I to szacun podwójny. Trochę to wszystko rozbujane, ale co tam. Druga część jeszcze ciekawsza. Dobra odtrutka dla Anastazji (hic rhodus, hic salta!).
się mylę, czy ten tekst żeczywiście (!) jest przykładem skrajnego pustosłowia?
"Fundacyjne załozenie neoliberalnego dyskursu" - i tak w koło Macieju.
Oczywiście, w tych mądrościach nie brakuje kumoterskich usług. "Jak przekonująco zauważył Marek Krakowski" itp.
Czytając te ekulubracje, człowiek się zastanawia, czy liderzy PiS jedzą dzieci na śniadanie. Jeśli nie, to chyba dlatego, że byłoby to wykorzystaniem prawa do aborcji, a więc czymś postępowym.
Język prawicy jest pełen demagogicznych uproszczeń, anachronizmów itp. Żargon lewicowy, pod względem pustosłowia i oderwania od rzeczywistości, wysuwa się jednak na czoło.
RHODOS (sic!), hic salta
Ja natomiast chciałbym zwrócić na język sala - "odtrutka dla Anastazji"! To jak u fundamentalistów religijnych, którzy prawią o "jadzie sączącym się z odbiorników TV" czy "zatruwaniu umysłu młodzieży". ;)
W Polsce wprowadzo bez konsultacji społecznych plan Balcerowicza, bo "w tym kraju" istnieje patriarchat!
Dokładnie mówi się w tekście o "patriarchalnej suwerenności".
Obsesje ideologiczne warto tępić!
Faktycznie jest to dla mnie odtrutka, nareszcie mówienie o prawicy innym językiem niż prosty jak kij bejsbolowy język prawicy przeznaczony dla mas i dla lewicy. Dla siebie prawica ma teologiczną łacinę i wyżyny kulturalnej wrażliwości nie z tego świata, co też zasługuje na wnikliwy krytyczny namysł, to ci jest dopiero rozbujane.
Jak dla mnie jest to też rewizja polskiego feminizmu, który jak wynika z radykalnego (???) manifestu w GW zaplątał się w to co lewica: język wroga, nie jesteśmy morderczyniami, kobieta jest kobietą jak zdefiniowaliście, kobieta potrzebuje prawa do aborcji, jak je dostanie z rozkoszą podda się dyscyplinom pracy, reprodukcji, będzie wzorową wręcz funkcjonariuszką, uzwykli sie, ugrzeczni nie do poznania. W tym celu zwalczmy szklany sufit w korporacjach, w domach naszych opiekunek do dzieci nie ma szklanego sufitu, toć to prymitywne lepianki z patriarchalnymi macho, co nas obchodzi, że właśnie za ciała tych kobiet konstytucja wzięła się mocniej niż za nasze, to oznacza brak lekarza gdy trzeba, brak owoców i ciepłych obiadów, przemoc jak powietrze, wykluczenie, bezdomność, prostytucja na pewno nie dobrowolna (chociaż tak rozkosznie o niej w ten sposób mówić), brak nie tylko głosu, brak przestrzeni życia, nagie życie wystawione na ciosy, na wycieńczające wykorzystanie pod każdym względem - usuńmy nadmiar testosteronu, stereotypy i git!
Gorzka ta odtrutka i oby takiej więcej w słodkim życiu krytyczno-radykalnym. To jest wreszcie odtrutka, a nie kolejna trucizna podawana w imię prawa do krytyki przez usłużne i agresywne upiory.
A tak na marginesie: jakie śmieszne jest to ciągłę wskazywanie nam miejsca w szkolnej ławie lub w kącie na grochu. Poprawianki "szkolnych, licealnych błędów", wymądrzanki pana żonatego z romanistką bez żadnej żeńskiej cechy (głosuje, wyśmiewa intelektualną pracę kobiet - niech zgadnę - czy to ten przebrany facet z reklam Gender Index? Czy jakiś inny?). To wskazuje, jak bardzo autorytarna była edukacja w PRL, przecież na tej przemocy zakorzenionej w pamięci ciała duży Giertych, Lewiatan malutkich, buduje w megaskali swoje wielkie szkolne koszary. Tam też wazne są stopnie. Dla wojskowych i prymusów życie bez nich straciłoby sens. Byle zagnać kogoś do kąta lub do niego postawić, użył bowiem nie tej litery w cytacie.
