Zarówno rzymski katolicyzm, jak i prawosławie mają bożków, bo wywodzą się z jednego pnia, który jeszcze przed podziałem zmienił przykazania, w tym usunął drugie. Zakaz bałwochwalstwa przywrócili dopiero protestanci (bo o wymordowanych wcześniej europejskich chrześcijanach nie ma co wspominać), obowiązuje także w islamie i w judaizmie.
Nie tylko więc JPII, ale sama osoba papieża (rzekomo następcy / zastępcy Chrystusa), cała rzesza świętych, władców i ich wizerunków to po prostu idole. Pokłosiem tego podejścia jest kult jednostki, zarówno w faszyzmie (pochodna katolicyzmu), jak i w komunizmie (pochodna prawosławia).
Zdumiewa, jak mało osób zauważa, że to zjawisko nie przyjęło się ani w krajach protestanckich, ani islamskich, mimo dużej sympatii zwłaszcza do faszyzmu. Czemu boimy się skojarzeń z religią w odniesieniu do zjawisk społecznych tak silnie nawiązujących do religii, a przejmujemy jakimiś ich wewnętrznymi celebrami, roszadami stanowisk itd.
Czyżby polska "lewica" była aż taka "religiancka"?
Z tym zastrzeżeniem, że współczesna wiara w "naukowość", wiara w obiektywność nauki też jest mitem - wszak nawet tak powszechnie uznawana teoria Bing Bangu, to jedynie przypuszczenie, pełne niewyjaśnionych szczegółów. Że nie wspomnę już o ciemnej materii,
której wyjaśniona rola we Wszechświecie może zmienić wszystko, co dotychczas zostało na ten temat wymyślone i napisane.
Żyjemy w świecie zmitologizowanym, panie Autorze, gdzie stare mity odchodzą do lamusa zastępowane sukcesywnie przez nowe.
Taka jest istota rozwoju - kiedyś wierzono w idole, później w brahmana i inne postacie Absolutu lub Boga, a dziś wierzymy bezkrytycznie tzw. nauce , zastępując nią wcześniejsze mity.
Bo żeby nie zwariować, musimy w coś wierzyć!
big bang jest teoria w naukowym sensie tego slowa, na dodatek big bang jest juz teoria niepodwazalna
to co piszesz to takie smieszne zabawy "wolnomyslicieli" z rodzaju tych co powoluja sie na fizyke kwantowa zeby "udowodnic" wszelkie brednie ktore im do glowy przyjda, z rodzaju tych, co w codziennym zyciu korzystaja z wynikow pracy naukowcow, rownoczesnie wykorzystuja fakt, ze nauka jeszcze czegos nie wyjasnila, zeby wykorzystac to jako pretekst usprawiedliwiajacy istnienie boga, czy czego tam sobie w ciemne noce nie wymysla
nauka dzisiaj juz nie jest wynikiem pracy umyslowej geniusza trafiajacego sie raz na kilka pokolen, teraz jest proces wspolpracy zespolow setek i tysiecy znanych dzisiaj wlascicieli najlepszych mozgow - "wolnomysliciele" twojego pokroju i tak beda wiedzieli lepiej, bo mondrzejsi od ejnsztajna i houkinga sie robia z kazdym oddechem - albo jakby conajmniej posiadali akcelerator czastek o srednicy niezbednej do poznania wszystkich szczegolow wielkiego wybuchu - wiesz, o jakim mowie, o takim ktorego srednica przekracza srednice ukladu slonecznego, bo jak takiego nie masz pod reka to nie wypominaj naukowcom ze szczegoly obrazka sa trocche ciemne:)
pewnie slyszales o wykryciu fali grawitacyjnych przewidzianych przez teorie (slowo teoria ponownie uzyte tutaj w znaczeniu naukowym)? mozliwe ze wiesz teraz ze daja nam one wglad w rzeczy wczesniej przed nami ukryte, no wnetrze supernowej, albo co znajduje sie po drugiej stronie "after big bang glow", fale grawitacyjne otwieraja przed nami teraz mozliwosci badania wszechswiata w sposob w jaki nam nie byl dotad dostepny, zupelnie jakbysmy odkryli i uaktywnili nowy zmysl
wiara w bozie i inne dobre duszki jest smiechu warta w porownaniu z tym co nauka jest w stanie osiagnac
Już żeśmy tu ścierali wielokrotnie, ale...delikatnie Ci przypomnę.
Nie obrażaj nikyty swych bliźnich a staraj się pokochać, choć to nie jest łatwe...
