Do charakterystyki "socjalreformistyczne odłamy liberalizmu uznające się za lewicę" dodać należałoby też "socjalreformistyczne odłamy konserwatyzmu uznające się za lewicę" i mamy cały obraz pseudolewicy XXI wieku. Oczywiście wszystkie te odłamy szeroko są reprezentowane na tejże stronie.
@klasa średnia:
W Skandynawii współczynnik HDI jest bardzo wysoki, jednocześnie współczynnik Giniego bardzo niski - klasa średnia jest zauważalnym czynnikiem politycznym.
Niestety, nordyckie wzorce samostanowiących stabilnych społeczeństw nie interesują czerwonych radykałów którym marzy się rewolucja, krew na ulicach i bujane na latarniach zwłoki każdego kto nie jest mitycznym "robotnikiem".
Bogacze są zbyt bogaci by dbać o cokolwiek - ich interesuje status quo. Biedni na progu przetrwania są zbyt zajęci wiązaniem końca z końcem by móc dodatkowo zająć się czynnością naprawy zastanego porządku.
Tylko klasa średnia której nieobce są problemy dolnej piramidy masłowa ma jednocześnie moce ekonomiczne (nadwyżki) by móc przeorganizować otoczenie.
Jednakże zbawcą i realizatorem egalitarnych idei w oczach ideowców może być tylko bieda-robotnik rozwalający w zamieszkach dorobek drobnego przedsiębiorcy czy łep najemnego pracownika miejskiego biura. Dlatego też produkować będą elaboraty napuszające jednych na drugich choć efekt będzie taki sam jak w przypadku obrażania się na płaszczyzny narodowo/patriotyczne - niekonstruktywne zatruwanie relacji międzyludzkich i dokładanie do pieca sporów i wzajemnych niechęci których nie brakuje w społeczeństwie.
Pozdroviny
JohREd
Ps:Jeżeli autora irytują wylansowani lewicujący koledzy z modnych klubów to może poprostu trzeba zmienić towarzystwo?
..czy pacjent (lewica.pl) skorzysta z tej trafnej diagnozy i zacznie BYĆ lewicowa ? bo na razie to "czasami" bywa ,zajmując sie najczęściej oceną ( negatywną )innych lewicowych "konkurentów".Niewielu z "potencjalnego elektoratu" zechce oddać swój głos na podgryzających się "uczonych" teoretyków przebrzmiałych ideologii,którzy zapomnieli o tych o których podobno kruszą kopie. Ten "elektorat chce PRACY i godnego za nią życia, nie litości,"charytatywy", pochylania się nad tym gorszym i innych dobrodziejstw z pańskiego stołu. To ludzie rzetelnej pracy są twórcami dobrobytu państwa,A NIE WŁAŚCICIELE TYCH NOWYCH NIEWOLNIKÓW.
że dyrdymały o "klasach" w Polsce, gdzie od końca lat 80' XX w. kilka milionów ludzi niekiedy z dnia na dzień zmieniało front i z pracowników stawało się "pracodawcami", nie mają podstaw. Podobnie klasa średnia to mit, chyba że zacytujemy Polonusa z "Kochaj albo rzuć": "Bo jest tak wysoka middle class, taka middle midle class i taka nisoka middle class"
Skandynawskie welfare state to historia (http://tiny.pl/h8pln), polityka prospołeczna w kapitalizmie nigdy nie ma natury tendencji, jest raczej przejawem abberacji niemożliwej do dłużej egzystencji.
A dziś to już tylko tragikomedia. Nie udało się zlikwidować różnic klasowych wiec tamtejsza klasa średnia bawi się teraz w "likwidacje płci", ubieranie chłopców w damskie ciuszki, zakaz sikania na stojąco jako formy dyskryminacji kobiet, itp skandynawskie absurdy.
Wszystko pięknie, tyle że autor też pod każdym względem należy do klasy średniej.