Do Pawła Kończyka. Definiujesz przestrzeń publiczną z jednej strony liberalnie, z drugiej - purytańsko romantycznie. Za wolność słowa bierzesz patriarchalno hierarchiczne grawitacje (np. profesorów i niegrzecznych uczniow, zwłaszcza rozwydrzonych uczennic, co przeszkadzają gadaniem w wykładzie), za nadużycia uważasz wziąć grant, ktry tę podstawową nierówność o jakiś milimetr zbliża do względnej równowagi, od której dzisiejsza sytuacja jest o lata świetlne. Z tego punktu wyjścia punktem dojścia będzie zawsze lewicująca interpretacja prawicowych założeń. Jakbyś szedł po wstędze Moebiusa. Są inne powierzchnie, nie tylko studio Janka Pospieszalskiego wraz z jego grawitacją prawicowej czarnej dziury.
Janosik Nędza Litmanowski żył dzisiaj, to nie odbierałby bogatym, żeby dać biednym, tylko leżałby pod wejściem do fundacji Roży Luksemburg i popiskiwał: Janek Pospieszalski mnie nie zaprasza, to chociaż wy dajcie mi granta, żeby mnie przybliżyć do względnej rownoqwagi.
Za błedy ortograficzne i rzeczowe wyśmiewani są - tylko i wyłącznie - producenci modnego pustosłowia. Ci biedacy, jak już się nauczą ladnego słówka ("fundacyjny dyskurs", "autorytarna edukacja" itp.), npiszą je przez o kreskowane i wychodzi kupa śmiechu.
Kto posługuje się swym autentycznym językiem - obojętne, literackim czy potocznym - nie musi się bać przyłapania na błędach.
Do Anastazji. Przyznam się, że nie bardzo rozumiem sens twojej ekwilibrystyki językowej, ale ja nie nadaję na tak wysublimowanych falach. Z takimi argumentami nie osiągnie się niczego nawet w 10-tysięcznej gminie, a co dopiero zmieniać mentalność ludzi w całym kraju. Można oczywiście - jak Przemek Radwan - zanurzać się w "szczękościsku w tramwaju" traktując go jako dowód na represywność systemu, tylko po co?
Piszesz "Za wolność słowa bierzesz patriarchalno hierarchiczne grawitacje (np. profesorów i niegrzecznych uczniow, zwłaszcza rozwydrzonych uczennic, co przeszkadzają gadaniem w wykładzie)", a ja kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi?
Jeśli nieraz w swoim postach sprzeciwiałem się przedmiotowemu traktowaniu uczniów w szkole, wychowywaniu ku bezkrytycznemu czczeniu autorytetów bez nauczenia krytycznego spojrzenia na świat, pisałem o prawach dziecka, powoływałem się na książki Alice Miller to co moja postawa ma wspólnego z twoimi tezami?
Czy mój sprzeciw wobec stosowania kar cielesnych wobec dzieci (jednym z założeń jest to, że dziecko jest takim samym człowiekiem jak osoba dorosła i winny jest mu ten sam szacunek), moje podejście do kobiet, od których wymagam tyle samo co od facetów czy od siebie to "lewicująca interpretacja prawicowych założeń"?
Czy kiedykolwiek twierdziłem, że branie grantów to coś złego? Czy też może wypowiadałem się o grantach w określonym kontekście, uważając tę kwestię za problem bardziej złożony?
Mam wrażenie, że lewica w Polsce jest w niemocy inteletualnej. Nie zmienią tego stanu dziesiątki konferencji i dziesiątki najbardziej nawet wyszukanych teorii, jeśli lewica nie nauczy się widzieć rzeczywistości, w tym argumentów swoich adwersarzy, takimi, jakimi one są.
Piszesz o kolesiu, że jest "opiekuńczy" wobec kobiet i dziwisz się że to komuś się nie podoba - nie jest to patriarchalne użycie języka?
Żądasz zniesienia moderacji (jeśli ja cię z kolei dobrze rozumiem) - w jakim celu jeśli nie w celu rozpanoszenia się prawicowego odlotu, ku któremu i tak ciąży to forum?
Przez prawicowy odlot rozumiem używanie sformułowań typu 'problemy zastępcze', 'grantowi intelektualisci', 'socjal PiS', uwazanie tego co powiedzial ksiadz i napisal Fakt za 'glos zwykłych ludzi', w ogóle w 95 procentach wypowiedzi o owych: zwykli ludzie są wierzący, nie chcą praw homo, nie rozumieją pojęcia 'kapitał kulturowy' (no właśnie!!!). Ze 'zwyklymi ludzmi' wiaze sie 'prawdziwa lewica', ktora ma do nich stosunek 'opiekunczy' albo wrecz uczestniczy w ich zagubieniu, podspiewując "Avanti Poppolo".
