Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Antykomunistyczna reakcja na wykład Baumana

Komentarze

Dodaj komentarz

What`s going on!?

Przepraszam, ale nie rozumiem.
Autor tego tekstu, znany skądinąd z umiarkowanych poglądów, używa terminu "antykomunizm" w sensie pejoratywnym (sic!).
Przecież antykomunizm - to nic innego, jak potępienie zbrodni ustroju nazywającego się komunizmem.
Co w potępianiu zbrodni może być złego?!

autor: Porta Nigra, data nadania: 2013-07-10 18:21:05, suma postów tego autora: 1682

......

Jeśli wszędzie jesteś otoczona propagandą anty komunistyczną to wcześniej czy później sama będziesz się automatycznie krzywić na słowo komunizm, będzie ci się kojarzyć z złem, tylko wyjątki są odporne. Nawet starsza osoba, przez 20 lat słysząc tą propagandę w telewizji, w radiu, czytając, słysząc co dzieci lub wnuczki w szkole się uczą, słuchając kościelną propaganda itd. pierwsza reakcja na komunizm będzie negatywna. Ja byłam działaczką w młodości, jako samotna matka, zapracowana, przestałam się interesować polityką przez parę lat, jeden dzień słuchałam telewizja a tam pokazywali jak kobiety z Palestyny płacą, i taka irytacja, złość na te kobiety mnie ogarnęła, ze z tymi Palestyńczykami są zawsze kłopoty, czułam do nich agresje. Po chwili szokowana byłam na swoją reakcją (przecież kiedyś działałam w pro palestyńskich organizacjach), i zrozumiałam ze wchłaniam non stop tą telewizje i byle jakie tygodniki, od tej pory się pilnowałam i po jakimś czasie wróciłam do polityki.

autor: Margo, data nadania: 2013-07-10 20:10:22, suma postów tego autora: 627

Porta Nigra,

czy odmówiłbyś Heideggerowi statusu wybitnego filozofa?

autor: Wojownik, data nadania: 2013-07-11 09:50:24, suma postów tego autora: 357

Porta Nigra,

już tłumaczę o co mi chodziło.

Ja rozumiem potępienie praktyk tzw." komunizmu" ( który z komunizmem w sensie marksistowskim nie miał za wiele wspólnego) w fazie stalinowskiej. Zresztą wiele z tego robiono w tamtym okresie jest potępiane przez całe spektrum polskiej polityki, nie tylko prawicę,ale także lewice tzw.postkomunistyczną).

Problemy na który chciałem zwrócić uwagę są innego rodzaju.

Po pierwsze, że stosunek do tamtego okresu często przekłada się ( według mnie niepotrzebnie) na współczesne podziały, oceny poszczególnych osób, także tam gdy z tą przeszłością ich aktywność nie ma wiele wspólnego.
Że zamiast nad tym co ma współcześnie do powiedzenia Bauman współcześnie w swoich książkach, artykułach, wystąpieniach koncentrujemy się na zamierzchłych fragmentach jego biografii. Moim zdaniem organicza to wolność, a na pewno spektrum intelektualnej oraz publicznej debaty

Po drugie i może nawet ważniejsze antykomunizm jeśli jest stosowony jako narzędzie dezawuowania czegoś dorobku i moralnego prawa do wydawania sądów na temat rzeczywistości lewicowych myślicieli, blokuje on możliwość docierania do pewnych grup z krytycznymi, prospołecznymi treściami, których potraktowanie poważnie w praktyce politycznej mogłoby ograniczyć pewne negatywne obecne zjawiska jak rozwój ruchów nacjonalistycznych choćby pod postacią NOP.

Konkludując, nie tyle razi mnie antykomunizm jako pewna ocena historyczna ( choć dla mnie osobiście oceny tamtego okresu są znacznie trudniejsze i mniej jednoznaczne) ale jako pewna postawa, stanowisko przez pryzmat którego niektórzy dokonują sądów na temat współczesności a inni zbijają na tym polityczny lub medialny kapitał.

