Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Isaac Deutscher: Ostatni dylemat Lenina

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Lenin mał zatem ten sam problem,

jaki ma nasz Wałęsa, który często powtarza: to nie tak miało być. Nigdy i nikomu nie udało się wtłoczyć życia w nurt swoich marzeń. Co najwyżej okazywało się możliwym nurt ten tylko trochę skorygować. I to jest dużo. Bo w tym wyraża się nasz postęp, który sprawia, że zawsze jest trochę lepiej niż było. W tym znaczeniu Leninowi się udało. Rosja radziecka była jednak dla szerokich mas lepsza niż carska. Gorzej jest z Polską. Ale to już inna piosenka.

autor: steff, data nadania: 2009-09-16 11:13:00, suma postów tego autora: 6626

Lenin wiecznie żywy

Tym razem jako sfrustrowany skutkami swej działalności
IDEALISTA.
Osobiście wątpię, czy zawodowy rewolucjonista, mógł być aż tak naiwny , że nie był stanie przewidzieć skutków zakwestionowania przez siebie całego dorobku cywilizacyjnego Rosji.
Lenin nadał ton, ale to Stalin poprowadził orkiestrę.
Jeden wart drugiego.

autor: tarak, data nadania: 2009-09-16 21:59:20, suma postów tego autora: 3283

smutny koniec wszystkich rewolucji

I Lenin sie mylil i wielu innych sie myli, a najwazniejsze, ze nikt nie umie sie uczyc i wyciagac wnioskow. Trudno powiedziec jak potoczylyby się losy pierwszej proletariackiej rewolucji, gdyby zyl w zdrowiu jeszcze 10 lat. Sadze, a wrecz jestem pewien, ze zostałby zwyczajnie zamordowany, bo z nim trudno byloby zrobic proces pokazowy.
Przykład rozterek moralnych Lenina powinien byc nauka, dla wielu współczesnych pozal sie boze rewolucjonistow. A to on, jak nikt inny mial wieksze prawo sie mylic, bo przykladow takiej rewolucji jeszcze nie było. On musial czerpać jedynie z doswiadczen rewolucji burzuazyjnych. Kazda konfrontacja idei z rzeczywistoscia byla dla niego nowym doswiadczeniem. Sytuacja sie dynamicznie zmieniala i bledow nie tolerowala. Nie bylo czasu na rozterki. Tak sobie pewnie myslal sam Lenin. Nauka z tego jest prosta. Nie ma wyzszych celow dla których mozna poświęcić zasady, chocby zdawalo się, że poświęcamy je tylko na chwile, by w sprzyjających okolicznościach do nich powrócić. Szczescia nie da sie uzyskac zbrodnia. Kazdy wystepek i zbrodnia, nie sluza dobremu celowi, ale oddalaja nas odniego, az pod koniec nie wiemy juz nawet jaki byl ten cel. Lamiac zasady musimy sobie zdawac sprawę z degeneracji, która za tym postepuje, z kazdym dniem coraz bardziej nieodwracalnej. Oportunizm budzi potwory, ktore raz obudzone, bardzo trudno potem uspic. Oczywiście mógłbym powiedzieć, że Lenin powinien się niezłomnie trzymać zasad, które nakreślil w Panstwie i Rewolucji. Ale prawdopodobnie rewolucja rosyjska by wtedy upadla. Ale czy lamiac te zasady nie doprowadzono tez do jej upadku? Może i byłoby to lepsze, niż to co zbudowano, co niewiele mialo wspolnego z jakimkolwiek panstwem robotniczym? Pozostaloby w pamieci jako romantyczny idealistyczny zryw, który inspirowalby przyszle pokolenia? Tak jak inspiracja mogla byc Komuna Paryska? Moze za kilka, kilkanaście czy kilkadziesiat lat pozniej wybuchlaby nowa rewolucja, tym razem naprawde zwycięska, bo jej efektem byloby panstwo, czy raczej robotniczo chlopska anarchia? W Niemczech a moze w USA? Byloby to bardzo prawdopodobne, bo swiat nie znalby zbrodniczego panstwa Stalina, jako konsekwencji takiej rewolucji, czym mozna bylo cale pokolenia straszyc? Bo czy ta rewolucja byla w konsekwencji zwycieska? Dla biurokrracji i owszem. Obawiam się jednak, że taka pozniejsza rewolucja, korzystajac już z doświadczeń tej z roku 1917, jako jej słabość i błąd uznałaby znow wlasnie demokracje i brak silnego panstwa. Nie chcac podzielic losu poprzedniej rewolucji, zdecydowano by sie na może jeszcze wiekszy terror i zbrodnie? Zaden wspolczesny tzw. "rewolucjonista" nie ma nawet pomyslu na to, jak w niesprzyjajacych okolicznosciach, wewnetrznych i zewnetrznych przeprowadzic rewolucje, ktora nie ulegnie dgeneracji i nie pozre wlasnych dzieci. Lenin probowal, pomyslil sie, zbladzil i przegral. Nie powiem nic odkrywczego, ze rowolucja nie ma szansy na sukces w jednym kraju. Ale nie mozna jej tez eksportowac. Co moglby eksportowac Stalin? Wlasnie zdegenerowane superpanstwo robotnicze. Wniosek jest przygnebiajacy. Rewolucja ma szanse, gdy wybuchnie w jednym czasie na calym swiecie. Gdy na calym siwecie w jednym czasie ludzie postanowia zerwac kajdany. Wtedy nikt nie bedzie popelnial zbrodni w imie obrony przed obca interwencja. Ta rewolucja i to w krotkim czasie, okazalo sie, ze moze tylko przegrac. Albo pasc pod naporem bialych i obcej interwencji. Albo sie sama pozrec. Bo to co okrzyknieto "zwyciestwem" tak naprawde stalo sie kleska, bo rewolucja przeciez upadla juz miej wiecej w roku 20-tym, za zycia Lenina. Pod koniec zycia okazal sie naiwniakiem, myslac, ze moze zabic potwory, ktore sam obudzil.

