Niedobrze się robi. Biedni i starzy mężczyźni nie wyjeżdżają, nie są wykorzystywani, nie padają ofiarą bezwzględnych "pośredników". Tylko kobiety są pokrzywdzone.
To już jest jakaś choroba, zdaje mi się. Chociaż, oczywiście, nie jestem psychiatrą.
większości feministek w tym kraju jest fakt, że postrzegają problemy klasowe jako genderowe. Stąd wyzysk w miejscu pracy wiążą tylko z wyzyskiem kobiet. Dokonują też karkołomnych wolt, aby nie dojść do tego, że problemy generuje sam system kapitalistyczny. Stąd ograniczanie się jedynie do praw kobiet i zastąpienie walki z kapitalizmem walką z patriarchatem. Tak na prawdę jest to podobne do działań PiS. Oni też często trafnie dostrzegają problemy, ale już ich analiza przyczyn jest absurdalna i mająca dowodzić że winne jest wszystko tylko nie system ekonomiczny, który sami podtrzymują.
to jest pewnego rodzaju DOKUMENT. Pewien WYCINEK WIĘKSZEJ CAŁOŚCI. Potrzebny, dobrze opracowany. A, że akurat dotyczący kobiet? Bo go kobieta go pisała...
O chłopach biednych i starych oraz wykorzystywanych i padających ofiarą bezwzględnych pośredników też wszędzie jest pełno dokumentów.
Wkrótce będą sążniste raporty. To kwestia czasu. Już niedługo pojawią się w opasłych tomiskach socjologów, psychologów, ekonomistów, psychiatrów, literatów...
Faktycznie niedobrze się robi, ale od polskiej rzeczywistości ("bidy z nędzą"), gdzie pałace (prezydĘcie), partie i banki w swoich sondażach, na swoich konferencjach, stronach internetowych, w swoich sprawozdaniach obnażają całą śmieszność i zarazem okrucieństwo polskiej "transformejszyn"....
jeno słowy innymi (*_*)
Kaczory dzięki temu moim zdaniem fałszywemu postrzeganiu rzeczywistości zbijają poparcie...
A co do feminizmu to według mnie ocena rzeczywistości poprzez tylko i wyłącznie pryzmat kobiecy jest wtedy dobra gdy próbuje się demaskować sytuacje z pozycji lewicowych na pewno nie liberalnych które niosą za sobą ciągoty egoistyczne.
Nie zgadzasz się ze mną a zgadzasz się z Ciszą, a przecież obaj piszemy mniej więcej to samo. Wiem, że kobieta zmienną jest, ale żeby do tego stopnia? ;)
Żeby była jasność: popieram mądry feminizm, to jest taki, który nie szuka winnych, nie buduje podziałów między ludźmi, nie próbuje wojować z mężczyznami, tylko podejmuje wyzwania, jakie niesie życie. Bez krzyku.
Mało tego. Uważam, że jestem żonaty z feministką. Podział obowiązków w domu mamy mniej więcej równy, a jedno zawsze może zastąpić drugie w trudnych chwilach. Moja żona pewnie się za feministkę nie uważa, bo do głowy jej by nie przyszło udzielać się politycznie. Ma to za bzdury i chyba słusznie.
Ale myślę, że z feminizmem jest jak z religią - jedni (jedne?) o nim krzyczą, drudzy po cichu praktykują.
PS. Właściwie nie tylko z religią - chyba ze wszystkim.
Wyzysk kobiet w miejscu pracy nie wynika z jakiegoś bliżej nieokreślonego "katolickiego patriarchatu" (mało kto obecnie uważa, że kobiety powinny pracować w domu), ale kapitalizmu, w którym pracownicy, którzy nie przynoszą odpowiednich zysków, są spychani na margines rynku pracy.
piszemy zarazem o czymś zupełnie innym? Jesteśmy za, a nawet przeciw? Nie rozumiem.....
Co to jest "mądry feminizm" wg MĘŻCZYZNY? Wg arayi to (cyt.)
"Nie szuka winnych, nie buduje podziałów między ludźmi, nie próbuje wojować z mężczyznami, tylko podejmuje wyzwania"...
Spłakałam się ze śmiechu...
Każdy szuka winnych, podziały są od zawsze, wojna płci to norma, a wyzwania? Jakie wyzwania może podejmować kobieta? Którym jej mężczyzna nie jest w stanie sprostać? Kobieta jedzie na saksy, by spłacić długi swojego faceta i utrzymać kolejnych obiboków - swoich synów. I jest na z góry przegranej pozycji?
