Nowi pracownicy nie będą stawać się właścicielami spółki i będą wyzyskiwani przez właścicieli-starych pracowników.
jak rozumiem, nie zapłacą za udziały w spółce ani grosza.
Świadkowie dzisiejszych zdarzeń mających miejsce na zakładzie MPK mogę stwierdzić tyle że wszystko mogło zostać ukartowane wcześniej.
Wielkie oklaski dla mediatora biskupa - Florczyka.
Potem wielkie oklaski od pracowników dla...prezydenta i ich reprezentantów z okazji podpisania "porozumienia" należy dodać pozorowanego...
Wroga reakcja Latosińskiego i wypychanie z pod bramy grupki związkowców która chciała się solidaryzować jak i radykałów lewicowych.
To co jeszcze jest ważne i należy o tym wspomnieć.
W mediach błędnie próbuje się przedstawić iż Latosiński i Bartosz są przeciwko prywatyzacji. Otóż oni są za prywatyzacją plus pakiet socjalny.
Latosiński mógł się poczuć "zwycięzcom" bo uratował wpływy swoje jak innych bonzów związkowych z MPK.
...
że pracownicy przejmą MPK, a za kilka lat sprzedadzą go inwestorowi z zyskiem takim że nawet nie będą musieli pracować.
"Baj baju, chłop sliwy rwie, a ino ich dwie"....innymi slowy......jakoś niezbyt się chce w to wierzyć tym bardziej gdy w koło aż mrowie tych co by chcieli zarobić na tym samemu...min szefowie obecnej zakładowej $..kosztem pracowników.
ochroniarze dostaną forsę za nieudaną pacyfikację? Bo, że premia przepadła, to pewnik...
Kierowcy bronili swojego, stąd ich determinacja, natomiast źle opłacani najemnicy odpuścili, bo dla kilku groszy nie warto jaj nadstawiać...
ScyzoRED, nie pomyliłeś się, ten fiut mógł się przez chwilę poczuć "zwycięzcom". Robiąc w gacie ze strachu, że przepadnie mu łakomy kąsek, prędziutko podpisał wszystko, co mu podsunięto. Potem w ciszy gabinetu przemyśli nową strategię.
Czas pokaże jak kierowcy wykorzystają swój zwycięski bój. Dużo zależeć będzie od realizacji punktu 5 porozumienia (cyt.:) "Wszystkie problemy formalno-prawne związane ze zbyciem udziałów MPK dla Spółki Pracowniczej rozwiązywane będą przy udziale prawników ZWIĄZKOWYCH i URZĘDU MIASTA w Kielcach"... Tu zdarzyć się może wszystko.
prywatyzacji. Starły się burzliwie, była widowiskowa bójka, ale koncepcja strajkujących też jest koncepcją partykularną, prywatyzacyjną. Walcząc na rynku spółka będzie musiała doprowadzić do samowyzysku pracowników, by spłacić ratę leasingową, albo paść. Albo, aby nie paść, zaproponować wejście do spółki komuś z kapitałem. Kolejny przykład protestu, który sprzeczny jest z interesami klasy robotniczej jako całości, a w niedługim czasie sprzeczny nawet z interesami zatrudnionych. Wygra tylko biurokracja związkowa, dopóki będzie mogła czym handlować
Biurokracja związkowa w ramach spółki pracowniczej na pewno zadba o swój interes dopóki się da - wszak to potrafi czynić najsprawniej. I będzie jej przyświecać idea: "po nas choćby potop". Gdyby $ miała choć odrobinę przyzwoitości - nie stwarzałaby pracownikom iluzji, że odnieśli zwycięstwo. Bo przecież ich zakład jednak zostanie sprywatyzowany i będzie miał właściciela - jakkolwiek nie nazywałby się ten właściciel. Oprócz uroków "wolnego rynku" i rządzących nim praw - zadziała także zasada, że punkt widzenia zależy, niestety często, od punktu siedzenia. Tak więc przyszłość zatrudnionych do tej pory i zatrudnianych tam w przyszłości pracowników wcale nie rysuje się optymistycznie. Wprawdzie teraz nie od razu runęli oni w przepaść, ale ten "sukces" jest równią pochyłą.
bo druga koncepcja to likwidacja firmy komunalnej i wpuszczenie firmy zewnętrznej, taki komunalny outsourcing. Nie znam Kielc, ale pewnie wielce szanowny pan prezydent i jego ekipa nie lansowali tej wersji bezinteresownie. Ale może jestem zbyt podejrzliwy.
