Problemem Policji są przede wszystkim żenująco niskie płace. Komu inteligentnemu chciałoby się narażać życie za tysiąc złotych? Efekt jest taki, że do Policji idą psychopaci, którym przyjemność sprawia, że komuś przyłożą pałą. Niewielu jest natomiast policjantów z powołaniem...
Cisza, nie moglibyście pić w lokalu?
Ale to na marginesie. Problem nadużywania władzy przez służby mundurowe nie jest u nas nowy, rozwodzi się nad tą sprawą Rakowski w dzienniku, gdziś tam w okolicach środkowego Gierka (właśnie w podobnym duchu jak w powyższym tekście). Prostego rozwiązania chyba nie ma, na pewno potrzebny jest wzrost świadomości prawnej i policjantów, i całego społeczeństwa (dlaczego w szkołach jest informatyka, skoro dzisiaj dzieci wysysają umiejętność obsługi komputera z mlekiem matki, a nie ma propedeutyki prawa?), jasne i jednoznaczne procedury użycia siły przez policję, zmiana polityki kadrowej i poważne podwyżki płac w policji. Last but not least, wygląd policjanta powinien wzbudzać szacunek dla prawa, którego ten broni. Trudno to osiągnąć, od kiedy wygląd munduru policyjnego zbliżył się do wyglądu stroju roboczego panów zamiatających ulice (łącznie z żółtą kamizelką).
Z drugiej strony policja działa beznadziejnie. O 17 napadnieto, pobito i okradziono moją ciotkę 2 tygodnie temu. Miasto duże, środek osiedla. Zawiadomiona policja otwarcie przyznała, że nic nie może zrobić, ale ''jak pani zna sprawców to możemy do nich teraz iść''.
To nie jest śmieszne. Policja powinna być skuteczna, u nas tak nie jest. To nie jest przecież tylko kwestia zarobków. Nie mam pojęcia czego jeszcze.
Czyżby pana redaktora na piwie w miejscu publicznym złapali?
Problemem są niskie płace i mały prestiż zawodu. A Ty byś chciał to dalej zmniejszać? Już dziś jest od cholery wakatów. A to, że nie reagują jest tylko potwierdzeniem: zbyt niskie płace motywacyjne, zbyt mało ludzi, by przeciwstawić się chuliganom.
Całkowicie się z Ciszą nie zgadzam.
W wielu krajach rzeczy typu picie piwa w miejscu publicznym (chociażby Holandia czy Belgia) nie są nawet wykroczeniem. Zdejmuje to z policji zajmowanie się sprawami, które są społecznie całkowicie nieszkodliwe, czyli zaprzątaniem czasu błahostkami.
Policja nie jest od tego, aby ścigać sprawców wykroczeń typu wspomniane picie piwa, czy rozwieszanie plakatów bez zezwolenia, co obecnie zajmuje jej masę czasu i etatów (W W-wie marnowano na to np. pieniądze które na pewien czas miasto dostało na dodatkowe patrole). Patrol nie powinien nawet zatrzymywać się np. przy klejących nielegalnie na słupach ogłoszeniowych plakaty. Podobnie bezproduktywnym zajęciem jest np. w W-wie spacerowanie 3-4 patroli wzdłuż Nowego Światu i wyrywkowe legitymowanie przechodniów, żeby wyrobić limit. U kolegi na podwórku w centrum odbywały się wręcz zjazdy kilku patroli i konwersacje funkcjonariuszy, póki nie zadzwonił na komisariat ze skargą, że nie po to płaci podatki, aby policjanci wystawali mu pod oknami.
Danie wyższych zarobków gliniarzom nic tu nie zmieni, bo cały system zachowań pozostanie ten sam. Trzeba zmienić całą logikę działania policji na służbę podporządkowaną obywatelom i ich potrzebom.
Nic dodać, nic ująć. Całkowicie zgadzam się z Piotrem Ciszewskim.
Cisza_ Utopista.
policja sluzy wladzy, dlatego nigdy nie bedzie podporzadkowana obywatelowi. Dazenia obywatela sa bowiem bardzo czesto ortogonalne w stosunku do dazen wladzy, ostatnio z coraz wiekszym zapalem broniacej wlasnosci kilku grubych opalonych facetow. I facetek pewnie tez. I nigdzie do tego nie dojdzie, by policja stanela w tej "grze" po stronie obywatela, ani w Warszawie, ani w Berlinie, ani w Nowym Orleanie ani w Moskwie.
a któż to??? i ale dlaczego grubi, albo dlaczego opaleni???
