Dlaczego w dziale publicystki przypomniano tekst należący gatunkowo do recenzji, wydrukowany wiele lat temu w marginalnym piśmie, nie wnoszący nic istotnego do debaty o zapomnianych już i bardzo zresztą kiepskich powieściach?
...że skoro mamy okrągłą rocznicę stanu wojennego, to lewica.pl czuje się w obowiązku przedstawić jakąś laurkę tegoż stanu, tym pilniej, że Ciszewski napisał nieprzyjazny tekst o samym Generale. Omawianych powieści nie znam - Redlińskiego znam jedynie z fantastycznej "Konopielki" i z ciekawego zbioru krótkich kawałków "Ja w nerwowej sprawie" - ale recenzja wydaje mi się bardzo przewidywalna, a intelektualnie - mówiąc łagodnie - słabowita. Rozumiem, że można powiedzieć to i owo na rzecz osiągnięć PRL-u - aczkolwiek przypisywanie wszystkich zasług modernizacyjnych tej konkretnej formie ustrojowej i sugerowanie, że gdyby nie komunizm, Polska w roku 1989 znajdowałaby się na tym samym etapie, co w roku 1939, a opozycja w gruncie rzeczy walczyła o powrót RP szlacheckiej, wydaje mi się pomysłem dość karkołomnym... Ale najbardziej kuriozalnie wypada teza o "pozbawianiu głosu". Skoro autorka ma tyle ciepłych słów dla PRL-u, a zarazem tak bezkompromisowo demaskuje mechanizmy wykluczenia oraz odbierania głosu w Polsce po 1989, pozwolę sobie zapytać: w jakim wydawnictwie PRL-owskim mogłyby się ukazać książki tak radykalnie krytyczne wobec rzeczywistości społeczno-politycznej? I gdzie wówczas sama autorka mogłaby opublikować swoją entuzjastyczną recenzję na ich temat?
Bardzo spodobało mi się określenie " heroiczna konfabulacja zwycięzców" . To jest to, chciałoby się powiedzieć. Zjawisko to jest domunujące. Precyzyjne określenie . Dziękuję bardzo za felieton. Gutek