tych potępieniach kultury masowej jest trochę racji, ale nie mogę więcej o tym napisać, bo idę po nową płytę Madonny.
Marcuse rzeczywiście ograniczał się do stwierdzenia (które mógłby sformułować też Gowin), że kultura masowa jest brzydka i głupia?
na Warszawską Jesień kosztował tyle, co dwie paczki papierosów.
To a propos ekonomicznej niedostępności kultury ambitnej.
nie jest zainteresowanym kinem ambitnym- woli "Adrenaline" albo "Pile". Prosze wybaczyc mi to okreslenie ale wlasnie robotnik to konsumpcyjny prymityw zapatrzony w salony samochodow.
"Wiatr buszujący w jęczmieniu" czy antywojennego "Walca z Baszirem" dotykającego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Oba te filmy można ściągnąć z sieci, za darmo, z polskimi napisami. Tak więc dostępność jest maksymalna. Nie wychodząc z domu można je mieć. Czego Pan Żuk chce więcej?Bilety do teatru są tańsze niż bilety do kina na popkulturową papkę, której tak pan Żuk nie lubi.
Dlatego też w robotniczym raju, władze powinni mieć nie robotnicy, ale "inteligenci". Robotnicy po prostu nie mają zielonego pojęcia, czego tak na prawdę potrzebują. Uświadomić im to może tylko światła "inteligencja". A jeśli nie nie będą sobie wstanie tego uświadomić, to ta światła "inteligencja" użyje innych metod: Policji, wojska, łagrów, obozów reedukacyjnych itd.
"Te pozorne tłumy na wrocławskim festiwalu w takiej perspektywie okazują się ściśle wyselekcjonowaną grupą."
Nie ma jak umiejętne korzystanie z repertuaru filozofi krytycznej. Autor potrafi obnażyć nawet pozorny charakter tłumu.
Nie znam zbytnio twórczości Marcusego, ale jeżeli tym orężem miało być tylko to, o czym pisze pan Żuk, to nic dziwnego że tym orężem za wiele nie zwojowali. Ciekawi mnie na podstawie jakich to badań Żuk dzieli młodzież, na robotniczych czytelników Faktu i inteligentów oglądających ambitne filmy.
Bo z jednej strony pierwsza grupa ma do czynienia z tym o czym pisze kwak, a w drugiej nierzadko można spotkać płytkich prymitywów. Kwak - gdzie są te tańsza niż do kina bilety do teatru? Chętnie się dowiem... W ogóle słaby ze mnie yntelygent, bo o ile "Wiatr.." i "Walc..." podobał mi się, to na "Głodzie" czy "Antychryscie" przysypiałem.
W ogóle śmieszna sprawa z tym czepianiem się Piły. Nie jest to jakieś kino wysokich lotów, ale nie jest to strrraszliwa krwawa jatka w stylu gore, na którą pomstują wyrafinowani kinomani. Pierwsza część to całkiem sprawny thriller, chyba nawet wyróżniający się w porównaniu do podobnych produkcji. Reszta co raz bardziej wtórna i żałosna, ale krwi i obrzzzzzydliwych scen tam nie więcej niż w przeciętnym filmie sensacyjnym.
http://www.krytykapolityczna.pl/Tomasz-Piatek/Wielkie-zludzenie-lat-90/menu-id-215.html
żreć, chlać, rechotać, opowiadać głupie dowcipy, płodzić dzieci, w tym widząc sens, radość, piękno życia. Ekonomiczna cena wysokiej kultury nie ma tu nic do rzeczy.
Ubolewa (i słusznie), że kultura wysoka i ambitna została wyparta z telewizji, kina, prasy. Potem zachwyca się wrocławską Erą Nowych Horyzontów czy Przeglądem Piosenki Aktorskiej, "gdzie publiczność w większości stanowią młodzi ludzie (choć nie tylko) z DOBRYCH INTELIGENCKICH domów, a także osoby z trochę WYŻSZEJ PÓŁKI społecznej".
Hm... zawsze tak było, chociaż nie tak tragicznie jak teraz, to prawda.
