A może nawet gorzej. Bo wtedy ludzie nie wiedzieli, że może być inaczej. Dziś wiedzą, więc cierpią więcej. Dobrze choć, że otaczają ją dzielni ludzie i ze ona sama ma tyle dzielności. Jej córka, dzięki tej walce, też będzie silna. Solidaryzuje się z autorką i życzę jej wygrania procesu.
Co się stało? Przecież ty jesteś zawsze grzecznie uczesany... Bo że mnie to czasami spotyka, to nawet się nie dziwię.
Niemoże poprostu uznać swojej porażki poprostu
Pod tym newsem jak dotychczas wszystkie komentarze zostały przepuszczone i nie było żadnego Twojego. Nie pomyliło Ci się z jakimś innym wątkiem?
chodzi o komentarz zatytułowany bodaj: "keskese?", na pewno dotyczył tematycznie tego njusa i nawet gdybym przez pomyłkę dodał go pod innym wątkiem to powinien tam pójść.
bo takiego wpisu nie ma, w ogóle nie ma żadnej Twojej wypowiedzi na ten temat, też w innych wątkach.
Po prostu napisz to jeszcze raz i może mniej oskarżaj moderatorów, bo najwyraźniej czasem to Tobie coś się myli.
"Gościa Niedzielnego" nie cierpię wprost zoologicznie za pop-rynkowy katolicki liberalizm (patrz: Eliza Michalik - do skandalu plagiatowego) a la michnikowa "Arka Nowego" lub "Ziarno", w kwestii aborcji byłbym też skłonny poprzeć liberalizację prawa (a przynajmniej zluzowanie represji i przeniesienie punktu ciężkości działania władzy na edukacyjne i opiekuńcze funkcje i organy państwa), ale absurdem wydaje mi się "njus" o tekstach tego czy innego pisma i reakcjach na nie, "GN" to nie Dziennik Ustaw, a jeśli ktoś ma ochotę na analizy tekstów pisma poświęconych temu tematowi to przecież może napisać tekst publicystyczny.
To mniej więcej napisałem wtedy, w międzyczasie po doczytaniu wyszło, że prawnicy Tysiąc wytoczyli "GN" proces. W takim razie w notce informacyjnej powinny znaleźć się jakieś konkretne informacje faktograficzne (dnia takiego a takiego przed Sądem Takim To A Takim odbyła się rozprawa w procesie cywilnym wytoczonym z powództwa). Njus zredagowano tak jakby słowa padające na sali sądowej były jakąś anegdotą a nie treścią wiadomości (podczas gdy teksty z "GN" - tłem).
Oczywiście jeśli w sprawie Tysiąc mają miejsce jakieś kroki prawne to portale informacyjne mają prawo pisać o tym notki informacyjne. Nie zmienia to faktu, że procesy sądowe za treści publikowane na łamach (chyba, że chodzi o łatwe do zweryfikowania kłamstwa lub przeinaczenia) są bardzo niebezpieczne (niezależnie od tego, jak bardzo obrzydliwe są to łamy) - chyba nie muszę wyjaśniać, dlaczego.
ukazało się 10 artykułów o sprawie Alicji Tysiąc.
A ile tekstów na temat - bezkrytycznie opowiadających się za aborcją na życzenie i atakujących ludzi myślących inaczej - opublikowała Gazeta Wyborcza?
jest osobą publiczną. W znacznym stopniu - wskutek wykorzystywania jej przez obóż prowadzący antykościelną wojnę kulturową.
P.Tysiąc musi zatem liczyć się z tym, że osoby publiczne są nie tylko chwalone, lecz również krytykowane.
zgoda na konkluzję, ale po co ten rytualny wstęp, ze nie cierpisz Gościa niedzielnego?
Pismo to nie jest ani elitarne, ani marksistowskie. Po prostu więc nie należysz do jego czytelniczego targetu. Kupować go nie musisz. I giteusz.
Nie ma tu żadnych przesłanek do wrogości.
jest właśnie taki, że to pismo nie elitarne bynajmniej, tylko raczej o dość masowym nakładzie (bajdełej chyba jedyny przypadek jeśli chodzi o sukces ilościowy "okejowców", czyli "otwartych katolików" a la "TP") i przez to właśnie niebezpieczne - bo lansuje mix katolicyzmu z liberalizmem na skalę szerszą niż wydawnictwo Gowina. Równie "dobrze" ktoś mógłby zadać pytanie co chcecie od "GW", która przecież nikogo nie zmusza do lektury i/lub aprobaty treści.
