci, którzy oferują "wysokie płace" np. w Szwecji, żyją (czasem pośrednio, czasem bezpośrednio) z tanich pracowników w Polsce czy Bangladeszu. Dziwne że się o tym zapomina.
"Wynika z nich jasno: pracodawcy w Polsce w żadnym wypadku nie są zainteresowani bogaceniem się narodu, bogaceniem się obywateli i rozwojem społeczeństwa."
Pracownicy działają za to odpowiedzialnie, długofalowo i altruistycznie. Swoje siły angażują w ogromnej części w bogacenie się jakiegoś tworu zwanego "narodem".
I chyba spełniają się zawodowo czy ambicjonalnie gdyż przytłaczająca większość jest zadowolona - wg CEBOS'U.
http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/675915,cbos_polacy_sa_zadowoleni_ze_swojej_pracy.html
A Pan Kazimierczak w być może nieco ostrych słowach przypomniał rzecz podstawową:
W tej chwili, przy obecnych obciążeniach fiskalnych, alternatywą dla umów tzw. śmieciowych nie jest umowa o pracę ale praca na czarno bądź bezrobocie.
Policzmy jaka jest różnica dla pracodawcy, na przykładzie dwóch pracowników i dwóch firm. W obu pracownicy zarabiają 1500 zł/m-c NETTO, jednak w pierwszej pracują na umowę o pracę, w drugiej zlecenie. Jakie koszta to generuje dla pracodawcy?
Na umowie zlecenie aby pracownik dostał 1500 zł " na rękę"
pracodawca musi zapłacić 1752zł.
Na umowie o pracę w tym samym przypadku pracodawca musi wyłożyć 2485zł - to jest 1000 zł na same podatki!
Być może to jest nie moralne, świadczy o żądzy krwi kapitalistów albo co tam jeszcze nawymyślacie ale jest prawdziwe i ani zaklinanie rzeczywistości ani magiczne myślenie nie zmienią tego.
W Polsce niezbędna jest rzeczowa dyskusja na temat kształtu ustroju na najbliższe dekady. Jakiego zaangażowania państwa- i co ważniejsze- w jakie dziedziny oczekują Polacy. Jakie poniesie to konsekwencje, głównie długofalowo. Nie mówię tu o nędznym badaniu jak n.t. PRL'u po którym całej lewicy orgazm odciął dopływ krwi do mózgu, zabijając umiejętność krytycznej analizy faktów. Ale o prawdziwej, merytorycznej dyskusji,z udziałem środowisk naukowych, pracowników i pracodawców. Za to z pewnością bez taniego populizmu. Być może rozłożonej na lata, z pewnością zakończonej referendum.
Ruch społecznego niezadowolenia powstaje na naszych oczach. Jest nieustrukturyzowany, dość chaotyczny nie tylko w metodach dojścia do celów ale i w samym ich zdefiniowaniu. Jest infiltrowany przez środowiska populistyczne, Rydzyka czy Dudę. Dlatego sądzę, że zadaniem lewicy nie powinno być prześciganie się na demagogiczne hasła ale prawdziwa praca u podstaw która może doprowadzić do skierowania siły tegoż ruchu do zainicjowania debaty, a tym samym zmian w Polsce.
http://rabkor.ru/opinion/2013/03/11/disturbing-bellyful
Tak. Pracownicy działają odpowiedzialne i długofalowo. 20 lat godzą się na odbieranie im kolejnych praw w imię lepszej przyszłości i świetlanego jutra. W tym czasie pożal się Boże przedsiębiorcy budują sobie lepsze dziś, mając naszą przyszłość, że zacytuję jednego z ich liderów, w dupie.
Żadna retoryka tego nie zmieni.
raczej suche fakty.
Właściciele mikro i makro przedsiębiorstw to nie bezduszni kapitaliści.
Mówię o właścicielach małych sklepików, warzywniaków, ludziach jeżdżących po targach. Harują całymi dniami, żaden ośmiogodzinny dzień pracy ich nie obowiązuje.
