jest stosunek Partii Kobiet do - projektowanej przez PO - prywatyzacji wszystkich placówek i większości świadczeń służby zdrowia?
Dzisiaj cesarki wykonuje się przy znieczuleniu miejscowym i często w obecności ojca.
A że kobiety kiedyś rodziły bez udogodnień - owszem. W tych samych czasach gruźlica zbierała ogromne żniwo.
a ja bym się zamknęła w przymierzalni i wiedziała co z zawartością zrobić. Nie chciałabym być siatką na zakupy ani reklamówką Pani Prezydentowej...
Al-Facet...
"stosunek Partii Kobiet do - projektowanej przez PO - prywatyzacji wszystkich placówek i większości świadczeń służby zdrowia" jest oczywiście POZYTYWNY. Pod warunkiem, że jak partyjna kobieta, zgodnie ze standardem światowym w opiece medycznej, współpracuje z lekarzem i zażąda cesarki na życzenie, to za to życzenie ma jej zapłacić NFZ...
Sprywatyzować ale i żądać - logika idiotek, które same nie wiedzą czego chcą...
Ciekawe, co się stanie z partyjną kobietą, jak nie współpracuje z lekarzem? Jak myślisz, Al-Facet?
.
jak i sposobie wydania potomstwa na świat. Jeżeli chce cesarki, to powinna ją otrzymać. Istnieje proste równanie: szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko. Ze szczęśliwych dzieci wyrastają zrównoważeni dorośli, czyli dbałość o matki jest w interesie każdego. Jerzy Waldorff napisał w jednej ze swoich książek o zawiści rodaków (według mnie podlega pod to także wtrącalstwo w nie swoje sprawy), że pewien ksiądz zazdrościł Nowakowej lekkiego porodu, chociaż sam nigdy rodzić nie będzie. Analogicznie jest w sytuacji panów, którzy nie doświadczą ogromu przeżyć psychicznych związanych z porodem ani go fizycznie nie doświadczą, a jednak bez wahania chcą decydować,czy cesarka ma być dostępna, czy nie. Wierzcie, drodzy panowie, panie są jak najbardziej w stanie określić swoje potrzeby względem sposobu porodu i nie jest to na pewno ze szkodą dla noworodka.
Osobiście preferuję poród naturalny, ale to nic nie znaczy.Bo ja to preferuję sama dla siebie i respektuję każdą inną decyzję podjętą przez kobiety. Uważam,że dziecko samo sobie wybiera chwilę, kiedy jest gotowe opuścić łono matki i rozpocząć samodzielne oddychanie.Astrologia mówi o odpowiadających temu konstelacjach gwiazd decydujących o przyszłym losie narodzonego dziecka i być może jest to dla kogoś zabobon, ale ja widzę w tym pewną prawidłowość. Poza tym posiadając potomstwo mogę na ten temat mówić z własnego doświadczenia.
Szanowna Hyjdla-kłaniam się- opisała swoje nieprzyjemne przeżycia związane z porodem. Ja czytałam,że ma to wpływ na późniejszy charakter dziecka, które może być bardziej wrażliwe na przeciwności losu i nie zawsze potrafi sobie samodzielnie z tym poradzić.
Żona pewnego piłkarza, pani Szynkatylna, rodziła każde z jej dzieci wyłącznie poprzez cesarkę a jej dzieci nie wyglądają na nieszczęśliwe, choć wiadomo,że ich mama więcej czasu poświęca wygładzaniu zmarszczek niż zabawom z potomstwem.Być może więc jest to wynikiem braku paniki i nerwów u tej pani w czasie powijania.
Więc można z całą pewnością stwierdzić,że odpowiednia opieka-jak chce Szanowna Hyjdla-a także wolność wyboru sposobu porodu zaoferowana matce jest gwarantem bezstresowego przyjścia na świat nowego obywatela świata. Z korzyścią i dla matki i dla dziecka.
Z czego masz większą radość osobistą? Czy jak sobie wyplewisz rabatkę z kwiatkami i potem one pięknie kwitną, czy jak weźmiesz ogrodnika, który Ci to zrobi (za darmo?) i też Ci będą pięknie rosły. Wychowanie dzieci. Poród na to ma wpływ żaden. Minimalny, w każdym razie. Najbardziej budzi mój opór to, że zabieg, który kiedyś ratował życie matki albo dziecka staje się życzeniem kobiet, które głównie boją się, że jak kwikną przy porodzie, to mogą nawet niechcący puścić bąka, ale głównie może to zostawić (ten wysiłek) jakąś niepożądaną zmarszczkę, czy żyłkę, a co gorsza jakąś bliznę, nie mówiąc o rycerskich nominacjach.
jak nazwa taka partia hehe:), dalej nie ma co komentowac
A paniom z PP itp. proponuje zapoznac sie takim mikro raportem nt. przemyslu rozwodowego... autorstwa prof. Stephen'a Baskerville'a z Wydzialu Nauk Politycznych na Uniwersytecie Harward.
http://wstroneojca.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=924&Itemid=1
nana:
feministyczne piiee... szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko, szczesliwa rodzina = szczesliwe dziecko, feministki wszystko i wszedzie pokreca.
...ubawiło mnie dokładnie. Tak to Ministerstwo Rządu, wprowadzającego tzw. wolny rynek wszędzie, gdzie popadnie jego czujne i wnikliwe spojrzenie, nie może pzrecież dopuścić, by to ów wolny rynek decydował, gdzie kobieta zamierza dokonać porodu, oraz w jaki sposób chce to uczynić. Najlepiej to świadczy o tym, jakie są prawdziwe mniemania Ministerstwa o "wolnej ręce rynku" i, że nie ma ono na jej temat zbyt wielkich złudzeń :-). Puste słowa Rządu, sztandary neoliberalizmu, powiewające na jego szańcach, bez złudzeń, wtłaczanych obywatelom, że ten system kiedykolwiek działa. Miodzio. I podzwonne dla wyborców, którzy uwierzyli w kłamstwa.
