.. i ta potęga coś bardzo zmalała znowu. Potęga zmalała ale mentalność została bo gdy po transformacji zniszczona PGRy zniszczono i ludzi którzy w nich pracowali. Przy tej okrutnie wprowadzonej wolności dostali rok Kouroniówki" i zwykłą biedę jakiej większość nie doświadczyła od lat 50-tych ub. wieku. Często jedynym żywicielem kilkuosobowej rodziny była niewielka emerytura czy renta dziadków.Przydomowe ogródki były często całym "spichrzem"...
Do całej wolności
dodano likwidację miejscowych połączeń kolejowych i sprywatyzowane PKS-sy które by się utrzymać podnosiły prawie z dnia na dzień ceny za przejazd. Kto młody uciekał do miast albo od razu za pożyczone od rodziny i znajomych pieniądze za granicę .
Znowu bowiem okazało się ze chłp jako taki jest tyle wart na ile go "jaśnie pracobiorca oceni"
Chłop najwiecej jest wart dla różnych Partii i partyjek przed wyborami gdy nagle jadą na tę wiochę by ze sztucznym uśmiechem 'posłuchać jak śpiewają "Andulki" i zpewnić te dziarskie chłopy jak ich cenią i ten "chleb" który dzięki mim mogą skonsumować po "łyskaczu i suszi".
Niewielu z tych "gości"wyborczych wie że wieś jest już dawno bardziej miejska niz wiejska bo nierentowna ziemia dawno zastała wyprzedana na działki budowlane które gdy już z trzeciego pokolenia mieszczuchy zasiedlą,to zmieniają je na wzór"absolutnie miejskich willi" wszystko co nie jest trawą i iglakami zaasfaltują, zabetonują lub "zakostkują" w najlepszym eko-przypadku. W takiej wsi zasiedlonej nagle zaczyna brakować przede wszystkim wody od 16-22...a soboty i niedziele jest woda z przerwami.
Trudno już na wsi o te prawdziwie ( 10-30 h) chłopskie gospodarstwa z których żyje cała rodzina. Zmieniła się bowiem struktura większości wsi bo ta przejęta po PGR mono kultura agrarna nie ma wiele wspólnego ze wsią która istniała te pół wieku temu.Uciekinierzy zainstalowali się już na stałe i zapomnieli po części że pochodzą ze wsi.
Miasto bardzo szybko zmieniło przybyszów ze wsi bo nie byli to "ciemni niepiśmienni" ale już po podstawówce, maturze lub zawodówce i przywieźli ze sobą wieś , tę "najsmaczniejszą w słoikach".
... będących jeszcze przed 150-170 laty – niewolnikami."
*
Sprawa jest bardzo złożona i Autor wiedziałby o tym, gdyby chciało mu się poświęcić tej sprawie więcej czasu.
Przede wszystkim nie wszyscy chłopi byli własnością szlachecką - bardzo liczna była w Rzeczpospolitej grupa chłopów w dobrach stołowych, tzw. królewszczyznach i oni korzystali z Sądów Referendarskich w sporze z dzierżawcą i chętnie to robili.
A z drugiej strony nie każdy szlachcic korzystał z pracy poddanych, z tej prostej przyczyny, że ich nie posiadał.
Po rozbiorach carska Rosja przeprowadziła weryfikację polskiej szlachty ( która wcześniej nie posiadała żadnych wykazów a o szlachectwie jednego czy drugiego decydowała pomięć w powiecie o przodkach).
I właśnie z powodu braku takich wykazów zaborcy przeprowadzili własną weryfikację a podstawą przyznania pretendentowi szlachectwa Imperium Rosyjskiego była konieczność wykazania się nie tylko pięcioma poprzedzającymi pokoleniami szlacheckimi ale przede wszystkim statusem majątkowym ( tych warunków było w sumie 21).
Na skutek tej weryfikacji z 410.000 szlachty na terenach Ukrainy Zachodniej (już w państwie rosyjskim, po rozbiorach) ostało się z prawami szlacheckim jedynie 70.000, przy czym naprawdę majętnych było jedynie 200 rodzin posiadających powyżej 1000 dusz.
Pozostali z tych 70.000 to była szlachta zagrodowa , która żadnego chłopa-niewolnika nie posiadała, a utrzymywała się z pracy na roli jak każdy inny chłop (choć z klejnotem szlacheckim).
To są dane rosyjskie, więc niechętne polskiemu żywiołowi i przez to wiarogodne ( można o tym przeczytać u Daniela Beauvois).
Jeśli chodzi o Koronę przedrozbiorową, to nie sposób znaleźć dowody znęcania się szlachty nad chłopami i byłoby to zresztą dziwne, zważywszy, że dzięki ich pracy mogli utrzymać rodzinę. Nikt na świecie nie ucina gałęzi na której siedzi. A o prawie "pierwszej nocy", do którego w pewnym momencie odwołuje się Autor, zapomniano już na wsi w głębokim średniowieczu.
