"Już Lenin..."? Zaryzykowalbym teze, ze bylo paru takich, co wpadli na to przez Leninem.
A skrócenie czasu pracy to nie był jeden z postulatów lewicy? Co prawda bez redukcji płacy lecz, zawsze to połowa postulatu.
PO co im tyle kasy?
Do grobu tego nie wezmą
oczywiscie 'kryzys" jest czesciowo kolejna socjotechnika sankcjonujaca ciecia socjalne i placowe, ale jednak dychotomia: dobrzy pracownicy - zli, chciwi burzuje" jest falszywa i opiera sie na totalnym uproszczeniu.
Klega ma mala firme, zatrudnia kilka osob. Jest juz "burzujem"? Ma teraz mniej zamowien, musi ciac place albo cala firma zbankrutuje. W odroznieniu od pracownikow, glosowal zwykle na partie antyneoliberalne i wspiera ruch alternatywny. Jaka on ma odpowiedzialnosc za ten kryzys? Czy mial cokolwiek do powiedzenia?
Czy wobec tego on ma cierpiec, a prasownicy nie? Z czego ma im zaplacic, jak zamowieni fizycznie nie ma, a sam stoi na krawedzi bankructwa?
Poza biela i czernia sa jeszcze odcienie szarosci... :)
nic nie poradzisz, twój kolega z lewycowej definicji jest burżujem..a jest bo ma firmę, nieważne jak dużą...a skoro ma firmę, to jest wrogiem klasowym i należy go rozkułaczyć...zabrać mercedesy, jachty, wille i dom w Hiszpanii, a zarząd firmą powinien przejść w ręce kolektywu pracowniczego...zadanie firmy kolegi jest dawanie zatrudnienia pracownikom, a nie wypracowywanie zysku...jak są zyski, pracownicy powinni partycypować, jak są straty, to tylko kolega powinien partycypować...
a tak w ogólle najlepiej aby firma była panstwowa i wszstko inne było panstwowe...
tak tu się na tym portalu myśli...
G***o prawda. Przede wszystkim zakłady pracy nie mają zostać upaństwowione, tylko uspołecznione.
Po drugie, pracownicy zatrudnieni w sklepie nie wytwarzają wartości dodatkowej (dowiedz się, co to jest), więc nie są proletariatem sensu stricte.
Po trzecie wreszcie, historia pokazuje, że burżuazja niejednokrotnie stawała na pozycjach rewolucyjnych. No, oczywiście nie jako klasa w całości - mam tutaj na myśli jej pojedynczych przedstawicieli.
Ale żeby znać te fakty, trzeba trochę poczytać, i zorientować się w historii, a nie tylko brednie wypisywać.
oni pracują, wy czytacie, czytacie, czytacie....i g..o z tego macie...
was to się fajnie czyta...czy klasyk uzał sklepową za proletariat, czy też nie, zgodnie z jedynie słuszną definicją, hehe...
zasługuje na poparcie wszystkimi czterema łapami i nawet ogonem, jeżeli jest. Ale niestety, na portalu tego entuzjazmu nie widać. Licho wie dlaczego. Czyżby kapitał miał na nim aż takie poparcie?
A skąd niby wiesz, że nie pracujemy? Może w przeciwieństwie do Ciebie po ciężkiej robocie wolimy poczytać, niż leżeć przed telewizorem?
Skoro zaatakowałeś naszą teorię, to odpowiedziałem opierając się na klasyku. To chyba normalne?
Czyli swoich definicji nie uznajesz za jedynie słusznych? Czyżbyś sam rozumiał, że się mylisz? :)))
Poza tym po raz kolejny dostrzegam, że jakoś dziwnie piszesz... Jesteś wiecznie pijany?
Dzięki za te słowa.
A co do poruszonej kwestii - cóż, najwyraźniej tak jest. Chyba że ci, którzy się z komentarzem zgadzają, po prostu milczą.
to co robię po pracy, jest moją slodką tajemnica...twoje domniemania na temat moich zajec, psychiatrzy nazywają zaś projekcją...idź doczytaj sobie, hehe...
Mnie tego uczyć nie musisz.
Ciekawe jakim mianem psychiatrzy oceniliby pewnego komentatora na lewica.pl, którego co drugim słowem jest "hehe".