Ja przyznam, że niestety nie pałam specjalną sympatią w stosunku do PK. Już na wstepie polecam uwadze:
http://www.zieloni.org.pl/articles.php?id=1159
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4046/q,O.emancypacje.mezczyzn
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3364/q,Nowe.formy.dyskryminacji.kontyngenty.plciowe
A teraz do meritum. List Pani Kornackiej wydaje mi się: 1)populistyczny- Sugeruje, że stale wprowadza się nowe zakazy wymierzone specjalnie w kobiety ("Partia Kobiet zwraca się z uprzejmą prośbą o NIEWPROWADZANIE KOLEJNGO zakazu...") co jest oczywistym kłamstwem.
2)fatalistyczny - rozwija obraz zniewolonych kobiet ("... mogącego doprowadzić do ubezwłasnowolnienia kobiet") Z całym szacunkiem, ale "cesarka" (wykonana czy nie) aż takich skutków nie niesie.
3)błędny - zakłada, że każda pacjentka jest mądrzejsza od lekarza! ("Czy ryzykowałyby przeprowadzenie tej poważnej operacji z błahych powodów?" - cóż za głupie pytanie! To tak jakby założyć, że Polacy płaciliby składki np zdrowotne sami z siebie! Dobrze wiemy, że czasem należy bronić ludzi przed ich własną nieodpowiedzialnością) Otóż cała ta sprawa stała sie problemem dlatego, że wiele kobiet decydowało sie na "cesarki" bez poważnego powodu. Tu nie chodzi o to, aby zaprzestać cesarek, tylko żeby nie wykonywać ich "na prawo i lewo". I zakładam, że lekarz najlepiej potrafi ocenić sytuację.
I na koniec "Partia Kobiet zwraca także uwagę, że standardem światowym w opiece medycznej jest zasada współpracy lekarza z pacjentem" -otóż to. Współpraca. Nie jednostronny rozkaz od którego lekarz uchylić się nie może.
Niestety, moim zdaniem PK powinna zająć sie poważniejszymi sprawami. Mają wiele do zrobienia.
Więc o czym ta mowa? Wszystko, co panowie tu piszą jest seksistowskim narzucaniem swojej woli kobietom.Cóż panom przeszkadza,że kobieta chce decydować o swoim ciele? Czy jakiekolwiek sugestie ze strony pań dotyczące możliwości rozporządzania przez nich ich męskim ciałem są wysuwane w stronę panów? No bo cóż by można było panom w związku z ciążą i porodem doradzać? Niby to małżonkowie wspólnie przeżywają poród, ale jeszcze nie widziałam rodzącego faceta; on MOŻE ale przecież nie MUSI w porodzie uczestniczyć. W przeciwieństwie do kobiety.Wiedza panów opiera się na opowiadaniach pań (czy któryś z panów wie, co znaczy, gdy kobieta ma bóle porodowe i mówi "boli"? JAK może sobie pan wyobrazić ten ból? z czym go porównać, jeżeli zwykły katar jest dla panów ciężką chorobą a "gorączka" 37 stopni to już wysoka temperatura!? Kobiety o tym wiedzą i to akceptują jako naturalną męską cechę, żadna nie robi z tego tragedii i opiekuje się takim "ciężko chorym" a to podając mu herbatki, a to nacierając maścią plecy, a to gotując rosołki na wzmocnienie. Ilu spośród panów wie, jakie ziółko na co, jak zrobić rosołek i zbić temperaturę gdy żona zaniemoże? Przecież wszystko trzeba najpierw panom powiedzieć-nie patrząc na gorączkę, spuchnięte gardło i katar, bo tak sami z siebie to panowie wiedzą niewiele i wspomóc wspomogą,tyle że pod dyktando chorej. Panie przytomnie akceptują ten stan rzeczy, ponieważ zmienić się go nie da i nie ma sensu z tym walczyć. Panie nawet lubią panów, ba, wręcz kochają. Ale- niestety-w zamian panowie wymyślają na poczekaniu skalę wytrzymałości kobiet na ból, stosując jako miernik własną sympatię lub antypatię i fantazję. Panie- każda osobno- ma swoją własną historię ciąży i porodu doświadczoną na własnej skórze i związane z tym przeżycia. Ale to nie jest jak widać dla panów argumentem, w tym przypadku robią wyjątek i nie posługują się racjonalizmem lecz wyobraźnią.
Oczywiście istnieją wśród panów chlubne wyjątki, znające się i na ziołach i na kupkach niemowlęcych. A nawet potrafiący z poświęceniem pielęgnować chorą kobietę. Są to jednak naprawdę wyjątki. Ale może ma to być właśnie tak i tak jest dobrze?
zajęły się "poważniejszymi sprawami" jest niepoważna (*_*) Partyjne Kobietki zajmują się tylko sobą i ew. akcjami nośnymi medialnie, jak np. cesarki na życzenie. Bo już na temat aborcji taktownie milczą...
Tak, "mają wiele do zrobienia", szczególnie "w terenie", ale tam by im autko w błocie ugrzęzło lub wdepnęłyby obcasikiem w krowi placek...
.
Sam skalpel? Szacuję, że kosztuje nieco ponad złotówkę. Te parę centymetrów nici chirurgicznych? Niechby nawet dycha. Więc wynika z tego,że cenę podbijają wykształceni za nas wszystkich pieniądze pochodzące z podatków a idące na szkolnictwo chirurdzy. Więc operacja nie jest ani tania, ani droga, a kosztuje tyle, ile chce za nią lekarz. Czyż nie? Czynnikiem oszczędnościowym przy wykonywaniu cesarek jest czas; kobieta nie chodzi całymi dniami po szpitalnych korytarzach i nie zajmuje łóżka, lecz ciach trach i jest dziecko i łóżko się zwalnia.