Ważne jest, aby nie mylić "Gościa Niedzielnego" z "Naszym Dziennikiem". A propos poprzedniego wąt. to bywało np. trzymanie krytyki transform. (pod dedykacją bolka) albo pochwały rew. pażdź. przez pół dnia, gdy gdzie indziej świeże rzeczy wchodziły.
Pani Tysiąc tego dziecka nie chciała, ale została zmuszona do urodzenia. Urodziła i kocha to dziecko tak, jak wszystkie mamy kochają swoje dzieci. Czy wszystkie żyjące na świecie dzieci to "dzieci chciane"? Z pewnością nie. I w efekcie nie ma to najmniejszego znaczenia. Ponieważ od narodzin najważniejsze jest samo życie.
Pani Tysiąc należy się odszkodowanie za pogwałcenie jej praw człowieka.
Kanclerz Niemiec G. Schroeder wygrał sprawę w sądzie o to,że ktoś tam stwierdził, że Schroeder maluje włosy. A Schroeder zaprzeczał. Był o wiele bardziej osobą publiczną niż pani Tysiąc, a jednak sąd uznał,że są jakieś granice, których postronnym przekraczać nie wolno.
A kościelne gazetki niechże zajmują się sprawami wiary a nie ciążami i porodami.
No jak nie kochać tak żarliwego obrońcy KRK i zarazem drugiego Katona, który w (prawie) każdym komentarzu stwierdza "a poza tym uważam że Michik to degenerat"? Tyle że tu pisze nie o Wybiórczej ale o GN, o którym nawet porządni śląscy katolicy (np. Smolorz) ubolewają, że niedługo odbije się od prawej ściany. A jeżeli chodzi o aborcję,to ze względów medycznych bynajmniej nie jestem jej zwolennikiem. Rzecz w tym, że aby do tego typu paskudnych historii nie dochodziło, trzeba upowszechnić antykoncepcję, tak jak upowszechniono mycie zębów. Pytanie - czy byłbyś za, czy raczej optujesz za szklanką wody i rączkami na kołdrze? Tyle, że to już towarzysze radzieccy twierdzili że "u nas sieksa niet" co raczej miało się z prawdą.
antykoncepcja JUŻ jest upowszechniona co najmniej tak, jak mycie zębów.
A to praktycznie zdejmuje z porządku dziennego problem niechcianych ciąż.
Dlatego też nie warto dyskutować o aborcji.
to mi sie wydaje, że z tego punktu widzenia aborcja o ile przeprowadzona w dobrych warunkach to jest lepsza, bo antykoncepcja ma wiele skutkow ubocznych dla kobiet i dla środowiska.
w komentarzu czytamy tu o "Julce, która już dawno opuściła matczyny brzuch...".
Wynika stąd, że Julka była Julką (dziewczynką, człowiekiem etc.) również w matczynym brzuchu. Czym więc byłaby ewentualna aborcja? Czy nie zabójstwem Julki?
To, do czego nas w tym temacie przekonujesz, to po prostu średniowiecze. Chcesz cofać wskazówki zegara. Nie sądzę, aby ci się to powidło. Jeden przykład: Obama natychmiast przekreślił "sukcesy" Busha w tym względzie. Podobnie będzie z powrotem ustawy z 1956 o dopuszczalności przerywania ciąży... Już wtedy byliśmy dalej niż Jankesi.
spór o aborcję czy przypadek Tysiąc to jedno, a ta sprawa to drugie. Z njusa (ani innych materiałów na temat tej świeżej sprawy) nie wynika, że "GN" kłamał jeśli chodzi o fakty - po prostu publicyści pisma interpretowali sprawę i wyrok ze Strasburga na swoje kopyto. Mam jako lewoskrętny czytelnik polskich mediów swoje wieloletnie z "Gościem Niedzielnym" rachunki krzywd, będę więc trzymał kciuki za skuteczność każdego publicystycznego obsmarowania tych katoliberałów niezależnie od tego, czy atak przyjdzie z "Naszego Dziennika" czy jakiejś grupy młodzieży komunistycznej (jedno i drugie jest o milion razy lepsze niż "GN" :-))).
Przestrzegam jednak jeszcze raz: tak dla procesów za kłamstwa dziennikarzy czy reporterów, nie dla procesów za (z definicji stronniczą) publicystykę. Bo potem jak jakiś lewicowy czy populistyczny mówca porówna Tuska do Hitlera albo Rostowskiego do Himmlera (sam robię podobne rzeczy w pracy czy gronie najbliższych znajomych od początku rządów PO :-) i precedens aż się poprosi o wykorzystanie.
