Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Kozłowski: Pójdźcie w LiD

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Heh,

to będzie chyba najbardziej krytykowany tekst na lewica.pl ever. ;>

autor: Alfonso, data nadania: 2007-08-31 12:24:40, suma postów tego autora: 86

A ci

Zieloni, Polska Partia Pracy, Młodzi Socjaliści czy środowisko "Krytyki Politycznej" wystartują oczywiście z pierwszych miejsc?
Jak się puszczać to na całego. Precz z dziewictwem!!!

autor: Hyjdla, data nadania: 2007-08-31 12:53:16, suma postów tego autora: 5956

Tekścior ma być krytykowany?

A dlaczego?
Świetnie, że lewica (chłe, chłe, chłe) radykalna zrzuca maskę.

autor: ABCD, data nadania: 2007-08-31 13:16:19, suma postów tego autora: 20871

Do autora

Drogi panie, jak się ku...ić za miejsca w sejmie to na całego! Czemu LiD, a nie PO, która ma szansę na wiecej miejsc. Obie formacje przecież i tak niewiele się różnią.

autor: Cisza_, data nadania: 2007-08-31 13:32:40, suma postów tego autora: 2083

Wpływanie na rzeczywistość w SLD to bujda

Pisze Kozłowski: "Kto uznaje, że polityka to sztuka możliwego, nie będzie miał wątpliwości, że taki nieco ekscentryczny sojusz to najmniejsze zło, na jakie lewica może sobie pozwolić."

Odpowiadam: trudno jest znaleźć gorsze upokorzenie niż upokorzenie bycia opuszczonym i bezsilnym w formacji, której liderzy depczą większość wartości, które uważasz za ważne.

Wszystkie te mniej czy bardziej jawne nawoływania do wspólnej koalicji z SLD, od Gadzinowskiego po Kozłowskiego, okraszane są jednym podstawowym argumentem: "Polityka to wpływ na rzeczywistość, a nie idealizm. Czy nie lepiej mieć jakikolwiek wpływ na rzeczywistość - nawet kosztem dużych ustępstw i kompromisów - niż nie mieć wpływu wcale?".

Nikt z nich jednak nie zadał sobie pytania, analizując ostatnie 8 lat istnienia SLD jako partii politycznej, czy akces kogokolwiek do tej formacji faktycznie coś zmienił? Jaki wpływ miała antywojennie nastawiona większość członków SLD na posunięcia rządu Millera w kwestii irackiej? Żaden. Czy protestowała przeciwko temu? Nie, przechodzono z tym do porządku dziennego. Jak traktowano w SLD tych nielicznych, którzy próbowali jednak protestować? Jak oszołomów, których trzeba izolować.

autor: Paweł Kończyk, data nadania: 2007-08-31 13:57:46, suma postów tego autora: 2157

Panie Kozlowski

NAJLEPRZY LiD TO MARTWY LiD Swoja droga to trzeba miec tupet zeby nam zaproponowac grabe z grabarzami LEWICY PO MOIM TRUPIE

autor: arz, data nadania: 2007-08-31 13:57:48, suma postów tego autora: 230

Errata

"przechodzono nad tym"

autor: Paweł Kończyk, data nadania: 2007-08-31 14:11:48, suma postów tego autora: 2157

Na drzewo...

... z takimi propozycjami.

autor: ak, data nadania: 2007-08-31 14:29:05, suma postów tego autora: 85

Niekoniecznie...

Odrzucając emocje, trzeba przyznać rację autorowi tekstu. Czy rzeczywiście istnieje różnica jakościowa między SLD a środowiskiem Krytyki Politycznej czy Zielonymi, że o grupkach feministycznych nie wspomnę? A w czym się owa różnica wyraża? Jesli takiej różnicy nie ma - czym się bulwersować? Co dziwnego w tym, że ideowi pobratymcy idą pod rękę? Czy to jest prostytucja?
Zarówno Krytyka Polityczna, jak i Zieloni są apologetami wolnego rynku (pierwsze środowisko w swoim "Przewodniku Lewicy" stroni od jakichkolwiek wzmianek o uspołecznieniu środków produkcji, Zieloni zaś, ustami swojej wspołprzewodniczącej, poparli niegdyś prywatyzację kolei) i biją pokłony przed Zachodem (powszechny w tych środowiskach zachwyt nad "socjalną" Unią Europejską). Tym samym wspólnota poglądów w najistotniejszych kwestiach jest bezsprzecznym faktem. Miłośnicy skandynawskich monarchii z Krytyki Politycznej i Zielonych 2004 w neoliberalny konsensus wpisują się znakomicie, zagospodarowując jego lewą flankę.