Ale co do potępienia samych zbrodni jakie w latach 40 i 50. popełniono, zgoda. Wydaje mi się, że tu nie ma wielkich kontrowersji. Trudność dotyczy raczej oceny tych, którzy bezpośrednio w tych zbrodniach nie uczestniczyli, ale angażowali się aktywnie w tamten system. I choć z perspektywy czasu widać, że było to - nieraz brzemiennym w skutki błędem (co do czego również nie mam większych wątpliwości) trudno mi jednak stawiać się w roli moralnego sędziego gdy nie żyłem w tamtych czasach, nie stałem przed ówczesnymi dylematami. A wiele ludzi mających doświadczenia wojny, wcześniej II RP, siłą rzeczy patrzyło na to wszystko w inny sposób niż my teraz. Początkowa Wiara w nową powojenną rzeczywistość budowaną pod czerwonym sztandarem niektórych lewicowo nastawionych ludzi tamtych czasów wydaje się poniekąd zrozumiała.

autor: raff, data nadania: 2013-07-11 10:11:18, suma postów tego autora: 183

cuda

Nie wiadomo dlaczego autora wpisu dziwi antykomunistyczna reakcja antykomunistów.

autor: mlm, data nadania: 2013-07-11 10:11:25, suma postów tego autora: 4284

Margo,

Czy chodzi tu o propagandę?
Znam człowieka, który spędził noc w komisariacie na stołecznej ulicy Jezuickiej akurat wówczas, gdy zabijano tam Grzegorza Przemyka. Pomijam detale, gdyż to mocna rzecz.
Ludzie poddawani propagandzie z lat stanu wojennego, pamiętają, że o to zabójstwo oskarżano tam całkowicie bezpodstawnie lekarzy pogotowia. A istniała również wersja "hard" sugerowana przez rzecznika rządu J.Urbana: Przemyka zamordowała matka wspólnie z przyjaciółmi, aby odwrócić uwagę od osiągnięć władz we wprowadzaniu reformy gospodarczej.
Oczywiście, wydarzenia, do których nawiązuję, są coraz bardziej odległe. Władze III RP nie bez podstaw liczyły zatem, że młodsze pokolenia albo nie będą nic wiedzieć o komunizmie, albo też - pod wpływem publicystyki np. Adama Michnika - będą go identyfikować jako system rządów "ludzi honoru" i "polskich patriotów".
Czy jednak dwudziestoletni odbiorca mediów nie ma prawa się dziwić, gdy - w związku np. ze sporami o polityczną biografię Jorge Mario Bergoglio - dowiaduje się, iż w Argentynie rozliczono tamtejsza juntę. - Wujek - pyta zapewne członka rodziny ze starszego pokolenia - pamiętasz proces tego dyktatora, który był u nas... jakiegoś pułkownika Jaromirskiego?
_ Nie pamiętam, bo takiego procesu nie było. - odpowiada "wujek" - General Jaruzelski, nie pułkownik Jaromirski, jest na wolności, mieszka w stołecznej willi, którą sobie przywłaszczył, wykorzystując władzę posiadaną w PRL, i organizuje właśnie swoje urodziny w jednym z najbardziej luksusowych hoteli stolicy.
Czy można zatem się dziwić, ze nie wszyscy u nas mają równie entuzjastyczny - jak wspomniany przeze mnie Adam Michnik, czy przywołany tu na blogu Zygmunt Bauman - stosunek do komunizmu? I czy należy potępiać tak surowo, jak autor bloga, "antykomunizm" tych ludzi?

autor: Porta Nigra, data nadania: 2013-07-11 10:34:47, suma postów tego autora: 1682

Wolę dawnego Baumana!

Wolę zdecydowanie młodego Baumana, odznaczonego Krzyżem Walecznych za udział w przełamywaniu Wału Pomorskiego i zdobyciu dla Polski Kołobrzegu, tudzież walczącego z reakcyjnym, zbrojnym i terrorystyczny podziemiem po to, by zatryumfował socjalizm - chłopi mieli ziemię, ludzie mieli pracę, mieszkania, przedszkola, bezpłatne szkolnictwo i zapewnione godne warunki życia - wolę walczącego o to Baumana od akademika - doktrynera głoszącego reakcyjne teorie.

autor: mateuszbirkut, data nadania: 2013-07-11 21:04:28, suma postów tego autora: 94

Porta Nigra,

ja psychologicznie nie dziwię się poszczególnym ludziom, że pewne motywy/wydarzenia z tamtych czasów wywołują w nich taką awersję. Zwłaszcza tych, którzy sami zostali poszkodowani przez ówczesny system represji lub w których otoczeniu kultywowana była pamięć o tych wydarzeniach.

Moim zdaniem jednak nie powinniśmy stosować jednej miary wobec wszystkich, którzy jakoś tamten system współtworzyli. Jeśli już mamy oceniać - to sugerowałbym bardziej oprzeć się na podstawie indywidualnych zasług i przewinień, a w mniejszym stopniu indywidualnej przynależności. Uznanie Baumana za Komunistycznego/ stalinowskiego zbrodniarza ( a tego typy epitety przeczytałem we wczorajszym tygodniku Solidarność) wydaje mi się niesprawiedliwym nadużyciem.

