Stoi przed państwem biskup polowy,
Ciężki, ogromny, znany z mocnej głowy
Biskup trunkowy...
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Gorzała strasznie od niego bucha:
Buch - "aqua vitae"!
Uch - "aqua vitae"!
Puff - "aqua vitae"!
Uff-- "aqua vitae"!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
Lecz jeszcze wypić musi na stypie.
Wszyscy do niego dziś przypijali
Sam biedak nie wie, ile obalił.
(Tam pełno ludzi, każdy w ukłonie,
Całują szaty, całują dłonie,
I generalskie liżą lampasy,
Na takie gesty biskup jest łasy)
Najpierw wychylił likier z bananów
Piątkę lub szóstkę ruskich szampanów,
I znowu flaszka. O! Jaka wielka!
Potem "popływał" znowu w bąbelkach
Wjechała w beczce Polska Dębowa
Biskup z zachwytu nie wyrzekł słowa
Ogórka przegryzał między flaszkami
Zjadł staropolski bigos z grzybkami
Tych porcji chyba zżarł czterdzieści,
Sam nie wiem, gdzie się w nim wszystko mieści...
I choćby przyszło tysiąc kleryków
I każdy przyniósłby po "sznapsiku"
Na końcu świata by je schowali,
On je wywącha, potem "obali".
Nagle - bee! Nagle - łee!
Wzdął się brzuch!
Biskup w ruch!
Najpierw tak smutno z goryczą i z żalem
Rzekł nasz duchowny "Apage"! gorzale.
Podniósł swe cielsko i ciągnie z mozołem,
Raz obok stołu, to znowu pod stołem
I biegu przyspiesza, i gna jak szalony
(stał koniak na drodze, został wysuszony)
A dokąd? A dokąd? A dokąd? W WC!
(w jelitach, w żołądku, w przełyku go rżnie)
Po schodach, przez bufet, korytarz, przez hol
(a w głowie "jawohl, ich liebe alkohol")
Do taktu wciąż beka i charczy jak żul
W żołądku burczenie i głośne bul, bul
I gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak kleszka, gdy z tacą wyrusza po szmal
Nie ciężki duchowny zziajany, zdyszany
Lecz kleryk przez Paetza nagiego ścigany.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
To bigos przez kichy ogórka tak pcha
Kapusty i grzybków nie mieści już brzuch
Te zaś "aqua vitae" wprawiła w ten ruch,
To wódka z żołądka ten bigos do góry
Przesyła przełykiem, który ma kształt rury
I wyżej, wciąż wyżej, i biskup się toczy,
A wóda te grzybki, kapustę wciąż tłoczy,
I słychać już tylko - "Od złego mnie zbaw"
Wywala przez usta, to, to paw to. to paw...
Aż wreszcie zwalił się pośród butelek
Bełkocąc: Gdzie jest mój actimelek...
(Onet, dzisiaj 14:11, ~Jan)