Ten pochód był wesoły ale niestety mało wiarygodny. Nie tylko mówcy tej wiarygodności nie zapewniali, bo nie czynili tego także ci, którzy szli w tym pochodzie. PiS jest konkretny choćby tym, że już ustanowił 70% podatek od złodziejskich dochodów dojarzy. A czego bronią rzekomi Obrońcy Demokracji? Otóż bronią przede wszystkim wolności w dojeniu jednych przez drugich a nawet w poszukiwaniu pracy i chleba także na śmietnikach. Takie przesłanie mobilizuje niewątpliwie sytych ale polska większość syta nie jest. Dlatego nie Obrońcy Demokracji odnosić będą sukcesy lecz niestety pisowska większość. Lewica zatem powinna iść swoją, klasową drogą.
Generalnie w USA jest jednak tendencja, że im ktoś biedniejszy, tym bardziej skłonny do głosowania na Demokratów. Tyle, że większość tych biednych to czarnoskórzy, indianie i latynosi. To solidny demokratyczny elektorat. Inaczej jest w przypadku typowych białych Amerykanów i tu faktycznie jest tak, że im biedniejszy biały, tym bardziej popierający Republikanów. Dlaczego tak jest ?
1. Dawniej nawet najbiedniejszy biały był bogatszy od przysłowiowego "murzyna". Nie miał w związku z tym poczucia gorszości. Był "lepszy" od tego czarnego, którego powszechnie utożsamiano z lenistwem, przestępczością i innymi przywarami.
2. W międzyczasie doszło do pewnego równouprawnienia czarnych i dano im na przykład bony żywnościowe. Wywołało to anty-czarne nastroje, podsycane głównie przez niektórych republikanów (południowi biali konserwatyści bliscy ku-klux klanowi, którzy dawniej wspierali demokratów przeszli na pozycje republikańskie). Poza tym również w USA wystepuje znany z Polski przypadek, gdzie średniozamożni "zazdroszczą" (najbardziej to widoczne u korwinowców) biednym zasiłków itp. Tu nałożyły się również różnice rasowe.
3. W społeczeństwie amerykańskim nastąpiły tendencje do osłabiania siły związków zawodowych. Procesy polityczne sprawiły, że wśród wszystkich ras, grup ludności bardziej zaczęły liczyć się tendencje do głosowania etnicznego czy rasowego. Afroamerykanie pomimo opuszczania związków i tak popierali Partię Demokratyczną ze względu na jej stosunkowo opiekuńczy program (za to kochali szczególnie Roosevelta) i mniejsze tendencje do "białego" czy anglosaskiego "nacjonalizmu" (jak już mówiłem, ludzie ku-klux klanu zwiali do Republikanów) co było wynikiem poszerzania praw czarnych za Johnsona (który paradoksalnie później z powodu Wietnamu stał się "tym złym" dla popierającej równość rasową nowej lewicy). Natomiast opuszczenie związków zawodowych przez białych rozluźniało także ich relacje z Partią Demokratyczną. Rzuceni w samotności na prowincji skłaniali się do dominujących tam zwykle konserwatywnych kandydatów, pielęgnowali mit niezwyciężonej Ameryki, stawali się zjadliwymi krytykami ZSRR. Tylko związki zawodowe trzymały ich przy demokratach. Gdy nie było już "wspólnoty pracy" ważniejsze stawały się wspólnoty parafialne czy afiliacje etniczno-rasowe. Partie konserwatywne zwykle popierane są przez członków dominujących wyznań, etnosów czy ras. Biali, szczególnie na prowincji zaczęli popierać republikanów. Inne powody oczywiście też były: skoro czarni i Meksykanie "tak", to biali "nie"; skoro wielkie miasta to "bohema i geje", to prowincja miała być "bogobojna"; skoro Partia Demokratyczna jest bardziej ekologiczna, a górnicy nie należą już nawet do związku zawodowego, to "będziemy bronić węgla" (sic ! jak w Polsce) razem z republikańskim biznesmenem-senatorami przez "ekoterrorystami od Demokratów" (przykład propagandy wyborczej w Wirginii Zach., która 20 lat temu była pro-demokratyczna, a teraz jest pro-republikańska; wszystko z powodu mieszanki ekonomicznych obaw o przyszłość białej, dominującej ludności, rezygnacji z węgla zderzonej z postępowo-ekologiczną polityką Demokratów, której ludzie z prowincji nie kupią).