autor: Velimir Draconashvili, data nadania: 2007-08-31 14:39:30, suma postów tego autora: 68

W tym największy jest ambaras,

żeby dwoje chciało na raz.
"Radykałowie", nie mając zaplecza społecznego, mogliby wnieść tylko minimalny posag do wymarzonego przez nich mariaszu (sic!) z LiD. A za to, swoimi gadkami np. o aborcji jako "prawie reprodukcyjnym" i "dobru społecznym", utrudnialiby LiD-owi, wyśnione z kolei przez jego liderów, montowanie koalicji z Platformą.
LiD mógłby co najwyżej wystawić do Sejmu CHErwonego Jaco Żako - jako reprezentanta środowiska Krytyki Politycznej. Ale CHErwonemu Jaco raczej nie opłaca się kandydować, bo więcej mu da zgrywanie się na niezależny autorytet.
Tak więc "radykałów" na listach LiD nie będzie ani duduś.

autor: ABCD, data nadania: 2007-08-31 14:54:28, suma postów tego autora: 20871

Oczywiście... "warto" się puścić z "L"iD-em...

Przebrzmiewa może ironia z tego co napisałem w tytule ale niestety "pany" z $LD i inne "lewicowe" formacje niczym się specjalnie nie różniące a wchodzące w skład "lewicowej" koalicji LiD-owskiej nie zasługują na żadne ulgowe traktowanie ze strony radykalnej lewicy...

autor: ScyzoRED, data nadania: 2007-08-31 15:06:31, suma postów tego autora: 350

Velimir

o smoczym nazwisku ma sporo racji.
"Radykałów" oraz LiD żeczywiście (!) znacznie więcej łączy niż dzieli.
Do ich cech wspólnych dodałbym: ślepe oddanie wobec Gazety Wyborczej, pogardę dla własnego kraju i społeczeństwa (określanego jako "ciemnogród" czy też "zaścianek"), idące z nią w parze bezkrytyczne uwielbienie Zachodu, naiwny kult modernizacji, sprowadzający się do przekonania, że im więcej techniki i konsumpcji tym lepiej, faktyczną - choć nie zawsze deklaratywną - akceptację nierównośći społecznych (bo też, skoro pojmuje się własną biografię jako drogę do stołecznej elity, to trudno się troszczyć, aby ludziom spoza tej elity wiodło się jako tako, gdyż to zredukowałoby stawkę osobistego awansu.
Jedyna różnica: działacze SLD, w przeciwieństwie do "radykałów" mają trochę kontaktu z ludźmi. Wobec tego, choć sami - podobnie jak "radykałowie" - sprowadzają lewicowość do wojenek obyczajowych i antyreligijnych, to wyczuwają, że haseł z tych obszarów nie należy wygłaszać w sposób skrajnie odlotowy, gdyż to odstraszyłoby wyborców. Dlatego SLD nie ma ochoty walczyć o "dekonstrukcję heteronormatywności".
Jego rozsądkiem taktycznym zarażą się pewnie ci "radykałowie", którzy do niego przylgną.

autor: ABCD, data nadania: 2007-08-31 15:53:38, suma postów tego autora: 20871

...

