że winni tortur, jak też winni zbrodni milczenia w obliczu tychże poniosą karę - myli się. Co najwyżej oberwą jakieś płotki. Tak samo zresztą, jak w Grecji. Stare ludowe i klasowe zarazem porzerkadło głosi, cytuję: "Kurwa kurwie łba nie urwie".
Powinni stanąć przed miedzynarodowym Trybunałem w Hadze z oczywistego powodu -sprawiedliwośći
a może będą procesy kilku szyszek dla zademonstrowania, że jest wielka zmiana?
W innych dziedzinach Obamie będzie o to trudno.
Widzę że nachodzą cię niebezpieczne pomysły. Zważ - czujne służby tego ci już nie odpuszczą :))
Nie sądzę, by doszło choćby do jednego procesu oprawcy na poziome Rumsfelda, czy szczebel niżej. A Bush - wiadomo, uniknie wszelkiej odpowiedzialności. Ma to już prawnie zagwarantowane.
Generalna niepisana zasada nie dopuszcza do tego, by niebieska krew zalewała szafot. A w życiu! Jeszcze by sobie ludzie co pomyśleli... Mogliby przecież wyobrazić sobie, że w osobie takiego podsądnego z w stan oskarżenia postawiono cały system.
I co wtedy? Strach pomyśleć. Sądy imperialistycznej metropolii nie są przecież od tego, by osądzać imperialistyczną politykę.
nie wierzę w proces Debiljusza, ale dlaczego miałby on być prawnie niemożliwy?
A dziadek Rumsfeld? Może mu każą poświęcić się dla Ameryki?
Mam w pamięci opis jakiejś pętelki prawnej, która uniemożliwia postawienie Busha przed obliczem sprawiedliwości. Dość podobnie jest z Rumsfeldem - można go przesłuchiwać przed wszelakimi komisjami, jednak wsadzić można jedynie tych, których nieopatrznie wskaże. Pewnie przyciśnięty wskazać kogoś będzie musiał, będą to jednak osoby dziś nam jeszcze raczej nieznane.
Zaloze sie o kazda kwote, ze niestety wlos z glowy nie spadnie nie tylko Bushowi, ale tez nikomu z jego administracji.
Oczywiste, że nie stana przed sądem. Aby staneli musiałby upaść tamtejszy reżim, a to wymaga (warunek konieczny) wewnętrzenej rewolucji badź przegrania wojny obronnej.