autor: politbiuro, data nadania: 2009-09-17 13:40:58, suma postów tego autora: 486

i pamietajmy

ze Stalin to tylko konsekwencja beledow Lenina.

autor: politbiuro, data nadania: 2009-09-17 13:54:24, suma postów tego autora: 486

politbiuro

Terror, który trwa w interesie kapitału, nie jest zbrodnią? Jak inaczej nazwiesz to wszystko, co działo się w Korei, Wietnamie, co dzieje się w Iraku, Afganistanie, Somalii, Kongo? A jak nazwiesz śmierć owego miliarda ludzi, którzy każdego roku umierają z głodu, choć miliny hektarów leżą w odłogu, nawet u nas ponad milion, albo megatony zbóż gniją w magazynach? Właśnie Lenin chciał to zmienić, chciał, by to wszytko służyło każdemu. Chawez poszukuje innych metod. Czas pokaże czy skutecznych. Pewne gesty na rzecz ludzi słabych wykonuje również Obama. Jak długo będą mu na to pozwalać ci, których przywileje będzie w musiał dla tych celów ograniczać, przyszłość pokaże. Rewolucja nie była po to, by krzywdzić innych lecz po to, krzywdy nie były tak powszechne. I nie są w takim stopniu, jak były wcześniej.

autor: steff, data nadania: 2009-09-17 15:49:57, suma postów tego autora: 6626

racja, Steff!

Ofiar kapitalizmu jest znacznie więcej, niż ofiar rewolucji. Świat musi być dla wszystkich ludzi. Innego wyjścia nie ma. W przeciwnym razie prędzej czy później wszyscy pójdziemy na dno z powodu paru obłąkańców.