Jeśli ktoś deklaruje radykalnie lewicowe poglądy a nie akcentuje przy tym kwestii panujących stosunków klasowych i tylko wspomina o kwestiach światopoglądowych czy kulturowych niczym specjalnym się nie różni od Joanny Senyszyn choć przecież ona w żadnym wypadku (powołując się pomimo wszystko na warunki europejskie) radykałem lewicowym nie jest.
Kwestie światopoglądowe są sprawą która radykalna lewica może poruszać ale nie stawiałbym jej na pierwszym miejscu.
Uważam iż kwestię światopoglądową w znaczny sposób naruszyła prawica ale ta "lewica" która przez lata mogła coś z tym fantem zrobić w parlamencie i tak nic nie zrobiła przez co prawicy pozostawiła szerokie pole manewru działania na tym właśnie gruncie...
Kryzys radykalnej lewicy trwa w dalszym ciągu pomimo iż minęło 18 lat po transformacji przywracającej kapitalizm i na razie mimo usilnych starań tej lewicy (ale także zbytecznych podziałów które miały miejsce wewnątrz niej, mających swoją genezę w zniecierpliwieniu ludzi którzy ją tworzyli, sekciarstwie i zarzutach o "oportunizm" ) klasa panująca ma się całkiem dobrze a klasa robotnicza naprawdę jest mało świadoma...
Oczywiście może kiedyś ludzie młodzi ( i nie tylko) wrócą z Irlandii i przyniosą z sobą tu pewne doświadczenia, świadomość klasową. Wydaje się jednak iż przy trwającej cały czas kampanii na rzecz systemu kapitalistycznego w mediach, prędzej postanowią brać udział w wyścigu szczurów, z sobą konsekwentnie rywalizować niż współpracować na rzecz zmian. Niestety perspektywy nie napawają optymizmem.
Sam będąc jednostką która jakby analizuje to co wokół mnie robią inni, jaki mają stosunek do to takich kwestii jak związkowe czy klasowe mam wrażenie iż młode pokolenie które mogło by być motorem napędowym zmian na radykalnej lewicy nie przejmuje się niczym i ma wszystko niestety w D....
Prędzej stają się łatwym kąskiem prawicy i skrajnej prawicy niż angażują się po lewej stronie...
Społeczeństwo jest dość obojętne na wszystko...a potrafi się mobilizować tylko wtedy gdy usłyszy iż organizowany jest koncert Dody no i co najwyżej w jakąś akcje charytatywną której "twarzami" są często po prostu burżuje pilnujący tego porządku...

autor: ScyzoRED, data nadania: 2007-08-31 16:42:37, suma postów tego autora: 350

Patron

Znakomitym kandydatem na patrona aliansu "zbuntowanej" i "antysystemowej" spod znaku "pokolenia Le Madame" z establishmentowym LiD jest Wojciech Orliński.
Ten wybitny znawca i wysmakowany koneser popkultury, admirator "postępowej" Unii Europejskiej jest jednocześnie "ultraradykałem" (zakładał "ultralewacki" magazyn , do dziś przyjaźni się z jej redaktorem naczelnym, nie chodzi do kościoła, a poza tym słucha zespołu "The Clash") i "człowiekiem życiowo spełnionym" (przyjacielem Adama Michnika, publicystą "Gazety Wyborczej" i tępicielem oszołomów "z lewa" i "z prawa", przy czym probierzem oszołomstwa jest dlań stosunek do jego redakcyjnego szefa, Jacka Kuronia, UE i konsoli do gier XBox).
Jak widać, oba wymienione komponenty ("lewacki" i "establishmentowy") można dialektycznie połączyć w jedność.

autor: Velimir Draconashvili, data nadania: 2007-08-31 17:25:20, suma postów tego autora: 68

Jedność lewicy gwarantem sukcesu

Nie ulega wątpliwości, że w praktyce działania SLD, a nawet LiD jako koalicja czterech partii, są dużo bardziej lewicowe niż jakiekolwiek pozaparlamentarne ugrupowania lewicowe.

Każdy lewicowy głos SLD w debacie publicznej (dziś odbywającej się w ogromnej większości w mediach) jest istotniejszy i cenniejszy niż pięćdziesiąt demonstracji, pikiet czy nawet bezpłatnych audycji wyborczych autorstwa środowisk uchodzących w powszechnym przekonaniu za oszołomskie.

Trzeba zdawać sobie sprawę jakie konotacje występują współcześnie w świadomości przeciętnego odbiorcy, gdy słyszy on hasła o konieczności walki klasowej i rewolucji robotniczej. Nawet jeśli ten odbiorca podpisałby się pod częścią postulatów zawierających się w propagowanej idei, to przyjęta dialektyka może być i często jest dla niego nie do zaakceptowania co mnie zresztą nie dziwi, biorąc pod uwagę jak wielkie znaczenie w kształtowaniu świadomości mają dziś media, które lubują się w przedstawianiu uproszczonego obrazu rzeczywistości za pośrednictwem wypaczających schematów.