Lewicowy elektorat (oprócz dawnych resortowych i partyjnych głosujących w większości na SLD oraz obyczajowych głosujących na Palikota) w swym podstawowym ekonomicznym sensie to głównie elektorat osób niegłosujących.
Wielu niegłosujących w Polsce w taki właśnie sposób wyraża swoje niezadowolenie z kapitalizmu oraz "demokracji" parlamentarnej czyli pośredniej, w której pośrednikami są kapitaliści, a środkami pieniądze.
Elektorat niegłosujacych wynosi zwykle ponad 50% wszystkich zobowiazanych do głosowania. Tam należy go szukać, choć nie wszyscy z tej racji staną się "lewicowcami". Jest to elektorat bardzo zdemobilizowany i nie łatwo go przekonać na pójście na wybory. Głosuje głównie tylko klasa średnia i osoby chodzące często na msze, stąd silne w Polsce partie neoliberalne oraz katolickie. Część "radiomaryjnych", nawet pomimo obiektywnych podstaw ekonomicznych na lewicę, nawet tą mocną i przede wszystkim socjalno-gospodarczą, nie zagłosuje,bo dogmatycznie jest przywiązana do pewnych wartości, do których ma prawo się odwoływać, a są one nacjonalistyczne czy konserwatywne. Im przyda się socjalna chadecja, bardziej socjalna niż PiS (partia mitycznie socjalna).
To tyle o elektoracie lewicy - i na temat...
A kto twierdzi, że w 100% klasowe położenie określa klasową świadomość? Inteligencja w ruchu robotniczym była zawsze i zawsze była jego częścią.
„…PIS (partia mitycznie socjalna)” ?! – raczej ANTYSOCJALNA! Partia ta miała ustawowy obowiązek rzetelnie ocenić funkcjonowanie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Działający na zlecenie PIS P.T. Autorzy „Oceny…” (skierowanej do Sejmu V kadencji (Druk nr 1064), z wnioskiem o utrzymanie tej fatalnej ustawy w mocy) po stwierdzeniu, że (minimalne) „wynagrodzenie w Polsce nie zawsze wystarcza nawet na utrzymanie pracownika” – dopisali uwagę: „Należy jednak pamiętać, że wynagrodzenie nie jest jedynym dochodem rodziny” (str. 36) . Zapewne mieli na myśli np. pomoc charytatywną, zbieranie złomu, penetrację śmietników, a może nawet (w ostateczności) …sprzedaż rodzinnych sreber! No i ten legislacyjny bubel obowiązuje nadal m. in. generując bezrobocie, bo na utrzymanie rodziny muszą pracować nawet trzy osoby (za płacę minimalną)!!!
A może zamiast słowa elektorat "baza"? Bo elektorat oznacza moim zdaniem tylko przypadkowe zbiorowisko tych co zagłosowali na daną partię.
Uczytelniam mój zniekształcony komentarz:
PIS (PARTIA MITYCZNIE SOCJALNA) raczej ANTYSOCJALNA! Partia ta miała ustawowy obowiązek rzetelnie ocenić funkcjonowanie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Działający na zlecenie PIS P.T. Autorzy OCENY (skierowanej do Sejmu V kadencji (Druk nr 1064), z wnioskiem o utrzymanie tej fatalnej ustawy w mocy) po stwierdzeniu, że (minimalne) WYNAGRODZENIE W POLSCE NIE ZAWSZE WYSTARCZA NAWET NA UTRZYMANIE PRACOWNIKA dopisali uwagę: NALEŻY JEDNAK PAMIĘTAĆ, ŻE WYNAGRODZENIE NIE JEST JEDYNYM DOCHODEM RODZINY (str. 36). Zapewne mieli na myśli np. pomoc charytatywną, zbieranie złomu, penetrację śmietników, a może nawet (w ostateczności) sprzedaż rodzinnych sreber! No i ten legislacyjny bubel obowiązuje nadal m. in. generując bezrobocie, bo na utrzymanie rodziny muszą pracować nawet trzy osoby (za płacę minimalną)!!!