Potwierdzają się moje przypuszczenia, że większość obecnych tu rewolucjonistów potrafi jedynie to, co rewolucjonistom najlepiej wychodzi - negować. Dopóki spór trwał, kibicowali pracownikom, kiedy się zakończył - marudzą. Bardzo chciałbym poznać Wasze, szanowni Przedmówcy, koncepcje rozwoju MPK. No bo tak: prywatyzacja kapitałowa nie, spółka pracownicza też nie. Po staremu, jak rozumiem, też nie. Więc jak?
I druga sprawa. Dlaczego dyskutuje się tu tylko o pracownikach a zapomina o pasażerach? W końcu Kielce są dla MPK czy MPK dla Kielc? Bardzo ładnie brzmi punkt o pozostawieniu monopolu na usługi komunikacyjne w rękach przedsiębiorstwa. Temu powinien się przyjrzeć UOKiK.
Poza tym ogólnie zgadzam się, że zwycięstwo załogi jest pyrrusowe, podzielam też prezentowaną tu wizję przyszłych wydarzeń. Spółka bowiem musi skądś wziąć pieniądze na spłatę leasingu, czy zakup nowego taboru. Skąd? Z kredytu? To oznacza prawdopodobnie podwyżki cen wozokilometra a co za tym idzie - biletów. A zatem za "zwycięstwo" zapłacą wszyscy kielczanie. Oczywiście, mam świadomość tego, że kielczanie za swoją komunikację publiczną płacić powinni. Tylko że ten, kto płaci, powinien także kontrolować tego, któremu płaci. Mieszkańcy Kielc właśnie tę kontrolę utracili.
rozwinie się sama z niekorzyścią dla pracowników i zwykłych kielczan, bo jak już dyskutanci (łącznie z twoją osobą) napisali, najprawdopodobniej dojdzie do prywatyzacji która będzie korzystna ...dla wyłącznie szefostwa jednego z "związków zawodowych".
Wtedy MPK ani nie będzie już publiczne ani zwykli robotnicy nie będą mieć żadnych nadziei iż ich los będzie pewny po odniesionym "sukcesie"
To nie malkontenctwo a zwyczajna krytyka tego co się dzieje w kieleckim MPK. Ja cały czas kibicuje zwykłym pracownikom aby zrozumieli iż są wciągnięci w brudną grę którą rozgrywa $ i Lubawski (w zasadzie jedna mać wspierająca się zawsze przed wyborami samorządowymi)
Fajnie czytac ze strajkiem w Polsce można coś jeszcze osiągnąc...:)
I to jest koncepcja nadrzędna, niezależnie od ilości dróg i metod, które do niej doprowadzą. A słowa, zawarte w porozumieniu, że : "MPK w Kielcach [...]będzie jedynym przewoźnikiem na tym rynku." - są najzwyczajniejszą, pustą obietnicą, mającą na celu zamydlenie oczu pracownikom MPK i przekonanie ich o kryształowych intencjach lokalnych władz. Oczywiście - pozostaną one wyłącznie w sferze intencji, jako, że miłujące pracowników MPK lokalne władze, mając na karku urząd antymonopolowy - bezradnie rozłożą ręce i powiedzą pracownikom, że chciały dla nowej spółki jak najlepiej - ale cóż - siła wyższa itd.
A "strajkiem w Polsce można coś jeszcze osiągnąć" pod warunkiem, że strajkujący nie dadzą się skołować i nie pójdą na lep doraźnych, pozornie korzystnych rozwiązań. I pod warunkiem, że zaczną skutecznie kontrolować własną administrację związkową.