autor: nana, data nadania: 2009-09-17 18:23:00, suma postów tego autora: 4653

steff

Nie zrozumielismy sie. Dla mnie to tylko historia, nauka, doswiadczenie i nic wiecej. Nie podnieca mnie Lenin, ktorego uwazam za porzadnego czlowieka. Porzadnego, mimo, ze bladzil. Bo to my dzis wiemy, ze bladzil. On tego wiedziec w swoich czasach nie mogl. Kiedy sie zorientowal, bylo juz za pozno. Potwory sie obudzily i zyly wlasnym zyciem. By je zabic potrzebna bylaby nowa rewolucja.
Lenin dzialal bez doswiadczen, te zdobywal z kazdym dniem istnienia panstwa radzieckiego, w skrajnie niekorzystnych warunkach wewnetrznych i zewnetrznych. I wojna swiatowa, obca interwencja, kontrewolucja... głod i kompletna zapasc gospodarcza. To byly realne zagrozenia, ktore by zniszczyc, obudzil takie potwory jak CzK, Dzierzynski czy Stalin. Sytuacja w jakis sposob wymagala silnej reki, ale czy na pewno rozwoju biurokracji i tajnej policji nie dalo sie utrzymac pod kontrola? Nie wiem. Interesuja mnie doswiadczenia jakie powinny sluzyc przyszlosci. A z tych nikt nie korzysta. Nie ma obcej interwencji, wojny itd., a partie, ktore chca uchodzic za rewlucyjne, robotnicze itd. zachowuja sie dokladnie tak samo, jak bladzacy Lenin. Dzis zamiast realnego zagrozenia wystarcza bajki o agentach Stasi, Mosadu, czy Krainy Deszczowców, by uzasadnic skostniala niedemokratyczna biurokratyczna strukture. Tych potworow, na jakie przyzwalaja czlonkowie, tez juz nie da sie unicestwic. Jesli zdobeda wladze, tylko sie wzmocnia.
A co do rewolucji Steff. Bunt jest sluszny, ale dlaczego ciagle i wszedzie konczyl sie zbrodnia? Zamiana jednych kajdan na inne? Tu nie ma co czekac na jakies obumieranie panstwa. Biurokracja i jej interesy na obumarcie nie pozwola. Panstwo musi przestac istniec na drugi dzien po takim przewrocie. Zdobywamy wladze i mowimy - koniec panstwa! Kazdy dzien przedluzania zycia tego panstwa, wzmacnial tylko birokracje, az stala sie na tyle silna, ze nie pozwolila panstwa skrzywdzic. Bo chyba tylko w malych organizamach, wielkosci gminy, przynajmniej teoretycznie, mozliwa jest demokracja. W panstwie nie bylo jej i nigdy nie bedzie.
Eksperyment Chaveza jest bardzo ciekawy i szczerze mu kibicuje. Jego efekty moga byc bardziej dlugotrwale, niz efekty rewolucyjnego terroru. To chyba wlasciwa kolej rzeczy. Najpierw upodmotowic ludzi, a potem oddac swiadomym ludziom wladze i zlikwidowac panstwo - aparat ucisku i przemocy. Tylko czy bedzie to potem? Czy ta wladze odda? Moze wlasnie bedzie musial, bo swiadomy lud po ta wladze w odpowednim momencie siegnie. Nie bedzie o nia prosil, po prostu ja wezmie. Jesli tak wlasnie rozumuje, to wielki z niego czlowiek.

autor: politbiuro, data nadania: 2009-09-17 19:49:55, suma postów tego autora: 486

.

Państwo bez biurokracji? A co to takiego jest ta biurokracja? Czy może urząd gminny - jak w moim przypadku, który decyduje, czy mam mieć ziemię orną, czy mogę ją przekwalifikować składając w urzędzie podanie i pokłony i zasadzić las? Albo gdy potrzebuję byle jakiego papieru - zaświadczenia, że jestem, że mam to, co mam, bo inni ode mnie wymagają tego papierka. Albo urząd powiatowy, gdzie mogę dostać paszport lub dowód osobisty, bym mogła w banku dostać kartę kredytową albo choć taką do bankomatu, bo kasę zarabia się teraz bezgotówkowo. Czy to jest biurokracja? Albo sąd powiatowy, gdzie mogę dać wpisać do księgi wieczystej zakup ziemi. To biurokracja, czy nie? Albo urząd skarbowy, pilnujący, bym podzieliła się z państwem zyskiem, by było na wypłaty dla biurw. Albo wydział komunikacji wydający tablice rejestracyjne? Albo sejm, uchwalający "zgodnie z prawem" właśnie nic innego tylko prawo? Państwo bez biurokracji? Czyli bez czego?
Jak mógłby to zrobić mądry Lenin? Czy w ogóle da się cokolwiek załatwić "na gębę"? bez tego, że musi za tym stać policja i sądy grożące więzieniem? Nie sądzę. Rewolucja była ważna i potrzebna. Teraz można już pokojowo doszlifować to, co wówczas nie było możliwe.