Ostatnio Ćwiąkalskiego musiał na łamach Wyborczej przeprosić. Chwała Bogu, że jego kumpel od kielicha Adaś dał mu 33% zniżki :). No ale od czego ma się przyjaciół ...
znam sprawę z relacji PR/TVP.Info, czyli z równego chyba dystansu wobec PO/GW/N. Poszło, było nie było, o Stokłosę. Pierwsza myśl: "mordy moje" zasypują tymczasowe okopy i zwierają szeregi do ważniejszego strategicznie starcia.
Masz absolutną rację. Noworodki na śmietnikach, abort-podziemie opanowane przez mafię, zgony w wyniku "domowych poronień" to w sumie marginalny problem, no nie? Co się tam będziemy wzorować na jakiejś zacofanej Holandii, gdzie o antykoncepcji uczą w szkołach, a problem abortów praktycznie nie istnieje. Postawa strusia - to jest to!
Sumienie Czegośtam - fakt, cała hołota katoprawackich pismaków mogłaby uczyć się od Uszatego przyzwoitości, która objawia się min. uczciwym przyznaniem do wprawadzania w błąd. No ale w tej sytuacji katoprawactwo musiałoby zamieszczać w swoich szmatławcach same przeprosiny... chyba że ich aktualny ideowy towarzysz Marek "Rycerz" Król dałby im upust w swoim organie "Na Krzywy Ryj" (d. "Wprost", rok założenia 1982).
katoprawica (tej rynkowej i liberalnej, bo z socjalnymi katolikami nawet konserwatywnymi da się pogadać i w różnych sprawach, od OFE po Afganistan mają często dobrze w głowach poukładane) to patologia polskiego świata polityczno-medialnego, ale urbanoidy to dno. Mieszanka nomenklaturowego cwaniactwa połączona z afirmacją transformacji (o ile przeprowadzają ją nasi ludzie a nie "solidaruchy i katole"). I jeśli Urban dogadał się z Platfusami już nawet w sprawie spuszczonego Ćwiąka to może znaczyć, że gangsterzy z różnych mafii przymierzają się do jakiegoś porozumienia (dochodów) ponad podziałami.
że Pani Alicja Tysiąc NIE byłaby osobą publiczną, gdyby respektowano przepisy nawet tej ciulatej ustawy, która dopuszcza aborcję ze wskazań zdrowotnych - ANONIMOWO, w zaciszu państwowego gabinetu ginekologicznego.
W twojej gębie ta OSOBA PUBLICZNA zabrzmiało zresztą jak DZIEWKA PUBLICZNA. Pomyliłeś adresy - DZIEWKĄ jest tutaj KK i jej organ prasowy - jak najbardziej ciulaty alfons...
Ale rozmowa z tobą, to jak tłumaczenie Brunhildzie, czym jest somnambulizm, czyli sennowłóctwo...
.
Ale Caritas Polska jest mu bardzo wdzięczny za te 20 000 zł, które wpłacił po skazaniu za obrazę głowy państwa watykańskiego :)
Michał - Ćwiąk był fatalnym ministrem, reformy prowadził tak, żeby nigdy nie weszły w życie. Sędziów mamił podwyżkami (od dawna należnymi) a z Rostowskim kombinował jak się wykpić z tej dodatkowej kasy z uwagi na dziurę w budżecie. Może i u Stokłosy nie był, ale mordeczką czyjąś na pewno jest. Urban dał się wpuścić w kanał, bo nie sprawdził źródła informacji, ale nie oszukujmy się, że komuś w redakcji NIE zależy na przedstawianiu prawdy.
Polecam Państwu ten artykuł - http://www.polityka.pl/julka-i-my/Text01,933,270633,18/ .
to wszystko nie zmienia faktu, że Alicja Tysiąc wnosząc do Strasburga sprawę przeciwko polskim sądom stała się osobą publiczną w tym sensie, że jej perypetie ciążowe, porodowe i zdrowotne znalazły się w polskiej debacie publicznej (tak samo stałoby np. się z dochodzącym swych praw na szczeblu europejskim działaczem związkowym), z wszystkimi tego konsekwencjami (w tym także - negatywnymi ocenami czy atakami ze strony prasy katolickiej i konserwatywnej). Sięganie w takiej sytuacji po broń procesową (za same oceny, bez jakichś przekłamań faktograficznych) jest (niezależnie od intencji adwokatów Tysiąc czy sekundujących im organizacji feministycznych) bardzo niebezpieczne dla wolności słowa.