Gliniarze to nie "robotnicy w mundurach" ale zbrojna pięść burżazji.
Nie ma co wymyslac prochu; policja to aparat represji i tyle. Zawsze bedzie agresywna i zawsze beda konflikty na styku obywatel-policja. Policja bedzie szanowac obywateli tylko wtedy gdy bedzie pewna, że za represeje, łamanie prawa itd spotka ich kara. W połowie lat 90 w ramach ruchu antyfaszytowskiego zorganizowaliśmy grupę która pomagała naszym, którzy mieli problemy z policją za wygląd, za aktywnośc na manifestacji itd. Policja bardzo szybko kończyła sprawę gdy okazywało się, że zatrzymany nie jest samotny i ze w jego sprawie dowiaduja sie zwykli ludzie, dziennikarze a w ostrzejszych sprawach posłowie. Podobnie dziala ABC-nie wolno dopuszczac do sytuacji gdy człowiek sam musi walczyć z policja i prokuratura, bo zawsze bedzie przegrany. Potrzebni sa ludzie, którzy nie beda bierni, dziennikarze, którzy lubia takie sprawy i adwokaci, którzy za darmo lub za drobne sumy podejma sie interwencji.
taki zart. Wynikajacy z indoktrynacji.
Kontrast dla niedozywionego, z glebokimi bruzdami na twarzy i dziurawa torba foliowa w reku.
Rowniez stereotyp...moze bardziej zyciowy.
Ma to znaczenie dla mysli glownej?
Widzialem pijanych kibiców co terroryzowali osiedle (Ursynów) i rewidowali przechodniów czy nie mają szalików Polonii.
Z drugiej strony nie można pic w miejscu publicznym,co przy polskich zarobkach i cenach w lokalach gastronomicznych daje strazy miejskiej i policji szanse popisania się skutecznością...
Może niektórych burzuji jak west stac na picie w lokalach gdzie piwo jest po 10-12 złotych za szklankę...
Kilkakrotnie byłem okradany, np z komórki, natomiast policja otwarcie przyznawała że nie podejmie żadnych czynności:)
Policja potrafii jedynie scigac małolatów za wyimaginowane przestępstwa jak np zakłocanie porządku publicznego grą w piłkę na podwórku...( autentyczny przykład z życia wzięty)
W dodatku polscy policjanci to na ogól chuchra 165-170 i nie mają po prostu fizycznych warunków by interweniowac w obliczu chuliganstwa nasterydowanych dresiarzy...
Zresztą kto by chcial narazac swój tylek za 1100 zeta miesięcznie (a tyle zarabia początkujący policjant)
"dlaczego w szkołach (...) nie ma propedeutyki prawa?"
Dlatego, by wciąż było tak właśnie jak jest. By większość społeczeństwa tkwiła w feudalizmie.
ot, feudalizmu będziemy bronić jak niepodległości. I oni go bronią.
dura lex, sed lex..., ja powiedziałabym, że to nie twarde prawo ale po prostu głupie, uchwalone przez debili (tak jak palenie papierochów na przystankach). W normalnym państwie państwo nie zajmuje się takimi duperelami, bo to naraża je na śmieszność. Tego prawa zresztą nie da się często wyegzekwować. Hm... ale akie państwo, takie prawo...
Policjanci (tak, tak, zamiast straż miejska!) legitymują i wlepiają mandaty za picie piwa w parkach, głównie tzw. "schludnym" obywatelom, którzy mają jeszcze jakiś respekt przed szeroko pojmowaną "władzą" i są w stanie mandat zapłacić... Meneli i śmierdzących pijaczków chlejących jabole i "wynalazki" omijają szerokim łukiem...
ale napiszę jeszcze raz o tym jak działa policja w Holandii. Będąc na wakacjach w Amsterdamie poszliśmy sobie w kilka osób (ze środowiska anarchistycznego) spokojnie wypić piwko na ławeczce nad kanałem. Po kilkunastu minutach pojawili się gliniarze na rowerach i... wręczyli nam mapki pokazujące że w zabytkowej części miasta nie można pić piwa w miejscu publicznym i kulturalnie poprosili o przeniesienie się o dwie ulice dalej, wręcz przepraszając że musimy to zrobić.