Tekst bardzo trafnie wskazuje właściwą rolę i miejsce pozaparlamentarnych partii lewicowych. Taka forma współpracy byłaby korzystna dla obydwu stron - skrajnej lewicy dawałaby szansę przeniknięcia do mainstreamu, a LiDowi dawałaby ideologiczny impuls.

Przeanalizowałem wyniki wszystkich kolejnych wyborów parlamentarnych po 1989 r. Zsumowany elektorat prawicy wynosił w latach 1991,1993 i 1997 praktycznie tyle samo(ok. 60%). W 2001 r. i 2005 r. nastąpiły zrozumiałe aberracje wynikające z radykalnego zniechęcenia prawicową a następnie lewicową formacją. Zmierzam do tego, iż należy się pogodzić z faktem, że tylko lewica zjednoczona ma szanse na odegranie wielkiej politycznej roli. Lewica zwiekszała swoje poparcie w III RP nie dzięki odbieraniu elektoratu prawicy (poza 2001 r.) lecz dzięki jednoczeniu się.

Polski elektorat jest generalnie zwrócony w prawo. A zatem lewica nie będzie sobie mogła prędko pozwolić na komfort bycia reprezentowaną przez 3 ugrupowania parlamentarne, jak to jest dziś obecnie z prawicą (PSL i Samoobronę trudno jednoznacznie zakwalifikować). Działacze skrajnej lewicy powinni wziąć to pod uwagę i mimo wszystko przynajmniej współpracować z SLD. W przeciwnym razie polska scena polityczna może być zdominowana przez dwie prawice wymieniające się władzą co 4 lata, co nie będzie dobre ani dla radykalnej lewicy, ani dla SLD, ani dla Polski.

autor: wLewoZwrot, data nadania: 2007-08-31 18:03:05, suma postów tego autora: 134

Cały tekst jest o tyle bez sensu,

że LiD NIE CHCE lewicowców w swoich szeregach, co najwyżej może kilku najmniej radykalnych z nich wsadzić na dalekie miejsca na listach po to żeby przynieśli trochę głosów sami nie wchodząc do Sejmu, a pomagając wejść postkomunistom i neoliberałom do Sejmu.

autor: Luke, data nadania: 2007-08-31 18:34:46, suma postów tego autora: 1782

bardzo chętnie przeczytam

bardzo chętnie przeczytam jakąś sensowną propozycję strategii ze strony tych, którzy tak bardzo boją się utracić dziewictwa. Problem w tym, że na lewicy nie widzę obecnie JAKIEJKOLWIEK koncepcji, jak można by realnie zacząć wpływać na polską rzeczywistość. No ale wielu lewicowców woli siedzieć w piwnicy, obrażać się na wszystkich i podniecać się tym, jacy to oni są prawdziwi i wierni ideałom. Niewątpliwie polepsza to ich nastrój i pozwala z pogardą spoglądać na idiotów w sejmie i głupie społeczeństwo, które na tych idiotów głosuje. Na tym jednak kończą się pożytki z takiej postawy. Polityka niestety nie polega na romantycznych związkach, a właśnie na k...wieniu się. A może ktoś ma lepszy pomysł? Jeśli tak, to niech wreszcie go poznam!

