Przedszkola owszem budować trzeba, ale czy zwiększają one dzietność ? Nie wiem, może minimalnie. Ale na pewno najskuteczniejsze są zasiłki w odpowiedniej wysokości do płac, swoje też robi kultura, religia i inne kwestie ekonomiczne-socjalne.
Warto zauważyć jak liczba urodzeń wzrosła 2005-2011 w Rosji, na Ukrainie i na Białorusi - nawet o 30-40%. Wprowadzono tam wszędzie wysokie zasiłki na dzieci ( po rozpadzie ZSRR, w ogóle niemal ich nie było), przy czym należy zauważyć, iż poza Rosją dwa kraje nie miały żadnych kokosów z ropy itp., a Ukraina gospodarczo to stale "chory człowiek Europy".
Ukraina minimum 2001 - 376 tys. urodzeń, maksimum 2012 - 520 tys. urodzeń
Białoruś minimum 2003 - 88,5 tys. urodzeń, maksimum 2014 - 118,7 tys. urodzeń
Rosja minimum 1999 - 1,215 mln urodzeń, maksimum bez Krymu 2012 - 1,902 mln urodzeń, z Krymem w 2014 roku maksimum 1,947 mln urodzeń
Można ? Można - to są rozwiązania na wschodzie ostatnich lat (po wcześniejszej dekadzie błędów). Na zachodzie i północy - patrz Francja, Wielka Brytania, Norwegia, Szwecja.
Nie naśladować Niemiec, Włoch czy Grecji po tym względem, bo pod względem demograficznym ponoszą one porażki
Warto również zmniejszyć skalę bezrobocia, pracy tymczasowej i emigracji, a imigrantów osiedlać np na Opolszczyźnie, gdzie obecnie jest najgorsza sytuacja demograficzna
na sali poniżej 100 posłów.
że jak się kobieta w wieku 20+ skupi na karierze zawodowej, to dwadzieścia lat później będzie sobie pluła w brodę.
To bardzo prosty przekaz i prawdziwy.
ale poniekąd insynuuje, że jak się mężczyzna w wieku 20+ skupi na karierze zawodowej, to potem tu bzyknie, tam zasieje, ówdzie zamiesi... i przez dwadzieścia lat szukaj wiatru w polu. A "fundusz alimentacyjny" niewydolny, "teoretyczne państwo" również.
Dlatego polskie kobitki szaleją w Paryżu i Tokio, a te leniwsze rodzą w Dublinie i Londynie.
To bardzo prosty przekaz i prawdziwy.
.
a nie mężczyźni.
Dlatego spot skierowany jest przede wszystkim do kobiet.
Co się zaś odnosi do opowieści o rzekomych brakach zabezpieczenia socjalnego w Polsce w porównaniu z Francją czy Wielką Brytanią to warto przypomnieć, że dziecko nie jest sposobem na wyciągnięcie pieniędzy od współobywateli (przynajmniej dla zdrowej moralnie części społeczeństwa). Mimo trudnych warunków życia, dzieci rodziło się więcej przed wojną czy w latach 50-tych albo 60-tych niż dzisiaj. Więc nie o socjal tu chodzi, tylko o zmiany kulturowe.
Akurat lewica powinna rozumieć że indywidualne wybory jednostek muszą być czasem podporządkowane interesowi społecznemu.
"Więc nie o socjal tu chodzi, tylko o zmiany kulturowe."
Rozumiem, że wzrost bezrobocia i załamanie gospodarcze w krajach postkomunistycznych nie miało żadnego wpływu na spadek liczby urodzeń o 30-50% w stosunku do poprzednich dekad ?
Jakim cudem?
Rozumiem, że konsumpcyjnie chcą ludzie wschodu naśladować styl zachodniej Europy, ale to nie tłumaczy 100% zmiany, jaka na wschodzie nastąpiła
Ty je dostrzegasz, a tfurcy reklamy(!) - jakoś NIE! Fundacja Mama i Tata (a jakże!) dostrzega jeden promil kobiet polskich, a nie dostrzega zmian KULTUROWYCH, wynikających w ogóle ze zmian cywilizacyjnych, technicznych, modernizacyjnych, urbanistycznych, gospodarczych, itp.
Akurat ten promil "polskich kobiet" stać będzie na in vitro albo surogatkę lub adopcję (taki modny dziś rodzaj charytatywy celebryckiej). Stać będzie na DZIECKO - kolejny domek, mieszkanko, autko...