że Pani Alicja Tysiąc NIE szlajałaby się po Strasburgu stając się z KONIECZNOŚCI osobą publiczną (wraz z Julką, niestety), gdyby zabieg wykonano! WYMUSZONO na niej w majestacie BEZPRAWIA tę PUBLICZNOŚĆ.
Państwo polskie byłoby o ileś tam euro bogatsze i nie wycierano by se nim gęby w Europie. Papugi zajęłyby się gwałcicielami, a przykruchtowe szmatławce pokroju "GN" pisałyby o bogu i JPII, a nie brzuchach Polek...
Sumieńciu... to "Caritas" wycenił JPII tylko na 20 tysiączków? Zgroza!!! Tak kupczyć bezcenną "świętością"!!! No bo jak wziął, to kupczył. Prawda?
.
Nie wiem, czy Gosc Niedzielny to neoliberalizm. Szczerze mowiac nie zauwazylem, a czasem miewam w rekach. Wiem natomiast, ze te gazete czyta nieporownywalnie wiecej osob, niz pisma lewicowe. Wiec z czyms do ludzi dociera i chyba nie jest to neoliberalizm.
niestey, dla Michała, fajnego zresztą człowieka, w porzo byłaby tylko taka gazeta, która na każdej szpalcie by wieszczyła, że jak nie dziś, to jutro będzie rewolucja i kapitalizm upadnie.
Nie samym marksizmem człowiek żyje, Michale. Redaktorzy gazet muszą to uwzględniać.
Ło Jezu, a wszyscy mówili, że Sąd Rejonowy, który kierując się troską o finanse Uszatka klepnął mu tylko 20 000 zł.
Ale Ty twierdzisz, że to kiecuchy sobie kety z orłem nałożyły i skazały boroka z uszami jak od rajzentaszy - to już nie wiem ...
zgoda, ale Tysiąc wykorzystała po prostu normalną ścieżkę prawną zorganizowaną na szczeblu europejskim po to, by korygować decyzje sądów krajowych. Przy zachowaniu wszelkich proporcji, Cindy Sheehan też stała się osobą publiczną przez to, że jej syn zginął w Iraku. No i co teraz? W momencie, gdy osoby tego rodzaju osiągną deklarowane cele media automatycznie mają obowiązek zaprzestać wypowiadania się na temat ich działań? Albo mogą się wypowiadać, ale tylko aprobatywnie? Wobec których postaci i liderów, a których nie?
Argumentacja o "przykruchtowych szmatławcach pokroju "GN"", które "pisałyby o bogu i JPII, a nie brzuchach Polek" jest może i chwytliwa, ale obosieczna. Bo równie dobrze prawnicy transnarodowego konsorcjum finansowego albo politycy rządu Tuska i zwolennicy ich pozwów mogą powiedzieć o "przykruchtowych szmatławcach pokroju "Naszego Dziennika"", które powinny "pisać o bogu i JPII, a nie budżecie i prywatnych kapitałach" (w "NDz." było dużo takich tekstów czy wywiadów), a z kolei jakiś obłędny reagano-korwinowiec o "ekologicznych szmatławcach, które pisałyby o sadzeniu drzewek, a nie globalnej spekulacji, lobby autostradowym i interwencji NATO w Jugosławii" (znany mi autentyczny przypadek dobrego, zróżnicowanego i otwartego pisma proekologicznego z silnymi wątkami antyliberalnymi, utrąconego za rządów rynkowej kato-prawicy z AWS i bodaj nigdy już nie przywróconego do dawnej świetności).
Ryzykowne z punktu widzenia wolności słowa (nawet dla treści głupich czy nie odpowiadających nam) po prostu.