Zresztą sami chłopi, to nie żadne aniołki były, i wie to każdy kto przeczytał "Chłopów" Reymonta, i to co działo się w środowisku chłopskim już po uwłaszczeniu w Lipcach było typowe dla reszty kraju.
Według mojej wiedzy na ten temat, głównym powodem nienawiści pomiędzy szlachtą a chłopstwem był pogardliwy stosunek dworu do poddanych, ale jak już to napisałem, tylko drobna część szlachty miała okazję tę pogardę swym poddanym okazywać, bo pozostała poddanych po prostu nie posiadała.
Owszem, bezrolna szlachta pełniła różne role kontrolne na dworach magnatów (czy zamożnych "panów braci") ale nie był to stosunek PANA do NIEWOLNIKA ale co najwyżej nadzorcy do poddanego.
A kto kocha swoich karbowych?
A kto kocha komornika, czy policjanta?
Ale ma rację trochę Autor w sprawie zamiany ról - oto biedna szlachta wyemigrowała do miasta i wypierając stamtąd Żydów, czy rzadziej Niemców, zajęła się zawodami prawniczymi, medycznymi, zakładała fabryki i w efekcie tego nienawiść chłopstwa do szlachty zamieniła się w niechęć do klasy średniej jako takiej.
I to pokutuje do dziś dnia a uwidacznia się najjaskrawiej przy okazji wyborów.
To nie ma nic wspólnego ze stosunkiem przysłowiowego Kunta Kinte do swego właściciela, panie Autorze, bo historia Rzeczpospolitej nigdy nie była historią niewolnictwa w takim znaczeniu , które znamy historii Stanów Zjednoczonych.
Powoli cywilizowali się chłopi i równie powoli szlachcice, i to było źródłem wzajemnych animozji.
Ale główną przyczyną tej nienawiści międzyklasowej była powszechna bieda, a biedna była także szlachta z powodów na które nikt w Polsce nie miał wpływu ( gwałtowna inflacja europejska spowodowana napływem złota i srebra z Nowego Świata w XVI wieku, zrujnowała większość majątków i wymusiła coraz to surowsze metody zarządzania).
Szlachta podatków nie chciała płacić, bo nie miała z czego i wskutek tego państwo polsko-litewskie rozpadło się - zaborcy pogłębili jeszcze polską biedę i naprawdę prawdziwym cudem było odzyskanie niepodległości w 1918 r.
Nie zrobi Autor kariery trzymając się kurczowo analizy marksistowskiej, bo błędna była w każdym szczególe.
Jeżeli już doszukiwać się jakiejś w miarę zwartej grupy złączonej przeszłością to trzeba drążyć kwestie narodowościowe (wiem, śliski temat).
Polski chłop pod wieloma względami był w gorszej sytuacji niż amerykański murzyn. Mimo to amerykański murzyn nie stracił wewnętrznego przekonania o własnej godności; natomiast polski murzyn przejął światopogląd swego ciemiężyciela, obecnie przekształcając się w Janusza Nosacza.
skąd taka tego pewność? btw. ludzie mający coś do powiedzenia mają też na ogół wahania, i stąd częste u nich zwroty w rodzaju "wydaje mi się", "chyba", "być może", "tak sądzę" itp. natomiast dyletanci zawsze są pewni tego co mówią. z tym że nie bierz tego lemski może do siebie, to tylko taka refleksja ogólna.
Antoni Kępiński, pisarz i psychiatra, uważał że chłopską powszechnną przypadłościa była endogenna depresja wywołana wielowiekowym poniżeniem społecznym.
Jednym ze sposobów radzenia sobie w tej sytuacji jest wyparcie i kompensacja - stąd tak częste obecnie przypisywanie sobie pochodzenia szlacheckiego u osób pochodzenia chłopskiego.
to wpisuje się w polski kolektywizm polska stadnosc polski di fatto głęboki antyindywidualizm. polacy, zresztą to nie dotyczy tylko polaków, w ogóle tego czy innego narodu, lecz po prostu ludzi małych i marnych, zatem taki maly człowiek swa wartość czerpie, bądź próbuje czerpać, nie z samego siebie, lecz z przynależności do jakiejś grupy, jakiegoś kolektywu, jakiegoś stada. tym stadem może też i być (tzw.) rodzina, w szerokim ujęciu, jako ród, przodkowie, różni dalecy, itp. tak mi się przynajmniej wydaje.
Jeśli o nich pisać to dobrze byłoby najpierw napisać jakie to są cechy dzisiejszej polskości, bo to
co nie jest zwykle podważane to język polski i religijność katolicka i może jeszcze tradycja rodzinna czy kuchnia polska. Inne cechy polskości bywają podważane więc może warto byłoby zacząć właśnie od nich i przedyskutować, bo w przeciwnym wypadku mówienie o determinantach jest chyba przedwczesne zanim się nie określi zespołu cech charakterystycznych dla polskości.
Zresztą determinanty tej polskości to losy opisywane w historii na które Polacy mieli tylko ograniczony wpływ. Nie darmo Norman Davies nazwał swoją książkę o historii Polski *Boże igrzysko*.