Znałam faceta z Jugosławii-jeszcze wtedy ten świat był w porządku-który był po poważnym wypadku samochodowym. W swoim ciele miał parę gwoździ łączących stawy oraz płytę zamiast części kości czaszki. A to wszystko z platyny! Przy sobie miał obowiązek nosić zaświadczenie, że ten cenny metal jest własnością państwa jugosłowiańskiego i w razie jego śmierci ma zostać państwu zwrócony. No tak leczono w socjalizmie.
A teraz kłócą się o skalpel za złotówkę.
Co do udziału panów w porodach, to właśnie o tym pogadaliśmy sobie w domu. Wniosek? - mężczyźni nie mogą uczestniczyć w porodach, bo oni nie rodzą. Mężczyźni co najwyżej towarzyszą rodzącej, ostatecznie mogą postękać, ale to ją boli, to ona jest cięta i zszywana. A co do mężczyzn, to nierzadkie są przypadki,że trzeba zostawić rodzącą samej sobie i ratować zemdlonego tatusia.
Mężczyźni nie powinni wypowiadać się o potrzebie lub jej braku wykonywania cesarki, ponieważ nigdy jej mieć nie będą. Nie będą również rodzić w sposób naturalny. Ani w żaden inny.
Aby nie zniekształcać jednak obrazu porodu dodam od siebie coś prywatnego,że było to dla mnie superkosmiczne przeżycie, byłam niewyobrażalnie szczęśliwa szczęściem właściwym tylko dla tamtego momentu, a nawet czułam się lekka jakby grawitacja została na tą chwilę wyłączona. Miłość do maleństwa, jego cudowne łapki i oczka niby nieprzytomne,ale jednak na mnie patrzące jakby ze zrozumieniem, sposób w jaki się we mnie wtuliło i niezwykle mocno uchwyciło swą mikroskopijną dłonią mój palec, to wszystko to cud istnienia. Nie psujcie tego, panowie, swoim teoretyzowaniem.
@Hyjdla - bałem się, że jakiś facet po mnie napisze coś w tym guście, bo teraz panie takie jak nana będę mnie z Tobą kojarzyć. A ja nie jestem jakąś "męską świnią" która wypisuje byle co, chcę tylko kulturalnie przedstawić swoje poglądy. I tak np mylisz się, że PK nie zajęła stanowiska odnośnie aborcji, bo zajęła. Z tego co wiem to kobieta ma o tym w pełni decydować (ja sie z tym nie zgadzam, ale to już inny temat).
@nana - szkoda że tak nerwowo Pani na wszystko reaguje, nie wiem skąd ta agresja. Najlepsze jest to, że odbiera Pani nam (mężczyznom) prawo do głosu i własnego zdania tylko dlatego, że nie jesteśmy kobietami. Rzekłbym, dyskryminacja! I jest to tak samo błędne i głupie stwierdzenie,jak to,że ateista lub osoba wyznająca inną wiarę niż katolicka nie może wyrażać swojej opinii o Kościele katolickim! Albo, że jako Polak nie mogę mówić o sytuacji w Chinach czy Gruzji! Pominę fakt, że wini Pani mężczyzn za to, że natura (Bóg?) pozbawiła nas możliwości rodzenia. Tak już jest, trudno. Nie rozumiem tez na jakiej podstawie rozwija Pani obraz mężczyzny-niedołęgi, który płacze przy 37 st.C i katarku i którym kobieta musi się stale opiekować; a której niewdzięcznik nawet nie kocha. I że porządny mężczyzna to wyjątek. Rozumiem, że po prostu musi pani mężczyzn zgnoić, bo argumentów do dyskusji Pani nie ma.
Najgorsze jest to, że w tępy sposób "broni" Pani nawet nie wiem czego, bez zastanowienia. To jest przykre.
Bo tak jak pisałem - tu nie chodzi o robienie na złość kobietom, czy ograniczenie ich wolności, tylko racjonalność.
I najmniej ważne jest, że cena skalpela chirurgicznego jest znacznie wyższa od 1zł (niechaj pani poszpera w internecie a nie pisze głupstw!)a cesarka kosztuje 7tys(przy zwrocie 1100zł przez NFZ - dane wg. Dziennika).
Liczą się głownie powody medyczne. I tak:
"Od dawna wiadomo, że poród operacyjny niesie większe ryzyko dla matki i dla dziecka niż poród normalny. Według wielu badaczy ryzyko to jest dwukrotnie większe (za: Wagner 1994). Są też inne niebezpieczeństwa związane z porodem operacyjnym: infekcje, uszkodzenie naczyń krwionośnych w macicy, uszkodzenie pęcherza moczowego, mniejsza płodność. Zaobserwowano również niekorzystne skutki psychologiczne: stwierdzono zależność między porodem operacyjnym, a depresją poporodową (Garel et al. 1987). Zmniejsza się też prawdopodobieństwo udanego karmienia piersią. Dodatkowym problemem, który wiąże się z cesarskim cięciem, a dotyczy dziecka jest "jatrogenne wcześniactwo" - zbyt wcześnie dokonane cesarskie cięcie powoduje zaburzenia oddychania, które są jedną z głównych przyczyn zgonów noworodków (Hjalmarson 1991)." zobacz na: http://www.rodzicpoludzku.pl/opieka/wyniki_ankiety.html#ci%EAcie%20cesarskie
(chyba zaufa Pani tej stronie?)