Niech "GN" pisze o "brzuchach Polek", a publicystki feministyczne odpowiadają swoim ostrzałem drukowanym czy internetowym - proste.
wystarczy sprawdzić dział gospodarczy w "Gościu Niedzielnym", by znaleźć:
- ocenę pakietu antykryzysowego i debaty rząd-opozycja zakończoną werdyktem: "eksperci (...) Krytykują też to, że w pakiecie nie ma zapowiedzi przyspieszenia prywatyzacji"
http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1229336288&dzi=1160995266&katg=
- komentarze kryzysowe Gwiazdowskiego:
http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1224094299&dzi=1160995266&katg=
- i Wilczyńskiego:
http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1222843447&dzi=1160995266&katg=
- pochwałę podatku liniowego:
http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1188393892&dzi=1160995266&katg=
- pochwałę "ustawy Wilczka" (sic!):
http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1231703455&dzi=1160995266&katg=
- tekst o górnictwie z tezą pt. "konieczna prywatyzacja":
http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1196691647&dzi=1160995266&katg=
- zakłamany w liberalnym duchu (nic o paktach społecznych, tylko bełkot o obniżce podatków) irlandzkim cudzie:
http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1194817663&dzi=1160995266&katg=
- wywiad z jakimś "intelektualnym" bucem od późnoscholastycznego i tomistycznego uzasadniania nierówności społecznych:
http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1192034597&dzi=1160995266&katg=
- pochwała specjalnych stref ekonomicznych i krytyka PiS-owskiego wtedy rządu planującego ich likwidację:
http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&cr=1&kolej=0&art=1187792760&dzi=1160995266&katg=
"Polecam" też dziełka niegdysiejszej czołowej dziennikarki działu ekonomicznego "GN", Elizy Michalik (zwł. tekst o "niezależności banków centralnych", z krytyką "uległego wobec populistów" Skrzypka, przeciwstawianego Balcerowiczowi). Michalik zresztą przyznała w końcu, że swoje "analizy" ściągała wprost z archiwalnych tekstów Balcerowicza, Winieckiego i Wilczyńskiego (ktoś w internecie dowcipnie skomentował aferę plagiatową, że Michalik słusznie uznawała wcześniej, że takie źródła do wstydu i nie należy się do tego przyznawać :-).
I proszę mi tu bez bajek o "pluralizmie i różnorodności", tudzież "otwartości na różne grupy czytelników". Mogę zrozumieć, że marksista Tittenbrun, kojarzony kiedyś także z hasłami obyczajowymi Bugaj, występujący na sprzyjających obyczajówce łamach Kowalik czy kojarzeni z PRL/SLD Bożyk lub Kołodko mogą być dla katolickiej prasy nieakceptowalni (choć to głupie myślenie). Nie znajdziemy jednak w "GN" wywiadu z prof. Żyżyńskim (często odwiedzającym łamy "N.Dz.", zresztą ostatnio był bardzo dobry wywiad w "Obywatelu"), ani ekspertyz Janusza Szewczaka (keynesowskiego analityka znanego zarówno z prasy specjalistycznej, jak i narodowo-katolickiej) ani wypowiedzi prosocjalnych czy przynajmniej solidarnych prawicowców ze środowiska Olszewskiego ani nikogo z pierwszego składu pisma LPR o nazwie bodajże "Racja Polska", gdzie pisało sporo antyliberałów.
Uprzejmie też proszę o nie wciskanie kitu pt. "ludzie po prostu chcą gospodarczego liberalizmu" - po pierwsze skoro zarówno pies Pawłowa ślini się na widok żarówki, jak i narkoman przyzwyczaja organizm do kolejnej dawki, to trudno by część publiczności na podobnej zasadzie nie przyswajała sobie w koło Macieju tego samego bełkotu o elastyczności, nawet, gdy uderza to ich bezpośrednio po kieszeni (o stabilizacji życiowej, relacji międzyludzkich i jakości otoczenia nie mówiąc). Po drugie jakoś tak dziwnie się składa, że mimo zmasowanego ataku propagandowego właściwie już od schyłku PRL-u i przez 20 lat transformacji jakoś sondaże pokazują, że prywatyzacja i komercjalizacja to niekoniecznie to, czego "miliony Polaków" chcą i o czym marzą (to dlaczego ci sami ludzie chcą w znacznej mierze głosować na PO to inny, bardzo złożony problem, nie na rozmiar wpisu internetowego).
Każda gazeta ma prawo do swojej linii.
Kto chce polączenia tematyki religijnej z krytyką obecnej sytuacji gospodarczej w Polsce, ma np. Nasz dziennik.
A GN może być pismem dla katolików, którzy nie lubią narzekać.