Przecież facet zawsze "da se radę, kobieta niestety musi". No i wykorzystywanie seksualne kobiet na saksach nie dotyczy mężczyzn w takim stopniu jak dotyczy kobiet (*_*) (*_*), żeby była jasność.....
Bardzo Cię szanuję, ale o czym Ty, do licha, do mnie rozmawiasz?
Wojna płci to norma? Współczuję Ci nieudanego związku, ale nie przykładaj swojej miarki do wszystkich.
"Żeby utrzymać kolejnych obiboków - swoich synów". A kto, do diabła, każe Ci mieć tych obiboków??? (Poza naturą, oczywiście). Nie obwiniaj mężczyzn za swoją kobiecość, proszę.
PS: Kobiecość jest wspaniała.
Często ;)
z tymi obibokami odniosłam się do artykułu i przykładu z panią "A". Między wierszami nie znalazłam mężczyzny, którego tam nie ma, więc się pewnie nie sprawdził (rozwód?), chyba, że kojfnął (świeć panie nad jego duszą).
"Wojnę płci" podtrzymuję, bo ją obserwuję na co dzień wokół siebie. Czasem jest cicha, podjazdowa, często głośna i napastliwa. Ja na szczęście jestem już na etapie "partyzantki".
A bardziej kobiecej kobiety niż Hyjdla wyobrazić sobie nie można. Im starsza jest Hyjdla tym bardziej ta jej kobiecość wyziera z każdego jej zakamarka (*_*)
Ja też wszędzie wokół widzę wojnę. Nie tylko płci - wszystkich ze wszystkimi. Ale czy to norma?
Takie mamy czasy, że patologia stała się normą. Ale może my - ludzie szeroko rozumianej lewicy - nie powinniśmy się w tym utwierdzać.
Facet da sobie zawsze radę? Jak rozumiem, taki seksistowski stereotyp przechodzi w ustach kobiety, bo gdyby wypowiedział go mężczyzna, miałby prze...ane. To kolejny dowód na nierówność płci, tylko może nie taką, jaka się feministkom wydaje.
A tak w ogóle chylę czoła przed Twoją kobiecością, która nie przeszkadza Ci myśleć. Serdeczne pozdrowienia i nie bądź taka zgorzkniała: jeszcze słoneczko zaświeci!
"Dla PiS, podobnie jak dla PO emigrant to człowiek młody, wykształcony i bogaty. Kwestię migracji z biednej Polski zamiata się pod dywan. Także LiD w opublikowanym wcześniej programie wyborczym mówi o młodej, relatywnie zamożnej emigracji. Nic się nie mówi o emigracji do sezonowej i nieformalnej pracy domowej i usług opiekuńczych."
To jest rzeczywiscie tekst pisany z pozycji ultraliberalnego feminizmu, problemy klasowe majacego w glebokiej pogardzie, a zatroskanego jedynie tym, ze młode zaradne, wyksztalcone kobiety ze wzgledu na "ten gender" jeszcze maja trudnosci ze wspinaniem sie po najwyzszych szczeblach kariery. Czy moze Cisza_ Twoje uwagi o wiekszosci feministek sa po prostu z gatunku tych ogolnie prawdziwych, a do tekstu nie mialy sie wcale odnosic?
Zas Arraya kazdy tekst, ktory traktuje o kobietach uwaza za przejaw seksizmu i czuje sie dyskryminowany. Tekst mowi o emigracji do pracy przy slabo oplacanych zajeciach opiekunczych i pracach porzadkowych. W wiekszosci takie prace podejmuja kobiety, wiec wspominac o nich pewnie nie wolno? Czy tez ewnetualnie mozna, pod warunkiem, ze sie zaznaczy, ze jakies 2% takich pracownikow to rowniez mezczyzni? A gdyby np. ktos napisal o emigrantach pracujacych na budowie, w wiekszosci mezczyznach, tez by Cie taka nierownosc oburzala?
między nami mówiąć, dużo łatwiej jest wykonywać płatne prace domowe niż zarabiać na budowie. A wskazania na tę - korzystną dla emigrantek zarobkowych - nierówność w tekście nie zauważam. Czemu? Czy nie dlatego, że kłóciłoby się ono z feministycznym dogmatyzmem?
"się mnie coś na oczy rzuciło"...