autor: ktulu, data nadania: 2007-08-31 18:39:22, suma postów tego autora: 99

Taka metoda "wplywu" na rzeczywistość to ściema

2 kadencje u boku SLD spedzil PPS. Realnie, ale tak na prawde realnie, co dobrego z tego wyniklo? Nic!!!
Przed aliansem z SLD, PPS cos znaczyl i mial przed soba perspektywy. Alians skonczyl sie calkowitym bankructwem tej formacji i zejsciem ze sceny na lata jesli nie na zawsze (jesli znow powroca tam do tych koncepcji, a sa tam tez tego typu ludzie). To przykre ale to prawda. Dzis PPS, czy raczej podzielone PPS-y nie istnieja. Wybory u boku SLD pozwolily im wprowadzic 3 poslow. 3!!! Coz to znaczy??? Czy 3 poslow ma jakis wplyw na glosowania? Ktos o nich zabiega, ktos sie z nimi liczy? Czy tych 3 jest w stanie cos przeforsowac? Efektem tego bylo sk.. formacji i uwiarygodnienie SLD dazacego do reform rynkowych. Nigdy wiecej nie wolno popelnic tego bledu. To gwozdz do trumny dla kazdej prawdziwie lewicowej formacji. Sk.. sie, zeszmacenie i zdrada wlasnego elektoratu. Czy warto na lata za cene 3 diet poselskich, zniechecic znow ludzi, ktorzy wierza jeszcze w lewicowa alternatywe? Nie warto. Lepiej isc dluizsza droga, ale uczciwie, bo to zaprocentuje. Sk.. w polityce nie procentuje, powoduje w efekcie polityczny niebyt. PPP bez SLD w lipcu osiagnela 3,2% w sondazach OBOP. Warto byc uczciwym i wiernym idealom. Tzw. scena polityczna wystarczajaco sie juz kompromituje. Od tego trzeba sie calkowicie odcinac, bo uczciwi sa coraz bardziej doceniani. Nie jestem przeciwny kompromisom jako takim, ale kazdy komptomis musi miec cene i sens. Cena aliansu z LiD bylaby zbyt wysoka (zniszczenie kolejnej lewicowej formacji na nastepne dlugie lata), a celu zadnego sie w ten sposob nie osiagnie. Kilka osob dostanie tylko kilka stolkow.

autor: politbiuro, data nadania: 2007-08-31 19:55:36, suma postów tego autora: 486

ktulu,

patrząc abstrakcyjnie, Twój głos jest całkiem sensowny. Przyjrzyj się jednak, jaką propozycję strategiczną ma realista Kozłowski.
Sugeruje on odziaływanie na rzeczywistość za pomocą "legitymacji" oraz "biur poselskich". Żeczywiście (!), jak kilku posłów zacznie agitować za "dekonstrukcją heteronormatywności", to cały naród ją poprze. :)))
Nie sądzę, żeby Kozłowski był aż tak naiwny, jakby to wynikało z litery jego manifestu. Wie on zapewne, że realny wpływ kilku radykałów w klubie LiD - najprawdopodobniej zblokowanym z Platformą (!) - byłby zerowy.
Przypouszczalnie szuka on racjonalizacji dla wyboru dokonanego przez swoich kolegów ideowych i środowiskowych, którzy już zdecydowali, że chodzi im o własny awans do elit politycznych, a nie o żadne zmienianie rzeczywistości.

autor: ABCD, data nadania: 2007-08-31 19:59:35, suma postów tego autora: 20871

przeczytałem u ktulu

> Polityka niestety nie polega na romantycznych związkach,
> a właśnie na k...wieniu się.
Słuchajcie, słuchajcie młodzi członkowie skrajnej lewicy co wam ta właściwa, normalna lewica ma do powiedzenia i uczcie się.

autor: Adrem63, data nadania: 2007-08-31 20:36:49, suma postów tego autora: 2307

michał się nie popisał...

taaa...nawet michał kozłowski, skądinąd niezły publicysta i tłumacz, czasami musi walnąć jakąś gafę...wierzyć w LiD i pisać do Bez Dogmatu? - pisma z definicji ludzi niewierzących...podskórnie wyczuwam jakąś sprzeczność...z jednej strony dogmat, a z drugiej bez-dogmat...się już człowiek może pogubić...tak jak michał...

autor: rote_fahne, data nadania: 2007-08-31 20:55:20, suma postów tego autora: 1805

a ja trochę racji byłbym skłonny autorowi przyznać...

więc do rzeczy. Chociaż LiDu nienawidzę tak samo jak PiSu czy PO, skłonny byłbym przyznać kozłowskiemu trochę racji. zawsze uważałem - i zdania nie zmieniłem-że na udział mniejszych lewicowych ugrupowań w wyborach jest jeszcze dużo za wcześnie. jak daleko sięgam pamięcią, "radykalna" lewica nigdy nie zdobyła rezultatu większego niż 1% w skali kraju. co więcej, przygotowując się do wszelkich wyborów, przedstawiciele "Radykalnej" rzadko kiedy liczą na więcej [w przeciwnym razie musieliby cierpieć na polityczny imbecylizm]. startowanie w wyborach jest zatem kompletną stratą czasu i pieniędzy, które można by w tym samym czasie spożytkować w dowolny przynoszący społeczne korzyści sposób (kampanie społeczne, działalność wydawnicza etc).
dla mnie - i mam nadzieję, że nie jestem w tym osamotniony - udział w wyborach i [bardzo] ewentualna partycypacja "Radykalnej" w parlamencie nie stanowi zbyt dużej wartości.