I oni mając zysk netto z miesiąca np.3 tysiące zastanowią się kilka razy czy wyłożyć dodatkowy tysiak na podatki " w imieniu pracownika" czy zatrudnić kogoś na czarno, albo jeszcze lepiej - zwinąć interes.
Ciężko jest z tym dyskutować, część firm zostanie zamknięta.
Oczywiście są firmy które nadużywają tego typu umowy pomimo, że stać je na to. Jednak sytuacja na rynku pracy powoduje, że mogą sobie na to pozwolić. Walczmy z przyczynami, jest ich wiele, są już strukturalne, wymienię jedynie kilka z nich:
1. klin podatkowy - jeden z najwyższych w Europie.
2. Studia wybierane bez namysłu: politologów, socjologów i filozofów mamy najwięcej w Europie. Bez namysłu ponieważ nie wiąże się to z żadnymi konsekwencjami.
3. Przepisy krępujące biznes ale i codzienne życie.
4. Biurokracja. Nie tylko kosztuje ogromne pieniądze ale jeszcze dusi każdy przejaw innowacyjności.
wymieniać można długo, każdy zresztą mógłby dopisać swoje punkty. Istotne jest aby zająć się całościowo tematem, bez szukania półśrodków, sposobów na zdobycie szybkiej popularności kosztem konsekwencji.
>W Polsce niezbędna jest rzeczowa dyskusja na temat kształtu ustroju na najbliższe dekady. Jakiego zaangażowania państwa- i co ważniejsze- w jakie dziedziny oczekują Polacy.
Ja nie wierzę już w żadne debaty i narodowe kompromisy. W stosunkach pomiędzy pomiędzy kapitałem, a pracą w kapitalizmie neoliberalnym istnieją sprzeczności zasadniczej natury i rozwiązaniem może być, albo socjalizm, albo nieustanna walka w której strona kapitałowa (bezwzględni w dążeniu do maksymalizacji zysku pracokupcy, finansowi żonglerzy i prestidigitatorzy, bogaci ludzie wyzuci z poczucia solidarności międzyludzkiej i politycy na ich usługach) stosuje ludziom pranie mózgów we własnych mediach i stopniowo zmienia stosunki pracy w kierunku nowego niewolnictwa, zaś strona pracy ma do dyspozycji tylko walkę siłową w obronie swej substancji życiowej.
Nie lubię powoływać się na historię, ale w tym wypadku argument z historii wydaje się trafny. Znany pisarz niemiecki Friedrich Dieckmann (ur. w dzisiejszym Gorzowie Wkp.) kilkanaście lat temu w podobnej dyskusji zauważył:
*Trzeba szczególnie widzieć, owe prawa wolnościowe, które nazywamy prawami człowieka, od tolerancji religijnej do zniesienia poddaństwa i niewolnictwa, historycznie ciągle tylko w sposób siłowy mogły i były wprowadzane, za pomocą władzy monarszej (Friedrich II i Joseph II), albo za pomocą rewolucyjnej siły narodu. Jest to pole pewnej ambiwalencji, właśnie w świetle nie siłowego ustąpienia socializmu państwowego z historycznej sceny.*
Dzisiaj dodatkowym utrudnieniem dialogu społecznego jest globalizacja, bo walka musi się rozprzestrzeniać na wiele krajów świata, a strona pracy musi wykorzystywać każdą możliwość współpracy ze społeczeństawami innych krajów.
Niezbędne jest także przygotowanie, opracowanie modelu funkcjonowania państwa zrównoważonego rozwoju w oparciu o solidaryzm społeczny, ale bez udziału kapłanów Neoliberalnego Kościoła Kapitału. Tym panom już dziękujemy.
To co piszesz, to nie retoryka. To demagogia.
Najfajniejszy jest taki drobny sklepikarz, biedaczek, kasujący ode mnie VAT i nie rejestrujący sprzedaży.