P.S. U nas mieszkańcy terenów popegeerowskich głosują jak amerykańscy czarni (choć nie aż w takiej skali), a tereny o nisko- lub średniotowarowym rolnictwie (wschód, południe) jak amerykańscy biali ze wsi i małych miasteczek. I u nas, i tam, mówi się, że jedni do lenie i alkoholicy, a drugich charakteryzuje się jako lud wprawdzie pracowity, ale ciemnogród.
P.P.S. Dowodzi to powszechnej tendencji w wielu krajach do popierania przez byłych robotników (niewolników) rolnych ugrupowań o bardziej postępowym światopoglądzie niż u zwykle najbardziej konserwatywnych indywidualnie gospodarujących rolników.
widzę przynajmniej jedną korzyść - powierzchowne co prawda ale jakieś wyjaśnienie sensu "istnienia " Konstytucji dla nas,a co za tym idzie obrona tego najwyższego Prawa przed poprawiaczami nie mającymi żadnych skrupułów w organizowaniu nam całego życia na swoją chorą,nienawistną i nazistowską modłę. Te parę "fantów " rzuconych tłumowi dla uspokojenia nastrojów już nie podziała tak stuprocentowo i zasieje ziarno ostrożności w ocenie doraźnych prezentów za które wszyscy i tak zapłacimy następnym zadłużeniem i brakiem rozwoju Państwa na zasadzie - praca=godziwa zapłata= godne życie.Ta obecna większość parlamentarna już rządziła i nie zbudowała ani jednego mieszkania dla potrzebujących,nie zorganizowała miejsc pracy dla bezrobotnych,za to zepsuła zaufanie do wszystkich służb Państwa szukając "haków".
Dla mnie demonstracja *obrońców demokracji* to kolejny akt odgrywającej się kiepskiej groteski jaką PO przedstawia widzom już od ośmiu lat. Grupa demonstrantów zawiera w sobie przegranych polityków i ich sympatyków, rodziny itp, których obecność tam jest uzasadniona, nie mogą bowiem pogodzić się ze stratą władzy i związanych z nią korzyści. Zaczęli więc wielki lament zaraz po wyborach, lament po stracie demokracji :), którą niewątpliwie zniesie nienawistny kaczor.
Odbywa się to w dniach gdy demokracja właśnie doszła do głosu, gdy naród pokazał swoją wolę dokonując zmiany władzy.
Do grupy dołączyli także lobbyści, ci również mają swoje racjonalne powody, podobnie inni którym z różnych powodów dobrze było z PO.
Najciekawszy zbiór osób tej grupy to ci którzy nie należą do tamtych. Ich głównym motywem jest pewność, że PIS (Kaczyński) to samo zło, lub większe zło niż PO.
Co tam wola ludu, co tam demokracja skoro my wiemy lepiej.
Groteskowo w orwellowskim stylu wyglądała także demonstracja z Konstytucją w ręku w sali sejmowej, demonstracja ludzi którzy od dawna nauczyli się nie traktować tego prawa poważnie.
Jak trwoga to do Boga ?
Konstytucja ! Państwo prawa ! Krzyczeli.
Jakiego, (czyjego) prawa ? Prawa bankowego czy komorniczego w wyniku którego wiele osób straciło dorobek swego życia ? Prawa do wyrzucania ludzi z mieszkania na bruk ? Prawa do zamykania ludzi w psychiatryku na wiele lat bez wyroku i bez badań lekarskich ? Prawa do niepłacenia podatków w kraju gdzie powstały zyski ? Prawa do inwigilacji opozycji ?
Groteskowo wygląda także tzw lewica co się do tych protestów w obronie neoliberalnych stosunków przyłącza. Śmieszy mnie fakt, że Kaczyńskiemu udało się także i tą *lewicę* wepchnąć do jednego wora z napisem: Wrogowie demokracji, antypatriotyczni przeciwnicy woli Narodu, obywatele gorszego sortu.
Zresztą sami tego chcieli.
"tzw lewica co się do tych protestów w obronie neoliberalnych stosunków przyłącza"
to nadinterpretacja, choć na miejscu niektórych, unikałbym pokazywania się z Petru - tak na wszelki wypadek
lewica powinna w tej chwili zejść na dół, głównie poza Warszawę, i od poziomu samorządów budować alternatywę, w Warszawie zawsze będzie przyrównywana do jednych lub drugich