dziale blogów - to już trzeci tekst Po wpisach K.Pacewicza i T.Kochana) na ten sam temat i z taką samą tezą.
Autorzy tych blogów, o ile wiem, są zwolennikami "narracji" postulującej "różnorodność".
Dlaczego zatem tylko ją postulują a nie praktykują?
@We wspólnym hołdzie tym, którzy zginęli.
Co takiego dla polskiej lewicy zrobili np. Gosiewski, Płażyński i w ogóle establiszment kapitalistycznej Polski aby lewica miała oddawać im hołd? Przecież te elity reprezentują całkiem inne interesy od interesów lewicy.
zrobił kapitan Dreyfus, żeby lewica miała go bronić?
Czemu lewica amerykańska interesowała się powodami śmierci Kennedy`ego? Czemu trudziła się podważaniem oficjalnej wersji wydarzeń z 11 września 2001?
"mlm" - to etap "guesdyzmu": kierunku nazwanego tak od imienia Julesa Guesde`a, który skompromitował się właśnie w trakcie afery Dreyfusa, wieszcząc że lewica nie powinna się interesować tą kłótnią w "burżuazyjnej rodzinie". Jego imię własne stało się wśród rewolucjonistów synonimem dogmatyzmu, praktycznego oportunizmu i zerowej umiejętności myślenia politycznego.
Jeśli próbujemy historycznych porównań to akurat środowisko polityczne, które tutaj reklamujesz pasuje do strony stojącej przeciw Dreyfusowi ("judeosceptycy", konserwatyści, klerykałowie, tradycyjna armia).
A ci którzy zginęli 10 kwietnia? Reprezentowali szeroki przekrój politycznych elit władzy III/IVRP, co jednak ma do tego lewica aby tymże elitom oddawać hołd? Bóg jeden raczy wiedzieć.
nie chodzi o to że byli zasłużeni dla lewicy, ale że stanowili reprezentację Polski. Poza tym to byli ludzie, którzy zginęli, więc można choć w rocznicę tej katastrofy
przeżyć tę chwilę solidaryzując się z tymi( z lewicy i prawicy) dla których to były ważne osoby i ważne jest oddawanie im publicznej czci ( która nie musi być wszak związana ze szczególnymi zasługami poszczególnych osób).
Poza tym spektrum ideowe osób, które były na pokładzie jest dość szerokie. Były też postaci pozytywne lub choćby neutralne z lewicowego punktu widzenia.
Ale nie uważam uczestnictwa w publicznych obchodach na Krakowskim Przedmieściu za jakiś imperatyw. Ja pisałem w swoim imieniu. Nie uważam, że każdy komu bije serce po lewej stronie powinien być tego dnia częścią " smoleńskiego ludu".
nie mam poczucia, że teksty T.Kochana, K.Pacewicza i mój mają tą samą tezę. Choć każdy za autorów seceptycznie odnosi się do zaproszenia WIldsteina, linia argumentacji w każdym z wpisów jest odmienna.
Poza tym nie przekonuje mnie różnorodność na siłę. Jeśli grupa ludzi, wychodzących zresztą z nieco innych założenień ideowych, dochodzą do podobnych wniosków, to nie jest to problem z lewicowego punktu widzenia.
Ponadto tu w lewicowej blogosferze nie konsultujemy wzajemnie stanowisk, każdy pisze w swoim imieniu, co uważa za słuszne. Nic nie szkodzi, że czasem pojawiają się podobieństwa...
Abyś wyszedł poza narzucony przez system horyzont musisz wyobrazić sobie sytuacje odmienną; delegacja elit władz PRL wyrusza do Moskwy, podczas lądowania samolotu giną najwyższe władze partyjno-państwowe, włącznie z I sekretarzem PZPR i generałami LWP. Czy widzisz rodzącą się na prawicy idee upamiętniania ofiar przez polską prawice? Już sam pomysł aby proponować prawicy oddawanie hołdu poległym świadczyłby o postradaniu rozumu. Dlaczego więc takie propozycje bezwstydnie padają w kierunku lewicy? Czy to tylko bezrefleksyjny bełkot ograniczonej umysłowo osoby, czy kryje się za tym coś więcej. Obawiam się, że jest to to drugie.
widziałeś Anatomię upadku? Zapoznałeś się z głosami dziennikarzy niezależnych w dyskusji po nadaniu tego filmu?
Bo w twoim tekscie uderza mnie aprioryczna odmowa zapoznania sie z faktami, czyli dowiedzenia się, co faktycznie stało się 10 kwietnia 2010 pod Smoleńskiem.
Można nie wierzyć w zamach, ale każdej osobie, której na sercu leży los polskiego państwa powinno zależeć na tym, żeby oponować przeciwko wielu nieprawidłowościom ze strony rządu, które wyszły przy okazji "wyjaśniania" katastrofy. Dlatego niepotrzebnie autor sprowadza ten temat tylko do odpowiedzi na pytanie: był zamach, czy nie? Nawet jak nie było, to rząd już 10 kwietnia 2010 roku spaprał wiele, a pózniej było jeszcze gorzej np. czemu oddano śledztwo Rosjanom? Jeśli jakieś państwo nie jest w stanie poważnie podejść do wypadku, w którym zginął prezydent wraz z generałami i innymi państwowymi urzędnikami wysokiej rangi, to jak skutecznie ma prowadzić np. aktywną politykę walki z bezrobociem? Wyobrazni trochę towarzysze.