Oraz :
"że pacjentce, która przychodzi i mówi, że chce, aby jej zrobić cięcie cesarskie, trzeba powiedzieć, że nie będzie potem w stanie chodzić przez pięć dni(pisała coś pani o czasie?), że będzie miała większe problemy w okresie wczesnego macierzyństwa, choćby dlatego, że po operacji pozostanie jej dziura w brzuchu itd., że ta dziura może ropieć, że dziecku grozi wówczas większe ryzyko zapalenia płuc(i powrót do szpitala; gdzie oszczędność czasu?). Ona musi o tym wszystkim zostać poinformowana i musi w sposób świadomy podjąć decyzję. Musi wiedzieć, że to nie jest wcale najlepsze rozwiązanie."
zobacz na: http://www.dziennik.pl/kobieta/babskiesprawy/article30004/Porod_to_slepy_zaulek_ewolucji.html
Potem pisze pani o mdlących tatusiach (znów agresja i głupi stereotyp z którymi pani jako kobieta powinna walczyć!)i odbieranie głosu; to już znamy.
Tak więc na koniec: niech pani okaże troszkę więcej kultury i szacunku dla cudzego zdania, to raz. Dwa: niech Pani zapozna się z tematem i nie pisze głupstw (vide skalpel za 1zl,a były gorsze głupstwa). Sprzecza się Pani chyba tylko dla zasady.
Podsumowując:Nikt nie chce bez powodu zabierać kobietom czegokolwiek, przynajmniej nie ja. Ale nie uznaję tez, że każda kobieta zna się na medycynie lepiej od lekarza(nawet mężczyzny).Gdy Pani jest chora, też nie leczy się Pani sama, tylko idzie do specjalisty(nawet gdy jest to mężczyzna). Jeśli więc cesarka jest raz:bardzo kosztowna i dwa:niesie ryzyko dla rodzącej i dziecka, to lekarz powinien decydować czy ją wykonać czy nie, bo jest w tej mierze bardziej kompetentny od pacjentki! Cesarkę stosować się powinno głównie w przypadku narażenia życia, koniec.
To tyle co mam do powiedzenia. jeśli ktoś dysponuje innymi informacjami niż ja, chętnie się z nimi zapoznam. przepraszam za przydługi komentarz ( to przez cytaty )
Zapraszam do zdobywania wiedzy i merytorycznej dyskusji.
Pozdrawiam, Zain
PS. Nana - proszę się nie obrażać, bo nie jest moim celem uwłaczanie pani, ani żadnej z pań.
Polecam tez uwadze artykuł zawarty tutaj:
http://www.recykling.uni.wroc.pl/index.php?section=6&article=198
Jak widać staram się korzystać z wielu źródeł i mam nadzieję, że ktoś przeczyta przytaczane linki. Naturalnie chętnie podyskutuję.
nie będącą na dodatek >jakąś "męską świnią"< (*_*) Zapewniam Cię również, że nana będzie ostatnią, osobą, która będzie nas z sobą kojarzyć. Na zicher.
Z uwagą przeczytałam artykuł Beaty Maciejewskiej dot. Partii Kobitek (podałeś link). Zgadzam się z tezami weń zawartymi od pierwszej litery do kropki wieńczącej. Otóż Pani Maciejewska poniekąd w moim imieniu napisała, że Partia Kobitek (cyt.:) "W kwestiach kontrowersyjnych, np. w sprawie aborcji nie określa się, nie definiuje do końca, stara się zadowolić wszystkich". Ty twierdzisz, że zajęła takie stanowisko, bo "to kobieta ma o tym w pełni decydować". Hm... więc oboje mamy rację. Ta, którą stać - DECYDUJE się na aborcję. Ta, której nie stać DECYDUJE się na dziesiąte dziecko, bo DECYZJĘ za nią wspaniałomyślnie podjęła PRZEWODNIA SIŁA NARODU czyli KK...
Co się zaś tyczy tych nieszczęsnych "cesarek na życzenie"... Wprawdzie polemizujesz z naną, ale pozwól, że wtrącę swoje trzy grosze.
Nie jestem ich zwolenniczką, ale też nie potępiam. Osobiście uważam, że przy PRAWIDŁOWYM przebiegu ciąży poród naturalny jest ROZWIĄZANIEM (nomen omen) OPTYMALNYM. Częstotliwość i intensywność skurczy porodowych (bóli) informuje bowiem zarówno matkę jak i lekarza (położną) o FAZIE w jakiej znajduje się poród. Przebiega on wtedy w miarę sprawnie i szybko. Dlatego nie polecałabym także znieczuleń miejscowych. Tak uważam. Koniec. Kropka.
Natomiast "cesarki na życzenie" - jak najbardziej, chociażby ze względu na stan psychiczny matki, bo on jest równie ważny jak zdrowie płodu, który za chwilę będzie noworodkiem... Też koniec, kropka.
Dlatego tak bardzo ubawiło mnie stanowisko Partii Kobitek w sprawie "cesarek na życzenie". Paniusie będące w swej masie "kobietami sukcesu", gorącymi orędowniczkami PO, chcącej w transformacyjnym szale sprywatyzować nawet piaskownice, a więc także "służbę zdrowia", nagle ZWRACA SIĘ Z UPRZEJMĄ PROŚBĄ (!) o niewprowadzanie kolejnego zakazu" tłumacząc to pokrętnie, że może to (cyt.:) "doprowadzić do UBEZWŁASNOWOLNIENIA kobiet. Rzesza kilkunastu tysięcy przyszłych mam decyduje się na ten inwazyjny zabieg. Czy ryzykowałyby przeprowadzenie tej poważnej operacji z błahych powodów? Tylko ci, którzy nie traktują kobiety jako istoty SAMODZIELNEJ, MYŚLĄCEJ i potrafiącej podejmować RACJONALNE decyzje, mogą tak sądzić". Emancypantki całą gębą, by nie rzec sufrażystki...
