To jest rozsądny postulat. Też popieram jakąś formę presji (najlepiej finansowej) na obywateli, którzy olewają wybory. Ale dałbym im pewną szansę. Niektóre wybory można olać, ale w ciągu 3 lat należy przynajmniej raz iść na wybory, inaczej kara finansowa np. od 200 do 500 zł.
Widzę tylko takie problemy:
- najpierw należy stworzyć zasiłek dla bezrobotnych, dla każdego bezrobotnego, będzie można go tylko stracić w sytuacji nie chodzenia na wybory (państwo daje ci byt, ty uczestniczysz w demokracji) - postulat ważny, bo nie można moim zdaniem pobierać kar od ludzi nie mających rzeczywistych dochodów lub jakieś śmieszne kwoty (nawet jeśli na czarno),
- co z obywatelami polskimi żyjącymi za granicą - jak ściągnąć od nich kasę, gdy są za granicą ?
Inne postulaty:
- wybory nie powinny być uznawane za ważne, gdy frekwencja w skali kraju wynosi poniżej 50% (innymi słowy, kiedy to mniejszość może wybrać parlament)
- powiaty i gminy, na których terenie frekwencja wynosi odpowiednio poniżej 45% i 40% winny być obarczane karami finansowymi za brak skuteczności w doprowadzeniu/ stworzeniu warunków transportu do urny wyborczej,
- z uwagi jednak na to, że gminy na terenie których jest najniższa frekwencja (głównie na Warmii i Mazurach i na Pomorzu Zach., w Lubuskim) mają niską frekwencję z powodu niskiej gęstości zaludnienia i braku komisji wyborczych w wielu miejscowościach - należy w tym rejonach zagęścić liczbę obwodów wyborczych. Moim zdaniem bowiem w Polsce nie ma równości wyborczej. System wyborczy został skrojony tak, iż tam gdzie właśnie potencjalnie lewicowy elektorat jest największy procentowo, tam daleko do urny. Jeśli ktoś ma do urny 5-10 km to mu się zwyczajnie nie chce (koszt głosowania jest zbyt wysoki) i trudno tu zwalać wszystko na tak zwaną bierność popegeerowską.
W przypadku osób z zagranicy rozwiązaniem mogłoby być obciążanie gmin (z terenu których wyjechali) lub rodzin najbliższych, po wcześniejszym powiadomieniu rodzin emigrantów i wskazaniu im miejsc głosowania. Proponowałbym także alternatywne rozwiązanie: osoba deklarująca brak powrotu do Polski lub przebywająca ponad 5 lat za granicą, a nie zdecydowana co do powrotu, mogłaby tracić prawa wyborcze z tzw. braku woli obywatelskiej.
Tylko kto miałby taka reformę wprowadzić? Jeśli wprowadziłoby się obowiązek wyborczy pod wodzą partii X, a opozycyjna partia Y byłaby przeciw, to po przegłosowaniu takiej ustawy (o obowiązku głosowania i karach finansowych) wśród nowych wyborców wygrałaby masowo partia Y, która - jeśli zwyciężyłaby - mogłaby z powrotem przywrócić stary system.
Tak więc jednoznacznie popieram pomysł 50% progu frekwencji - przynajmniej w skali kraju (może być trochę niższy na niższych szczeblach samorządu) z powodu zbyt dużego zróżnicowania frekwencji (Warszawa - prawie 70%, gminy na Mazurach czy w "Koszalińskim" - poniżej 40%). Należy wyrównać frekwencję w skali kraju. Kara finansowa może być również wprowadzona - ale niewielka (np 50 zł) - bo obawiam się tzw. głosowania przekornego ludzi, którzy wkurzą się na ten aspekt zmian wyborczych. Istnieją bowiem ludzie, którzy uważają, ze mają święte prawo do niegłosowania i których nie trzyma w ryzach odległość do miejsca głosowania, ale inne czynniki.
Jeszcze chciałbym się odnieść do tego, gdzie jest Polska B. Polska B jest tam, gdzie frekwencja nie wynosi nawet 40%. To są gminy wiejskie, gdzie daleko zarówno do urny, jak i do zlikwidowanego pociągu i autobusu, gdzie trzeba się mocniej wysilić niż gdzie indziej po to tylko, żeby przetrwać. To większość północnej Polski z poniemiecką infrastrukturą i PGR-ami (Pomorze Zach., Lubuskie, Mazury), to część Podlasia, to Kujawy, to Opolskie opustoszone przez emigrantów czy inne często pojedyncze powiaty czy gminy rozrzucone po całym kraju.
pamiętajmy: państwo jest od straszenia i karania własnych obywateli!
Zróbcie debatę i zaproście Kukiza.
"Co? Partiokracja z przymusem głosowania! No pasarán! Liberum veto!"
To będzie ciekawa debata.
PS. Sądzicie, że SLD dużo na tym ugra?
Glosowanie jest "Pariotycznym Obowiazkiem"
PATRIOTYZM POD GROZBA KARY SMIERCI ???????
PANSTWO TOTALITARNE?
Jak Korea PLn?
A moze zamiast nawolywac do bojkotu, edukowac ludzi ze kazdy glos w slusznej sprawie sie liczy
PIS WZIOL WSZYSTKO wiekszoscia 18.5 % uprawnionych
CZY NIE JEST TO SMIESZNE?
A gdzie byla reszta????
A wprowadzenie jakiegokolwiek progu frekwencji to kolejna bzdura.
Moze od razu zapomniec o jakichkolwiek wyborach. Zaoszczedzi sie dzieki temu duzo pieniedzy i czasu
można z prawa skorzystać albo nie skorzystać według uznania.
Zmuszanie ludzi którzy z rozmaitych przyczyn nie chcą głosować (bo może to ich manifestacja polityczna, może wolą żłopać piwo a może napinkalać w szachy) doprowadziło by że podpompowało by się poparcie głównych partii (ALBO POLSKA PIS ALBO POLSKA PO innych opcji brak) czy dało niewiadomo ile głosów na już zupełnych świrów (kwestia psychologiczna nie polityczna).
ODnowa SLD idzie nieźle, najpierw żale że Razem nam zabrało, potem nieśmiałe dyskusje- "kurde a może to racja że Miller się średnio sprawdza" paradne zachowanie Balta, Gawkowskiego i Jońskiego kiedy Leszek Miller wyszedł z sali KP a potem na niszy postulowanie penalizowania nie głosowania.
http://lewica.pl/index.php?id=29665&druk=1
" jeśli obywatele nie chcą włączać się w życie publiczne, to sztuczne podniesienie frekwencji wyborczej przez wprowadzenie przymusu prawnego zamiata problem pod dywan, nie rozwiązując jego przyczyn. Ludzie zazwyczaj głosują, gdyż pragną wywierać wpływ na państwo i problemy, które są dla nich ważne."
Moj cytat
'A moze zamiast nawolywac do bojkotu, edukowac ludzi ze kazdy glos w slusznej sprawie sie liczy'
http://lewica.pl/forum/index.php?fuse=messages.29665