zawiera dużo bolesnej, ponurej prawdy o Polsce po '89 r. Chciałbym jednak zauważyć, że 20 lat to na transformację ustrojową czas bardzo krótki i ryzykowne jest bardzo surowe ocenianie; proces ten będzie trwał jeszcze kilka pokoleń, bo mentalnie większość Polaków, nawet urodzonych pod koniec PRL - u czy na początku III RP, żyje w okresie Polski Ludowej, potrzebna jest zmiana podejścia i rozumienia ludzi (chociażby zaawansowana i skuteczna działalność na poziomie samorządowym; uczestnictwo w wyborach; aktywność polityczna ludzi mających coś realnego do zaprezentowania, nie gwiazd medialnych; zainteresowanie sprawami polityki - ludzie często głosują nie na tego, kto jest im ideowo bliski, ale na tego, kto ma dużo bilboardów i czasu na antenie).
Samo się nic nie zrobi:)
Czy mógłby Pan podac źródło wypowiedzi Millera? Jest zadziwiająco cyniczna. Byłbym głęboko wdzięczny:)
jeśli chodzi o wojnę w Iraku mówił to w Sejmie, a o tym dogadywaniu się dla dziennika- http://www.dziennik.pl/opinie/article31261/Leszek_Miller_Nie_wyladuje_na_Rakowieckiej.html
Do tego słowa można sprowadzić treść artykułu.Tak też następujące po sobie wydarzenia po 4 czerwca 89 r przyjmuje większość Polaków, co potwierdzają swoją absencją wyborczą. Po prostu nie chcą znów kolejnego oszustwa legitymizować.
PS. kolejna już publikacja w tym temacie zasługująca na niewątpliwe uznanie.
Swoją drogą, ta edycja to tęga lektura ;) A opowiadanie "Bramka" jest kapitalne ;)
Autor bezmyślnie powtarza konfabulacje propagandowe układów manipulacji polskim społeczeństwem. W polityce wymagana jest wielka sztuka odpowiedniego czytania a tym bardziej posiadanie specyficznych zdolności interpretacyjnych. Autor o tych sprawach nie ma zielonego pojęcia. Po co więc głupoty powtarza i ludziom czas niepotrzebnie marnuje?
Dla aktualnych ekspertów programowych SLD czy nawet byłych doradców tej partii (dziś chełpiących się tym że są mile widziani na listach..."Porozumienia dla Przyszłości") interesy klasowe czy też współpraca lewicy ze związkami zawodowymi nie jest jak to zazwyczaj oceniają najważniejsza ponieważ nie można w ich przekonaniu zakłócać interesu narodowego i robić wyrw w istniejącym porządku społecznym.
Kwaśniewski doskonale wyrażał ich pragnienia, "scalając" całe społeczeństwo, odwołując się do "wspólnego interesu społecznego wszystkich Polaków".
Gremia ludzi podsuwających swoje uwagi kierownictwu SLD czy teraz bardziej SDPL z reguły zdają sobie sprawę że lewicowej wykładni aktualnej kapitalistycznej rzeczywistości nie wyrażają.
Lecz nie przeszkadza im mówienie o tym że kierują się lewicowymi sympatiami gdyż w społeczeństwie m.in. dzięki ich manierze kroczenia drogą populizmu, z drugiej strony przyozdobionej zachwytami nad "pragmatyzmem" i umiłowaniem dla rzekomych "fachowców", obraz lewicy zakorzenił się właśnie jak najbardziej wyjałowiony, nędzny, nijaki.
Nazywanie tych ludzi "postkomunistami" to pomyłka.
Wystarczy się o tym przekonać, wsłuchując się lub czytając to co mają do powiedzenia, jeszcze żyjące prominentne postacie, piastujące najwyższe urzędy w schyłkowym okresie istnienia PRL.