Po drugie, uważam, że należy wziąć poprawkę na historyczny i społeczny kontekst w jakim młodzi lewicowcy wchodzili wówczas w polityczną dorosłość. Myślę, że ówczesne działania Zygmunta Baumana były czynione w dobrej wierze.
Łatwo post factum oceniać, zwłaszcza gdy sami nie staliśmy przed równie dramatycznymi wyborami. Ale żeby była jasność - uważam, że same czyny ( jeśli uznamy za niegodne możemy a nawet powinniśmy oceniać w świetle wartości etycznych, natomiast postulowałbym ostrożność w ocenie nie tyle czynów, a osób, które się ich dopuszczały, zwłaszcza popełnianych w odległym historycznym czy kulturowym kontekście. Zresztą uważam, że ogólnie powinniśmy koncentrować się na ocenie czynów niż osób, ale to temat na osobną dyskusję.

Po trzecie, dla mnie ważne jest też odległość w czasie - ale nie tyle w ramach historii, ile danej biografii. To co robił wówczas Bauman, czynił jako młody człowiek. Od tego czasu minęło kilkadziesiąt lat, a w tym czasie doświadczeń i działań, które czynią oceny tamtego postępowania mało relewantnymi do wyrabiania sobie stosunku na temat tej postaci dziś. Zresztą w twórczości Baumana nie widać ciągłości z tamtą tradycją polityczną ( a jedynie z szeroko rozumianą wiar w bardziej sprawiedliwy świat, co samo w sobie jest słuszne). Bauman dziś też nie wychwala tamtego systemu a jedynie usprawiedliwia swoje w nim zaangażowanie.

Ale mój wpis nie był wyrazem moralnego potępienia ludzi o poglądach antykomunistycznym ile próbą pokazania jak mało korzystne jest umacnianie negatywnych emocji z tym związanych dla jakości debaty publicznej i intelektualnej w Polsce, a może nawet szerzej - dla systemu społecznego, którego niektórzy krytycy bywają z uwagi na komunistyczną przeszłość dezawuowani

autor: raff, data nadania: 2013-07-12 09:32:24, suma postów tego autora: 183

Mogło by się zdawać

że w Polsce jest bardzo duże zainteresowanie socjologią i postmodernizmem i odniesienia do spuścizny Baumana powodują ostry spór krytyczny i ostre podziały w społeczeństwie.

Faktycznie prezydent-technokrata który równie dobrze zamiast Baumana zaprosił by Thacher (jakby żyła) organizuje wykład w stylu: "Nie ważne co ważne kto wykłada".

Na to wpada średnio rozgarnięta banda troglodytów którzy krzyczą obsceniczne hasła nie mając pojęcia o co biega, w związku z czym prezydent-technokrata nakazuje ich wywalić policji za co biją jej brawa wybitnie rozgarnięci troglodyci umysłowi którzy podobnie oburzali się gdyby komandosi zakłócali wykład i bili brawo nadejszłym aktywistom ZSMP.

O co tutaj toczyć spór? O komunizm? Ja rozumiem że dla niektórych to zagrożenie dla Polski (jednocześnie faszyzm dla nich to tylko "pałka") a dla niektórych kwestia Baumana to tylko jego teorie o nowoczesności.

Ale proszę dajemy się rozgrywać jako Polacy, jako lewica jako ludzie jak durnie.

Po prostu nie ma nic poważnego, nic nie stało się wielkiego a mimo tego jedni chcą zbierać kapitał polityczny u prawicowców (odwołując się do antykomunizm itp. itd.) inni u liberałów i lewicy (tak się rodził fafafaszyzm!) a trzeci po prostu w ramach tego rejwachu chcą wszystkich wziąść za mordy (Dutkiewicz, Tusk).

Ps.
Kto doprowadził że Bauman i Wolińska wyjechali z PL? Żołnierze wyklęci czy NOP?

autor: A.Warzecha, data nadania: 2013-07-12 14:39:28, suma postów tego autora: 2743

Świetny tekst!

