W Polsce związki zawodowe to oddzielna historia nie związana w żaden sposób z tym co rozumie się przez taka organizacje. Powstały one w 1980 na fali strajków zorganizowanych przez "Solidarność" za pieniądze kapitalistycznego Zachodu przy pomocy Kościoła kat. i pod wezwaniem Jana Pawła II, a podczas kapitalistycznej restauracji (tzw. plan Balcerowicza, pierwszy niekomunistyczny rząd pod 1945) służyły za tzw. parasol ochronny wywłaszczania z praw klasy robotniczej. Dziś oczywiście strajki wciąż organizuje "Solidarność", ale zgodnie z tym co Marks napisał o powtarzaniu się historii, jakże inna: dawniej tragiczna, dziś komiczna.
zawsze przez media podawany jest na pierwszym miejscu mimo, że OPZZ jest większy. Inne związki nie istniej a realnie w mediach. Solidarność to żółte związki zawodowe. Ich podstawowa funkcja to pacyfikowanie nastrojów społecznych. Tym razem też.
Jeżeli finałem "strajku generalnego" jest wiecyk / nie wiec / pod uzędem wojewódzkim na 200 osób, jeżeli strajk tramwajarzy jest od 3 - 6.00.... to pochody powinny być w baletkach po chodnikach, a Duda powinien sobie zmienić nazwisko na Dudek...