Po II wojnie światowej nic już nie będzie jak dawniej. Skończyło się wąsko pojmowane MACIERZYŃSTWO, a zaczęło się RODZICIELSTWO. Właśnie w latach 50-tych i 60-tych dostrzegło to socjalistyczne PRL "fundując" żłobki, przedszkola, świetlice, kolonie i inne "wynalazki komusze" wypychające kobiety z domu w świat. Pracowały na to całe tabuny "propagandystów" zatrudnionych w mediach pisanych, oglądanych, słuchanych, w filmie, teatrze, przychodniach i szkołach. Kontrrewolucja kapitalistyczna ze swoim przemysłem kosmetycznym, medycznym, edukacyjnym, korporacyjnym, itd. tylko utrwaliła w kobietach model "anty macierzyństwa". Kontrofensywa katolskich talibów (piewców wartości wszelakich) psu na budę się zda, bo szydzi z tego cały internet...
Co ja się będę rozpisywać. Ten karykaturalny "spot" Mamy i Taty (a jakże!) kierowany powinien być NIE do tych egoistycznych "suk", ale do Państwa Polskiego. Bo nie ma odwrotu od zmian kulturowych. Zaszły za daleko.
Powinny powstawać "lewackie" spoty, bo to gimnazjalistki, licealistki, studentki wizażu i inne "patologie" uzupełniają "substancję narodową". Uzupełniają wespół z bezrobotnymi, nieodpowiedzialnymi chłoptasiami. Te spoty powinny być kierowane do państwa POlskiego, bo nie ma odwrotu od zmian cywilizacyjnych, cokolwiek się pod tą "cywilizacją" rozumie...
Przyszłość mają fundacje Tata i Mama (*_*)
.
Z faktu, że kobiety rodzą dzieci wynika, że musi istnieć dla nich alternatywa pomiedzy karierą, a macierzyństwem. Raptem wynika z tego konieczność jakiś 4 tygodni zwolnienia z pracy, jak przy jakiejś większej grypie nie powinno zaważyć na karierze zawodowej dobrego pracownika.
Kiedy dziecko jest urodzone zupełnie tak samo może zająć się jego wychowaniem mężczyzna. Gdybyśmy chcieli jednak zwrócić uwagę na uczciwy podział pracy, to przede wszystkim meżczyzna, bo urodzenie dziecka to już jest ogromny wkład ze strony kobiety.
Odnośnie tego plucia sobie w brodę, to po to są potrzebne taki kampanie, bo rzeczywistość jest całkiem inna. To kobiety, które zdecydowały się na macierzyństwo plują sobie w brodę, bo w wieku 40+ już nie mają możliwośći powrotu do takiej pracy, która umożliwiała by im samodzielne utrzymanie na przyzwoitym poziomie. W związku z tym okazuje się, że są faktycznie uzależnione od mężczyzny.
Kto dobrowlnie decyduje się na ubezwłasnowolnienie mając inną możliwość, jest delikatnie mówiąc naiwny i działa przeciwko swojemu interesowi.
Faktem jest, że obecnie kobiety mają możliwość niezależności, której nie miały wcześniej i to faktycznie wpływa na liczbę urodzeń. Ale oczekiwanie, że kobiety się jej dobrowolnie pozbawia obejrzawszy bilbord jest śmieszne. Było by to powównywalne z taką sytuacją gdyby po zniesieniu niewolnictwa nagle okazało się, że nie ma kto pracować na plantacji, co godzi w interes społeczny. Więc społeczeństwo podrapałoby sie po łysinie i zainwestowano by w kampanie społeczną, po czym wywiesiło bibordy zachęcające niewolników, żeby dobrowolnie się zgłosili z powrotem do niewoli. Bzdura. W takiej sytuacji trzeba sobie powiedzieć wprost, rozwiązaniem jest albo przywrócenie niewolnictwa albo inna organizacja pracy.
Wracając z tej plastycznej metafory do naszego szarego świata. W takiej sytuacji trzeba powiedzieć wprost żeby rozwiązać ten problem albo trzeba siłą ubezwłasnowolnic kobiety i pozbawić je praw, ale przereorganizować poadział pracy, żeby wychowanie dziecka w równym stopniu obciążało mężczyzn jak i kobiety (obowiązkowe i dłuższe urlopy ojcowskie np.) I nie wiązało się tylko w przypadku kobiet z dobrowlnym ubezwłasnowolniem. Inaczej się tego nie rozwiąże. A już na pewno nie wywieszeniem bilbordu.
Bo bujać to my panowie szlachta!
Z faktu, że kobiety rodzą dzieci NIE wynika, że musi istnieć dla nich alternatywa pomiedzy karierą, a macierzyństwem.
(*_*)
A potem trzeba jeszcze karmić piersią kilka, kilkanaście miesięcy! Kobieta wtedy musi dbać o siebie, spacerować, uprawiać sporty i hobby, unikać stresu... więc Tatuś powinien ją wyręczać w wielu pracach domowych oraz czynnościach pielęgnacyjnych i wychowawczych. Nie zawadziłoby umyć okna, zrobić zakupy i obiad, pospacerować z dzidziusiem, wstać w nocy, zaśpiewać kołysankę...
Dlatego, że urodziłyśmy, to niech po porodzie tatuśki zaznają słodyczy ojcostwa, no nie, yona?
(*_*)