Zgadzam się z Autorem, że atakowanie ludzi głoszących prospołeczne idee i wyciąganie im kontrowersyjnych faktów z przeszłości, jest częścią brutalnej i szkodliwej gry politycznej. Nie ma dobrych i złych ludzi, są tylko czyny, które można wartościować jako dobre i złe. Nawet jeśli komuś nie podoba się powojenna przeszłość Baumana, to co to ma wspólnego z jego dorobkiem naukowym, poglądami, diagnozą współczesności, postulatami dla porządku społecznego?

autor: Jarosław Klebaniuk, data nadania: 2013-07-12 17:58:04, suma postów tego autora: 436

Porta Nigra

Hm, każdy system ma swe wady, w każdym systemie są aktywiści, legalnie lub nielegalnie, większość ludzi lub choćby polowa nie interesuje się polityka. Ty tu gadu gadu o Przymyku, Jaruzelskim, i od razu przez to cały system komunistyczny jest zły. Masz lepszy system, kapitalizm? Prawda jest taka ze mało aktywistów/strajków jest przeciw obecnemu systemie który trwa około 20 lat, co będzie dalej, ile zabitych, zobaczymy. Rozumiem ze ty porównujesz Argentynę z Polską, no cóż, wiem z doświadczenia ze cokolwiek napiszę to i tak takich jak ty nie przekonam, zaś szkoda czasu.

autor: Margo, data nadania: 2013-07-12 19:11:06, suma postów tego autora: 627

Andrzej Warzecha,

Naprawdę świetny komentarz. I właściwie możemy tym już zakończyć temat tego całego nieistotnego zajścia, bo już chyba czwarty tydzień, właśnie jak napisałeś, niektórzy chcą na tym zbijać swój kapitał polityczny albo realizować jakieś swoje cele.

autor: Getzz, data nadania: 2013-07-12 20:39:05, suma postów tego autora: 3554

W krajach,

w których życiu publicznym mogłyby pojawić się osoby z "kontrowersyjną" (jak to, dość eufemistycznie, określił jeden z dyskutantów) przeszłością, już dawno wynaleziono przydatne narzędzie do rozwiązania tego problemu.
Jest nim "clearing". Osoby "kontrowersyjne", pragnące wykonywać zawód zaufania publicznego, stają przed komisją "clearingową", wyjaśniają problematyczne wątki swojej biografii i odpowiadają na zarzuty. Po ich wysłuchaniu, komisja podejmuje decyzję. Może je całkowicie oczyścić lub, na odwrót, uznać, że dopuszczanie na stanowiska, wymagające pewnych politycznych i etycznych "credentials", nie wchodzi w rachubę. Czasem orzeka, zwykle częściowe i czasowe, ograniczenie praw do publicznej obecności.
Przejście niekoniecznie przyjemnej procedury przed komisją "clearingową", jest, mimo wszystko, potrzebne przede wszystkim osobom "kontrowersyjnym". Po "clearingu", mogą one już bez żadnych przeszkód zabierać głos publicznie i zwykle nikt nie odmawia im do tego prawa.

autor: Porta Nigra, data nadania: 2013-07-13 09:29:51, suma postów tego autora: 1682

Dlaczego

w Polsce nie działa - wymarzona wręcz dla osób "kontrowersyjnych" - komisja "clearingowa"?
I tu zaczynamy dochodzić do sedna sprawy Baumana. Nie jest istotne, że Bauman pisze i publikuje. Mało komu by to przeszkadzało. Czym innym jest już jego wykład współorganizowany przez prezydenta miasta.
Problem w tym, że Polska nawet w symbolicznym wymiarze nie zerwała ciągłości z epoką powojenną. Elitę władzy III RP tworzą osoby o biografiach związanych ściśle z "kontrowersyjną" przeszłością. Może wreszcie nazwijmy tę przeszłość po imieniu, używając określenia "stalinizm". Jej nowe generacje powiązane są rodzinnie, koteryjnie i towarzysko ze stalinowskimi "ojcami-założycielami".
Nowym elementem w propagandzie elity władzy, ujawnionym także - choć nie tylko w debacie o Baumanie - jest swego rodzaju "coming out". Tzw, kontrowersyjna przeszłość nie jest już kamuflowana. Można ją usprawiedliwiać, bagatelizować czy nawet się nią chełpić.
Niestety, Bauman, uczestnicząc w sporze na swój temat, wpisał sie w poetykę "coming outu". Fałszywy jest trop "konieczności historycznej", na który się powołuje, stwierdzając: "Innego życia mieć nie mogłem". W tej samej przestrzeni geograficzno-historycznej, zupełnie inne życie miał np. Witold Pilecki. Trudno też nie zauważyć, że jego pojmowanie stalinizmu zatrzymało się na etapie odwilży z epoki Chruszczowa i wczesnego Gomułki. Bauman redukuje winę stalinizmu do tego, że system ów rozczarowal, a czasem nawet szykanował i represjonował, ideowych komunistów, których "uwiódł". Tymczasem prawdziwy wymiar stalinizmu niewiele ma wspólnego z takimi marginalnymi kłótniami w rodzinie. Odsłaniają go obecnie ekshumacje na Powązkach.
Bauman nie odgrywa u nas roli jednego z wielu teoretyków życia społecznego. Gdyby tak miało być, o incydencie na jego wykładzie nie wypowiadaliby się premier czy minister nauki i szkolnictwa wyższego. Można pójść nieco dalej. Jeden z dyskutantów zestawił tu Baumana z Heideggerem. To pewne nieporozumienie. Ten ostatni był myślicielem oryginalnym. Bauman jest natomiast raczej popularyzatorem. Podobnego rzędu autorów w akademii anglosaskiej są setki.
Elita władzy III RP wywindowała jednak Baumana do rangi ostatniego krzyku mądrości zachodniego 'wielkiego świata". Stało się tak nie mimo lecz ze względu na kontrowersyjne epizody jego życiorysu. Było to niczym innym, jak "coming outem" stalinowskim korzeni tej grupy.
Na tym polega "casus Bauman". I tu też trzeba szukać powodu wzbudzanych przez tę postać protestów.

