to aż taki kontrowersyjny lub dziwny postulat dla autora tego newsa?
Nie tyle kontrowersyjny, co zaskakujący.
adres: Komisja Krajowa WZZ Sierpień 80, ul. Warszawska 19, 40-009 Katowice. Szybko, tanio, solidnie - i na każdy temat!
>Bogusław Ziętek wyraził także zdziwienie tym, że chadecko-
>liberalny rząd Polski
Chadecko-liberalny? W ktorym momencie liberalny? Jak wprowadzil koncesje na 22 (?) zawody okolo-medyczne? A moze w momencie gdy Nadzor Bankowy wprowadzil kolejne regulacje? Albo gdy obnizyli wiek szkolny?
zaskakujące. Przecież Komisja Europejska nie robi nic innego jak tylko dniem i nocą stara się zrobić dobrze pracownikom w ogóle a pracownikom z zacofanej Polski w szczególności.
Wszyscy o tym zapewniali. A tymczsm wszystko idzie po młotek.Polska wróci po pierwotnego stanu. Zostanie zalesiona i obsiana trawą. Czy wezawnie PPP uchroni ją od tego? Wątpię.
poszedł po rozum polityczny do głowy.
I zauważył, że w Polsce istnieje elektorat dla ugrupowań populistycznych. Nie ma go natomiast dla partii doktrynalnie proeuropejskiej (ściśle biorąc: jest on w PO), alterglobalistycznej i emancypacyjnej w dwóch wzajemnie nierozdzielnych wymiarach: obyczajowym i socjalnym.
PPP będzie dryfować w stronę populizmu.
Ciekawe, co na to związane z nią grupy radykalnie lewicowe.
Jestem jak najbardziej za populizmem. Ale sensowny i przemyślany (także z punktu widzenia projektu społecznego jako całości - "populizmem" mogą być też hasła korwinowskie), a nie bezrefleksyjny i demagogiczny.
Prawda jest prosta i zwyczajna jak bilateralny policzek: Komisja Europejska to grupa urzędników (tyle, że na najwyższym unijnym szczeblu), urzędnicy w tzw. demokracji liberalnej (czyt. politycznej formule kapitalizmu) podlegają naciskom grup lobbystycznych, silniejsze lobby wygrywa, lobby silniejszym w opisanym ustroju jest, a jakże, najsilniejsza i najsprawniejsza lobbingowo grupa kapitałowa.
Świat pracy może oczywiście protestować przeciwko samemu istnieniu instytucji europejskich albo wywierać na nich nacisk zgodny z interesem pracowników.
Kurczę, gdyby wszyscy uprawiali taką przedziwną manichejską teologię polityki, opozycja w PRL-u protestowałaby nie przeciw niedemokratycznym praktykom ani nawet obecności bratnich wojsk, tylko samemu istnieniu Kremla, ruchy antywojenne (odnośnie Iraku) postulowałyby zburzenie Białego Domu itd., itp.
Serio nie widzicie różnicy między płatnikiem a narzędziem, którym posługuje się opłacany przez płatnika?
Zwalczanie Komisji Europejskiej za to, że jest (i wydaje decyzje zgodnie z logiką interesów wielkiego kapitału, zamiast:
1) wywierania na nią prosocjalnego nacisku politycznego i związkowego,
2) na poziomie państwa - wzmacniania własnego przemysłu zamiast rujnowania go (i ukarania tych, którzy z pozycji foteli ministerialnych byli nadgorliwi w zaspokajaniu zachcianek obcego kapitału),
to coś jak ścinanie posłańca, który przyniósł wieść o klęsce (zamiast reorganizacji wojsk lub przynajmniej ścięcia dotychczasowych wodzów i strategów).
A w tym czasie Donald może spać spokojnie, a nawet (w przypadku drobnego sukcesiku po drodze) wystąpić w roli zbawcy polskich stoczni).
Zaskakujące w tym sensie, że środowiska lewicowe do tej pory albo ślepo afirmowały UE i jej instytucje (często bazując tylko na analizie pewnego wycinka polityki UE, np. w zakresie szeroko pojmowanych swobód obywatelskich), albo nie problematyzowały kwestii instytucji UE, albo też krytykowały jedynie pewne jej decyzje (a i to rzadko), nie czyniąc przedmiotem krytyki samej istoty wspólnotowych instytucji. W tym sensie to oświadczenie jest dla mnie trochę zaskakujące.