...niech zatem ci, którzy postrzegają polityczną aktywność przede wszystkim w kategoriach partycypacji w strukturach władzy spokojnie idą do LiDu i tam walczą o swoje - jakże drogie polakom - PROCENTY

autor: tyvodar legocki, data nadania: 2007-08-31 21:09:54, suma postów tego autora: 849

Czy warto ?

LiD liczy na 17% w spodziewanych wyborach i być może chce pokazać parę młodszych buź (patrzcie jak się odmłodziliśmy, to już nowa partia) zamiast gadzinowskiej i może paru innych. Komu się spieszy do sejmowej kasy i dostanie propozycję pewnie ulegnie pokusie, ale bez przesady, nie będzie >kształtował rzeczywistości

autor: Adrem63, data nadania: 2007-08-31 22:01:34, suma postów tego autora: 2307

politbiuro, ABCD i inni

Nie przeczę, że uczciwi są bardziej doceniani. Są . Jeśli ktoś o nich wie. Zwykły człowiek nie wie ani o PPP, ani o Zielonych 2004, ani o Nowej Lewicy. Bo i skąd ma wiedzieć? Media są zarezerwowane dla tych, którzy są w Sejmie. Tych, których nie ma w Sejmie, tych nie ma w mediach. A ci , których nie ma w mediach, nigdy się do Sejmu nie dostaną. I to właśnie jest moim zdaniem najtrudniejsza przeszkoda dla lewicy. Pomimo wielu akcji, demonstracji ulicznych, zbierania podpisów, etc. , lewica nie dociera do nikogo poza zainteresowanymi. A zainteresowanych jest garstka. Przykładem działania tego mechanizmu są sondaże - wyniki sondaży , dające jakiejś partii poniżej lub blisko 5% poparcia de facto grzebią jej szanse wyborcze. Tak właśnie przepadła SDPL( nie żebym ich jakoś żałował). Pamiętacie jakiś sondaż, w którym była opcja głosowania na partię lewicową?
ABCD: Lewica nie po to potrzebuje dostać się do parlamentu, by współpracować z LiDem czy PO. Potrzebuje się tam dostać po to, by "dorwać się do mikrofonu". Nie widzę innego sposobu na dotarcie do mainstreamowych mediów i dostrzeżenie jej przez tych, których chce ona reprezentować. Ponadto nie ma obowiązku formowania jednego klubu parlamentarnego z SLD po wyborach. Listy wyborcze i kluby to co innego.

autor: ktulu, data nadania: 2007-08-31 23:02:55, suma postów tego autora: 99

cd. urwanego tekstu

będzie statystą do pokazywania tej swojej buzi, ale wkrótce otrzyma paskudną gębę neoliberała, bo tam nie chodzi o odnowę ideową lecz tylko o poprawę wizerunku na potrzeby wyborów.
Wątpliwe wydaje się także przewidywanie dobrego wyniku wyborczego. Teraz po powrocie Kwaśniewskiego i połączeniu partii trwa efekt synergii, ale nie będzie to trwało długo.
Wyborcy pamiętają ekscesy Pęczaków i innych oraz obecne deklaracje ideowe Millera.

autor: Adrem63, data nadania: 2007-08-31 23:33:48, suma postów tego autora: 2307

Rezygnacja

Jak dla mnie podstawowym komunikatem, który przebija z tego tekstu jest rezygnacja. Aż dziw bierze, że Kozłowski z całą swoją wyczuloną percepcją polityczną nie bierze pod uwagę reguł gry demokracji liberalno-medialnej. Każdy wysiłek kogoś, kto by w to wszedł, należałoby podzielić przez dziesięć, a nie pomnożyć.

autor: sal paradise, data nadania: 2007-08-31 23:43:28, suma postów tego autora: 1199

Nostalgiczni Etatyści

nie wie ktoś, do czego autor pije z tymi "nostalgicznymi etatystycznymi republikanami"? Jakoś chyba nie zdążyłem się załapać na ten temat.

autor: sal paradise, data nadania: 2007-09-01 02:27:03, suma postów tego autora: 1199

To na zicher

jakieś piaskowe dziadki z rozrzewnieniem wspominające etaty w republice kolesiów, sal...

autor: Hyjdla, data nadania: 2007-09-01 10:37:48, suma postów tego autora: 5956

Autor pisze

o hegemonii prawicy w Polsce. A czyż wspólny start w wyborach z prawicowym przecież LiD-em nie jest kapitulacją przed ową hegemonią?

