Odbiegając od tematu: świat generalnie był chyba trochę jednak lepszy przed tymi wszystkimi cyfrowymi wynalazkami. Tak mi się przynajmniej wydaje. Osobiście nigdy nie zachwycałem się techniką. Więcej, często odnoszę nieodparte wrażenie infantylność jej adherentów.
Ta cała era cyfrowa istnieje w obecnej postaci plus minus od jakichś 20 lat. Gdzie lewica była owe dwie dekady temu, a gdzie jest teraz? To tyle odnośnie tych (rzekomych) szans. Dla przykładu na jeden portal lewicowy jest albo może być tysiąc nazwijmy to libealno-mainstreamowych. A każdej chwili może pojawić się kolejne tysiąc i tysiąc.
Oczywiście powyższe (2018-11-30 12:14:58) dotyczy też "szans", jakie owa cyfryzacja stwarza dla szeroko rozumianego humanizmu. Inaczej dla Człowieczeństwa.
To bardzo szeroki temat do dyskursu i chyba nie na tym forum.
Autor zagrożenia widzi szczególnie w komercjalizacji życia codziennego (czemu sprzyja wykorzystanie przestrzeni wirtualnej), ale też nie wchodzi w szczegóły.
Narzekanie na komercjalizację dzisiaj jest jak utyskiwanie na to że pada deszcz, a po deszczu, że jest słońce. Komercjalizacja była, jest i będzie dopóki pieniądz jako ekwiwalent pracy i towaru będzie stymulatorem i regulatorem ludzkich działań. Trudno sobie wyobrazić, żeby komercjalizacja nie postępowała skoro powstają nowe obszary aktywności ludzkiej.
Cyfryzacja, informatyzacja umożliwia ludziom szybki dostęp do potrzebnych danych, ale i powoduje również wiele problemów związanych z funkcjonowaniem systemów w sieci i zabezpieczeniem danych. Powoduje to, że systemy stają się coraz bardziej skomplikowane i wymagają coraz więcej czasu na obsługę systemu. Ciekawe czy istnieje jakaś określona masa krytyczna tego skomplikowania i co za tym idzie chaosu, po przekroczeniu której użytkowanie metody cyfrowej straci sens, a nauka zajmie się jakimiś innymi metodami przetwarzania danych.
Cyfryzacja jest tylko narzędziem, które może być wykorzystywane przez różne formacje polityczne i grupy interesu zarówno w szczytnych celach jak i w niecnych. Lewica tutaj jakby słabo wykorzystuje tę informatyczną szansę.
Jednym z istotnych problemów dzisiejszych czasów (zwłaszcza w XXIw) jest w mojej ocenie wzrastający poziom pazerności i tendencji do oszustwa przez ludzi, dla których pieniądz jest celem, który uświęca środki. Powstają całe zespoły ludzi, których praca polega na myśleniu jak osiągnąć maksimum zysku przy minimum wysiłku, nie gardząc nawet metodą kryminalną (lub parakryminalną wykorzystując luki prawne), ale to z samą komercjalizacją ma tylko luźny związek.
Powstaje zjawisko społeczne, jeszcze chyba nie nazwane. Niektórzy mówią w tym temacie o dojeniu i dojarzach, ale to nie oddaje gigantycznej skali tych oszustw, chociaż istnieją dojarnie karuzelowe o najwyższej wydajności i stopniu zautomatyzowania i tutaj jest nawet pewna zbieżność z określeniem *karuzela watowska*.
Ludzi grup zajmujących się tym procederem łączą takie cechy jak pazerność, zuchwałość, przebiegłość, tupet, oszukańczy talent, pogarda dla słabszych, oszukiwanych i eksploatowanych, ale także wiedza o mechanizmach działania ludzi i struktur władzy. Zjawisko to jest integralną częścią realnego neoliberalizmu.
Do niego należą przekręty w systemie finansowym (bankowym, giełdowym, parabanków), a ostatnio w mocno skomplikowanym systemie podatkowym, gdzie można *ulżyć* społeczeństwu zdejmując z masy dochodowej państwa wielomiliardowe kwoty dekując je gdzieś na *wyspach kukuryku*. Te miejsca i te instytucje stanowią jeden z najbardziej podejrzanych interesów w dzisiejszym świecie. Polityka jak dotąd jest tu bezradna wobec oporu niektórych państw i instytucji.
Można się przy tym zastanawiać *czy w tym szaleństwie jest metoda*, czy przypadkiem te zjawiska nie są częścią działań w totalnej wojnie finansowej pomiędzy kapitałami światowymi, które *mają nie tylko narodowość ale i poglądy* (dr. Barbara Fedyszak Radziejowska), myślę, że nawet idee, gdzie nie leje się już krew żołnierzy tylko płyną dolary i inne środki płatnicze, którymi można potem ujarzmić narody mniej zamożne, mniej rozeznane w sytuacji geopolitycznej (*wy macie swoje prawa i tradycje, a my mamy fundusze*), narzucając im określony paradygmat zachowań obcy im pod względem kulturowym lub niekorzystny gospodarczo.
Ten stan rzeczy budzi także refleksję co do miejsca stania społeczności do której należymy. Dzisiejsza Polska jawi się tutaj jak człowiek, który zaczyna coś rozumieć z otaczjącego go świata i próbuje temu przeciwdziałać, chroniąc i rozwijając swój kapitał ludzki i materialny.
Generalnie lewica powinna iść także w tym kierunku, dostrzegając interes społeczny i prawdziwe zagrożenia.
..takim samym zagrożeniem dziś jak kolej żelazna kiedyś. Zagrożeniem jest wszechobecna nachalna reklama tego cyfrowego zniewolenia prawie wszystkich konsumentów . Kupowanie to nieprzemożona chęć posiadania niekoniecznie życiowo niezbędnych "produktów". Dobra na świecie są policzalne i przy ciągle zwiększającej się populacji dostajemy coraz mniejsze porcje wartościowych dóbr. Gdy te policzalne dobra jednocześnie są zawłaszczane w nieproporcjonalnie wielkich ilościach przez jednostki czy bezwzględnie rabujące pod pozorami prawa "spółki kapitałowe" jakość "drobnicy" dla szarej masy "zakupowiczów" musi być byle jaka.Kupujemy coraz więcej gadżetów elektronicznych z coraz większą zasobnością idiotycznie wzbogacanych programami zupełnie nie potrzebnymi do spokojnego funkcjonowania przy zwykłej komunikacji międzyludzkiej. Iluzja że "elektronika" daje nam w zamian więcej czasu na doskonalenie siebie ma moc Mefistofelesa.a kiedy przyjdzie opamiętanie ? ...jeśli przyjdzie na czas.
chyba niezupełnie jest to tak jak z ową koleją. różnica imho w tym iż ta cała cyfryzacja umożliwia manipulację na skalę dotąd absolutnie nieznaną. manipulację to zresztą mało. kształtowanie człowieka. oczywiście pod dyktando i na życzenie rządzących. czyli kapitału.