A szkoda.
Sekwencję z Przedwiośnia, o której pisze Autor, zapamiętałem bardzo dobrze. I też zgadzam się, że niestety mamy do czynienia z podobnymi sytuacjami "na miarę czasów". Finanse (a raczej ich brak), ale czasami też egoizm, a może słabość oraz bezradność sprawiają, że już nie wywleka się "na umarcie" starych i obłożnie chorych do szop i komórek (pomijam przypadki skrajnie patologiczne), ale właśnie "podrzuca" do szpitali i "nie odbiera", że tak się kolokwialnie wyrażę. O innych, skazanych na samotną egzystencję, hadko pisać. To, dosłownie, nie jest kraj dla starych ludzi.
Nie ma przy tym obaw - te rządy nic w tej kwestii, podobnie jak w dziesiątkach innych, nie zrobią dla obywateli.
Z jednej strony zapewnić większa opiekę zwłaszcza tym, którzy nie widza sensu życia lub nie mają dochodów. Z drugiej strony umożliwić eutanazję w beznadziejnych przypadkach. Pytanie, czy człowiekowi opłaca się żyć po 85 roku życia? Czy długość życia jest celem ważnym, czy może ważniejszym jest jego jakość, możliwość eksperymentowania w swoim życiu, osiągania wrażeń czy jakiegokolwiek innego sposobu walki z nudą. Wydaje mi się, że człowiek w Europie, a zwłaszcza kobiety, osiagnęły już maximum długości swojego życia i dalsze jego podwyższanie nie jest celowe. Ba, wręcz fundamentem mądrej polityki demograficznej wydaje mi się dzisiaj zwiększanie w takim kraju jak Polska liczby urodzeń, zwłaszcza poprzez rozbudowaną politykę socjalną na rzecz młodych. To oni muszą znowu przebudować świat w kierunku socjalnym. Starsze osoby o wysokich dochodach, zwłaszcza długo żyjące z odsetek kobiety-rentierki-wdowy, w tym nam nie pomogą.
Obecny stan wiedzy biologicznej pozwala rokować, iż wydłużanie życia, aby jego przeciętna długość przekroczyła 100 lat, to perspektywa bliskiego czasu. O jakości długowieczności i jej konsekwencjach społecznych natomiast można podyskutować.
A kto zapewni tym nowo narodzonym pracę, edukacje i opiekę zdrowotną? Coraz młodsze pokolenie chorują na raka i podobne choroby, tez będą dużym obciążeniem. Może najlepiej jak by wszystkich starszych i chorych się pozbyć i tylko młodych, pięknych i zdrowych zostawić na tym świecie, jak im się odbierze lustra, Internet, radio i telewizje to może i zrobią tą socjalną rewolucje.
Zapewne wszyscy słyszeli/czytali o tragicznych incydentach, jakie miały miejsce ostatnio (który to już raz?) w polskich szpitalach. Może by o podyskutować o kwestii modelu opieki zdrowotnej? Piszę to też w kontekście felietonu Korwinsyna w jeszcze aktualnym n-rze Angory (dla zrozumienia, trzeba go jednak przeczytać). Chamskiego i prymitywnego, jak na liberoprawacką gnidę przystało, ale nie ma bata, trzeba zdać sobie sprawę, że tak myśli wielu, i zapewne coraz więcej. A przyznam się, że wobec takiego stanu spraw, coraz trudniej mi znaleźć argumenty za istnieniem publicznej SZ, osobliwie w takim kształcie jak dziś.
Odpowie mi ktoś czy nie, do ciężkiej nędzy?