W '89 r. polskie społeczeństwo w swej przeważającej większości nic nie wiedziało o kapitalizmie. System ten kojarzył im się raczej z pełnymi półkami sklepowymi, a nie z bezrobociem i potężnym rozwarstwieniem. Przypominało to trochę wycieczkę klimatyzowanym autokarem po slumsach Rio de Janeiro, z której to podróży pamięta się jedynie palmy i zgrabne dziewczyny tańczące sambę na ulicach. Przypominam sobie to powszechne zadowolenie, że kiełbasę można wreszcie kupić bez kartek, paszport leży sobie w szufladzie, a w gazetach można czytać wszystko, bo zniesiono własnie cenzurę. Dość szybko przekonano się, że na wędlinkę przestaje wystarczać pieniędzy, na wyjazd za granicę też nie ma, a z czytania gazet niewiele jest pożytku. Propaganda nowego systemu była jednak bardzo skuteczna. Odwoływała się do mentalności "Polaczka-cwaniaczka", który zawsze i wszędzie potrafi dać sobie radę. Pierwsze lata pokazały także, iż można dorobić się stosunkowo szybko, wykazując minimalny zmysł ekonomiczny sprowadzający się do tego, żeby "taniej kupić, a drożej sprzedać". Przykładów, że można, było sporo. Sąsiad, szwagier, kumpel z pracy - zakładali swoje małe "biznesy" i udowadniali, że "jak się chce, to się ma". Kupowano nowe auta, podwijano podszewką do góry rękawy w marynarkach Hugo Bossa, codziennie (no, prawie) zmieniano obowiazkowo białe skarpety frotte. Pojawiały się pierwsze "cegłowate" telefony komórkowe i coraz częściej dało się słyszeć : "...jak to skąd dzwonię ? - z ręki, Ziuta, dzwonię, z ręki". A nasze żony wierciły nam dziurę w brzuchu mówiąc - "zobacz, taki Stachu zamienił mieszkanie na większe, ma golfa II i żyje jak król ! A ty co ?!" Presja na posiadanie i kombinowanie była olbrzymia. Otoczenie co chwila udowadniało, że system jest "cool", a kto nie potrafi, to frajer i nieudacznik. Skoro może "ciapowaty" do tej pory Rychu, to ty powinieneś tym bardziej. Pogardzany do tej pory "prywaciarz", nagle stał się wzorem do naśladowania. Rynek weryfikował szybko i bezwzględnie. Kto miał, posiadał - był synonimem zaradności, sprytu a nawet swoiście pojętej pracowitości. Powszechnie wierzono jeszcze w hasła nowego systemu. Jeśli kto ma - to znaczy, że na to zasłużył. Bo wykazał się cechami, których kapitalizm od niego oczekiwał. Rozczarowanie przyszło jednak dosyć szybko. System pokazał swoje drugie, okrutne oblicze. Konkurencja już nie tylko mobilizowała, ale też zaczęła zabijać. Nadprodukcja uczyła boleśnie, że nie wystarczy mieć towar, trzeba go jeszcze umieć skutecznie sprzedać. To, co kiedyś było wartością, stało się nagle towarem, który zaczął mieć swoją cenę. Ludzie zaczęli się gubić, ale trudno im było przyznać się do tego, że to nie o to kiedyś chodziło... Rachunek sumienia robiono pobieżnie. Masowe stało się przekonanie, że to nie ustrój, tylko politycy są nieuczciwi i żli. I że gdyby przyszli dobrzy, to wszystko byłoby OK. Taka postawa na krótko dawała ulgę. Nie trzeba było uczyć się zasad nowego ustroju, bo wystarczało głośno pokrzyczeć : "złodzieje, złodzieje !" i już było trochę lżej. My, zwykli ludzie jesteśmy "w porzo", system jest obojętny, a politycy to świnie. W utrwalaniu takiej postawy ogromną rolę odegrały media, pokazując "całą prawdę, całą dobę" i demaskując w imię zasady, że "społeczeństwo ma prawo wiedzieć" - różne afery i przekręty. I tkwimy w tym przekonaniu do dziś, łudząc się, że przecież kiedyś przyjdą ci lepsi i jeśli już nie nam, to przynajmniej naszym dzieciom zapewnią godny byt. Wygląda na to, że Kościól ma rację mówiąc o Polakach, iż jest to naród mocno wierzący... Kontynuujemy masowo naszą romantyczną tradycję, w której to "czucie i wiara silniej do mnie mówią, niż mędrca szkiełko i oko..."