Po przeczytaniu i przeanalizowaniu tego tekstu, muszę powiedzieć (chociaż jestem z zasady sceptyczny co do klasowych uproszczeń), że mój ideowy alter ego znów podobnie jak ja postrzega rzeczywistość.
Dwie trzecie społeczeństwa stanowi prekariat, to na pewno nie jest przesadzone, pisze o tym także prof. Kowalik w swojej książce pt. *Systemy gospodarcze* w rozdziale 9. *Odrzuceni odrzucają system*.
Natomiast pytanie dlaczego prawie 75 do 80% z nich nie bierze udziału w wyborach do parlamentu, a pozostałe 20 do 25% głosuje często na fałszywych liberałów oto jest pytanie, prawdziwie hamletowskie *być, albo nie być* dla polskiej lewicy.
Z moich kontaktów i doświadczeń wynika, że wielu nie dostrzega podmiotu swojego ew politycznego wyboru. Po przegięciach SLD w czasie drugiej kadencji (2001 do 2005) i mrugającego lewym okiem do lewicowego elektoratu PIS, a potem obniżającego znacznie podatki najbogatszym nie mają już dzisiaj zaufania do nikogo. Najczęściej mówią: *Obojętnie w którą stronę się obrócisz to i tak d... z tyłu.
Duża część tego potencjalnego elektoratu lewicy cierpi na zaburzenia politycznej świadomości w tym *kompleks pokrzywdzonego przez komunę* i inne które powstały w wyniku obróbki świadomości ludzkiej przez propagandę tego systemu.
Reasumując, wygląda na to, że albo SLD jeszcze raz zdobędzie zaufanie wyborców, albo musi powstać nowa siła, być może z Piotrem Dudą na czele, która da nadzieję siłom prolewicowym.
... jest myśleniem bez przyszłości. W społeczeństwach neokolonialnie podporządkowanych i wyzyskiwanych – takich jak nasze – różnice dochodów i ich źródeł (z pracy najemnej albo z jej wyzysku)narastają, niszcząc istniejącą lub – jak w Polsce – tworzącą się klasę średnią. Dlatego w sensie teoretycznym problem bazy społecznej dla "czerwonych" jest typowo leninowski: zawiera się w dylemacie, że klasy pracy najemnej muszą sięgnąć po władzę, ale nie są tego w stanie zrobić samodzielnie. Musi dojść do ich sojuszu z wywłaszczonymi przez neokolonialny wyzysk warstwami klas chłopskich, drobnomieszczańskich (ową mityczną niższą middle class)oraz częścią tzw. inteligencji. W społeczeństwie neokolonialnie zdominowanym obiektywne różnice świadomości własnych interesów między tymi klasami i warstwami są dodatkowo stymulowane poprzez ponadnarodowy system dominacji informacyjnej klas wyzyskujących, czyli tzw. media głównego ścieku.
