gdy Chavez ogłosił że będzie się ubiegał o 3 kandencję polskie media panikują i porównują Chaveza do dyktatora a jak prezydent kolumbi wspierany przez USA to cisza,podobnie jak z hondurasem.W kolumbi obecnie najlepiej nie jest,mordowani są związkowcy i to nie mała ilosc,probremy z narkotykami czy z partyzantkami
z lewicy, akceptujecie postępowanie obu panów czy nie? Bo na razie mam wrażenie, ze jesteście szczęśliwi, że ktoś postępuje jak chavez, ktoś kto jest ideologicznie daleki od waszego pupilka. Czytając redakcyjny komentarz odniosłem wrażenie, że postępowanie Uribe ma legitymizować, czynić go akceptowalnym, postępowanie Chaveza. Pewnie różnica między oboma będzie niewielka: Uribe faktycznie podda swój pomysł ocenie w referendum, a Chavez referendum zmanipulował tworząc z niego fasadę dla swych dyktatorskich zapędów.
a co ty chcesz od Chaveza?;) Dzięki niemu wenezuela wkońcu ma jakiś wzrost gospodarczy,walczy skutecznie z ubóstwem,wzrosła płaca i spadło bezrobocie o prawie 10%.To według Ciebie Chavez to dyktator bo chce 3 kandencję a Uribe to już nie?;)
Różnica pomiedzy wywodzacym się i solidarnym ze środowiskiem narkotykowych bossow Uribe, a Chavezem jest wielka.
"Uribe faktycznie podda swój pomysł ocenie w referendum, a Chavez referendum zmanipulował tworząc z niego fasadę dla swych dyktatorskich zapędów".
Tytuł tego newsa jest mylący. Propozycja przedłużenia kadencji prezydenta w Wenezueli była tylko jedną z wielu zawartych w pakiecie reform proponowanych przez Chaveza. Oprócz tego znajdowało sie tam bardzo wiele postępowych, prospołecznych rozwiązań, o których żadne prawicowe media nie wspominały, akcentując jedynie najmniej istotny punkt, czyli umożliwienie STARTU W WYBORACH PREZYDENCKICH, czyli poddania się procesowi demokratycznemu, po raz trzeci. W przypadku Uribe, prawicowego macho za pieniądze CIA, wroga ludu i lewicy, to zupełnie coś innego, on nie proponuje nic postępowego.
Rozumiem intencję autora tego newsa, ale tytuł "idzie w ślady Chaveza" powinien być w cudzysłowie.
Stosunki między Wenezuelą a Kolumbią są o tyle ciekawe, że Kolumbijczycy jeszcze kilka lat temu, chętnie emigrowali do Wenezueli w poszukiwaniu pracy, jako że Wenezuela była wtedy (i może jest obecnie) znacznie bogatsza od Kolumbii.
Oba państwa mają spory graniczne, ale nie doprowadza to jak na razie, do poważniejszych konfliktów.
Oba kraje posiadają w miarę ustabilizowane systemy demokratyczne, z tym że w Kolumbii zdarzały się zamachy stanu, a w przypadku Wenezueli o niczym takim nie wiadomo; próbował dokonać zamachu właśnie Chavez, ale mu się to nie udało i o dziwo: nie zapłacił za tą próbę głową, albo wygnaniem. Przetrwał i doszedł do władzy w sposób jak najbardziej demokratyczny. Swoiste kuriozum, patrząc na zwyczaje, panujące w latynoamerykańskim życiu politycznym.
Wracając do Kolumbii, to póki co największe wpływy ma tam armia, potem narkotykowi baronowie, a na końcu guerilla. To bardzo niestabilna demokracja.
dokonano zamachu stanu przeciwko Chavezowi w 2002 roku przez wojskowych ale po 2 dniach Chavez powrociol na stanowisko