W rzeczywistości więcej kosztuje go lizing samochodu żony (na firmę, a jak!) niż pensja pracownika.
Drobna uwaga. Skończmy może z tym "sercem Europy". Bo to jest nie żadne jej serce, lecz do wyboru - albo ostatnie (jedno z ostatnich) jej zadupi, albo to już w ogóle nie jest Europa. Osobiście oczywiście stawiam na pierwsze. Taka jest prawda. I nie wynika ona z tego czy innego systemu, lecz z położenia, historii, kultury.
Nie, naprawdę nie mogę, Polska to serce Europy. He, he. Wynikać z tego może, że np. Italia albo Francja jest jakąś peryferią. Ciekawe, czy przedstawiciele tych narodów przyjeżdżając nad Wisłę myślą, że przybyli do centrum kontynentu (czy zresztą czegokolwiek innego).
Konieczna jest międzynarodowa koordynacja i współpraca robotniczego buntu. Przepraszam, od czego mamy dzisiejsze środki łączności? Jak na razie z dobrodziejstwa globalnego świata korzysta niemal w całości kapitał. Może najwyższy czas, aby świat pracy również zaczął wykorzystywać choćby globalną sieć...
A propos małego sklepikarza, akurat jemu nie odmawia się trudu, harówki i nikt nie ma takiego zamiaru. Ale poza małym sklepikarzem są inni: żerujący na ludziach pracy różnego kalibru "rekiny biznesu"...
@tymas proponując dyskusję na temat *kształtu ustroju na najbliższe dekady* zastrzega:
> bez taniego populizmu.
Ciekawe jak rozumie on *tani populizm*, bo to dość szerokie pasmo znaczeń i jeśli przyłącza się do tych którzy wołają: *Zmniejszyć podatki* to właśnie wpisuje się na listę swego rodzaju populistów.
Natomiast populizm lub *tani populizm* w nomenklaturze neoliberalnej oznacza żądanie zmian mechanizmów społecznych (odwrócenie niekorzystnych) na korzyść większości społeczeństwa i ma odcień lekceważący i poniżający.
>Ruch społecznego niezadowolenia powstaje na naszych oczach. Jest nieustrukturyzowany, dość chaotyczny nie tylko w metodach dojścia do celów ale i w samym ich zdefiniowaniu. Jest infiltrowany przez środowiska populistyczne, Rydzyka czy Dudę.
No tak, środowiska które domagają się działania i odwrócenia istniejących niekorzystnych, a nawet fatalnych trendów społeczno gospodarczych to wedug tymasa środowiska populistyczne :). Dlatego także jestem sceptyczny co do dobrej woli ludzi, którzy z jednej strony niby proponują debatę i dialog społeczny, a z drugiej strony posługują się poniżającym drugą stronę epitetem populizmu.
W istocie rzeczy to co pogardliwie nazywane jest populizmem to ruch społeczny ku zdiagnozowaniu i uzdrowieniu ciężko chorej demokracji, a zatem ci którzy zastrzegają *tylko bez populizmu* żadnego dialogu i takich zmian nie chcą.
@Tymas: +1
@Adrem63:
MISie są w tym kraju głównym źródłem wpływu do budżetu z tytułu CIT. Walka z transnarodowymi, oderwanymi od lokalnych społeczności korporacjami nie powinna uderzać w tych drobnych przedsiębiorczych.
Jeżeli nie widzisz między nimi różnicy a jedyną ścieżką jest krwawa rewolucja to idź proszę, podpal warzywniak na rogu - jak mniemam uderzysz w międzynarodowy kapitał i banksterów :).
@poziomka:
To piszesz to nie retoryka tylko demagogia.
Złośliwe matki pasożytują na pracodawcach wyciągając od nich pieniądze na zwolnieniach, redukcjach etatów etc.
@populizm:
Czekam na standardowy flame kto jest cynicznym populistą a kto uczciwie z ręką na sercu troska się o problemy społeczności