Nauka jest nudna, wymaga wysiłku i koncentracji, a przecież "i tak jakoś to będzie". Dlatego tak trudno dziś liczyć na powszechny bunt i rozliczenie kapitalizmu z jego haseł. Dlatego łatwo uwierzyć, że związki zawodowe to "wrzód na zdrowym ciele", krzykacze i siewcy niezdrowego fermentu. Że prawa mniejszości seksualnych są nie mniej (jeśli nawet nie bardziej) istotne, niż kwestie socjalne. Że "uprzedmiotowienie wizerunku kobiety w telewizyjnej reklamie" istotnie spędza sen z powiek większości społeczeństwa, a wyrzucanie ludzi na bruk z powodu niemożności płacenia stale rosnących czynszów, jest może i dosyć okrutne, ale jakoś tam nawet sprawiedliwe... "No bo z jakiej racji ja ciągle płacę, choć też mi niełatwo, a tamci nie ?!" Rozbił nas ten nowy ustrój, zatomizował. W większości manipuluje nami jak chce. Czy potrafimy mu się jeszcze przeciwstawić ? Być może tak, ale najpierw musimy się sporo nauczyć. Nie da się w XXI wieku być wtórnym analfabetą !
Tak szerokiego tematu w paru zdaniach podsumowac sie nie da.
.
Okrągły Stół był mistyfikacją. A "transformacji" udało się wszystko, co miała za cel. Taki był scenariusz skrywany przed nami (choć nawet Wałęsa o tym wiedział mówiąc kiedyś tam, że + - "gdyby im powiedzieć, o co naprawdę chodzi, to by mnie na taczkach wywieźli") i został on wprowadzony w całości. Czy ktoś mógł temu zapobiec? Z faktów wynika, że nikt.
Też się kłaniam tak jak Pani Nana.
Nanoludki z Tobą !!!
Tak nas nazwano w jednym z postów.
Ponieważ nano technologie są obiecujące :) to myślę przez analogię, że dotyczy to też nanoludków.
Tak trzymaj eres.
Jeśli chcesz to też możesz wstąpić do nanoludków :), :).........
czy wy, dobrnąwszy do władzy i mając możliwość zdobycia pieniędzy i pozycji, nie skorzystalibyście z tego. Ideały snuć łatwo, jak samemu czuje się poszkodowanym, ale wina tego, jak wygląda teraz sytuacja w Polsce, nie zależy od ustroju, ale jednostek. Wałęsa i reszta w czasach komunizmu musieli opierać się na robotnikach jako grupie skorej do zmian i niezadowolonej, jednak po dojściu do władzy dla nich samych dużo bardziej opłacalne było trzymanie z oligarchami i ludźmi biznesu. Może w latach 80 - tych ludzie Solidarności kierowali się ideałami, jednak pieniądz zniszczy każdy ideał. Gdy się coś osiągnie, przestają być ważne obietnice i ideały. Tak więc dzisiejszego stanu nie należy zrzucać na system/ustrój, który w teorii jak każdy jest doskonały, a na jednostki, które (co znowu nie jest dziwne/rzadkie w polityce) wykorzystały go.
każdy system implikuje ludzkie postawy i zachowania. Większość ludzi bezwiednie i nie zawsze świadomie
"dopasowuje się" do obowiazującego systemu wartości. Jeśli prawdziwe było stwierdzenie księdza Tischnera o "homo sovieticus" w epoce PRL-u, to moim zdaniem uprawnione jest powiedzenie o "homo economicus" - ery kapitalizmu. Jak to mówił mój znajomy psycholog społeczny - "większość ma dziś nadmiernie rozwinięty muskuł rozumu i pozostajacy prawie w zaniku muskuł emocji". Stąd, dzisiejszy człowiek jest tak bardzo jednowymiarowy. Dużo myśli (a w zasadzie liczy), a mało czuje. Empatia to kiepska inwestycja, nawet na GPW nie jest notowana...