Otóż pisze araya: "UWAŻAM, że jestem żonaty z feministką", by za chwilę pryncypialnie i kategorycznie stwierdzić, że "moja żona pewnie się za feministkę NIE UWAŻA, bo do głowy jej by NIE PRZYSZŁo udzielać się politycznie. Ma to za bzdury i chyba SŁUSZNIE"... Tak UWAŻA araya, niejako w interesie żony, bo żonie nic do głowy nie przyjdzie bez UWAŻAJĄCEGO arayi..
A skąd to araya wie? Skąd araya wie, co w duszy żoniej gra? Rozmawiał araya o tym z żoną, z którą dzieli obowiązki domowe mniej więcej po równo, a "jedno zawsze może zastąpić drugie w trudnych chwilach"? Ha, ha, ha... A jeżeli araya rozmawiał, to żona z pewnością odpowiedziała zgodnie z życzeniem arai, którego kocha nad życie i nie chce mu wojującym feminizmem smaku kolacji psuć. A jeszcze jak by się arayej żonie, nie daj bosh, "polityki" zachciało i do głowy by jej przyszło "udzielać się politycznie" i po mieście z transparentami latać, zamiast "obowiązki równo dzielić" (bo przyjemność to ona ma z arayą), to po co arayi taka żona, prawie feministka!!??
Eh faceci... płeć se już można dziś zmienić, myślenia nie, a w każdym razie nieprędko...
Jeżeli nie, to nie wiesz ,o czym mówisz.Wiem na ten temat z własnego życiorysu.Było i niepłacenie, był i "lot na ciało", słowne i czynne dawanie do zrozumienia,że należę do niższej rasy "Untermenschen" i że pochodząc z PRLu nie mam prawa ani nic wiedzieć, ani nic umieć.Na biegunie przeciwnym byli ludzie dający bez wahania klucze do swego domu, nigdy nie kontrolujący ile i czy posprzątałam i zostawiający pieniądze dla mnie na stoliku, gdy ich nie było w domu. Czyli nie można generalizować.Ale ja byłam dochodząca, bo ceniłam sobie wolność.Natomiast moja kumpela trafiła do bogatych -no cóż, tak było- Żydów i musiała pierwsza wstawać i ostatnia szła spać.Prała, sprzątała i "bawiła dzieci" praktycznie za grosze, ale nie miała wyjścia ,bo nie miała mieszkania-ja mieszkałam "kątem".Jej pani dobro(?)dziejka jak miała kaprys zdjąc majtki gdzieś w którymś pokoju i je byle jak rzucić, to to robiła, tak było i sama bym tego nie wymyśliła, bo ja majtek byle gdzie nie rzucam.Kumpela teoretycznie miała mieć jedzenie w domu, ale państwo wychodzili codziennie na obiady do mamusi, więc ona praktycznie jadła głównie chleb i "koszerną" mortadelę. Fatalne było,że kumpela nie znała języka, nie dało się więc wiele załatwić.Myślę, że i teraz brak języka jest znaczącą przeszkodą w znalezieniu lepszej pracy.Natomiast chłopaki rozwożący opony albo pracujący na budowie byli z reguły zadowoleni- i forsa większa niż za sprzątanie i nie byli upokarzani jako podludzie.
Yono,
między nami mówiąć, dużo łatwiej jest wykonywać płatne prace domowe niż zarabiać na budowie. A wskazania na tę - korzystną dla emigrantek zarobkowych - nierówność w tekście nie zauważam. Czemu? Czy nie dlatego, że kłóciłoby się ono z feministycznym dogmatyzmem?
autor: ABCD, data nadania: 2007-10-02 23:42:56, suma postów tego
ja znam robotników z budowy, którzy zarabiają mało-wiele i są upokorzani jako podludzie niedaleko od Warszawy.
Nie warto się licytować, kto bardziej cierpi. Ani poza wymagającymi tego relacjami intymnymi dzielić się na kobiety i mężczyzn. Prowadzi to donikąd.
licytować się nieszczęściami nie mam zamiaru.Ty nie będąc kobietą nie masz o wielu sprawach pojęcia. I vice versa.Faktem jest, że o równości płci mowy być nie może z tego prostego powodu,że kobieta nawet zbytnio się nie upierając może wykonać praktycznie wszystkie prace wykonywane przez mężczyznę, natomiast mężczyzna nijak nie może urodzić dziecka.
a jak do powszechnego użytku wejdą technologie klonowania?