Spuszczę już zasłonę milczenia na tę "współpracy lekarza z pacjentem", bo skomentowałam to wyżej...
W tym samym "orędziu" Partyjne Kobitki doznają również olśnienia i w przebłysku instynktu samozachowawczego nareszcie ROZUMIEJĄ, (cyt.;) "że wprowadzenie zakazu wykonywania cesarskiego cięcia na życzenie kobiety może doprowadzić do całkowitego zaniechania przeprowadzania tych zabiegów. Zdaniem Partii Kobiet, istnieje ryzyko, że lekarze pod naciskiem środowisk konserwatywnych i kościelnych na naturalność porodu, nie będą przeprowadzać cesarskiego cięcia nawet mimo istnienia medycznych wskazań dla jego wykonania.
Ocknęły się idiotki i nareszcie zrozumiały o co w tym wszystkim chodzi. Chodzi o pieniądze i przyszły, mniej zamożny elektorat Partii Kobitek (tu się zdążyły podpiąć medialnie, trza przyznać, zamiast pazury piłować) oraz o to, że tak jak było z ustawową dostępnością aborcji w wypadkach szczególnych, tak będzie z cesarkami, o których se mogą pomarzyć nawet te, które rodzić będą trzy dni...
.
że obecne zarządzenia "już kiedyś nieco inną drogą weszły w życie" i przyniosły negatywne skutki "w szeregu przypadków".
Kiedy tak się stało?
O jaką inną drogę chodzi? Medyczną? Prawną?
O jakich konkretnie przypadkach tu mowa.
według obecnych zasad, można uzyskać zabieg z cesarskim cięciem, nie zgadzając się na tzw. poród naturalny. Jest to - pośrednio - cesarskie cięcie na życzenie pacjentki.
Dla porównania: w okresie, kiedy w państwowych przychodniach dentystycznych nie było środków znieczulających do innych zabiegów niż ekstrakcja, pacjent mógł do woli oświadczać, że nie ma tolerancji na ból, ale nic mu to nie dawało. Mógł wybrać tylko między zabiegiem bez znieczulenia a rezygnacją z zabiegu.
W pierwszym z tych wypadków, zabieg jest dostępny na życzenie.
W drugim - nie był.
"istnieje ryzyko, że lekarze pod naciskiem środowisk konserwatywnych i kościelnych na naturalność porodu, nie będą przeprowadzać cesarskiego cięcia nawet mimo istnienia medycznych wskazań dla jego wykonania",
bo uważam, że Partyjne Kobitki nie wiedziały co podpisują, a rzeczony fragment wlepiła im złośliwie jakaś rozwydrzona feminista, a nawet wredna antyklerykałka... Niedługo zaczną się tłumaczyć ze swojego faux pax...
.
my o d.pie, Ty o zębie... Z tą różnicą, że urodzić trza, nawet jak się nie ma ochoty, natomiast ząb se nawet nitką możesz wyrwać...
.
faktycznie, moja prababka nie korzystała z pomocy fachowego dentysty przy usuwaniu zębów.
Natomiast po porodach bardzo szybko wracała do ciężkiej pracy przy żniwach.
operację przeprowadza się, gdy jest ona niezbędna lub co najmniej wskazana, a nie wówczas, gdy jest renundatna.
Dla porównania: zabvgiegu narkozy nie przeprowadza się na życzenie pacjenta. Decyzję podejmuje tu lekarz.
ale my na gnoju byłyśmy chowane, a nie na pestycydach i modzie na sukces... "Starego bicia" byłyśmy, a teraz pokolenia wrażliwe i wychuchane są oraz nowoczesne, więc "idzie nowe"...
.
bez narkozy. Mówi Ci to coś?
.
jeśli nowe oznacza redukcję bólu przy operacjach.
Ale o czym tu dyskutujemy, jeśli za chwilę prawie wszystkie zabiegi w sprywatyzowanych szpitalach i tak będą płatne?
w medycynie, jak wszędzie w nauce, obowiązuje zasada tzw. brzytwy Ockhama. Zgodnie z nią, bytów nie należy mnożyć ponad potrzebę.
Innymi słowy, poządany efekt osiąga się przy możliwie najmniejszej liczbie zabiegów czy operacji.
Jeśli znieczulenie miejscowe wystarcza, to nie stosuje się narkozy.
Przez analogię, cięcie cesarskie, być może, należy stosować tam, gdzie jest jego rzeczywista potrzeba.
Dlatego może zasugerujmy Partyjnym Kobitkom, żeby domagały się od Partii Matki (PO), by jak już tę "służbę zdrowia" sprywatyzuje razem z piaskownicami osiedlowymi dla przyszłych płodów, to niech im PO zapewni darmowe "cesarki na żądanie", bo ich brak je UBEZWŁASNOWOLNIA, a one SAMODZIELNE, MYŚLĄCE i RACJONALNE są. I wybijmy im z głów czepianie się KK, bo je KK rozniesie na cztery strony świata i znikną ze sceny politycznej jak Liga Kobiet Polskich...
.
Kiedy to KK wypowiedział się przeciw cesarkom?
Bardzo się cieszę, Hyjdla, że w gruncie rzeczy sie zgadzamy.
Mamy podobne zdanie o PK i chyba podobne o cesarkach. Tak jak Ty, ja również ich całkowicie nie potępiam, ale nie uważam też za błahą sprawę będącą kwestią kaprysu. Światowa organizacja zdrowia zaleca ich stosowanie w 10-15% przypadków (u nas wykonuje sie 25-30%!)
Dlatego Panie takie jak nana należy uświadomić, że nie chodzi tutaj o całkowite zaprzestanie cesarek, tylko o ich racjonalne stosowanie (również ze względu na psychikę, tak jak Hyjdla wspominałaś) i to głownie z naną polemizuję.