Zapewne można sensownie pogadać takoż z uczciwymi, prosocjalnymi prawosławnymi, luteranami, ewangelikami reformowanymi, adwentystami, starozakonnymi a nawet ateuszami. Chwytasz w czym rzecz (wyżej wymienionych jest w Polszcze ok. 3 milionów dorosłych)? Masz przy tym prawo po swojemu oceniać Uszatego i jego pismo - ja jednakowoż nie przypominam sobie żeby przepraszał on czy prostował więcej niż kilkanaście razy, na setki opisanych przezeń afer i przekrętów, tworzących ponury obraz "transforamacyi polskiey" i to min. lekturze tej "szmaty" zawdzięczam swoją antyliberalną postawę. Cała reszta prasy od GW do ND mogłaby mu buty filcować pod tym względem. A to że z kolei nasz ukochany S.N. uskutecznia na forumie jakieś swoje potworne kompleksy - to jego święte prawo a i owszem. Koń jaki jest, każdy widzi.
ależ owszem, "Gość" narzeka, zwł. od początku kryzysu - na przerosty regulacji i socjalizmu :-)))
Własną linię mogą mieć też TVN i GW, mają też jeszcze większy zasięg odbiorców, ale czy to odbiera prawo do publicystycznej ich krytyki? Swoją popularność GN zawdzięcza zapewne po części strukturom diecezjalnym, ich funduszom i zwłaszcza dystrybucji, po części dość "lekkiej" i papkowatej, a zarazem nie schodzącej aż do poziomu infantylizmu formie. Nie zmienia to faktu, że lansowane przez "Gościa" na chama, wbrew empirycznie weryfikowalnym faktom doktryny polityczne i ekonomiczne są po prostu szkodliwe społecznie (milion razy bardziej niebezpieczne niż to, że redakcja nie lubi p. Tysiąc). Jestem jednym z ostatnich na tym forum, którzy zaprzeczaliby istnieniu i wartości socjalkonserwatywnej prawicy czy socjalnego skrzydła polskiego KK, ale "Gość" nie ma z nią naprawdę nic wspólnego - a bronienie pisma jawnie neoliberalnego tylko dlatego, że ma ono charakter katolicki to już naprawdę jakiś obłęd.
Swoją drogą to smutne (lub wymowne, jak kto woli), że "Gość" znalazł się na lewica.pl na tapecie tylko a propos kwestii aborcji a nie artykułowanych przez ten periodyk projektów ekonomicznych.
z tymi socjalnymi katolikami nie miałem na myśli wyłącznie pogawędek, tylko zaplecze polityczne, które lewica ma wciąż do wykorzystania.
Nie przeczę, że "NIE" podejmowało krytykę transformacji czy raczej poszczególnych z niej wynikłych przekrętów (zwł., gdy dokonywali ich ludzie z nomenklatury "styropianowej" lub te odłamy postpzprowskiej, z którymi wydawca nie miał bliższych układów. Nie zmienia to faktu, że sama firma URMA była spółką nomenklaturową (być może miał na to znaczny wpływ nie zawsze oclony spirytus), a sam Urban zdjął jakiekolwiek maski podczas sprawy Rywina. Dla lewicowców powinno być też chyba ważne, że konsekwentnie zwalczał on jakąkolwiek polityczną aktywność lewicy innej niż SLD-owska (chodzi o potępianie i wyszydzanie alternatywnych pochodów 1-majowych itp.)
Pare spraw:
1) Faktycznie wyglada na to masz racje, ze Gosc Niedzielny to raczej neoliberalizm.Ja pamietam te gazete sprzed kilku lat i wtedy tematow ekonomicznych i gospodarczych praktycznie tam nie bylo w ogole.
2) Uwaga o roznorodnosci i pluralizmie troche jest bez sensu, bo trudno wymagac od kazdego pisma wlasnie pluralizmu. Skoro faktycznie Goscia Niedzielnego przejeli neoliberalowie (szkoda), to niech serwuja co sie im podoba, trudno o to miec do nich pretensje. To tak, jakby Trybunie Robotniczej zarzuac, ze nie przeczytamy tam np. Gwiazdowskiego.
3) Nigdzie nie pisalem, ze "ludzie chca gospodarczego liberalizmu", wrecz przeciwnie. Wyraznie napisalem, ze CZYMS to pismo przyciaga czytelnikow, ale nie jest to neoliberalizm.
