to także dotowanie dużych korporacji. Po pierwsze, puste pieniądze są generowane przez prywatny sektor bankowy (system rezerw częściowych), które na tym zarabiają niezasłużenie duże pieniądze (stopa zwrotu w sektorze finansowym jest dużo wyższa niż w innych sektorach gospodarki). Po drugie, pieniądze te trafiają w pierwszym rzędzie jako sztucznie niskooprocentowane kredyty dla dużych firm. Innymi słowy, Kowalski, jako konsument, dotuje inwestycje dużych korporacji poprzez podatek inflacyjny. Częściowo Kowalski jako kredytobiorca sobie to rekompensuje, ale tylko częściowo, a tym większa ta rekompensata im jest bogatszy (bo przeważnie wtedy bierze większy kredyt).
Libertarianie to jedynie konsekwentny światopogląd jeżeli chodzi o zwalczanie dotacji państwa dla jakichkolwiek firm prywatnych. Ile się muszę tu nawalczyć aby was przekonać choćby o likwidacji Wspólnej Polityki Rolnej której pieniądze w większości trafiają do najbogatszych i największych rolników-przedsiębiorstw? A w przypadku jakiejkolwiek innej firmy wystarczy tylko groźba bankructwa, masowych zwolnień, i już każdy lewicowiec da takie dotacje jakie tylko pracownicy tej firmy sobie zamarzą.
Trzeba być niebywale naiwną osobą wieszcząc że kapitaliści zapragną takiego stanu rzeczy gdzie nie będą szukać takich rozwiązań ekonomicznych które jeszcze umocnią ich potęgę na rynkach.
Własność prywatna rodzi chęć coraz to większego posiadania, obiektów produkcyjnych, maszyn, narzędzi, siły roboczej.
Żadne zaklinanie rzeczywistości iż może zaistnieć jakiś "sprawiedliwy" wolny rynek to fałsz odbiegający od rzeczywistości. Taka zresztą wydumana rzekomo "prawdziwa" rywalizacja prędzej czy później doprowadziłaby do sytuacji w której to większość tzw. graczy bez już żadnych kredytów, pomocy, dotacji zostałaby na lodzie i patrzyłaby się jak wyrastają krezusi tej wojny.
Sankcjonowanie zgubnej rywalizacji ekonomicznej kapitalistów, w tym usprawiedliwianie zwolnień ludzi pracy w wypadku gdyby potrzeba "ekonomiczna", burżuja tego wymagała świadczy tylko o wyobcowaniu i wyzbyciu się wszelkich empatycznych funkcji umysłowych.
Pamiętaj po co ludzie pracują. Po to aby spełniać zachcianki konsumentów. To jest właśnie ta "potrzeba ekonomiczna". Jeżeli utrzymujesz miejsca pracy dla samych miejsc pracy, produktywność społeczeństwa, czyli zdolność spełniania potrzeb konsumentów, schodzi na psy. To dlatego w socjaliźmie zaczyna brakować nawet papieru toaletowego.
Ludzie pracy również są konsumentami a pracują po to by w głównej mierze móc zapewnić sobie stały dochód pozwalający udźwignąć koszty własnego utrzymania.
Produktywność społeczeństwa nigdy nie będzie owocna jeżeli to właściciel kapitału będzie zawłaszczał wypracowaną przez człowieka pracy część udziału ekonomicznego będącego pochodną od pewnej ilości wytworzonej produkcji i przeznaczał na własne cele, niekoniecznie związane z samą techniką produkowania.
W końcu tzw. zdolność zaspokajania potrzeb jest uwarunkowana nasileniem wyzysku, ilością taniej siły roboczej, która może wytworzyć za pół darmo dany produkt, stanowiący taki ochłap z pańskiego stołu na który być może da się zwieść ten "mniej wymagający" a właściwie przymuszony klient.
To właśnie kapitalistyczna zasada gromadzenia jak największej ilości kapitału, skłania posiadaczy kapitału do po pierwsze zwiększania tzw. wydajności ludzi pracy za czym stoi najczęściej chęć większego zaspokajania ale potrzeb owego posiadacza kosztem tak stanu fizycznego i psychicznego robotników a po drugie do zwiększania cen jeżeli już nie da się wycisnąć więcej sił z ludzi pracy.
Kapitalista może tylko przeżyć gdy się wyżywi wyzyskiem ludzi pracy najemnej, w dwojaki jak się okazuje sposób.
Jeżeli już mowa jest o tzw. realnym socjalizmie to przesadą jest stwierdzanie że w każdym z państw które w jakiś sposób wdrażało w życie z mniejszym lub większym powodzeniem zasady socjalistycznego gospodarowania, w końcu głównym problemem stawało się zaopatrzenie w papier toaletowy.