Zwłaszcza, że również na stronie samej PK czytamy:
"Zdajemy sobie sprawę, że cesarskie cięcie nie jest zabiegiem obojętnym dla organizmu kobiety i powinno być przeprowadzane jedynie w UZASADNIONYCH MEDYCZNIE przypadkach. Wiemy jednak również, jak często lęk przed podjęciem decyzji, która w określonych sytuacjach może być zakazana, paraliżuje lekarzy. Wiemy również jak często realne obawy kobiet są traktowane, jako objaw ich emocjonalnego braku zrównoważenia [...]
Uważamy, że LEKARZE NADAL POWINNI MIEĆ PRAWO DECYDOWAĆ o tym, jaki zabieg jest uzasadniony i I PODEJMOWAĆ TAKĄ DECYZJĘ szybko i bez obaw, że zostaną posądzeni o omijanie prawa"
Tak więc nie wiem właściwie, o co nanie chodzi i gdzie jest problem. Z drugiej strony widać, że sama PK nie wie dokładnie, jak reagować (vide mowa o całkowitym ubezwłasnowolnieniu!).
Więcej na:
http://www.feminoteka.pl/news.php?readmore=3520
http://www.polskajestkobieta.org/index.php/?p=512
PS. Błędnie wziąłem Cię, Hyjdla, za mężczyznę (sam nie wiem czemu), za co przepraszam.
Zain, też nie wiem, dlaczego Pan na wszystko tak nerwowo reaguje i skąd ta Pańska agresja. I może pozostańmy w tej kwestii w niewiedzy.
W którym momencie odmówiłam Panu posiadanie własnego zdania? Przecież je Pan wygłasza! Mówić może sobie Pan i o sytuacji w Chinach i czym Pan chce, ale nie jest w stanie Pan urodzić dziecka i to jest fakt. Ja natomiast potomstwo posiadam. Urodzone „własnoręcznie”.
Rozumiem ,że Pan z „gorączką” 37 stopni idzie dzielnie do pracy. Niezła cykuta z tej Pana żony, nie? Co ma wspólnego słabość męska względem chorób z „porządnością” mężczyzny? Kobiety powszechnie akceptują w mężczyznach te cechy, bo jest to najwyraźniej cecha pożądana przez naturę.
Czy naprawdę czuje się Pan, Panie Zain, przeze mnie zgnojony? Mimo, że myślę tępo-jak Pan raczy zauważyć? Rozumiem,że wolałby Pan ostrzej, ale ja sobie daruję ten wysiłek. Ostrzejsze znęcanie się nad Panem musi więc załatwić sobie Pan we własnym zakresie.
Nie mam ponoć argumentów, no to nie mam, zgoda. W jakimże jednak celu upolitycznia mnie Pan w tylu linijkach mowy pisanej?
Racjonalnie chce Pan? Proszę bardzo. Jeżeli ja nie przeczytałam jakiegoś Fuko albo innego Engelsa, to nie mogę wiedzieć, co w ich dziełach stoi. I nie wiem, i to jest racjonalne stwierdzenie. Natomiast jeżeli ja urodziłam dziecko, a Pan nie, i Pan chce mi wyjaśniać porodowe doznania, to to racjonalnie nie jest.
Możliwe,że kapitalistyczne skalpele są drogocenniejsze. W PRLu można było takie coś dostać od znajomych lub kumpla, bo było tego pełno wszędzie, nawet dla modelarzy budujących swoje samolociki lub stateczki dostępne było w Składnicy Harcerskiej za parę złotych. Produkcja szwedzka.
Cesarka nie kosztuje sama w sobie nic. Natomiast wyceniona została na dajmy na to 7tys. Równie dobrze może ona kosztować 500zł albo 100tys. Kwestia wyceny, nieprawdaż? Gdyby natomiast wykształcony za publiczne pieniądze lekarz miał w zakresie obowiązków wykonanie takowej w ilości dajmy na to 10 na miesiąc jako praca opłacana w pensji podstawowej, no to by to nie kosztowało nic. Jest lekarz, jest potrzebująca, jest skalpel no i jest wolny limit, załóżmy.
Rozchorować się można na wszystko i na wszystko umrzeć. Nie pomoże tu unikanie cesarek lub ich stosowanie. Na sytuację zdrowotną wpływa ogromna ilość czynników; to, co jednego najwyżej zaswędzi na skórze, u innego jest rakiem złośliwym.
Wracając do porodów: kobiety są rożnie zbudowane i różnie zbudowane są płody-większe, mniejsze, grubsze w sobie i szczuplejsze. Tureckie dzieci na przykład mają w porównaniu z dziećmi europejskimi bardzo duże głowy. Raczej okrągłe jak piłki, natomiast „nasze” dzieci mają czaszki owalne. Jak te Turczynki rodzą, jest dla mnie niepojęte.
Może Pan sobie przeprowadzić niewielkie doświadczonko, by móc lepiej zrozumieć poporodowe doznania kobiet: niechże może Pan sobie skaleczy palec(?) na dajmy na to 2-3cm długości i głębokie na pół cm. I niech Pan na to sika ile razy przyjdzie Panu ochota. Przeżycie niezapomniane, gwarantuję.
Infekcje występują także przy spontanicznych porodach, jak również zakażenia, gdy nie całe łożysko zostanie wydalone. Albo wytwarzają się w macicy skrzepy i tam gniją. No, możliwości jest nieskończona ilość.
Dobrze wykonana cesarka nie jest większym zagrożeniem dla kobiety i nie większym ryzykiem dla dziecka niż normalny poród. Nie ma też wpływu na płodność. Moja kumpela, która rodziła wyłącznie przez cesarkę ma więcej dzieci niż ja.