4) i Wreszcie konkluzja: Jaki ma sens narzekanie, ze neoliberalna gazeta ma neoliberalny profil? Faktycznie widze, ze coraz wiecej w kreagach swieckiej inteligencji katolickiej pojawia sie zwolennikow neoliberalizmu, czy wrecz libertarian, choc na szczescie nie widac tego jeszcze wsrod ksiezy, czy zwyklego "ludu". Wynika to wlasnie z postepowania lewicy. Czlowiek serio traktujacy wiare zupelnie automatycznie spychany jest w kierunku takich "autorytetow", jak Cejrowski, czy Michalkiewicz laczycych neoliberalizm z okreslonymi postawami swiatopogladowymi. Dopoki lewica bedzie traktowac oba te komponenty ich postawy jako nierozerwalne, dopoki tego typu osoby beda mialy najsilniejszy wplyw na katolikow.
I tak moze na zakonczenie - wiem Michal, ze zyczylbys sobie prosocjalnych srodowisk katolickich (ktore zreszta istnieja, ale sa niemal kompletnie nieobecne np. w mediach). Obawiam sie tylko, ze odmawiasz im prawa do autonomii wzgledem ideologii. Nie wszystko mozna oceniac przez pryzmat socjalizm - kapitalizmi nie tego ludzie szukaja w Kosciele. Ewentualne tresci prospoleczne to juz tylko dodatek, choc wyplywajacy z nauczania Kosciola. Wazne jest, aby nie przeholowac - pozwolic ludziom wyznawac swoja wiare i uczulic ich na to, ze nauczanie Kosciola to nie zaden neoliberalizm, ani zgoda na wyzysk. I tyle wystarczy. Wpychanie sie na sile z Che Guevarami, czy nawet teologia wyzwolenia to automatyczna porazka.
Michał.
Na tle lewicy i tak jesteś rodzynkiem, bo katolików nie wyzywasz automatycznie od obskurantów. Ale skłonny jesteś oczekiwać od nich, żeby w swoich zachowaniach publicznych byli marksistowskimi alterglobalistami. A do tego nie dojdzie. Bo i katolicyzm to przede wszystkim stosunek do Boga i spraw ostatecznych. Wtórnie - etyka. I jeszcze bardziej wtórnie - polityka.
zaraz, zaraz... przecież "Gość Niedzielny" nie jest jakąś wykładnią magisterium Kościoła, tylko pismem wydawanym przez jedno z wielu środowisk katolickich (tylko, że medialnie skutecznym - jak w innych targetach ITI lub Agora), wypowiadającym się także w sprawach publicznych i politycznych. Nie wtrącam się do religijnej strony pisma, oceniam tylko dział gospodarczy (niczego nie zabraniając - bo w jakiż sposób moje krytyczne komentarze na lewicy.pl mogłyby ograniczyć wysokonakładowemu tygodnikowi swobodę propagowania jego poglądów gospodarczych?), w którym zresztą wypowiadały się osoby raczej świeckie, chyba zresztą słabo związane z KK i nawet w swoich wywodach rzadko używające argumentacji religijnej (jak na ironię, spośród autorów działu gospodarczego po odniesienia do nauki Kościoła najchętniej sięgała Eliza Michalik, zdemaskowana później jako notoryczna plagiatorka). O ile mi wiadomo, katolikom ich własna wiara zakazuje (od ok. 1870 r. jeśli się nie mylę) polemizowania z papieżem w sprawach "wiary i moralności" - pierwsze zaś słyszę o jakichś prawach czy nawet obyczajach, wedle których będący zwolennikiem tolerancji światopoglądowej wobec wierzących wszystkich wyznań i niewierzących niekatolik nie mógłby polemizować z gospodarczymi twierdzeniami jednego z katolickich periodyków w imię... czego właściwie?
Jak najbardziej zdaję sobie sprawę z istnienia w Polsce prosocjalnych czy choćby społecznie solidarnych katolików, sam przecież w tym wątku o nich pisałem - rzecz w tym, że "GN" nie dopuszczając ich w ogóle do głosu, jednoznacznie sam określa się jako lobbingowa tuba jednej (prawdopodobnie - mniejszościowej!) opcji ideowo-politycznej wewnątrz pewnej społeczności wyznaniowej, a nie coś w rodzaju barometru odczytującego jakąś "amplitudę poglądów polskiego Kościoła" (do tego odnosiła się moja uwaga o "różnorodności"). Niech nie będzie wątpliwości - nie zabraniam mu tego, ale argumentacja odwołująca się do mistycznych i metafizycznych funkcji wspólnot wyznaniowych jest wobec tego absurdalna, gdyż w linkowanych przeze mnie tekstach "GN" dał głos w sprawach jak najbardziej doczesnych i politycznych. Swoją rolę widzę tu w popieraniu nieliberalnych gospodarczo (niekoniecznie, a na pewno nie tylko marksistowskich czy teologiczno-wyzwoleńczych) nurtów wśród polskich katolików, politycznym zwalczaniu katolickich liberałów, agitowaniu niezdecydowanych oraz ignorowaniu apolitycznych (w polskich realiach "osoby apolityczne" to na ogół ludzie nie pasjonujący się polityką na co dzień i tylko w dniu wyborów głosujący na PO) a pozostawieniu spraw wiary samym zainteresowanym.