A po za tym: czy nikt już nie pamięta jak skończył się mariaż PPS-u i SLD? Teraz PPS to marginalna partyjka krocząca w prawo.

autor: RRRadykał, data nadania: 2007-09-01 11:12:58, suma postów tego autora: 1084

Rrradykale...niestety pamiętamy

jak skończył PPS w aliansie z $LD.

Np. u mnie w Kielcach w tej chwili PPS to jednoosobowa potężna "partia"...:)
A były lepsze czasy i dla tej partii jak i dla ludzi młodych którzy kiedyś ją reprezentowali. Dziś co z przykrością muszę stwierdzić albo w ogóle się polityką nie interesują osoby które były związane z Nurtem Radykalnym PPS-u czy OM PPS albo popierają demokratów.pl bądź....UPR.
Nastały ciężkie czasy...;)

autor: ScyzoRED, data nadania: 2007-09-01 11:55:16, suma postów tego autora: 350

SLD czy LiD?

W samorządzie z SLD jak najbardziej, w kraju z SLD wtedy gdyby na czele SLD stał np. Marek Dyduch można pomyśleć. Ale w jednym szeregu z Lityńskim i s-ką. Bo większe szanse? Jak jeszcze byłem w SLD i była dyskusja nad kandydatem na prezydenta RP, głównym kryterium były szanse kandydata, wobec czego poradziłem by od razu poprzeć Kaczyńkiego lub Tuska i oddałem legitymację...

autor: Poll74, data nadania: 2007-09-02 08:17:10, suma postów tego autora: 52

Czy dobro LiD i dobro polskiej lewicy są wspólne?

Osobiście wątpię. Z doświadczeń lat 90-tych wiemy, że dogorywająca 10% partia bezideowych centrystów może zdychać przez kilka kadencji Sejmu zanim ostatecznie zejdzie ze sceny politycznej. Partie bezideowe wykazują rosnącą zdolność koalicyjną, zatem z 10% wynikiem mogą całkiem długo pożyć. Tylko, że dla prawdziwej lewicy, która w Polsce jest słaba i rozbita równoczesna walka z prawicą i koncesjonowaną lewicą jest bardzo trudna, ale to jedyna szansa.

autor: Poll74, data nadania: 2007-09-02 08:24:11, suma postów tego autora: 52

Lewicowcy w SLD

Kiedyś w SLD zwłaszcza w terenowych organizacjach było sporo prawdziwych lewicowców. Było tak jak niedawno mówił Marek Dyduch, że ludziom w terenie bliższe są partie lewicy antysystemowej niż własne kierownictwo. To prawda, ale tylko w odniesieniu do przeszłości. Te struktury terenowe SLD są obecnie mitem. W roku 1991 struktury SdRP wyglądały lepiej niż obecne resztki struktur SLD. Powiatowi, nawet wojewódzcy liderzy SLD przypominają dzisiaj generałów dowodzących armiami istniejącymi tylko na nieaktualnych mapach sztabowych. Struktury SLD rozpadły się całkowicie. Przykładowo najlepiej znana mnie osobiście organizacja dzielnicowa SLD na warszawskiej Pradze Południe o ile w roku 2003 posiadała około 300 członków to na koniec roku 2004 najwyżej 30. Rozpad struktur zaczął się już w roku 2003, zapewne po wyborach 2005 jeszcze się nasilił.

Buntownicy dawno z SLD odeszli, albo zostali wyrzuceni. Struktury się rozpadły? Gdzie więc mają być ci lewicowcy? Bo w klubie parlamentarnym SLD nie ma ani jednego.

autor: Poll74, data nadania: 2007-09-02 08:35:03, suma postów tego autora: 52

Kozlowski

Poll 74 Pozwole sobie uzupelnic Praskie stryktory SLD zaczely rozpadac sie w 1998r Praskie Porozumienie Zwiazkow Zawodowych ktorego trzon stanowili dzialacze SDRP i PPS ktorym dowodzil Piotr Ikonowicz a na dzielnicy sp Marysia Glowacka stworzyli wspolny Komitet Wyborczy do samorzadu To byl poczatek konca Sojuszu Lewych Dupkow Tyle historii

autor: arz, data nadania: 2007-09-02 12:07:25, suma postów tego autora: 230

bardzo dobra propozycja

lepiej wejsc do sejmu z listy ktora ma na to szanse niz wiecznie bic piane i licytowac sie kto czystszy a kto lewicowszy. realna polityke mozna uprawiac tylko w parlamencie.

autor: Bratpit, data nadania: 2007-09-02 15:07:22, suma postów tego autora: 123

a.