Depresję poporodową mają kobiety czujące się samotnie, pozostawione same sobie i przeciążone opieką nad niemowlęciem. I sposób porodu nie ma tu znaczenia.
„Jatrogenne wcześniactwo” nie jest gorsze od przenoszonej ciąży, z zatrutym płodem, pomarszczonym i śmierdzącym, z uszkodzonymi organami wewnętrznymi.
Poza tym dobry lekarz wie, kiedy jest za wcześnie. Jeżeli jest jeszcze czas, to po cholerę pcha tam swoje łapy? Jeżeli musi bo ratuje życie kobiety i dziecka, to o czym tu mowa?
Co do zaufania powiem otwarcie, że nawet sobie ufam warunkowo mając na uwadze, że jestem nic nie znaczącym trybikiem w ogromie kosmicznej machiny.
Jeżeli się zdarzy, że lekarz popełni błąd, to nie idzie on przecież za to na szafot; konsekwencje jego pomyłki ponosi w tym przypadku kobieta lub dziecko. Rozsądne jest więc, by to kobieta podejmowała dotyczące jej decyzje.
Nikt nie zatrzymuje i nie przykuwa do stojaków na rowery np. alpinistów udających się na Kajlasz. W razie czego szuka się ich tygodniami i naraża życie ratowników. A przecież u podnóża powinna stać straż i każdego górskiego wariata hop! W kaftanik i na leczenie. Bo to jest rozsądniejsza wersja wspinaczki wysokogórskiej. Ale nie! Alpiniści mają swoją wolną wolę i mogą podejmować samodzielnie decyzje. Dlaczego więc nie ciężarne kobiety? Ryzyko, że spadną ze skały na porodówce jest u nich minimalne, no i nie jest potrzebny helikopter z załogą ratowników.
Dlaczego mam walczyć ze stereotypami o tatusiach? Mi się one podobają, a mężczyźni sami w sobie mi nie przeszkadzają.
„Tak więc na koniec: niech pani okaże troszkę więcej kultury i szacunku dla cudzego zdania, to raz. Dwa: niech Pani zapozna się z tematem i nie pisze głupstw (vide skalpel za 1zl,a były gorsze głupstwa). Sprzecza się Pani chyba tylko dla zasady.”
No proszę! Czyżby był Pan moim mężem, mieszkał ze mną, wiedział nawet , co ja myślę, a ja tego do tej pory nie zauważyłam? Cóż za wysublimowana kultura emanuje z Pana! Jakże wdzięcznie zarzuca mi Pan tępotę, głupotę i brak wiedzy! Czarujące, doprawdy, jaki szarmancki z Pana komplemenciarz.
Podsumowując: jeżeli nikt nie chce kobietom nic zabierać, to niech zostawi wszystko tak, jak jest albo im co nieco jeszcze doda.
A kobieta naraża już życie pozwalając się facetowi zapłodnić: ciąża może być nieprawidłowa, dziecko chore, rozwiązanie dramatyczne. Wszystko to kobieta przeżywa osobiście. Panowie mogą jej w tym towarzyszyć , jeżeli chcą. Ale nie mają obowiązku rzygać w pierwszych miesiącach ciąży, nie muszą latać co sekunda siku w następnych, ani nie muszą brać na siebie biegunki przeczyszczającej przed porodem. Powód i sposób rzygania panowie mogą wybierać dowolnie sobie sami, sikać też, gdy mają na to ochotę. Z biegunkami to różnie, ale w tym wypadku są sami sobie winni. Więc niechże kobietom pozostawiona będzie decyzja o ciążach i porodach. Im dał Stwórca ten przywilej i nie ma powodu, by mężczyźni jej ten przywilej czynili okropnym obowiązkiem.
PS
Zain, proszę się nie obrażać, bo nie jest moim celem uwłaczanie Panu, ani żadnemu z panów.
" Urodzić syna, to chyba straszna rzecz. Pewnie potem zmusi jakąś kobietę do zapłodnienia, a potem dopilnuje, żeby doniosła i urodziła z narażeniem życia. Chciałbym niewierzyć, że tak to widzisz." - więc możesz śmiało nie wierzyć. Mam syna i mam synową.Żyją na "kocią łapę" bo tak im pasuje. Odnoszę wrażenie,że jest między nami trojgiem rzeczywista sympatia. Swoje stanowisko przedstawiłam im już na samym początku, mianowicie: ciąża nie jest tragedią. Czy synowa zechce urodzić jest wyłącznie jej sprawą, tzn. sprawą między nią i moim synem. Jeżeli zechce usunąć, w porządku, jeżeli zechce urodzić, też w porządku. W tym drugim wypadku zapewniłam ją o moim wsparciu i pomocy. Oczywiście cieszyłabym się z wnuka, ale gdy go nie mam, też mi nic nie brak. Wnuk bowiem "byłby prezentem" od mojej synowej dla mnie, a prezentów się nie wymusza. Trzymanie własnego ego w cuglach to praca na całe życie.
Urodzić syna to wspaniała rzecz! Jeżeli go nie masz, wierz mi na słowo!
Pani nana, proszę nie ironizować i nie udawać potem niewinnego dzieciątka.
Jadę po kolei:
"W którym momencie odmówiłam Panu posiadanie własnego zdania? "
1."czy któryś z panów tu się wypowiadających był kiedykolwiek kobietą i rodził?
Więc o czym ta mowa? Wszystko, co panowie tu piszą jest seksistowskim narzucaniem swojej woli kobietom."
2."Mężczyźni nie powinni wypowiadać się o potrzebie lub jej braku wykonywania cesarki, ponieważ nigdy jej mieć nie będą."