Nawet Lepper skupiał się w swojej krytyce na pewnych wycinkach działalności instytucji (a w pewnym okresie - kiedy jeździł do Brukseli jako wicepremier - wręcz zaczął je chwalić), odnosił się do pewnych konkretnych decyzji i błędów przy ich rozstrzyganiu. Ziętek w tym oświadczeniu mówi - może nie wprost, ale da się to wyczytać - o niedemokratyczności procedur europejskich, pewnej klikowości, alienacji. Tego w dyskursie lewicowym nie było. Zresztą, czeka na publikację tekst Machalicy, który jest jakby egzemplifikacją języka i narracji lewicy o Unii Europejskiej. Języka i narracji, które są - bym powiedział - takie bardzo naiwne. Podejrzewam, że pod tym tekstem rozgorzeje dość ostra dyskusja.
ja w ogóle nie wypowiadałem się o Komisji Europejskiej, tylko o ewolucji PPP i taktycznych przemyśleniach Ziętka.
Myślę zresztą, że racjonalna krytyka Unii jest potrzebna lewicy. Ktokolwiek z nią występuje - niech będzie i Ziętek - "is welcome".
Niemniej, jestem ciekawy, jak na to oświadczenie Ziętka zareagują jego lewicowi współpracownicy, którzy dotychczas forsowali taką alternatywę: albo bezkrytyczny stosunek do Unii, albo etnopluralizm, nacjonalizm, rasizm, a nawet faszyzm.
Komunikat Leppera przed referendum akcesyjnym był jasny: UE tak, ale na równych i sprawiedliwych dla nas warunkach.
W okresie, gdy był on ministrem rolnictwa to nie tyle on chwalił UE, ile urzędnicy unijni MUSIELI PRZYZNAĆ, że to człowiek kompetentny w swojej dziedzinie (w przeciwieństwie do - pobożnych i bezbożnych, postpezetpeerowskich i styropianowych, bez bez różnicy - liberalmatołów, którym wystarczyła wymiana uścisków i poklepywań).
Inni (np. niektórzy ekolodzy) zwracali uwagę na wzajemne nieprzystawanie do siebie sensownych (limity zanieczyszczeń, wsparcie dla transportu szynowego) i nonsensownych (via baltica) decyzji, radząc inspirować się przepisami sensownymi a wstrzymać do czasu, aż UE zrezygnuje z projektów przestarzałych i szkodliwych.
Także skądinąd głosujący w referendum 2003 r. na "nie" Andrzej Gwiazda sformułował niedawno kilka opinii wskazujących na bezsens wychodzenia z UE czy walki z nią jako taką. Swój sprzeciw w latach 2003 i 2004 motywował zresztą m.in. tym, że obsługa strumienia dotacji z UE i wdrażanie jej dyrektyw utrzyma w Polsce dotychczasowy układ sił politycznych.
Inną natomiast rzeczą, podnoszoną przez Leppera, Gwiazdę, autentyczną lewicę jest zagrożenie ze strony wielkiego kapitału z krajów "starej UE" wykorzystującego i kreującego unijne regulacje do swoich celów. Sytuacja z przemysłem stoczniowym, gdzie niszczy się przemysł półperyferyjnego kraju by nie stanowił konkurencji dla stoczni zachodnioeuropejskich jest tego wręcz idealną egzemplifikacją.
To jednak nie wina UE, tylko ustroju, w którym powstała i któremu mamy się przeciwstawiać, nieprawdaż?
Tylko jedna rzecz, bo z kłamcą Twojego pokroju żadna dyskusja nie ma sensu.
Nikt nigdy nie forował alternatywy o której piszesz ("albo bezkrytyczny stosunek do Unii, albo etnopluralizm, nacjonalizm, rasizm, a nawet faszyzm"). Wręcz przeciwnie, wystarczy wspomnięc, że PPP (w tym i lewicowi współpracownicy Ziętka o których tak się zamatwiasz) konsekwentnie przeciwstawiała się przyjęciu Traktau Konstytucyjnego i Traktatu Lizbońskiego, a w publicystyce m.in. w "Trybunie Robotniczej" i "Kurierze Związkowym" dość często pojawiały się zarzuty o dominacji neoliberalnego modelu gospodarczego w UE i klikowym systemie podejmowania decyzji przez Komisję Europejską.
