Uzależnienie rujnuje osobowość. W pełni zgadzam się z autorem. Nie wspomniał o jeszcze jednej bardzo ujemnej cesze, która potem utrudnia bardzo kontakt z otoczeniem. To serwilizm.Uzależniony tego najczęściej nie rozumie.
Temat znam nieźle. To jest choroba bo zaburza funkcjonowanie społeczne. Nie piję 2 lata ale to nie oznacza spokoju. Ta choroba wymaga rewolucyjnej czujności na to co podszeptują wykolejone emocje i organizm. Sama terapia w której brałem udział jest o tyle skuteczna, że na jakis czas podtrzymuje trzeźwość ale o jej długofalowym działaniu nie jestem zupełnie przekonany. "Pozbyć się złudzeń co do sytuacji to pozbyc się sutyacji która bez złudzeń obejść się nie może" i ta maksyma Marksa jest chyba w terapii kluczowa. Alkoholik sterowany jest mechanizmami zaprzeczeń i iluzji, i pijąc mysli że wszystko jest w porządku. Gdy sie te mechanizmy odzruci to widać ogrom bezsensu i start zyciowych, ale by je odzrucić trzeba odrzucic picie. To czysta ontologia a niestety na terapiach za mało tego jest, za mało destrukcji przedmiotu czyli nałogu a za dużo destrukcji człowieka. To nie wszyscy znoszą. Po za tym mitingi AA. Nie chodzę bo to zawracanie dupy. Zdawanie się na siłe wyzszą i drugi nałóg - nałóg nie picia. Ludzie gadaja to samo i czynia z nie-picia sens zycia. Terroryzuja rodziny, popadają w religijny fanatyzm. Nie znają innego tema tu niż "Ja Który Jestem Alkoholikiem i Nie Piję". Inna sprawa że wsparcie grupy jest konieczne i na początek trzeźwieia polecam i terapie i AA a jak ktoś ma wolę być trzexwy i rozpozna swój problem i siebie to znajdzie swą własna metodę na abstynencję.
To potzrebne bo czasem i alkohol sie śni i powracaja stany poddenerwowania takiego jak w czasach gdy były one sygnałem do picia. tak jak amputowany palec czy konczyna jeszcze pare lat swędzi tak i te sygnały pozostają w mózgu. To trzeba rozpoznawać bo jak nie to zabawa zaczyna sie od nowa.