Wydaje mi się, że w takiej sytuacji nie jest możliwe proste przezwyciężenie owych podziałów obiektywnych a subiektywnie wzmacnianych poprzez zawiązanie tego sojuszu odgórnie, między organizacjami politycznymi reprezentującymi interesy i poglądy owych klas i warstw. Trzeba im zaproponować inną formułę organizacyjną, zapewniającą artykułowanie interesów i poglądów pracowniczych. W polskich warunkach taką formułą może być przekształcenie "platformy oburzonych" w "parlament obywatelski", w którym skoordynowane np. przez Komitet Obrony Pracowników środowiska "czerwonych" będą wspólnie z przedstawicielami związków zawodowych artykułować interesy klas pracujących. O koncepcji tej pisałem przed miesiącem, po strajku śląskim, nie tylko na fb grupy KOP, ale i do przewodniczących największych central związkowych oraz na blogu „RAZY”:
http://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2619537195603075195#editor/target=post;postID=182542211195727971;onPublishedMenu=allposts;onClosedMenu=allposts;postNum=17;src=postname
oraz w relacji z dyskusji na fb
http://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2619537195603075195#editor/target=post;postID=6293864068578915450;onPublishedMenu=allposts;onClosedMenu=allposts;postNum=16;src=postname
Taka formuła przeorganizowania "milczącego olbrzyma", czyli owych niegłosujących mas, otwiera potencjalną możliwość przekształcenia narastającego "ducha scissione" (niezgody, jak pisał Gramsci) wobec neoliberalnej meta-narracji panującego globalizmu neokolonialnego – przynajmniej na polskim gruncie – w nową, uspołeczniającą a jednocześnie antyneokolonialną, wyzwoleńczo-patriotyczną meta-narrację, która wokół interesów klas pracowniczych wytworzy consensus, przyzwolenie znaczącej części społeczeństwa (owego niezbędnego sojuszu klas i warstw wyzyskiwanych i wywłaszczanych) na uspołeczniające zmiany systemowe.
Chodziło mi bardziej o retorykę PiS
większość jego elektoratu i tak będzie wierzyła, ze PiS realizuje program socjalny, nawet jesli żadnego takiego programu nie zrealizuje. Dzieje się tak ponieważ:
- w Polsce jest wielu ludzi, którym zależy na patriotyzmie, względnie nacjonalizmie
- jest taki elektorat, który woli, aby pewni ludzie mieli gorzej (różnie definiowani, przeważnie przeciwnicy polityczni PiS i wyborcyu tych przeciwników) niż aby większość lub biedniejsi mieli lepiej
- jest duży elektorat, który uważa, że bez silnego kościoła katolickiego Polska kulturalnie umrze
- jest duży elektorat, który szuka wrogów nie tyle w stosunkach klasowych, ale przede wszystkim w działaniu sił niejawnych (jak np. służby specjalne, Niemcy, organizacje żydowskie itp.) i zaakceptuje kapitalizm, byleby był on polski (brak socjalu mozna wytłumaczyć działaniem wrogich sił).
Nawet jeśli parlamentarna lewica bedzie bardziej lewicowa gospodarczo niż PiS, to skuteczna retoryka socjalna i tak będzie ściagac więcej ludzi biednych niz partie lewicowe (a wiekszość nie pójdzie oczywiscie w ogóle na wybory), ponieważ:
a) w Polsce solidarność robotnicza była z Kościołem, a władza głosiła, że jest lewicowa - powstał dysonans, który trwa do dzis - biedni nie identyfikują się z lewicą (raczej ułamki klasy średniej i mundurowych emerytów...oraz ostatnio "bananowo-narkotykowa" młodzież)
b) partie lewicowe, zarówno nominalnie, jak i realnie, nie mają swoich mediów (PiS ma)
c) w Polsce głosujący głosują przede wszystkim, aby dac wyraz negatywnym uczuciom wobec jakiejś partii, a nie na pozytywny program (o który większość partii i tak nie dba)
Już kilka lat temu pisałem chyba na tym forum, że trzeba stworzyć ruch społeczny masowy na wzór Solidarności dla wymuszenia korekty stosunków społecznych kreowanych przez neoliberalny kapitalizm i odwrotu z tego kierunku.
Polaryzacja tych sił powinna odbywać się wokół związków zawodowych z udziałem wszystkich ugrupowań politycznych zorientowanych przeciw. Mam wrażenie, że to się już odbywa w każdym razie wyczuwam jakąś wielką szansę. Warto podjąć także współdziałanie z innymi siłami społecznymi np. na Węgrzech w Grecji i Hiszpanii. Tylko wspólnym wysiłkiem narody mogą się wyrwać spod jarzma neoiberalnego wyzysku.