A Einstein a chyba nie odmówisz mu geniuszu wierzył w Boga :)
a nawet twierdził….
Coś takiego genialnego jak Wszechświat może być tylko dziełem boskiego Stwórcy...
a że swego Boga nie nazwał Jahwe czy Chrystus...To cóż z Tego?
Wiele jest dróg do Pana ...Ważne by niego dotrzeć i ważnym jest by droga ta wiodła przez miłość Bliźniego.
Nawet Ci, co twierdzą Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie: błądzą, grzeszą, kochają a najważniejsze... to przemijają.
Niewielu stać też na ostanie słowo...Dosyć.
Słowo Genug (niem.) wypowiedział Immanuel Kant 12 lutego 1804.
No, ale ten Pański ekstremizm pozbawia Pana umiejętności całościowego oglądu problemu, który jest o wiele bardziej złożony niż to wyłania się ze wspomnianej na wstępie pracy Dawkinsa.
Pan, idąc jego śladem, przeciwstawia ideę Stwórcy rozumianego jako Boga Księgi, nauce, co śmieszyło mnie jeszcze przy lekturze, a tym bardziej Pańskie naśladownictwo ( bo przecież dyskutujemy na ten temat nie pierwszy raz!)
A przecież my, czyli LUDZKOŚĆ , mamy na koncie koncepcję Stwórcy bez religii i to z nią powinien i Dawkins i Pan dyskutować. Wymyślona została już prawie dwa tysiące lat temu przez Plotyna do spółki z wieloma innymi zwolennikami (Porfiriusz, Jamblich czy Proklos stojacych na czele szkół porządkujących i doskonalących myśl twórcy).
To neoplatonizm. I tę koncepcje powinien Pan zwalczać a nie Allacha, Jezusa czy Jahwe.
Bo to bezcelowe.
Żadna na świecie religia nie obroni się ( bo nie służą one celom poznawczym a społecznym) i Dawkins prowadząc krucjatę w imię nauki przeciwko Biblii czy Koranowi, myśli raczej o honorariach jakie z tego płyną niż o pożytku poznawczym.
Bo problemu nawet nie dotknął.
Weźmy na przykład Model Standardowy, o który się Pan upomniał.
Jest on skutkiem obserwacji Hubbla, że widmo niektórych, określonych galaktyk jest przesunięte ku czerwieni, co zostało zinterpretowane jako ucieczka galaktyk, no a skoro galaktyki wraz z przestrzenią rozbiegają się na wszystkie strony, to kiedyś MUSIAŁY być w jednym punkcie tzw grawitacyjnej osobliwości. Pominę tu już równania Friedmana i rozwinięcie teorii Einsteina.
Zatrzymajmy się na pojęciu grawitacyjna osobliwość. Czy to jest coś takiego jak np. czarna dziura?
No, raczej nie, bo czarna dziura to materialny twór kosmosu a ten ,o którym tu jest mowa zaistniał w warunkach braku istnienia pola Higgsa, który by nadał mu masę. No, chyba że owo pole istniało pierwotnie przed Bing Bangiem ale to sprzeczne z paradygmatem.
Czy ktokolwiek spotkał w praktyce takie zjawisko? - oczywiście że nie!
A więc zjawisku wymykającemu się ludzkiemu poznaniu daliśmy nazwę pozbawioną realnej treści.
Ta osobliwość , ten matematyczny punkt nagle wybuchł z nieznanej przyczyny i w ciągu jednej niespełna sekundy przybrał postać znanego nam Kosmosu.
Czym to się różni o znanego już " niech się stanie światłość"?
Nazwą jedynie - tam Stwórca i jego wola stworzenia a tu Nauka.
.
Nie wiemy skąd wziął Stwórca tworzywo do swego dzieła ale nie wiemy też skąd wzięła się energia potrzebna do Bing Bangu.
I tam i tu tzw. " królik z kapelusza".
Czary.
Popatrzmy dalej.
Tuż po wybuchu następuje inflacja kosmiczna, która w ułamku sekundy doprowadza Wszechświat do dzisiejszych rozmiarów.
I znowu jest pytanie – czy ktoś widział kiedykolwiek takie zjawisko przyrodnicze, żeby NIC
nie tylko zmaterializowało się ale też przybrało kolosalne rozmiary? - nie, na pewno nikt nie widział.
Znowu czary dla niepoznaki nazwane naukowo "inflacją kosmiczną".
