wychwala dziką emigrację zarobkową, gdzie emigranci akceptują dowolnie złe warunki zatrudnienia i mieszkania.
Czego to warte?
Problem emigracji zarobkowej wynika z oczywistych strukturalnych patologii polskiej gospodarki. Jaka jest odpowiedź lewicy: bezrefleksyjny zachwyt zarówno nad samym zjawiskiem, jak i nad reagującą nań popkulturą i propagowanymi przez nią metodami adaptacji do wymagań rynku. Piszcie te bzdury, piszcie, potem będzie płacz, że "lewica zeruje się na własne życzenie" itp.
wynika emigracja zarobkowa? Tak z ciekawości?
pierwsze z brzegu: zbyt niskich płac w stosunku zarówno do przepracowanych roboczogodzin, jak i cen, wyprzedaży i likwidacji wielu zakładów mogących być rentownymi w okresie koniunktury, liberalnego kodeksu pracy stosowanego w całej rozciągłości i nadużywanego w praktyce. Zauważ np., że koszty pracy i ubezpieczeń są - wbrew mitom - w Polsce stosunkowo niskie w porównaniu z przeciętnymi wskaźnikami w Europie.
Owszem. A dlaczego? Ano dlatego że są to kraje bogatsze i bardziej rozwinięte. Wydajność pracy pracownika jest wyższa, a zatem przedsiębiorstwa mogą sobie pozwolić na wyższe płace. Tylko że to w żaden sposób nie wskazuje na jakieś strukturalne wady polskiej gospodarki.
Co do "wyprzedaży i likwidacji przedsiębiorstw" - też sądzę, że nie wyprzedane i nie zlikwidowane fabryki państwowe płaciłyby więcej, niż inni pracodawcy. Tak długo oczywiście, jak długo byliby chętni do dokładania do deficytowej działalności.
1) w jaki sposób kraje te stały się rozwiniętymi? Czy nie dzięki państwowemu interwencjonizmowi, promowaniu lokalnego i krajowego kapitału, socjalowi i silnym związkom zawodowym? A jak wyglądała modernizacja Polski przez ostatnie kilkanaście lat?
2) czy w tych samych, mało wydajnych pracownikach dokonuje się (np. po przekroczeniu górnej Odry i Nysy Łużyckiej a może dopiero kanału La Manche) jakaś magiczna przemiana, że nagle stają się tak wydajni? Czy też zależy to w większym stopniu jednak od postępu technologicznego i warunków pracy, czyli wracamy do pkt. 1.
Europy ostatnich paruset lat do jednozdaniowych hasełek, to oczywiście że nie. Nie myl chwilowych - w skali historii gospodarczej - zjawisk typu państwowej regulacji gospodarki za rządów jakobinów z głębszymi procesami deregulacji gospodarczej towarzyszącej ekspansji kapitalizmu w drugiej połowie XVIII i w XIX wieku.
2. Mylisz wydajność pracy z wysiłkiem pracownika włożonym w tę pracę.
west, ja też się zastanawiam na czym polega to magiczne zwielokrotnienie "wydajności pracy pracownika". I napiszę Ci do jakich ja doszedłem wniosków. Problemem nie są roszczeniowo nastawione nieroby, jak się powszechnie określa robotników, lecz kwiat tego ustroju. Ciemnota, bezmyślność, krótkowzroczność i pazerność kapitalistów(od najmniejszego do największego), którzy problemy widzą we wszystkim od podatków, ZUS-u po dziury na drodze i złą pogodę, ale nigdy u siebie. Natomiast roszczenia(tak, tak!) mają takie, jakby milionom ludzi życie uratowali.
Zazwyczaj Polacy za granicą uczą się nie tego jak mają pracować szybko, wydajnie oraz siedzieć jak mysz pod miotłą, żeby zbawcy nie rozdrażnić, ale wręcz przeciwnie - jak szanować pracę i siebie.
Wśród rad jakich udzielają doświadczeni młodym emigrantom spotyka się często przestrogę, by unikali pracy u polskiego "dobrodzieja", bo wykorzysta i okpi. Zupełnie jak w Polsce...
A jak wytlumaczysz te masowe wyjazdy Polakow za praca do Czech?
Mamy wspólny rynek europejski, swobodę przepływu towarów, kapitału i siły roboczej. To że ludzie wyjeżdżają to normalne, gorzej z tym że za mało przyjeżdża, ale tu już "podziękujmy" restrykcyjnym przepisom naszego rynku pracy.
Skoro polscy robole są tak mało wydajni to czemu np.Niemieckie firmy przenoszą produkcje do Polski?
Chyba powinno być odwrotnie nie sądzisz?
"To że ludzie wyjeżdżają to normalne, gorzej z tym że za mało przyjeżdża, ale tu już "podziękujmy" restrykcyjnym przepisom naszego rynku pracy"
Większej bzdury dawno przeczytałem. jliber i kwako! Bójcie się! Konkurencja w dodawaniu absurdalnych komentarzy depcze wam po piętach. west, jeszcze parę takich bzdur, a o palmę pierwszeństwa będziesz mógł sie nawet z Naszym Wielkim Klasykiem bić.
Fancom: Jak nietrudno wywnioskować z mojego postu, skrytykowałem przepisy utrudniające zatrudnianie cudzoziemców. Skąd u Ciebie taka niechęć do imigrantów? Marzy Ci się "Polska dla Polaków"?
Adam: Sam sobie znajdziesz definicję wydajności pracy czy Ci pomóc?
Uwielbiam takie liberalne szantażyki. Nie chcesz żeby imigranci pracowali tu za grosze, a może z ich powodu obawiasz się bezrobocia? No to jesteś ksenofobicznym nacjonalistą :-)
podlegają przepisom polskiego kodeksu pracy? :-)))
...
1. jeśli historię gospodarczą Europy czy świata ostatnich kilkuset lat sprowadzać itd. to NIE. Merkantylizm i bulionizm, państwowe subwencje, preferencyjne kredyty i inne gwarancje dla przemysłowców (jak caratu dla łódzkich fabrykantów...), powojenna odbudowa pod szyldem różnych odmian keynesizmu, socjaldemokracji lub chadeków (jak w Niemczech) aż do internetu powstałego w ramach projektu akademickich outsiderów w ramach wojskowego i jak najbardziej "budżetowego" programu naukowo-badawczego. Dodajmy jeszcze politykę celną "azjatyckich tygrysów". Jak by nie patrzeć: rozwój stymulowany był przez interwencjonizm, protekcjonizm i/lub socjal, w różnych proporcjach.
2. wydajność pracy zależy od kilku rzeczy, praca pracownika (kwalifikacje, sprawność itd.) są jedną z nich. Zmienną niezależną od niego np. postęp technologiczny, ale przecież różnica między Polską a zachodnią Europą nie jest pod tym względem aż tak drastyczna, poza tym zagraniczni właściciele niekoniecznie szastali swoimi inwestycjami w kapitał przemysłowy. W pytaniach B.S. i Cz.A. jest sporo racji, bo nawet gdyby wynikiem różnic w wydajności było przede wszystkim zacofanie Polski - to dlaczego mniejsze problemy mają Czesi, ze swoją znacznie mniej zliberalizowaną i sprywatyzowaną gospodarką niż polska?
3. "czyżbyś nie wiedział że cudzoziemcy zatrudnieni w Polsce podlegają przepisom polskiego kodeksu pracy?"
O ile pracują na umowach kodeksowych, a nie na kontraktach cywilnoprawnych albo w takim obozie pracy, jaki urządzono koreańskim spawaczom w stoczniach.