POPOLO (przez jedno p)...
Ave riscorsa,
Bandiera rossa, Bandiera rossa,
Bandiera rossa triumfera,
Bandiera rossa triumfera,
Eviva communismo e liberta!
nemici, non piu frontiere,
sono i confini rosse bandiere,
lavoratori alla riscossa
bandiera rossa trionfera!
P.S. Ładna pieśń, nie?
Co się stało z lewicą, ktora kiedyś miała takie piękne rzeczy? Dlaczego tak upadła?
Oprócz poglądów, ważni jeszcze są ludZie.
Nie da się mieć trafnych pogladów na wszystkie sprawy. Można jednak nie domagać sie monopolu dla poglądów własnych - zwłaszcza, jeśli są one infantylnie ekstremistyczne, koniunkturalne, wtórne i wobec kompletnie sobie nieznanej sytuacji w kraju w ogóle "ni priczom".
Nic nie zapobiegnie samomośmieszaniu się garstki polskich goszystów oraz ich poglądów. Nawet "moderacja" w skali ogólnokrajowej.
Przy okazji: użytkownik ABCD w poprzednim poście walnął literówki w cytacie z pieśni rewolucyjnej. To żaden wstyd popełnić błąd! Gorzej - nienawidzić za jego wskazanie!
czymże się naraziło? Sugestią, że niektórzy trują?
Piszę o kolesiu, wobec którego dwie osoby próbowały zabawiać się w lewicowych Bogów i wystawiać mu stopień z jego wiary w lewicowość. O ludziach tych, którzy uważali, że mają jakiekolwiek prawa ku temu, dwa lata wcześniej nikt na lewicy nie słyszał. W tej redakcji ludzie różnią się nieraz znacznie w poglądach na kwestie ustrojowe i gospodarcze. W skrócie: jedni są za polityką socjalną w ramach gospodarki rynkowej, inni za rewolucją, która poniesie za sobą ofiary śmiertelne. Ale nigdy nie wywoływało to takich animozji jak stwierdzenia kolesia, że do kobiet ma "stosunek opiekuńczy" lub nie ze wszystkimi poglądami feministek się zgadza. Czy widzisz tu jakąkolwiek równowagę, bo ja nie?
"Idealny system" dopuszcza współpracę ludzi posiadających wykluczające się wzajemnie poglądy na gospodarkę, ale nie dopuszcza mninimalnych różnic światopoglądowych. Ba, nie dopuszcza nawet sprzeciwu wobec szufladkowania ludzi ze swojego toczenia, bo przecież moja obrona Smolenia nie oznacza, że ze wszystkimi jego poglądami się zgadzam.
Każdy, kto dąży do idealnego systemu, odrzucając ze swojego grona wszystkich tych, którzy w jakimkolwiek stopniu odstają od jego idealnych kryteriów, to potencjalny kandydat do utopienia świata we krwi, jeśli tylko dysponowałby odpowiednimi środkami. Póki nie dysponuje się odpowiednimi środkami, produkuje oskarżenia o "donoszenie wrogom", "naziolstwo", "rozwalanie od wewnątrz".
Jak osoby, które używają takiego języka wobec osób z własnego grona, chcą przekonać społeczeństwo, że język opisujący rzeczywistość jest zawładnięty przez prawicowych ideologów ze szkodą dla tegoż społeczeństwa?
Jak osoba, która nie może przeboleć, że ktoś z jej otoczenia lubi Kieślowskiego, zdolna jest budować społeczeństwo otwarte i tolerancyjne?
Ja po 12 latach odkryłem na nowo "Down By The Water" PJ HARVEY:
"I lost my heart, under the bridge
To that little girl, so much to me
And now I moan, and now I holler
She'll never know, just what I found
That blue eyed girl, she said "No more"
That blue eyed girl, became blue eyed whore
Down by the water, I took her hand
Just like my daughter, I'll see her again
Oh, help me, Jesus, come through the storm
I had to lose her, to do her harm
I heard her holler, I heard her moan
My lovely daughter, I took her home
Little fish, big fish, swimming in the water
Come back here, man, gimme my daughter...
Little fish, big fish, swimming in the water
Come back here, man, gimme my daughter...
Little fish, big fish, swimming in the water
Come back here, man, gimme my daughter...