Potem pisze Pani znowu o "słabości męskiej" względem chorób, bez żadnego racjonalnego poparcia. Uparcie twierdzi pani, że przy 37st.C mężczyzna już niemal funkcjonować nie może; ale dzieki Bogu kobiety tak wyrozumiałe jak pani akceptują to. Jestem ciekaw z czego taki pogląd wynika. Ja natomiast sądzę, że zarówno mężczyźni jak i kobiety reagują na to podobnie.
Następnie znowu pani ironizuje, i sugeruje, że "Pan chce mi wyjaśniać porodowe doznania" co jest bzdurą, bo nigdzie niczego takiego nie pisałem. Temat PRL'u zostawmy, bo rozmawiamy o czym innym. Mówimy o problemie cesarek w RP w 2008 i tego się trzymajmy.
Jeśli posiada Pani jakies wiarygodne źródła, że skalpel (porządny,chirurgiczny - nie byle nóż z drewnianą rączką) kosztuje 1zł, to prosze się nie krępować i nam je pokazać. Przypuszczam, że koszt samego sprowadzenia takiego skalpelu ze Szwecji byłby wyższy niż 1zł; choć tak dokładnej wiedzy nie posiadam.
Pierwszy raz słyszę też, jakoby jakikolwiek zabieg nie kosztował nic sam w sobie:
-Sama taśma używana do zabiegu „tvt” kosztuje 400-500 dolarów.
Istnieje również druga metoda – bardzo podobna do „tvt”, a nazywana „ics”. Wykorzystuje się w niej tańszą taśmę - jej koszt to ok. 250 dolarów. Taśmy są refundowane w części lub w całości w ramach ubezpieczenia. Jednak na taki zabieg trzeba trochę poczekać.
W prywatnych szpitalach można taką operację wykonać szybciej. Jej koszt to około 3500 złotych."
-"Koszt zwykle- sama operacja- od 4 tysięcy w zwyż, trzeba też ponieść koszty opieki położniczej nad mamą jakieś 3-4 dni-/ około 2- 3 tysięcy w prawidłowej rekonwalescencji/ i koszt opieki pediatryczno- neonatologicznej nad dzidziusiem.
życzę powodzenia"
-"Za operację, wraz z opieką medyczną przed i po porodzie trzeba zapłacić ok. 6-8 tys. zł. "
To są informcje znalezione w internecie w ciągu 5minut szukania. Wszelkie durne limity mogą się wyczerpać, a to, że Pani nie odczuwa kosztów nie znaczy, że ich nie ma. Jeszcze raz proszę: jeśli ma Pani wiarygodne źródłą na poparcie swoich tez, prosze je nam pokazać, a nie sprzeczać się dla samego faktu. Trzeba uzyć sprzętu, zapłacić za prąd, nalezy zapłacić fachowcom za płacę i inne. Cokolwiek by Pani o wycenie nie mówiła, zabiegi kosztują. I tyle.
Rzeczywiście można umrzeć na wszystko, z tym, że lepiej np nie palić, prawda? To zmniejszy ryzyko. Nie wiem jednak co to ma do cesarek. Faktem jest, że niosą pewne ryzyko:
"jak przy każdym zabiegu chirurgicznym (a takim jest cesarskie cięcie) istnieje ryzyko: może dojść do zagrażającego życiu krwotoku (0,3%) albo do zakażenia bakteryjnego (7%). To przydarza się najczęściej kobietom, których poród bardzo się przedłużał, i takim, którym dużo wcześniej odeszły wody płodowe. Ze względu na te powikłania, po cesarskim cięciu podawane są antybiotyki. Istnieje też niebezpieczeństwo, że dziecko urodzi się "przytłumione" od leków przeciwbólowych albo może zostać zranione podczas przecinania macicy (ok. 3%)."
Dalej jest o tureckich dzieciach i doznaniach przy zacięciu sie w palec. Pomijam bo nie ma nic do tematu.
Potem o infekcjach przy każdym zabiegu (to prawda, każdy zabieg niesie ryzyko - z tym, że cesarka niesie więcej i inne)
Przywołuje Pani postać swojej kumpeli. Ja zadałem sobie tyle trudu, że przejrzeć kilka for poświęconych takim tematom cytaty znajdzie pani powyżej.
Obawiam się, że niedostrzega Pani istoty problemu.
"Poza tym dobry lekarz wie, kiedy jest za wcześnie. Jeżeli jest jeszcze czas, to po cholerę pcha tam swoje łapy? Jeżeli musi bo ratuje życie kobiety i dziecka, to o czym tu mowa?"
- otóż kiedy jest za wcześnie i trzeba ratować matke, przeprowadza się cesarki. Natomiast nie powinno się ich przeprowadzać, jeśli ciąża przebiegała prawidłowo, dziecko i matka są zdrowe i nie ma żadnego zagrożenia.I wtedy lekarz "nie pcha tam swoich łap" niepotrzebnie.
I wbrew Pani pzekonaniom lekarz bardzo często odpowiada za tzw "błedy w sztuce", często bez powodu obarczony winą.
Stereotypy mają to do siebie, że często są fałszywe. Również dzięki stereotypom utrzymuje sie dyskryminacja, a z ta przeciez Pani walczy, prawda?
Kobietom nikt nie chce niczego zabierać, i własnie dlatego powinno zostać, jak było. A było tak, że cesarkę wykonywało sie przy zagrożeniu. I widze, że nie czytała Pani infomacji zawartych w jednym z podanych przeze mnie linków, gdzie byla mowa o tym, że żadnych zakazów nikt narazie wprowadzać nie chce (mówię oczywiście o stanowisku rządu)
Też pozwolę sobie na ironię.
Przykro mi, że musi pani pośród mężczyzn żyć, skoro stale Pani zagrażają. Ale generalnie żyć jest niezdrowo. Kto żyje-ten umiera.
I tak, zarzucam pani niewiedzę.