Nie mam złudzeń co do tego że tak działająca policja jest dobra sama z siebie, ale udało się ją ograniczyć właśnie poprzez monitoring działań i kary za nadużywanie prawa (nie miejmy złudzeń, w Holandii czy Belgii policja też nadużywa prawa, ale nie jest to normą, a sprawy przeciw gliniarzom w sądach daje się tam wygrywać). Zwykłe bezzasadne legitymowanie mogłoby się tam skończyć naganą dla funkcjonariusza.
P.S. Oczywiście nie piszę o sytuacjach na demonstracjach, bo te rządzą się zupełnie inną logiką.
tak jest nie tylko z tym twoim piwem, lecz w zasadzie ze wszystkim. Czepiają się tych, których mówiąc wprost mają z czego okraść (no i oczywiście których nie chroni żaden układ).
Zgadzam się z tym co autor mówi chciałbym zwrócić także uwagę na sytuację, że ich sposobem na poprawianie sobie statystyki jest wlepianie mandatów za przechodzenie przez jezdnię. Jak to człowiek robi ostrożnie byle nie w zimie, gdyż wtedy ze względu na lód może się rzeczywiście coś stać to nic mu się nie stanie. Podobnie jest z sytuacją gdy policja urządza sobie obławy na studentów i zwykłych ludzi w celu wyłapania tych którzy korzystają z programów ściągniętych z internetu łatwiej przecież poprawić sobie statystykę łapiąc płotki niż prawdziwych przestępców jak ten z Odry, lub niejaki ojciec dyrektor.
jaka chcesz podporzadkowac policje obywatelom unikajac sytuacji, kiedy najmocniejszy wplyw na policje maja najbartdziej zamozni obywatele?
że podporządkowanie policji obywatelom mogłoby być bronią obosieczną, tzn. sporo skarg mogłoby dotyczyć gliniarzy zbyt ulgowo reagujących... Np. "Paanie waadzo, niech pan pogoni tych gówniarzy z piwem z ławeczki, bo złożę skargę".
PS. Tym razem się nie zgodzę z Hyjdlą: zgadzam się co do głupoty przepisów antyalkoholowych, ale całym sercem popieram ograniczenia wobec smrodzenia mi pod nosem na przystanku papierochami!
na przystanku zawsze mam możliwość odsunięcia się od smrodzącego palacza. Takiej możliwości nie mam na przykład w autobusie lub tramwaju, gdzie dmucha mi w szyję zatabaczony śmierdziuch lub smakosz wonnej alpagi... Wniosek? Skierować do sejmu projekt ustawy o zakaz podróżowania nikotynowców i alkoholików. Efekt? Splajtują MPK, bo nawet kierowcy tychże tramwajów i autobusów chlają...
Niech no tylko żaden poseł nie bierze serio propozycji Hyjdli... (*_*)
"Marzę o tym, żeby móc na widok policjanta
Odetchnąć z ulgą i pomyśleć, że jestem bezpieczny"
-- tym cytatem przywitam się z gronem czytelników portalu :-). _Ciszy wypada bardzo podziękować za ten tekst; zgadzam się w całej rozciągłości-- jest bezsporne, że w policji pracuje szczególnie wielu zdegenerowanych moralnie ludzi, zaś przekraczanie uprawnień jest powszechne i w gruncie rzeczy, piętnowane w skrajnych przypadkach (gwałt w PIZ w Lublinie-- policjant zawieszony w służbie...). Dla wykazania, jaka patologia trapi tę służbę, niech starczy fakt, jak wielu z nas słyszało historie o "przekrętach" z policją w tle. Działacze społeczni albo anarchistyczni, dajmy na to, stykają się właśnie z ciemną stroną tej formacji i znają bezpośrednio osoby represjonowane. Szary obywatel ma kontakt z policją dopiero, kiedy jest poszkodowany lub potrzebuje pomocy, choć częściej, kiedy właśnie jest złapany na przysłowiowym przechodzeniu w miejscu niedozwolonym przez ulicę, czy z puszką piwa. Toteż ta stara się dbać o dobry wizerunek-- mainstreamowe media raczej wspierają ten obraz. W tym celu trzeba jednak generować pozytywne statystyki, a ich zapewnienie to także interes większości mundurowych, gdyż system motywacyjny (punktowy, premiowy) w większości miast jest obliczony na łapanie ilościowo, nawet sprawców minimalnie szkodliwych występków. Tutaj warto przytoczyć śmieszność, jaką okryła się poznańska policja, która do wypisywania mandatów za przechodzenie przez tory tramwajowe oddelegowała... tajniaków z KWP. Naginanie norm demokracji przez policję, to oprócz falszywych oskarżeń (którymi chętnie feruje się przy okazji manif i demo) to też spotykana infiltracja środowisk wolnościowych przez oficerów operacyjnych (sic!).
Sami policjanci chyba zdają sobie sprawę, jak słaba jest "kondycja moralna" w służbie, to jednak się nie zmieniło i raczej prędko nie zmieni, skoro tylko jest to akceptowane na wszystkich ogólnie poziomach hierarchii. Dodam, że wg zeszłorocznego audytu ONZ polska policja wypada bardzo źle (więc korupcja, łamanie praw obywatelskich, wyszkolenie). Zawdzięcza to procesowi rekrutacyjnemu, przez który dostają się osoby szemrane i zgoła niepowołane jako "stróże prawa". Ogólnie, w takich oddziałach prewencji, liczy się silna psychika i warunki fizyczne (stąd przekaz jasny; są od wykonywania rozkazów). No więc policja łapie sprawców wykroczeń-- a różne "penery" i prawdziwie przestępcze grupy długo, latami, działają swobodnie (co z kolei bierze się z natłoku nieformalnych związków policjantów z przestępcami).
Trzeba też nadmienić, że tą sytuację konserwuje represyjne prawo w polsce i zastane status quo-- populistyczne nawoływania do udzielenia większych uprawnień policji i in. służbom-- tymczasem polski obywatel może pod wpływem oskarżenia (ale bez procesu) przebywać 2 lata w areszcie śledczym (po rozpoczęciu procesu, bezterminowo), a policja ma prawo legitymować i rewidować na ulicy przez godzinę a potem zabrać "na dołek" (48 godz., 5 dób dla sądów "24h") pod arbitralnie wybranym "podejrzeniem"...
Hyjdlo, to nie bardzo mi się uśmiecha wychodzić spod wiaty, żeby się nie uwędzić.
A śmierdziuch zapity lub zatabaczony nie robi mi nic złego, poza tym, że śmierdzi. Natomiast jak wydmucha mi dymka w nos, to narazi mnie na raka płuc, o tym, że środowisku zaszkodzi, nie wspominając. Środowisku oczywiście zaszkodzi paląc także w domu, ale jest szansa, że "dyskryminowany w miejscach publicznych" palacz zapali rzadziej...
Przepisy antynikotynowe rulez! (że tak antywolnościowo się wypowiem...)
i będę palić, aż mnie ta stara z kosą nie popędzi. Sama też się dam spalić, a urnę mają mi obstalować w kształcie flaszki, albo cygara... (*_*)
Nie palę na przystankach, ani na ulicy. Palę w parku na ławeczce. Jeszcze mnie "krawężniki", ani "miejscy" nie legitymowali. Może dlatego, że nawet kosze na śmieci (nowe!) mają popielniczki. Hm, dziwne...
Nie chodzę "w gości", gdzie się nie pali. Tak się składa, że robią dla mnie wyjątki. Pewnie mnie "lubieją" nawet z papierochem...
W domu nie palę w kuchni, tylko w moim pokoju. Jak domownicy mają do mnie sprawę, to wdychają to, co se akurat kurzę, albo czatują na "cygaret-paułzę". W domu rządzę ja, a nie ustawy...
Ja tam widzę w policjantach raczej kiepsko opłacanych pracowników robiących co im każą, bo niewielki w końcu mają wybór.To ludzie podobni do reszty społeczeństwa.Inna rzecz,że bardzo niewdzięczną mają oni robotę.Ja tam złych doświadczeń z polską policją nie miałem, choć często bywam np.na demonstracjach(bynajmniej nie służbowo).Dwa razy mieli podstawy aby wlepić mi mandat, a skończyło się tylko na rozmowie i sprawdzeniu danych.Raz piłem piwo w parku i mnie wypatrzyli.Obie strony rozumiały,że szkodliwość społeczna żadna a oni mają obowiązek reagować bo takie są przepisy.Poradzili mi nawet, mysląc,że mam jeszcze jedno piwo,abym je spokojnie wypił...Innym razem przez roztargnienie wynikające ze zmęczenia pojechałem motorem pod prąd na rondzie póżnym wieczorem.Nie kazali mi nawet dmuchać alkomatu.Powiedzeli tylko bym więcej tak nie robił bo to niebezpieczne i grozi wysoki mandat i punkty karne...