Patrzmy dalej.
To co wybuchło nie było niczym materialnym a jedynie czystą energią nieznanego pochodzenia i struktury, bo dopiero po zetknięciu się z polem Higgsa nabrało własności cząstek elementarnych ( czyli masy). No, ale skoro przed wybuchem nie było nic, to skąd wzięło się to pole?
Przez nazwę "pole" rozumiemy oddziaływanie a skoro nie istniały jeszcze cząstki elementarne, to na co oddziaływało owo pole Higgsa, skoro masa pojawiła się dopiero w oddziaływaniu z owym polem?
Znowu czary, tym razem pod naukowym kryptonimem "cząstka Higgsa".
Czy nie prościej i równie prawdopodobnie powiedzieć: "niech się stanie"?
Pan zaraz tu będzie argumentował, że Nauka opiera swoje odkrycia na niezachwianym gruncie matematyki – a skąd pewność, że początki Wszechświata respektowały zasady matematyczne?
Czyżby istniały zanim nastąpił Bing Bang?
Na to się Pan nie zgodzi, bo oznaczałoby to, że Stwórca- Matematyk jednak istnieje ale, panie Nikyty, wyboru nie ma, bo albo matematyka została odkryta ( a więc istniała pierwotnie przed Wielkim Wybuchem) albo została wymyślona przez ewoluującą materię czyli nas, LUDZI, a wtedy te wszystkie matematyczne wywody fizyków są tyle warte, co wszystkie inne pomysły ludzkości czyli między innymi istnienie Stwórcy.
W ten sposób mogę się rozprawić z całą obecnie obowiązująca kosmologią ale szkoda na to czasu.
Bo chyba jasno już wytłumaczyłem Panu, że cała ta nauka o powstaniu Wszechświata, to mit taki jak inne, starsze, tyle tylko, że nowocześnie opakowany.
po pierwsze Einstein uwazal sie za agnostyka
po drugie rozmowa w sumie rzeczy jest o tym, ze wierzacy uzywajacy bozie w charakterze zapchaj dziury, nie potrafia zrozumiec ze mozna zyc z pytaniami na ktore nie zna sie odpowiedzi
nikyty ...to nie musi być ateista
nie ośmieszaj się bo najwyżej ukształtujesz tu na lewica.pl
sylwetkę swoją jako sylwetkę Szamana.
Nie jesteś fizykiem a Teorii Wielkiego Wybuchu nie podważysz swoją
pseudofilozofią ... oraz pseudo elokwencją bo elokwencji nie można Ci odmówić.
To tak samo jakbyś na nowo udowadniał, że Ziemia jest płaska i jest płytą którą unoszą kosmiczne Słonie :)
ale tez niewierzacy
po prostu nie zna odpowiedzi - kolejny przyklad na umiejetnosc zycia z pytaniem na ktore nie zna odpowiedzi
jedyna strategia jakiej sie tutaj trzymasz w dyskusji opiera sie na tym, ze zadajac pytania na ktore naukowcy szukaja odpowiedzi wymuszasz na rozmowcy przyznanie sie do niewiedzy, co wykorzystujesz jako potwierdzenie slusznosci traktowania hipotezy istnienia boga w charakterze zapchaj dziury
zwyczajnie wyobraz sobie ze da sie zyc z pytaniami na ktore sie szuka odpowiedzi, a nie odpowiedzi wymysla
Sam jestem bardzo ciekaw jak powstał Wszechświat, a w nim MY i nie chodzi mi tutaj o udowodnienie istnienia Stwórcy ale o to, że obowiązujący w tej materii paradygmat jest dziurawy jak sito,
co sprawia, że nie może uchodzić za naukowo udowodnioną obiektywną rzeczywistość a jedynie za jeden ze współczesnych mitów i kto chce niech wierzy ale daleko mu do wiarygodności.
Trzeba to sobie wyraźnie powiedzieć: NIE WIEMY CZYM JEST WSZECHŚWIAT, JAK POWSTAŁ I DLACZEGO!