autor: nana, data nadania: 2009-09-17 20:48:37, suma postów tego autora: 4653

politbiuro

Źródłem nieszczęść są przede wszystkim formy własności, do których przywykliśmy a które uprzywilejują nielicznych kosztem większości. Współczesne państwa tych form bronią. Wyłamuje się z tego Wenezuela poszukiwaniem innych jej form. Czym się to skończy, trudno przewidzieć. A jeżeli tracący przywileje zaczną walczyć? Tak przecież zaczął terror w Rosji. Czy zacznie się z tych samych powodów w Wenezueli? Sądzę, że wykluczyć tego nie można, jeżeli lud zechce bronić zmienionych form własności.Kogo wtedy będziesz obwiniał? Chaveza, który chciał zmian, czy jego przeciwników, którzy ich nie chcieli. Z tej perspektywy, jak sądzę, trzeba oceniać wydarzenia rewolucji rosyjskiej i dramaty Lenina. Bez niej rację będzie miał zawsze ten, kto broni tego co jest. Ty ją utraciłeś. Dlatego się różnimy.

autor: steff, data nadania: 2009-09-17 21:22:19, suma postów tego autora: 6626

Pan Steff

" Źródłem nieszczęść są przede wszystkim formy własności, do których przywykliśmy a które uprzywilejują nielicznych kosztem większości."

Nie zgadzam się z Panem.
Ci wszyscy , którzy teraz są pokrzywdzeni nie marzą o niczym innym jak zająć miejsce dotychczas uprzywilejowanych.
Rewolucja typu bolszewickiego to tylko zamiana jednych elit na drugie. Z punktu widzenia społeczeństwa jako całości nic po takiej rewolucji nie ulega zmianie, jedynie poprzednich ciemiężców zastępują nowi. Ale nadal SĄ grupy społecznie pokrzywdzone, także wśród samych rewolucjonistów, z których nie wszyscy przecież są beneficjantami nowego porządku. A co z klasą pokonaną ???
Czy ich miejsce jest dwa metry pod ziemią czy też mają prawo do życia? Bo może nie są ludźmi?
Nie tędy , moim zdaniem , prowadzi droga do zmian na lepsze . Jeszcze raz tu powtórzę:
TYLKO EWOLUCJA.

autor: tarak, data nadania: 2009-09-17 21:47:47, suma postów tego autora: 3283

tarak

Różnimy się, bo kierujemy się innymi systemami warości. Wyznaję rwóne prawo ludzi do pożytków natury, ty przeciwnie. Rwolucja bolszwicka je wprowadzała. Dalatego była bolesna. Jej benificjenci w skutek tego nie przekazywali majątków swoim pociechom, benificenci poprzedniego systemu to czynili. Gierek nie zostawił jakieś włości swojemu synowi, ani Gomułka czy Stalin córce? Car przecinie. Obecni benificjenci także. Wychodząc z tych przesłanek porządki po rewolucyje uważam za sprawieliwsze od tych, które były przed nimi,bo równość ludzi wobec dóbr byla większa niż poprzednio.

autor: steff, data nadania: 2009-09-19 21:28:38, suma postów tego autora: 6626

Panie Steff

To prawda, że biurokracja komunistyczna w Rosji spadku po sobie dzieciom nie pozostawiła - ale nie o to tu chodzi.
Dostęp do dóbr ( nazywanych dla niepoznaki - społecznych)
był bardzo niejednakowy - prawie taki sam jak za kapitalizmu,
Kto w hierarchii partyjnej stał wyżej, ten należał do tzw."czerwonej burżuazji" i żyło mu się nieporównanie lepiej
niż innym. Więc o żadnej równości mowy nie było.
Jest o wiele uczciwiej i korzystniej dla rozwoju społecznego, gdy ludzie mogą gromadzić korzyści ze swojej pracy.Jak powiedziałem jest tu pożądana granica tych majątków, po przekroczeniu której ta własność staje się balastem w rozwoju społecznym.
Te granicę łatwo wyznaczyć poprzez podatek progresywny,
w tym od spadków i darowizn.

autor: tarak, data nadania: 2009-09-21 22:01:19, suma postów tego autora: 3283

W KOŁO MACIEJU

Pantarak jak zwykle chełpi się swoim brakiem zrozumienia tematu. Trochę nudne. Obawiam się, że według niego "pożądana granica majątków" to ta, która pozwala Pantarakowi przekazać majątek swoim spadkobiercom, a wszystko, co powyżej jego możliwości doskoczenia, to już "balast w rozwoju społecznym". Obawiam się bowiem, że Pankulczyk będzie miał inne pojmowanie sprawiedliwości społecznej niż Pantarak. I to Pantarak może okazać się potencjalnym zamordystą w oczach Pankulczyka.
Głębia analizy socjologicznej nierówności (hierarchia biurokratyczna) w wykonaniu Pantaraka jest niezrównana. Ilustruje najlepiej wyrażoną przez niego tezę, że w rewolucji pokrzywdzeni tylko marzą o tym, żeby zająć miejsce uprzywilejowanych. Wie, co mówi, bo z autopsji i autoanalizy.