To oczywiście wyjaśnienie dla czytelników czytających tę dyskusję bo ABCD przecież zdaje sobie z tego doskonale sprawę.
nawet nie krytyka, tylko walka z "eurokapitałem" i posłusznymi mu urzędnikami - tak. I logicznie wynikający stąd postulat jednoczenia wysiłków opcji antyneoliberalnych i prosocjalnych.
Natomiast w oświadczeniu Ziętka jest w pewnym sensie magia: "Komisja Europejska to ZŁO. Ze złem będziem walczyć i przed nim bronić".
W taki sposób MKZ mógłby zamiast konkretnych 21 postulatów oświadczyć, że władze PRL są złe i przed nimi należy polskich robotników bronić.
Czaisz czy nie?
W krajach "starej UE" podatki i inne "obciążenia dla pracodawców" są wyższe i REALNIE wyższe wynagrodzenia (mówię o etatowcach a nie sektorach "elastycznych"), przemysł wypasiony na kilkudziesięciu latach dotacji, związki zawodowe potrafią zorganizować milionowe demonstracje a lewica wszystkich odcieni - przedstawicieli w parlamentach krajowych i unijnym.
No, ale my mamy zamiast współpracować na szczeblu "nowej dziesiątki", tworzyć antyliberalne sojusze na kontynencie i walczyć z euroliberałami mamy walczyć z UE jako taką na zasadzie Konfederacji Barskiej.
Czy w tym Bolko-Borsuk-Tuskolandzie nawet taki ozdrowieńczy strumień polityki jak socjalny populizm ma ulec ogłupieniu i zbydlęceniu?
A skąd wiesz, z czego "ja sobie doskonale zdaję sprawę"?
I dlaczego używasz epitetów?
Jeżeli lewicowi współpracownicy Ziętka krytykowali dotychczas UE, to z punktu widzenia swoich fantazji. Twierdzili oni, że np. odrzucenie projektu konstytucji UE w referendach we Francji i Holandii jest zapowiedzią przełomu, w którego efekcie na miejsce Unii powstaną Socjalistyczne Stany Zjednoczone Europy.
Ziętek tymczasem mówi o ochronie przemysłu krajowego przed niekorzystnymi dla niego dyrektywami Komisji Europejskiej.
Stąd wnioskuję, że Ziętek podziękował za rady alterglobalistom, rewolucjonistom i wyzwolicielom obyczajowym. Postawił za to na populizm.
Opcja euroliberalna przez kilkanaście lat uprawiała skrajnie prounijną demagogię, robiąc to w interesie wielkiego kapitału i poniekąd też swoim własnym (traktowała UE tak samo jak Kwaśniak instytucje o zasięgu globalnym - jako łowisko posad). Odpowiedzią na to powinno być trzeźwe działanie w obrębie UE a nie gołosłowne obietnice "obrony przed Brukselą".
Czy ideologia składająca całe zło na szatańskich urzędników (a nie stojący z nim ponadnarodowy kapitał) nie jest bladą kopią teorii liberalnych o "esesmanach z państwowych urzędów", którzy nas niszczą?
Przecież nie oznacza to, że oderwanie aparatu administracyjnego od zwykłych ludzi nie jest faktem - ale czy odpowiedzią jest "tanie państwo"? Czy może walka o państwo reprezentujące interes szerokich warstw społeczeństwa a nie wąskich biznesowych klik, korumpujących władze i prawo?
etc. itd. itp. op. cit. ibidem da capo al fine.
Myślę, że opór nie powinien dotyczyć ogólnikowo pojętego "systemu" (bo wyedy wpadniemy w kanał wirtualnej rewolucji alterglobalistycznej), tylko - np. konkretnych działań Komisji Europejskiej.
Prawiezgoda, tylko, że te konkretne działania nie wynikają z tego, że eurokomisarze są "złymi i nieuczciwymi ludźmi", tylko logiki kapitalizmu. Należy robić jedno i drugie, tzn. przeciwstawiać się konkretnym decyzjom konkretnych organów i pokazywać mechanizmy, które je wywołują.