Tylko tyle.
wiemy czym jest, wiemy jak powstal, a pytanie "dlaczego" nie ma najmniejszego sensu
ale ma on pewne niedostatki. istotnie bałwochwalstwo tak przedstawione, jak w tekście, jest zdefiniowane przez stary testament i częściowo potwierdzone przez nowy testament. mam tu jednak dwie uwagi
uwaga pierwsza: już Żydzi starożytni otrzymali prikaz aby wyrzeźbić herubów w świątyni Salomona, a na arce przymierza również były rzeźby, tak więc przykazanie II. z dekalogu już w starym testamencie nie było rozumiane absolutystycznie i na pewno nie tak samo, jak w islamie
uwaga druga: nowy testament przedefiniowuje pojęcie bałwochwalstwa. nie chodzi juz tak bardzo o dzieła rąk ludzkich symbolizujących jakieś tam bóstwa, ale bałwochalstwem może być cokolwiek (np. miłość pieniędzy, alkohol, obżarstwo etc.), co usuwa Boga z centralnego, pierwszego i najwyższego miejsca w hierarchii ważności u człowieka.
sprawę tą omówiłem niejako przy okazji innego mojego tekstu dostępnego tutaj ciborowski.host247.pl/aborcja.htm
*
Zapoznałem się z Pańskim artykułem dotyczącym aborcji (ciborowski.host247.pl/aborcja.htm) .
Jest znakomity, ale przecież Episkopat nie walczy o kryminalizację aborcji z powodów religijno-moralnych, ale po to by zyskać narzędzie władania społeczeństwem. Temu też w przeszłości służyły bardzo liczne zakazy i nakazy dotyczące pożycia seksualnego.
Teraz gdy Kościół (dzięki Solidarności) , okrzepł, znowu sięga do do sprawdzonych sposobów. Może nawet im się udać, bo niemal nikt z katolików nie jest zdolny do przeprowadzenia analizy doktrynalnej podobnej Pańskiej w tej sprawie.
Dla niepraktykujących i tak od początku sprawa była jasna - płód nie jest dzieckiem ale pasożytem, co do którego matka ma nieograniczone prawo decydowania czy chce go wyżywić, by stał się w przyszłości człowiekiem, czy też, z jakiegoś powodu, nie poświęci własnego życia dla niego.
""Wiara przenosi góry" - i to jest Pański przypadek, panie Nikyty!"
to kwestia wiedzy, nie wiary, cos wyjasnic moze?
...spieracie sie o poznane zjawiska -przeciwstawiając im niesprawdzone i pewnie niesprawdzalne teorie. Zostawcie sobie i innym margines wyobraźni o tym czego pragnie nasza "dusza" albo " mędrca szkiełko i oko". Wyznawcy Teizmu i tak mają problem z wyobrażaniem sobie Boga, bo kazdy ma swój obraz i nikt nie jest w stanie narzucić go innym.. Ateiści z kolei mają problem z naukowcami ktorych teorie powstania kosmosu i jego zawartości zmieniają sie jak w kalejdoskopie ale ich wyobraźnia jest równie płodna jak Teistów. Póki co siedzimy w określonej rzeczywistości w Polsce czyli NIGDZIE... i to tu są problemy do pilnego rozwiązania co jest równie wykonalne jak odwiedziny Zielonych Kosmitów.
To to co obecnie króluje w Świecie to nie kapitalizm...to system ekonomiczny który się zdegenerował.
Ten system już parę lat wstecz określiłem - myślę słusznie
nazwą...Feudalizmu Bankowo-Korporacyjnego
a dziś określił bym jako Feudalizm Korporacyjny
...
Korporacje podzieliłbym na na:
a) gospodarcze
b) bankowe
c) religijne - Wielkie Światowe Kościoły;
Potwierdzeniem przekształcenia się współczesnego kapitalizmu moim zdaniem
w ekonomiczny system Feudalizmu Korporacyjnego są prace bankowych oraz gospodarczych korporacji amerykańskich i europejskich nad umową TIIP.
TIIP (Transatlantyckie Porozumienie Handlowo-Inwestycyjne)
http://siecobywatelska.pl/stanowisko-w-sprawie-negocjowania-tiip/
Przykro ale należy stwierdzić, że obecny system ekonomiczny może poprowadzić Ludzkość na dwie niebezpieczne ścieżki:
a) szybkiej zagłady - konflikty z użyciem broni termojądrowej,
b) wegetacji gatunku Homo Sapiens do czasu gdy nasza gwiazda Słońce ewoluuje do Gwiazdy Nowej.
To moja wizja współczesnej Apokalipsy ale pragmatyczna i możliwa.
Komentarz do fragmentów dlaczego władzy korporacji należ mówić nie...
Bo ich celem jest i ich Byt oraz rozwój...niestety nie uwzględniają one interesów społeczności, państw a nawet Ludzkości...
Przypomina to trochę tkankę rakową w naszym ludzkim organizmie.