Upaństwowienie przemysłu w realnym socjalizmie polegało na tym że własność produkcji należała owszem do państwowej biurokracji czasami złożonej z robotników ale niekoniecznie do klasy robotniczej, mającej być głównym czynnikiem stanowiącym o charakterze tego nowego tworu robotniczego, które miały w niedługim czasie, wszystkie w pewnym symbolicznym narodowym wymiarze zniknąć.
Historia pokazała że realny socjalizm nie dość że nie zmierzał do komunizmu, bo pomiędzy krajami tworzącymi ten obóz panowała często napięta atmosfera to tylko w dość minimalnym stopniu pozwalał klasie robotniczej rościć sobie prawo do zarządzania fabrykami.
Nadzór państwa nie zawsze stanowił tamy dla zachowań które mogły prowadzić do nierówności a je z czasem pogłębił albo lepiej wyróżnił podział między państwem a robotnikami.
Przykład Polski na tle innych krajów realnie socjalistycznych na nieszczęście socjalizmu w skali globalnej szczególnie się tu wyróżnił.
Sądzę że tak włodarze państwa jak i wmanewrowani w pewien reakcyjny układ robotnicy jako siła napędzająca zmiany do tego kontrrewolucyjnego żywiołu się w gruncie przyłożyły.
Rozumiem że można posługiwać się wybiegami które w istocie nie posiadają zbyt dużego ładunku argumentacji, lecz nie jest to żadnym powodem do ekscytowania się nad swoją krótkowzrocznością i wyśmiewania czegoś o czym niema się pojęcia.
Jest taki fakt, że można robić rzeczy gorzej lub lepiej. Dalej, bez wolnorynkowej konkurencji i bez kryterium zysku, nie ma żadnych benefitów ten który robi rzeczy lepiej. A skoro tak, z punktu widzenia środków produkcji w gospodarce, nawet lepiej że nie ma papieru w sklepach, bo po co się męczyć???
Ta teoria o wyzysku jest miodem na uszy każdego etatowca, tyle że to bajka mająca uzasadnienie jedynie w przypadku państwowego interwencjonizmu gdzie kapitaliści używają przemocy państwa aby ograniczyć wolną konkurencję czyli okradać konsumenta wyższymi cenami i/lub okradać podatnika poprzez dotacje. Na prawdziwie wolnym rynku konkurencja między kapitalistami o środki produkcji (w tym o pracę) eliminuje zysk CAŁKOWICIE w długim terminie dla danego produktu / oczekiwań konsumenta. Tylko pogoń za nowymi produktami i spełnianie nowych zachcianek konsumentów umożliwia kapitalistom kasować zysk. W ten sposób kapitaliści ciągną ludzkość do przodu czując przez cały czas na karku oddech klasy robotniczej kasującej całe zyski ze wzrostu produktywności gospodarki w postaci rosnących pensji.
do ustroju socjalistycznego, dlatego nasz kraj znajduje się dopiero na drodze do socjalizmu.
Ktoś tu niedawno pisał o Szwedach i ich wrodzonych cechach. No nie wiem...Dawno,dawno temu pojechaliśmy o zmierzchu z grupą Wikingów na Kahlenberg koło Wiednia, by przy butelce rose' podziwiać stolicę Austrii wśród gwiazd. Nikt nie miał korkociągu. I ci Szwedzi z wrodzoną inteligencją doradzali zgrabnie odbić szyjkę butelki i ostrożnie pić. Moja słowiańska dusza z mety podpowiedziała mi rozwiązanie, i gdy im pokazałam,że wystarczy postukać w denko butelki to korek sam wyjdzie,to nie mogli wyjść z podziwu. To tak a'propos przewagi Szwedów nad Polakami pod względem inteligencji.
Z niewiadomych powodów ludzie chętnie "uczą się na błędach" i nie pomoże tu nawet najlepszy ustrój.
Taki np. obecny tu czasami ABCD- bestia inteligencji i oczytania-bardzo chętnie marnuje swój potencjał na byle co a jego główna praca polega na odpychaniu od siebie uczucia żalu za straconym czasem.
Ludzkość to co prawda jeden organizm, ale jak to w organizmie bywa: ktoś jest jelitem grubym , ktoś inny wątrobą a ktoś sercem czy mózgiem. Niewykluczone więc, że dopiero wówczas, gdy nauczymy się współdziałać ze sobą jak rzeczywisty jednolity organizm, wszechobecne bakterie egoizmu, chciwości, obłudy, lenistwa, brutalności i kłamstwa nie będą nam groźne.
Wiesz, jest w naturze wiele gatunków które rzeczywiście współpracują jak jeden organizm, choćby mrówki. Zatrata indywidualizmu i sztywny podział pracy oparty na genetycznie uwarunkowanych kastach był już także wypróbowany u ludzi, nazywa się faszyzm.