Tak chciałbym głosować na PPS. Ale go nie ma. Muszę na PiS. O przepraszam, na SLD. O przepraszam, na LiD.

autor: prezio, data nadania: 2007-09-02 20:01:51, suma postów tego autora: 878

lewicowców nie ma w LiD?

to niech wejdą do LiDu. Jeden człowiek (ale taki co ma gadane) przy sejmowych mikrofonach to już siła.
Tak jak Senyszyn i Gadzinowski w dwójkę potrafią napsuć krwi klerykałom.

autor: pandada, data nadania: 2007-09-03 01:06:54, suma postów tego autora: 213

Po co się k.wić, skoro to i tak nic nie da?

Jestem za niepozbawionymi ideowości pragmatyzmem - ale ta propozycja nie tylko jest bezideowa, ale ma nic wspólnego z pragmatyzmem, z powodów już wymienionych. Większy sens ma próba działania w samorządach lokalnych, radach gmin i osiedli, współpraca z ngosami - tylko to wymagałoby zejścia na ziemię przez przynajmniej niektórych spośród działaczy.

autor: front_ludowy, data nadania: 2007-09-03 01:17:02, suma postów tego autora: 626

widzę, że dla... lewicowców

najczęście priorytetem jest nie dobro wspólne, lecz prywatne dziewictwo układowo-ideowe. Przecież mowa jest nie o wstąpieniu do SLD lecz o startowaniu z jego list.
I tak "antysystemowców" nie wybiorą, może poza Szczuką.

co do Lityńskiego:

"Organizator i uczestnik studenckich wystąpień w marcu 1968, skazany na 2,5 roku więzienia. Pracował jako robotnik, następnie programista komputerowy.

W 1976 współzałożyciel "Biuletynu Informacyjnego", pierwszego pisma ukazującego się poza cenzurą. Wielokrotnie aresztowany. W 1977 współredaktor "Robotnika", niezależnego pisma na rzecz zakładania wolnych związków zawodowych. Członek KSS "KOR", współpracownik Biura Interwencji KSS KOR."

autor: pandada, data nadania: 2007-09-03 04:19:06, suma postów tego autora: 213

Co z tego że Lityński miał lewicowy epizod w życiorysie, pandada???

Ileż takich życiorysów pisało PRL? Mnóstwo! Co z tych życiorysów zostało? Co zostało z idei głoszonych przez inteligenckich dysydentów? Pozostały kuroniówki dla kilkunastu procent bezrobotnych, liche zupki w jadłodajniach MOPS-u i Caritasu, obezwładniająca bieda 60% społeczeństwa, rozgrabiony majątek narodowy, masowy exodus wykształconej młodzieży,.....
Takich życiorysów mamy zatrzęsienie, a niektórzy nawet nowe sobie piszą - ładniejsze albo w ogóle zmyślone...

autor: Hyjdla, data nadania: 2007-09-03 10:14:30, suma postów tego autora: 5956

Potęga skojarzeń

Po przeczytaniu artykułu Pana Kozłowskiego jakoś dziwnym trafem przypomniał mi się pewien rysunek Mleczki. Przedstawiał on nosorożca, leniwie i obojętnie przeżuwającego trawę. W okolicach tyłka nosorożca słaniał się na nogach ociekający potem zajączek - z obłędem w wybałuszonych ślepkach i nastroszoną sierścią. Podpis pod obrazkiem brzmiał: "Nie pieprz bez sensu"...
PS. To zamiast komentarza, gdyż nie mając stałego dostępu do komputera i internetu - nie mogę pisać obszerniej.

autor: Apotropejusz, data nadania: 2007-09-04 14:34:14, suma postów tego autora: 58

Dodaj komentarz