> "transformacji" udało się wszystko, co miała za cel
Nana uprzedziłaś mnie. Oczywiście, że "transformacja" zrealizowała swoje cele. Choć może jeszcze niezupełnie wszystkie. Komplet będzie wtedy, gdy wokół polskich miast wyrosną (czy raczej zostaną wzniesione) osiedla blaszanych kontenerów dla niedostosowanych.
Tak było. Większość opanował amok, który kazał jej wierzyć, że w łóżkach polowych, które na ulicach rozkłada, leżą buławy kapitalistów, podobnie jak żołnierze Napoleona wierzyli, że w swoich plecakach noszą buławy generalskie. Jak tamci sprzed wieków, również nasi, współcześni, nadal z tą wiarą żyją, choć wielu już od dawna dogorywa w jakimś kąciku u brata Alberta. Czy ockną się? żołnierzom Napoleona przychodziło to z trudem nawet wówczas, gdy w samotności umierał ich wódz na malutkiej wyspie jako więzień. A nasi rycerze kapitalizmu czy uwierzą w swoją śmierć, którą zwiastuje im światowy kryzys? Może. Ale najpierw za utratę ich wiary musimy dużo zapłacić.
na czele trzeba sprawiedliwe osądzić za zbrodnie transformacji. ZOMO-wcy z "Wujka" w końcu doczekali się sprawiedliwego wyroku, więc jest też szansa na wyroki dla ich mocodawców.
kto stał się największym beneficjentem transformacyi onej? Podpowiadam: ta karczma Rzym się nazywa.
Widziałem willę tow. Urbana.
W bieżącym numerze “Nie” na dziesiątej stronie opublikowany został artykuł “Równi i równiejsi” Agnieszki Wołk-Łaniewskiej, który trzeba przeczytać, a ponadto podać dalej. Wszak bez informacji nie ma organizacji, tu naprawy błędów i wypaczeń poczynionych w naszym pięknym kraju.
Stare odmiany drzew owocowych (głównie jabłonie, ale nie tylko) można zdobyć (nie wiem, ile kosztują, ale nie więcej niż standardowo na pewno) w Owczarach koło Górzycy (między Kostrzynem n/O a Słubicami, głównie odmiany z Ziemi Lubuskiej). Tam też mają nasiona lnu, lnicznika, starych odmian pszenicy, ale nie wiem czy udostępniają, czy tylko hodują. No i różne gatunki chwastów polnych :-)
Owczary w internecie: http://www.kp.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=56&Itemid=103 kontakt do nich: owczary@kp.org.pl
Nad Dolną Wisłą od wielu lat uprawą i promocją starych odmian (a także np. tradycyjnych metod przetwórstwa) zajmuje się Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły. Info m.in. na stronie: http://www.stareodmiany.pl/
oraz tu http://www.tpdw.pl/proj-ochr-drzew.php?id=1
Jest to odp., jaką otrzymałam od mojej znajomej.
Pzdr:)
Mam nadzieję, że tym bydlakom od przymusowego wprowadzenia roślin zmienianych genetycznie stawiliście czoła z powodzeniem. Czy Zachodniopomorskie też jakoś Was wspiera?
sprawa GMO jest wciąż i nieustająco aktualna. W niedzielę zbieraliśmy podpisy pod apelem do prezydenta o wprowadzenie zakazu upraw GMO - on jeden (obojętne kto piastuje ten urząd) jest w stanie spowodować podjęcie działań w trybie pilnym. Nie mam niestety dziś czasu pisać więcej - zajrzyj na stronę Koalicji "Polska wolna od GMO", zaktualizujesz sobie wiedzę. A może i sama zechcesz coś w tej sprawie zrobić? KAŻDA GŁOWA I RĘCE SĄ BEZCENNE.