Kozłowski: Pójdźcie w LiD

[2007-08-31 12:09:51]

Chociaż szersza publiczność nie jest tego świadoma, ostatnimi laty powstało i okrzepło wiele radykalnie lewicowych środowisk. W jakim sensie radykalnych? W najprostszym - są to grupy kobiet i mężczyzn, którzy zarówno gdy idzie o diagnozę, jak i o postulaty, sytuują się na lewo od istniejącej socjaldemokracji. Cóż znaczy na lewo? Nie warto zaczynać tu debaty na temat kryterium lewicowości. Przyjmijmy więc, że lewicowość to tyle, co umiłowanie wolności, równości i rozumności, niezależnie od proporcji przywiązania do każdej z nich. Mamy więc w palecie polskiej radykalnej lewicy feministki, mamy alterglobalistow, anarchistów, antyklerykałów, trockistów, ekologów, humanistów, a nawet socjal-liberałów czy nostalgicznych republikańskich etatystów. Nie muszę w tym miejscu dodawać, że nie są to zbiory rozłączne. Wielu przedstawicieli radykalnej lewicy uznałoby za swoje kilka z tych określeń, odsądzając od czci i wiary pozostałe. Znajdą się zapewne i tacy, którzy odrzucą je wszystkie jako schematyczne lub nieadekwatne. Nie na tym polega jednak główny problem.

Środowiska lewicowe cierpią na swoisty syndrom bezsilności. Nie ma w tym nic dziwnego - kulturowe i polityczne wahadło wychylone jest w Polsce bardzo mocno w prawo. Bezwzględna hegemonia prawicy zarówno w polityce, mediach, jak i sztuce wcale nie prowadzi jej do opamiętania. Przeciwnie, po 16 latach prawicowej dominacji jedna z frakcji prawicy przeprowadza właśnie nową "rewolucję konserwatywną". Bóg raczy wiedzieć gdzie i kiedy ta rozpędzona lokomotywa się zatrzyma. Nawet jeśli środowiska lewicowe zdobywają nowych adeptów i próbują poszukiwać nowych form działania, to wiele jeszcze wody upłynie w Wiśle, zanim uda im się w znaczący sposób wpływać na polską rzeczywistość. Wywołuje to zrozumiałą frustrację. Niestety ta właśnie frustracja może zniweczyć całą wykonaną dotąd pracę. Może ją zniweczyć dlatego, że w obliczu bezsilności politycznej negatywne emocje kanalizują się w niewybrednych i zacietrzewionych wzajemnych atakach. Nie chodzi tu o nawoływanie do jedności ponad podziałami. Taka jedność jest niemożliwa, a nawet niepożądana. A jednak temperatura sporów i niekiedy treść, a nade wszystko forma wysuwanych oskarżeń trąci aberracją. Czasem spory te przypominają licytację ideologicznej czystości (kto jest prawdziwą lewicą), kiedy indziej znów popadają w spiskową paranoję. Nie będę tu podawał przykładów z tego prostego powodu, że każda rekonstrukcja takiej wymiany poglądów byłaby uznana przez jedną lub obie strony za stronniczą, co mogłoby wywołać zgoła niepożądane reakcje. Nie mam też zamiaru apelować do kolegów i koleżanek, towarzyszy i towarzyszek o zachowanie umiaru i powściągliwości. Wiem, że takie apele na nic się nie zdadzą. Chciałbym natomiast skierować do tej części z nich, która uznaje ramy liberalnej demokracji parlamentarnej, apel innego rodzaju. Chciałbym ich namówić do wejścia w sojusz wyborczy z Lewicą i Demokratami.

Od razu zastrzegam, że nie jestem członkiem ani nawet sympatykiem, żadnego z ugrupowań tworzących tę formację. Jest to zatem apel całkowicie bezinteresowny. Sądzę po prostu że gdyby Zieloni, Polska Partia Pracy, Młodzi Socjaliści czy głośne środowisko "Krytyki Politycznej" wprowadzili do parlamentu kilku lub kilkunastu posłów lub posłanek, to byłoby to z korzyścią dla wszystkich. Mogliby oni zakłócić ideologiczną mantrę dyskursu sejmowego, czego partie głównego nurtu nie chcą lub nie umieją zrobić.

Co ważniejsze dostaliby także szersze możliwości działania społecznego: biura poselskie mogą przy odrobinie dobrej woli stać się miejscem realnego kontaktu z obywatelami, a legitymacja poselska cały czas ma w Polsce magiczną moc. Rozmaite organy władzy czują przed nią respekt. Nade wszystko zaś obecność w parlamencie mogłaby mieć skutek terapeutyczny uśmierzając frustrację permanentnego braku sprawczości. Jaką cenę trzeba by za to wszystko zapłacić? Niewielką. Można obawiać się utraty politycznego dziewictwa - zasiadanie w jednych lawach z Onyszkiewiczem pod patronatem Kwaśniewskiego nie należy zapewne do najbardziej zaszczytnych, ale nie oznacza to przecież dożywotniego związku. Można bać się podejrzeń o koniunkturalizm, ale przed tym podejrzeniem i tak nie da się uchronić. Na szczęście nie ma prawa zmuszającego do głosowania zgodnie z wytycznymi koalicji. Oczywiście istnieje ryzyko, że część lewicowych deputowanych da się w salonach władzy skorumpować. Jeśli się tak stanie, to w najgorszym razie wrócimy do punktu wyjścia.

Obecnie osłabiona centrolewica poszukuje glejtu ideowej autentyczności. Najprawdopodobniej stwarza to możliwości wynegocjowania korzystnych warunków startu w przyszłych wyborach - warunki byłyby tym korzystniejsze, gdyby lewica chciała negocjować razem. PPP ma szanse na niezły wynik na Śląsku, Zieloni mogą nieźle wypaść w Warszawie. Niestety startując osobno żadna z tych partii nie ma żadnych szans na wyboczy sukces.

Kto uznaje, że polityka to sztuka możliwego, nie będzie miał wątpliwości, że taki nieco ekscentryczny sojusz to najmniejsze zło, na jakie lewica może sobie pozwolić.

Michał Kozłowski


Artykuł ukaże się w najbliższym numerze kwartalnika "Bez Dogmatu".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku