Jako że ta kobieta nie pracowała w tych firmach gdy były państwowe, jedyne porównania jakie może robić to do firm niebiańskich. Przy takim porównaniu kapitalistyczna firma rzeczywiście wypada słabo.
Niedługo ludzie już zapomną że istnieje cokolwiek poza neoliberalizmem, pardon, demokracją;)
Mnie lektura zawiodła - nie znalazłem tam nic ponad to, co dostrzec powinien przeciętnie bystry Polak plus trochę psychologizowania i smętnego liberalnego "współczucia". To są rzeczy już dawno w Polsce opisane, choćby przez Gardawskiego, Pańkowa czy Jarosz. A w porównaniu z monumentalną książką prof. Tittenbruna nie jest to żaden opis tego, jak nas prywatyzowano, lecz popłuczyny po takiej analizie. Tylko że ksiażki Tittenbruna nie nagłośni ani "Trybuna" (bo opisuje on rolę PZPR i SLD w polskim przekręcie prywatyzacyjnym), ani "Gazeta Wyborcza", która książkę Dunn życzliwie recenzowała (bo Tittenbrun oprócz krytyki kapitalizmu pokazuje, czyje on w Polsce ma konkretnie oblicze i jakie media go wspierały).
rozczarowała ksiązka Titenbruna, bowiem on tam opisuje poszczególne przypadki prywatyzacji, a nie stara się tego uogólnic w żaden mechanizm
A czytałeś wszystkie cztery tomy?
Pewnie dlatego starali się co wartościowsze rzeczy z tych zakładów wynieść do domu. Żeby uchronić przed prywatyzacją, że tak powiem.
lecisz stereotypem , nie każdy robi jak ty i twoja rodzina, dorobkiewiczu
starszego jak to było w PRL-owskim przemyśle czy na budowach. Nie będzie wielką przesadą twierdzenie, że PRL został rozkradziony przez własnych obywateli na długo przed 89 r.
znajomy był inzynierem w pewnych zakładach i zawsze z podziwem opowiada, jakie sposoby potrafili wynaleźć prości robotnicy żeby wynieść na lewo nieco noży do obrabiarki.
A ja za to sporo słyszałem o złodziejach pracodawcach, którzy równowartość milionów takich noży nielegalnie ukrywali przed fiskusem w rajach podatkowych... Porównajmy skalę.
Co to jest to dobro wspólne. Jest to taka dziwna i niejasna kategoria, że ludzie zachowują się jak się zachowują. Z "dobra wspólnego" usiłują uszczknąć jak najwięcej "dobra mojego". To właśnie wprowadzenie dobra wspólnego, własności państwowej było jedną z podstawowych przyczyn klęski socjalizmu.
W PRLu ktoś kto nie kradł ze swojego zakładu pracy był uważany za chorego psychicznie (tak jest do dzisiaj w państwowych firmach i państwowej biurokracji). Co więcej, dzięki temu złodziejstwu socjalizm przetrwał tak długo jak przetrwał, bo te skradzione rzeczy były potem wymieniane na czarnym rynku, po wolnorynkowych cenach, który to rynek oczywiście był dużo efektywniejszy od pustych państwowych sklepów. To było zupełnie normalne że ktoś kto pracował w fabryce papieru toaletowego miał w bród tego papieru i wymieniał go po znajomości za mięso z kimś kto pracował w mięsnymi itd itp.
Tak do tej pory jest na Kubie. Mieszkający tam rodzice mojego przyjaciela jedzą kurczaka raz na 4 miesiące tylko dzięki takiemu czarnemu rynkowi.
anty prlowską propagandę, bo tacy kombinatorzy jak wy uważają że jak czegoś sie nie pilnuje to to coś musi byc od razu rozkradzione....
Notabene, ostatnio badania na temat przestępstw w pracy dowodzą, że najwięcej kradną osoby zatrudnione pozakodeksowo lub czasowo, ponieważ nie czują związku ze swoim pracodawcą
niejednokrotnie dawali dowody wielkiego poświęcenia prywatnych interesów na rzecz właśnie dobra wspólnego...
Przykładem może byc odbudowa Warszawy chociażby
Ano dawali dowody heroizmu. Tyle że nie zbudujesz efektywnego systemu gospodarczego na sytuacjach wyjątkowych i awaryjnych. Na tej samej zasadzie co niektórzy krytykują libertarianizm bo nie sprawdza się w helikopterze (właściciel miałby prawo wyrzucić gapowicza). Ano nie sprawdza się. W helikopterze rzeczywiście sprawdza się socjalizm. Podobnie w niektórych innych sytuacjach szczególnych. I to by było na tyle.
ale tego poswiecenia starczylo na pare lat. Dluzej nie mozna ciagnac na heroizmie i posiweceniu.
Niektóre z tych komentarzy potwierdzją absolutny brak wiedzy o PRL-u. Jeżeli tylko kradli, jeżeli tylko sie obijali, jeżeli nic nie było poza pustymi w sklepach półkami, to skąd się wzięło tysiace fabryk, stetki tysięcy mieszkań oddawanych każdego roku zwykłym ludziom, szkół, szpitali, teatrów, dróg, po 30 mil. ton zboża każdego roku, spożycie mięsa wyższe niż obecnie? Oczywiście, na spadrochonach zrzucili nam to wszystko dobrzy kapitaliści. I za to właśnie ich dziś tak uwielbiamy. A tak po bożemu, to co byśmy od kilkunastu lat sprzedawali, gdybyśmy wtedy nie budowali?
Nie no jasne, jak porównać PRL do socjalizmu np w Korei Pn czy nawet na Kubie, to był to niewątpliwy sukces.
Porównujmy się jednak lepiej do Szwajcarii, Irlandii czy USA. Szczególnie do Irlandii, która skoczyła w 15 lat z poziomu Polski do poziomu Szwajcarii. Nie fabryki, ale centra wysokich technologii. Nie mieszkania w szarych betonowych klitkach, ale domy z ogródkami. Wspaniałe drogi pozostałe po PRLu? Hahaha.
niektórym wydaje się, że jak obsrają i oplują własną Ojczyznę, to staną się przez to lepszymi Polakami. Nie zauważają biedaczyska, że to gówno i ta ślina spada i na nich, i nawet mając gotówkę i jadąc za granicę są tam niczym jak reszta pogardzanego przez nich Narodu. Ale tak to jest, gdy ktoś tylko na tle śmietnika prezentuje się dobrze. Na tle np. PKiN to tylko mały wypyp, a wspaniały krzak róż w tle taka osoba oszpeca. Współczuj im, bo straszny ich los.
Wiem że różnice między wami w istocie sprawy to tylko niuanse, ale jak się postaracie to przynajmniej powierzchownie brzmicie trochę inaczej niż socjaliści narodowi, wstyd leniuszku.
Choć tyle powinieneś wiedzieć, że wysokich technologii opartych na elektronice, to wtedy, gdy działała PRL, powszechnie nie stosowała ani Szwajcaria, ani USA a tym bardziej Irladnia. Początki tych techniologi zaczęły się jednak również w PRL-u /Wrocław /. Niestety w pierwszych lat 90-tych zostały za psi grosz sprzedane i zniszczone. A cały dorobek naukowy zaprzepaszczony. Co zaś do szarych, betonowych domów bez ogródków. Mogły być i z ogródkami i były ale dla nielicznych. Tak jak teraz. PRL był jednak ambitniejszy, bo chciał dachu nad głową dla każdego swego obywatela. Dlatego budował dużo, choć szaro. I młodzi nie czekali na śmierć dziatków, żeby wprowadzić się do swojego przeważnie betonowego mieszkania, jak zazwyczaj jest teraz. Niestety niewielu stać na wydatek kilkuset tysięczny. Tak na wszelki przypadek ci to przypominam, bo może także o tym nie wiesz...
Oczywiście nie na samych domkach, tylko na tym, że zamiast położyć nacisk na rozwój tego co się nazywa "spożyciem zbiorowym", postawiono na ersatz-dobrobyt dla każdego. Gierkowską parodię "Zachodu".
A jakże, byli w PRLu rzeczywiście technologiczni zapaleńcy, i to co mówisz jest prawdą, ale nie DZIĘKI socjalizmowi, ale WBREW mu - socjalizm ma wyjątkową zdolność do niszczenia takich ludzi, jak np. Jacka Karpińskiego:
http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=ced27e66-bcf4-4ba2-988a-a37c03ec8515&open=sec
Ideowiec? Bardzo nam przykro, ale państwo zapewnia miejsca pracy, nie potrzeba nam kogoś kto nam rozwala nasze skostniałe układy. To by było na tyle jeżeli chodzi o postęp technologiczny w socjaliźmie, jego szczyt to kopiowanie wzorów z zachodu jak już się przyjmą.
70% ludzi w USA posiada WŁASNY dom z ogródkiem. Przebij to swoimi betonowymi klitkami które zresztą byłyby już dawno opustoszałe i do rozbiórki gdybyśmy byli choćby na poziomie dawnego NRD. Tak, wiem, domy w USA są beznadziejne, tak jak wszystko co z USA. Skumpluj się z tym gościem tutaj (a może to Ty?) co podziwia "rozwój miast i wsi" Korei Pn, jestem pewny że zbudujecie liczący się ruch socjalistyczny 21 wieku.
Niewielu stac na kilkusettysięczny wydatek na mieszkanie w Polsce? To skąd niby te ceny, i kto za nie kupuje? Spekulanci kupują aby sprzedać, nie mają wpływu na cenę równowagi popytu i podaży, powodują jedynie że ceny szybciej do niej doszusowują.
Kupują ale nie wdług podaży i popytu lecz przy udziale kredytów hipotecznych, co sprawia, że nabyte przez nich mieszkania są w istocie własnością banków a oni, jako ich nabywcy, tych banków niewolnikami. Kredyty te są uzdami, którymi kapitał kieruje tymi rzekomymi właścicielami. Działa to skuteczniej niż służby bezpieczenstwa w PRL. Nie inaczej jest w USA, czy w Angli. Nie słyszałeś o zasilaniu finansowym przez te państwa niektórych banków i o grożacym im kryzysie finasowym właśnie z tych m.in powodów? Czyżby fanatyzm doktrynalny ograniczał twoje pole widzenia?
Inne kraje bloku radzieckiego (z wyjątkiem Węgier) stawiały na spożycie zbiorowe.
I co to zmieniło?
>>nabyte przez nich mieszkania są w istocie własnością
>>banków a oni, jako ich nabywcy, tych banków niewolnikami
Bzdury, są ich właścicielami bo mogą te mieszkania zawsze sprzedać.
>>Nie słyszałeś o zasilaniu finansowym przez
>>te państwa niektórych banków
Słyszałem, następny przykład państwowego interwencjonizmu okradającego obywateli podatkami (w tym inflacyjnym).
..."mogą te mieszkania zawsze sprzedać" Mogą ale za jaką cenę. Hipoteka zawsze przechodzi na nabywcę, co sprawia, że sprzedający z reguły nie odzyskuje tego, co bankom już wpłacił. I na tym polega całe draństwo. A co do kwestii interwncjonizmu finasowanego podatkami. Nie tylko, bo również obniżaniem wartości pieniądza, co właśnie wycznia USA, na czym nie traci wielki kapitał lecz szerokie masy głownie w biednych krajach i nawet tych, które mają złoża ropy. Rynek zawsze widzi to, co chce. Ślepy jest tylko wobec biedaków. I trudno się temu dziwić. Po to ostatecznie przez takich jak m.in. ty jest hołubiony.
>>sprzedający z reguły nie odzyskuje tego,
>>co bankom już wpłacił.
Tylko wtedy jeśli kapitał pozostały do spłacenia jest większy niż wartość nieruchomości w chwili sprzedaży. Innymi słowy, wtedy gdy wartości nieruchomości znacznie spadają. Czyli wtedy gdy jesteś... zadowolony??? Innymi słowy, dla Ciebie żadna wolnorynkowa cena nie jest dobra. Jeżeli ktoś bierze pożyczkę, to ryzykuje. Tak samo jak ktoś daje pożyczkę to ryzykuje. Jeżeli będziesz porównywał kapitalizm do świata bez ryzyka, zawsze Ci wyjdzie że kapitalizm jest be. Ułudę takiego świata sobie można stworzyć. Nie pożyczać, nie handlować, nie prowadzić biznesu. Wrócić do jaskiń. Pewnie że można. Tylko nie nazywaj ludzi którzy jednak chcą ryzykować "niewolnikami", to ich dobrowolny wybór.
>>również obniżaniem wartości pieniądza
Mówię, podatek inflacyjny. A kto jest największym jego zwolennikiem? Keynesiści.
To nie wybór. To przymus. Gdyby mu się nie podali mieszkaliby właśnie w jaskiniach, slamsach, jak mieszają w wielu, wielu krajach, jak zapewne wiesz.
Przymus czego? Kupowania mieszkań? A jak nie to do jaskini? Do slumsów? Stary nie wiem gdzie ty żyjesz ale radzę iść na policję jeżeli ktoś cię zmusza do kupowania mieszkania albo mieszkania w jaskini. Mam wielu znajomych w Polsce którzy wynajmują mieszkania. A najładniejszy dom jaki widziałem do tej pory w życiu był w USA wynajmowany przez dwie koleżanki zaraz po studiach. Grunt to oczywiście brak regulacji czynszów aby było dużo budownictwa pod wynajem, czyli ceny niskie, jak w USA.