...że w kolonii watykńskiej tylko takie represje spotykają normalnych ludzi chcących normalnego życia w jego społecznych przejawach.
Wierzę szczerze w to, że kiedyś sprawiedliwe i ludzkie sądy zajmą się wreszcie tą jedyną, oficjalnie działającą od wieków, organizacją przestępczą, która wykorzystując mechanizmy psychiczne gatunku: "Homo podobno Sapiens", bogaci się ich krzywdą i biedą.
... A na marginesie, jeśli ktoś z wrogów tej organizacji jest "sapiens", to posuwają się do radykalnych środków wyeliminowania zagrożenia....
Dlatego kończąc wypowiedź RZYCZEM WSZYSTKIM CO TO MAJOM SPRAWE Z KSIENRZAMI COBY SIEM NIE PODDALI I WYGRALI. AMENT!
się bogacą krzywdą i biedą, drudzy z krzywda i biedą walczą; nie ma sensu niesprawiedliwie uogólniać. Mam negatywne doświadczenia z niektórymi instytucjami katolickimi w Polsce, ale "Nasz Dziennik" podważając mity neoliberalizmu robi dla lewicy więcej niż antyklerykalizm w modelu apolitycznym i aspołecznym.
krzywdą i biedą bogacą się także, jeśli nie przede wszystkim, bankierzy i kapitaliści. W kościołach i innych instytucjach religijnych jest różnie, są bogacący się, są i walczący z krzywdą i biedą a uogólnienia są krzywdzące.
Nie oceniamy poszczególnych osób, cywilnych, czy urzędowych, czy też kościelnych. Oceniamy INSTYTUCJĘ!
A do poprzedniego przedmówcy mam jeszcze jedno zdanie wyjaśnienia, co do biednych-bogatych i wykorzystywania bliźnich.
Poza kościołami, związkami wyznaniowymi itp istnieją uregulowania prawne CYWILNE dotyczące wszystkich dziedzin naszego życia. Istnieją też poza urzędami organizacje, które bronią poszczególnych pokrzywdzonych...gdy oni sami nie umieją się bronić lub nie wiedzą,że z "patologią" można walczyć.
A tak poza tym to "cyferkowo" należy wspomnieć wiernym, że swoim "cyferkowym" datkiem 10 złotowym wspomagają firmę, która ma miliardowe udziały na świecie w firmach pseudo-prywatnych...
Najpierw jednak trzeba o czymś wiedzieć a nie wierzyć!
Mój szacunek budzą ludzie, którzy pomagają innym prowadząc normalne życie a nie ci, którzy za dużą kasę przebierają się w stroje czarno-biznesowe, gdzie w "Kraju Cudów" wszystko mają za darmo i na najwyższym poziomie.
Dla mnie to pasożyty.
jednak Kościół katolicki to ogromna ilość ludzi i organizacji albo wewnątrzkościelnych, jak i "zewnętrznych", ale tworzonych przez katolików religijnych i świeckich - od spółdzielni pracy po świetlice czy stołówki.
Wiele z nich zresztą wykracza poza działalność charytatywną w stronę aktywnej samoorganizacji - jak np. (tworzony w znacznej mierze przez katolików i inne środowiska religijne i często korzystający z wsparcia kościelnego np. lokalowego) ruch Sprawiedliwego Handlu z krajami Trzeciego Świata.
O "Gościu Niedzielnym" mam wyrobione, wyrażone w postach powyżej zdanie, ale jestem przeciwko niesprawiedliwym uogólnieniom i stereotypom.
Redakcja pomyliła się, czy celowo kłamie?!
A. Tysiąc nie dostała odszkodowania za odmowę aborcjI!!! Kasę dotała, bo nie mogła się odwołać od decyzji lekarza. Nie udowodniono także, że wada pogorszyła wzrok A. Tysiąc!!! Przeczytajcie http://pl.wikipedia.org/wiki/Alicja_Tysi%C4%85c
Mam nadzieje, że redakcja "tylko" się "pomyliła" ;)))