Politbiuro, fajnie, że mówisz o zasadach, które są ważniejsze niż okoliczności historyczne. Jednak jeśli z niekoniecznie trafionych (psycho)analiz Deutschera wyłania się coś sensownego, to jest to dość oczywista prawda, która nie bardzo zwraca czyjąkolwiek uwagę, a mianowicie, że sporym zabezpieczeniem przed zwyrodnieniami, albo dość skutecznym lekarstwem na nie, mogłaby być rzadka umiejętność trzeźwej oceny politycznej, co jest błędem, co wycofaniem na z góry upatrzone pozycje, a co krokiem w dobrym kierunku. Problem ze Stalinem to nie był tylko problem Lenina. Śmiem twierdzić, że problemem było "działactwo", czyli nastawienie na pragmatyzm i skuteczność, szczególnie w walkach wewnętrznych, co kłóci się z pozornym "lenistwem" i "marzycielstwem", czyli przedkładaniem refleksji nad głupie działanie. Nie trzeba tu daleko gmerać w historii. Wystarczy spojrzeć na współczesną radykalną lewicę. Drugą sprawą jest uważanie rewolucji za pole do popisu dla wszelkiego rodzaju myślenia życzeniowego - wydaje się, że można zmienić wszystko: obyczajowość traktując na równi z systemem własności. Wbrew bredniom taraka, Lenin wciąż mówił o braku dostatecznej kultury w masach i miał na myśli najlepsze tradycje kulturalne Europy i Rosji. To akurat nie on odrzucał owe tradycje. Marksiści zdają sobie sprawę z tego, co można i należy zmieniać, a co powinno być efektem swobodnej ewolucji emocji i przyzwyczajeń. Akurat w tym wątku nana całkiem sensownie zadała kilka pytań o to, co można nazwać biurokracją. Otóż biurokracja, to termin z dziedziny polityki i w tym znaczeniu analizują go marksiści. Analizy Deutschera nie są w tym sensie zbyt pomocne.

autor: EB, data nadania: 2009-09-23 13:24:32, suma postów tego autora: 856

Pani EB

Co do podatków - przypuszczenie Pani ,że nie da się tak zaprojektować podatków, by nie rodziły rażących różnic
społecznych , jest błędne. Wynika z przeświadczenia, że to BOGACI ( a może też ja?) będą ustanawiali ich progresję.
Jeśli udałoby się wybrać Sejm lewicowy ( a to jest o wiele lepsze i łatwiejsze niż wszczynanie rewolucji) to osiągnięcie
celów społecznych byłoby możliwe.
Druga sprawa to DOBRE CHĘCI LENINA - który często w przemówieniach nie szczędził słuchaczom OBIECYWANEK.

Ale dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane - a co dopiero
fałszywymi dobrymi chęciami.
Jeśli godzi się przywódca na POZAPRAWNE prześladowanie przeciwników , to przekreśla dorobek cywilizacyjny
państwa.
Jeśli dopuszczano niszczenie obiektów stanowiących dumę
narodową, to przekreśla się dorobek cywilizacyjny.
Jeśli wyniszcza się głodem całe narody - to też przekreśla się ten dorobek.
Zaraz Pani napisze ,że część tych zarzutów dotyczy następcy
-Stalina, ale on wie wypłynął znikąd, to właśnie Lenin takimi ( równie złymi) ludźmi się otoczył, z niego brali przykład i inspiracje "do walki".
Więc jak powiedziałem JEDEN WART DRUGIEGO.

autor: tarak, data nadania: 2009-09-23 20:44:27, suma postów tego autora: 3283

./..