Little fish, big fish, swimming in the water
Come back here, man, gimme my daughter..."
W pewnych kręgach "lewicowych" można być kwalifikowanym jako "prawicowy odlot" dlatego, że nie uważa się reprezentowania aspiracji drobnej cząstki - bo daleko nie całej - grupy homoseksualistów za ważny problem. Takie kwalifikacje rozdzielają rzecznicy koterii, której prominentni członkowie słynęli w środowiskach, w których funkcjonują, jako pogromcy "Marksa Popperem" i "kantowscy" uzasadniacze amerykańskiej interwencji w Jugosławii.
Dziwne? Ho, ho, ho, ho, wcale nie takie dziwne! Tak to bywa wśrod "biesów", których proroczo opisał pewien "prawacki" pisarz.
Dyktatura politycznej poprawności, dążąca do utopienia we krwi normalnej kultury normalnych ludzi.
Co za bełkotliwy tekst.W tym feministycznym 'think-tanku' dostają jakieś bonusowe punkciki za używanie bełkotliwych sformułowań w stylu tych które wymienił abcd? Toż to Włodek Bratkowski jest przy tym krasomówcą piszącym teksty zrozumiałe nawet dla przedszkolaka !
I jakie topienie we krwi!
Ot, wojenka Napoleona Klubonaparte z generałem Draguzowem-Zieleniszczewem, w której Redutę Szewardyńską zastępuje stoliczek.
Raczej zabawa w instruktaż pt. "co mówić i robić, żeby być akceptowanym w pewnym małym światku".
Do naiwnych. Uprawiacie kult głupoty, kreślicie obraz inteligencji lewicowej jako ludzi nie mogących sprawdzić słowa w słowniku i powtarzających bzdety z pism brukowych. A jednocześnie zarzuty, że coś jest 'przedszkolne'. Ma być głupio, swojsko, po pijaku najlepiej, bez podważania tego, co 'sie myśli', niby chcecie kogoś reprezentować, a łepetyną wam się ruszyć nie chce, no i jeszcze te spiętrzone resentymenty: ktoś tam ma lepsze narzędzia do analizy, zatem musi być burżujką, kółkiem adoracji, mówi za trudno itp, jak ma mimo tej trudności popularność większą niż pięcioosobowe grupki radykalów od antyfeministycznych dowcipów, popularnosc ta wynika ze sprzedania się, jeśli ma małą, bo mowi trudne rzeczy w okolicznościach niesprzyjajacych, niech padnie, zazdrosy będą mniejsze, oczywiście bez świadomości o co chodzi, chodzi bowiem zawsze o lewicową czystość prawiczków (sic!) w myśleniu. Na to oczywiście się zbiegają populistyczni manipulatorzy i dawaj: obdarty robotnik ważniejszy od wystrzałowo ubranej i wykształconej feministki (jej osiągnięciom się oczywiscie zaprzecza w iście knajackim stylu) patrzcie, baba ma kapitał kulturowy (wywyższa się, mądrzy) a my nie mamy uzurpacja, panie, uzurpacja, w zwiazku z czym ustrzelone zostają naraz dwie by tak rzec kaczki: nienawiść do kapitalizmu staje się nienawiścią do wykształconych kobiet, obrona praw pracowniczych konserwatywnym graniem na litość, w które zwykle wkracza nacjonalizm.
przecież to ty i twoi koledzy kreślicie wierny portret własny swoimi tekstami i zachowaniami. Nic więcej nie trzeba.
wymuszone chyba przez ciebie wklejenie tu tekstu Charkiewicz przekonało chyba każdego, kto tu zajrzał, co wart jest "lewicowy" feminizm. Dzienksy!
co do poziomu tego tekstu.
Autorka zarzuca ustawodawcom z lat 1989-90 (!), że nie uzgodnili swoich rozwiazań z prawem unijnym (komu się wtedy śniło o Polsce w UE?!) oraz z "projektem konwergencji z euro" (czy wówczas takowy w ogóle istniał?).
To jak? Otrzymamy rzeczową probe usprawiedliwienia tych absurdów, ktore całkowicie dyskredytują zawierający je tekst? (Jeśli tak, to z góry się uprzedza, ze bedą dalsze, rownie rażące). Czy tylko dalszy ciąg aamatorskiej psychoanalizy tych, ktorzy zapewne mają wiele wad, ale i jedną zaletę: nie znosza ignorancji i hucpiarstwa na lewicy?