Ale... autorzy tego oświadczenia nie robią ani jednego ani drugiego. Tylko Konfederacja Barska.
Związkowy lobbing dużych central związkowych w Brukseli, nacisk na polskie władze, by zaskarżyły decyzję do eurotrybunału plus ew. rozliczenie winnych niszczenia polskich stoczni przez kilkanaście lat. Innych możliwości nie widzę i "komitety protestacyjne w całym kraju" to jakieś widmo a nie propozycja realnego działania.
zapewniam cię, że takich środowisk na lewicy było jednak trochę. Był to nie tylko wspomniany Lepper, który sceptycyzm wobec UE i jej instytucji wyrażał wielokrotnie i to wiele, wiele lat przed PPP. Był to także np. Bugaj, który za swój dystans wobec UE i wskazanie na jej potencjalnie antydemokratyczny i antysocjalny charakter - mogący być zrównoważony siłą demokratycznego państwa narodowego - otrzymał w wiarygodnej i rzetelnej lewicowej gazecie "NIE" łatkę nacjonalisty i niemalże ksenofoba. W naszej skromnej gazetce* już w roku 2002 zamieściliśmy przedruk tekstu Steve'a McGiffena ze znanej lewicowej gazety "The Chartist" o wymownym tytule "Dlaczego internacjonalizm oznacza sprzeciw wobec Unii Europejskiej?". I tak dalej.
Natomiast rzeczywiście - lewica kawiorowo-obyczajowo-warszawkowa raczej w UE była zapatrzona jak w obrazek. Aczkolwiek przyznaję rację Szymonowi, że PPP i TR już od jakiegoś czasu prezentują wobec UE stanowisko mniej naiwne niż reszta tej waszej lewicy - przy czym ja, inaczej niż Szymon, mam dobrą pamięć i pamiętam, co twórcy TR głosili w sprawie "Europy socjalnej" i innych bajek dla dzieci w czasach "Robotnika Sląskiego" czy "Nowego Robotnika" (bo że liderzy PPP w okresie współpracy z Le Penem byli przeciwnikami UE to fakt, ale chyba średnio lewicowy :-)).
* przy czym nie ukrywam, że akurat moje osobiście stanowisko wobec UE bliskie jest powyższym wywodom Michała niż "eurosceptycyzmowi".
bądź poważny! Jakie możliwości lobbowania ma wielki kapitał a jakie związkowcy. Swoją naiwnością przypominasz mi popa Gapona nawołującego robotników, by pokornymi suplikami "lobbowali" o swoje u batiuszki cara.
a jakie możliwości nacisku na liberalne rządy w polskim państwie narodowym, niezależnym od UE, mają pracownicy i związkowcy? Wsiądź w samochód lub pociąg i przejedź się np. do Wałbrzycha - gołym okiem widać tam pozostałości suwerennej polityki państwa narodowego z początków lat 90. Również głośna dziś sprawa stoczni, niszczonych przez KE, to przecież tylko blade echo tego, co ze stoczniami w Polsce zrobiono przed wstąpieniem do UE.
Mnie się zdaje, że w skali UE ruch związkowy jest jednak znacznie silniejszy niż w Polsce, gdzie zrzesza zaledwie kilka procent pracowników najemnych, a jakość działania i horyzonty naszych central związkowych pozostawiają bardzo wiele do życzenia. Zdaję sobie sprawę, że również w skali Europy "lobby" pracownicze jest słabsze niż wielki Kapitał. Ale bardzo wątpię, by po "wypisaniu" się Polski z UE analogiczne relacje na naszym narodowym podwórku zmieniły się na korzyść świata pracy.
czy związkowe demonstracje zachodnich central związkowych (chłopskich czy wielkoprzemysłowych) były "pokorne" i "nieskuteczne"?
Dlaczego przeszła mniej drastyczna wersja dyrektywy Bolkesteina - czy nie dzięki skutecznemu naciskowi silnych w starej Unii central związkowych?