Tarak:
"Jeśli godzi się przywódca na POZAPRAWNE prześladowanie przeciwników , to przekreśla dorobek cywilizacyjny państwa.

Jeśli dopuszczano niszczenie obiektów stanowiących dumę narodową, to przekreśla się dorobek cywilizacyjny.

Jeśli wyniszcza się głodem całe narody - to też przekreśla się ten dorobek."

Pisze Szanowny Pan o kapitalizmie?! Jeśli podam przykłady, to potwierdzi Pan, że kapitalizm i stalinizm są siebie warte? (-:

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2009-09-23 22:06:30, suma postów tego autora: 3566

Pan Miś Bucharin

Zgoda.
Kapitalizm to nie żaden RAJ.
Ale społeczeństwo bezklasowe to mrzonka.
Można co najwyżej dążyć do tego , aby za podatki bogatych
zapewnić bezpieczeństwo socjalne pozostałym obywatelom.
I trzeba próbować na drodze parlamentarnej, bo rewolucja
jest wyjściem najgorszym z możliwych, bo krwawym i w dalszych skutkach uderzającym w samych rewolucjonistów.

autor: tarak, data nadania: 2009-09-24 00:13:23, suma postów tego autora: 3283

tarak,

Po pierwsze, wmawia mi Pan jakieś bzdury na temat mojej opinii o systemie podatkowym, podczas gdy ja nie wypowiedziałam się na ten temat. To Pana normalna zagrywka: wmawianie innym czegoś, czego nie powiedzieli i nie zrobili. Mnie, Leninowi... Pana sprawa, tyle, że to jest żenujące.
Po drugie, twierdzi Pan, że społeczeństwo bezklasowe to mrzonka. A przecież społeczeństwo bezklasowe to takie, w którym nie istnieją sprzeczne interesy klasowe. Według Pana sprawiedliwy system podatkowy załatwia kwestię sprzeczności interesów, a więc jednak według Pana społeczeństwo bezklasowe jest możliwe. No to jak w końcu, zdecyduj się Pan.

autor: EB, data nadania: 2009-09-24 12:38:46, suma postów tego autora: 856

Pani EB

Nic Pani nie wmawiam - ironizowała Pani na temat skuteczności podatku progresyjnego , to i ja zażartowałem na ten temat.
Nie twierdzę bynajmniej, że z pomocą podatków można rozwiązać sprzeczności klasowe - dobrze Pani wie, że to niemożliwe. Ale łagodzi ich skutki na tyle, że ludzie mogą w spokoju wychować i wykształcić dzieci.
Ponieważ ujawnia Pani w dyskusji jawną wrogość, powiem Pani, że ujawnia Pani komplks kapłanki opuszczonej światyni.
Wierni odeszli i sam bóg też - a Pani trwa bez sensu.