autor: Porta Nigra, data nadania: 2013-07-13 10:47:23, suma postów tego autora: 1682

Porta Nigra,

zupełnie nie mogę się z Tobą zgodzić, że Bauman został okrzyknięty intelektualnym autorytetem ze względu na kontrowersyjne epizody w swoim życiorysie, a nie mimo nich. Według mnie zyskał takie uznanie niezależnie od owych kontrowersyjnych wydarzeń, a z uwagi na bogaty dorobek humanistyczny i zdolność ciekawego opisywania zachodzących współcześnie przemian. Zauważ, że jako socjolog jest doceniony także poza granicami kraju ( gdzie układy III RP nie oddziałują). A jeśli chodzi o kraj, nawet taki antykomunista jak Dawid Wildstein napisał, że chętnie by posłuchał co Bauman ma do powiedzenia. A twórczość Baumana okazuje się przydatna w wielu kontekstach ( sam w zeszłym roku prowadząc zajęcia z teorii polityki społecznej zadawałem swoim studentom fragment tesktu Baumana o nowych ubogich i o zastępowaniu państwa opiekuńczego koszarowym). Można się spierać z jego diagnozami,ale muszę przyznać, że dostarczają one nieraz narzędzi do opisu rzeczywistości społecznej i inspirują. Szkoda byłoby to z zasady odrzucić z uwagi na owe biograficzne kontrowersje.

Jeśli chodzi o zestawienie z Heideggerem, nie przekonuje mnie argument, że należy stosować inną miarę gdyż ten pierwszy był myślicielem oryginalnym, a Bauman jedynie popularyzatorem. Nawet jeśli zgodzilibyśmy się z ową tezą to nie powinno to rozstrzygać o prawomocności zabierania głosu w publicznej debacie. Poza tym twórczość Heidegger może i był oryginalny, ale dość hermetyczna( o czym się bezpośrednio przekonałem). Tymczasem Baumana może być dostępna i atrakcyjna dla szerszego odbiorcy.

Co do stalinizmu, zgadzam się, że jego win nie można sprowadzić wyłącznie do tego, że nie dawał szans na urzeczywistnienie zasad socjalizmu i że z czasem represjonował prawdziwych ideowych lewicowców. Te przewinienia były o wiele głębsze. Z drugiej strony nie każde pojedyńcze działanie, nawet w służbie ówczesnego ustroju, możemy etykietyzować z automatu jako zbrodnicze. Myślę, że to niesprawiedliwe postawienie sprawy.

Sądzę, że w słowach" że Bauman innego życia mieć nie mógł" zawarty jest niefortunny skrót myślowy. Że nie chodziło tu o totalny determinizm ( bo faktycznie wybierano wówczas różne ścieżki polityczne), ale o to, że uwarunkowania środowiskowe i biograficzne siłą rzeczy popychały jego i wielu innych młodych lewicowych ideowcóww, w tym zwłaszcza pochodzenia żydowskiego, co pokazuje prof Śpiewak( pamiętajmy o klimacie lat 30 i wydarzeniach wojny), do zawierzania tamtemu systemowi i przyjęcia wiary, że za jego pośrednictwem dokona się społeczna sprawiedlowość, emancypacja i partycypacja w życiu społecznym dla tych, którzy dotąd byli w swoich prawach zagrożeni.

autor: raff, data nadania: 2013-07-14 09:20:05, suma postów tego autora: 183

Dodaj komentarz