Ja bym oczywiście wolał rewolucję. Póki jej nie ma, niech będzie chociaż hamowanie liberałów.
nie moge sie z toba zgodzic odnosnie tego wirtualnego alterglobalizmu. Wybacz, ale bardzo upraszczasz, co pewnie jest zabiegiem celowym, gdyz (tu powtorze okreslenie za Szymonem), DOSKONALE zdajesz sobie sprawe z tego jak bardzo zlozony jest pod kazdym wzgledem ruch alterglobalistyczny. Moje srodowisko rowniez widzi w nim wiele glupot, utopizmow, zbednych (i na pokaz) radykalizmow i generalnego oderwania od bazy spolecznej, ale jest na swiecie sporo srodowisk uwazajacych sie za alterglobalistyczne i robiacych naprawde konkretna robote (za ktora nie uwazam eskapizm obyczajowo - kulturowy...), zeby uczynic swiat lepszym.
Czytalem wasz manifest populistyczny- i prawde mowiac populizm, zakladajac ze ma wogole jakakolwiek definicje (poza wasza, gdyz generalnie przez dlugi czas byl wylacznie epitetem uzywanym przez elity do deprecjonowania ruchow powiedzmy ludowych), miesci w sobie na swiecie podobnie wiele glupot i pustej retoryki, jak alterglobalizm...
Wszedzie jest sporo idiotow, weekendowych, czy internetowych rewolucjonistow, przeideologizowanych onanistow etc - ale takie uogolnianie jest dosc krzywdzace dla tych, ktorzy usiluja cos w tym ruchu jeszcze zrobic;)
Nie mam w tej chwili możliwości prowadzenia analizy wypowiedzi Leppera, ale z tego, co pamiętam, Lepper w czasach przedakcesyjnych również nie krytykował istoty instytucji i procedur wspólnotowych, ich niedemokratyzmu. Najpierw jego stanowisko zbliżało się do takiego bardziej bazowania na społecznych lękach i posługiwania się retoryką: "Przyjdzie Niemiec i zabierze...", "Zgnilizna nas zaleje", itp. Później przeszedł natomiast na pozycje "niech nam Unia więcej da, to poparlibyśmy ją".
Wypowiedzi Bugaja nie kojarzę. Może takie były. Gwiazdy - o którym wspomina Michał - nie brałbym pod uwagę, bo to nie czynny polityk. Bugaj zresztą też przestał nim być... Oczywiście, w publicystyce pojawiały się pewne głos krytyczne, niemniej jednak widzę, że zgadzamy się co do oceny ślepego zapatrzenia lewicy na Unię.
Swoją drogą, zastanawiam się, dlaczego posługujecie się pojęciem populizmu w tej sprawie. Zastanawiałbym się, czy dziś bardziej populistyczne nie jest raczej afirmowanie UE, niż zwracanie uwagi na jej - powiedzmy oględnie - mankamenty.
wypowiedzi Bugaja było co najmniej kilka - mam na myśli duże teksty publicystyczne (kilka w Rzepie, chyba też w Dzienniku). Być może nie jest to czynny polityk, ale każdy jego tekst czyta znacznie więcej ludzi niż 10 oświadczeń PPP razem wziętych. Co do Leppera, to nie mam pojęcia skąd ci przyszło do głowy, że on straszył ludzi "zgnilizną z UE" albo "Niemcem" - Lepper, owszem, straszył, ale przede wszystkim tym, że drobne, biedne polskie rolnictwo przegra w starciu z potężnym zachodnim agrobiznesem. Mniejsza o jakość tej propagandy, ale wrabianie Leppera w jakieś prawicowo-konserwatywne straszenie ludzi "zgnilizną" to nonsens, nic takiego nie pamiętam, a działania SO obserwuję od wielu, wielu lat. Lepper i Samoobrona bardzo rzadko sięgali po argumentację kulturowo-obyczajową, to był typowy ruch ekonomicznego buntu warstw zmarginalizowanych, czasem sięgający po sztafaż patriotyczny czy umiarkowanie chrześcijański, ale i to od wielkiego dzwonu i niekonsekwentnie.
musiałeś coś pomylić z przedakcyesyjnym agit-propem LPR (np. słynny "list z przyszłości" od syna-siostrzeńca-wnuka mieszkającego w unijnej Polsce do rodziny bodaj w Białorusi).