autor: tarak, data nadania: 2009-09-24 21:45:44, suma postów tego autora: 3283

OKRAKIEM NA BARYKADZIE

W społeczeństwie klasowym (co do którego realnego istnienia i jego nierozwiązywalnej wewnętrznej sprzeczności tarak nie ma wątpliwości - co ustaliliśmy w ramach tego sporu) mamy dwie klasy antagonistyczne: klasę kapitalistów i klasę robotniczą wraz z bliskimi jej warstwami mniej lub bardziej wykluczonych. Pomiędzy nimi stoi sobie drobnomieszczaństwo (o, pardon, klasa średnia) i feruje wyroki: taki poziom łagodzenia sprzeczności klasowych jest satysfakcjonujący. Ale dla kogo? Dla kapitalisty? Kapitaliści mają kapitał, a więc w kieszeni i rząd, i ustawodawstwo, armię i policję (włącznie z tajną policją) i nie muszą mieć identycznego zdania, jak drobnomieszczanie, na temat odpowiedniego poziomu socjalnego zabezpiecznenia darmozjadów, czyli pracobiorców. Z drugiej strony stoją wykluczeni, którzy mają całkiem inne zdanie na temat satysfakcjonującego ich poziomu gwarancji socjalnych niż kapitaliści i drobnomieszczaństwo. Nie mają oni pieniędzy, ale stanowią pokaźną masę ludzką, którą mogą przeciwstawić kapitałowi. Jak łatwo sobie wyobrazić, kompromis zaproponowany przez drobnomieszczaństwo nie satysfakcjonuje żadnej z tych dwóch stron. Jeżeli mamy do czynienia z wznoszącą falą rewolucyjną, to kapitaliści są skłonni, ze strachu, przyznać pewne ustępstwa, ale najpewniej ograniczą je do proponowanego przez drobnomieszczaństwo kompromisu. Tak więc siła drobnomieszczańskiej perswazji jest wprost proporcjonalnie uzależniona od siły klasy robotniczej i jej akolitów. Jednak drobnomieszczaninowi ustawodawstwo socjalne wydaje się przejawem pańskiej łaski kapitalisty. Stojąc okrakiem na barykadzie pomiędzy klasami antagonistycznymi i będąc całkowicie niezdolnym do samodzielnego ruchu, drobnomieszczaństwo ma skłonność do postrzegania procesu rewolucyjnego (który intencjonalnie myli z krwawym procesem kontrrewolucyjnym) jako chaosu i końca (swojej - z łaski pańskiej) cywilizacji. To bardzo niewygodna pozycja, bo drobnomieszczaństwo stoi na polu bitym z obu stron. Dlatego zresztą klasycy marksizmu określali propozycje drobnomieszczaństwa jako reakcyjną utopię. Relacje pozostałych dwóch klas antagonistycznych są oparte na rzeczywsitej relacji sił, a więc nie odnosi się do nich termin "utopijność". Adekwatne pytanie nie brzmi więc, czyja wizja społeczna jest utopijna, ale: po czyjej stronie realnego konfliktu stajemy?
Kwestie przemocy, której Pan się tak bardzo obawia, są niezależne od radykalizmu przemian społecznych. Najkrwawsze są próby przywrócenia starego ładu. Panowanie biurokracji nie stanowi w tym sensie żadnego wyjątku. Im mocniejsze i bardziej świadome oraz zdeterminowane są siły dążące do przemian, tym mniej potrzeba przemocy.
A jeśli chodzi o Pana interpretacje mojej skomplikowanej osobowości, to dziękuję, postoję - jestem niewierząca.

autor: EB, data nadania: 2009-09-25 12:42:06, suma postów tego autora: 856

Pani E.B

Ma Pani rację. Moim zdaniem sprzeczności klasowe są nierozwiązywalne. Ale można je łagodzić poprzez działalność
ustawodawczą. Do tego potrzebni są wyborcy, świadomi swej siły i roli, jaką odgrywają w procesie wytwarzania.
WIĘKSZOŚĆ (a nie jak dotychczas pojedyncze grupki ) muszą
sobie uświadomić, że to ONI wytwarzają wartość dodatkową (lubi Pani taki język, prawda?) i że bez ICH pracy
bogacze pożegnają się z bogactwem. W Polsce minęło ponad 50 lat uświadomienia tego prostego faktu obywatelom, i z takim wynikiem, że gdy przyszło do wyboru - wybrali kapitalizm
w najgorszej jego wersji (głosując na prawicę). Jak w takich warunkach można
myśleć o zwycięstwie rewolucyjnym? - moim zdaniem najpierw
świadomość, a później zmiany.
ALE ZYCIE JEST WAŻNIEJSZE OD FILOZOFICZNYCH DOGMATÓW,
nie warto go narażać dla niejasnego celu.
Ma Pani rację - policja , wojsko, administracja (ogólnie cały kapitalistyczny aparat państwowy) stara się nie dopuścić do konsolidacji świata pracy. Nie dopuścić do
wykreowania świadomej swych praw klasy , zdolnej POKOJOWO
zakwestionować istniejący porządek, ale to nie jest wystarczający powód, by obalać go na drodze rewolucyjnej,
bo jak tu już gdzieś już pisałem, władzę w takim nowo powstałym państwie niezawodnie przejmą ludzie mentalnie niczym nie różniący się od poprzedników,
zwyczajnie mordując idealistów, lub w najlepszym wypadku odsuwając ich od władzy.
Uważam, że tylko LEGALNIE przejęta władza może dać pożądane skutki - likwidację skrajności społecznych
lub raczej, co bardziej prawdopodobne, ich ograniczenie.
Nie zrozumiałem Pani tezy o możliwości bezkrwawej rewolucji. Jeśli Pani zechce - proszę to wyjaśnić.

autor: tarak, data nadania: 2009-09-25 21:16:16, suma postów tego autora: 3283

Dodaj komentarz