"Komusza telewizja" podrzucała publice coś ambitniejszego, by chociaż część tej publiki wypełzła z najniższej półki i wskoczyła przynajmniej na środkową; "komuszy aparat kulturalny" natomiast coś interesującego do DKF-ów. Bilety były tanie - "proletariat" czasem z nudów tam zbłądził, albo schował się przed deszczem. Potem, po seansie (jeśli nie wyszedł przed czasem) spoglądał wyżej i rozglądał się uważniej, horyzonty mu się poszerzały...
Ale to tak dawno było. Niektórzy z tych "młodych ludzi z DOBRYCH INTELIGENCKICH domów są potomkami tego "komuszego proletariatu"... Natomiast niektórzy cofają się w rozwoju (taki kulturowy alhajmer) i wybierają "masówkę"...
Na miejscu Piotra Żuka zastanowiłabym się, tak z socjologicznego punktu widzenia (i nie tylko), dlaczego ci "młodzi ludzie z dobrych inteligenckich domów, a także z trochę wyższej półki społecznej" oglądają i nagradzają "Głód"? Pcha ich do tego masochizm intelektualny? Chęć oglądania bidy z nędzą, tak jak bezpieczne uczestniczenie w safari? Snobizm bezrefleksyjny dam w szpilkach i panów pod muchą? A może jeszcze coś innego?
To byłoby interesujące, Panie Żak. Bo, że publika obżerająca się "hamburgerami" ma coraz większą bulimię, to widać od dawna... i końca nie widać... i nieprędko znajdzie się lekarstwo...
.
Czy ktoś dzisiaj pyta kogokolwiek z tych, którzy siebie nazywają twórcami, jak żyć? Nie. Bo oni na takie pytania nie odpowiadają. Lew Tołstoj odpowiadał. Więc nawet zjeżdżali się do niego z całego świata, by tych odpowiedzi wysłuchiwać. On tworzył, by ludziom służyć. Oni produkują, by zarabiać. Dlatego nikomu nawet nie przyjdzie do głowy, by ich pytać, jak żyć. Nikt przecież także przedtem producentów towarów nigdy nie o to nie pytał. A może takie pytania nie są dzisiaj potrzebne, może dlatego to, co nadal nazywamy sztuką, jest rzeczywiście zwykłym towarem, który kupujemy z tych samych powodów, co papier toaletowy.
nie jest to,które filmy można było obejrzeć, ale to, że krąg twórców i odbiorców to ta sama grupa społeczna.
Czyli wąziutka grupka inteligentów z minimalnym przełożeniem
na szerokie warstwy miłośników popkultury.
I to niestety jest prawda.
,,Owa "miękka władza" kultury masowej jest we współczesnym świecie równie skuteczna, jak "twarda władza" czołgów i siły pieniądza. Najlepiej mechanizm ten ilustrują Amerykanie, którzy poza wysyłaniem swoich wojsk w każdy rejon, gdzie ich interes może być zagrożony, zalewają cały świat produkcją komercyjnej papki."
Mimo wszystko, nie widzę związku.
"Bilet
na Warszawską Jesień kosztował tyle, co dwie paczki papierosów.
To a propos ekonomicznej niedostępności kultury ambitnej.
autor: ABCD, data nadania: 2009-09-26 11:13:02, suma postów tego autora: 11502"
Chyba ci się z paczkami cygar pomyliło...
Wilkinson:
"Prosze wybaczyc mi to okreslenie ale wlasnie robotnik to konsumpcyjny prymityw zapatrzony w salony samochodow."
Nie ma czego wybaczać, wszak wierzysz w wolny wybór jednostki, a zatem i odpowiedzialność. Sam więc zdecyduj czy winić system, czy jego ofiary.
Ciekawi mnie jednak jak sobie poradzisz, gdy się już dowiesz, że gros pracowników umysłowych to takie same "konsumpcyjne prymitywy"?
Pomyśl dla kogo te mutacje dostawczaka z taksówką? Dla kogo "złote tarasy", złote karty kredytowe, złote kabelki "audio" w drewnianych skrzynkach wyściełanych pluszem? Dla kogo uzależnienia od zakupów?
Niech Cię nie zwiodą snoby, bo oni tylko z daleka sprawiają wrażenie bardziej okrzesanych.
Bury:
"Masy lubią żreć, chlać, rechotać, opowiadać głupie dowcipy, płodzić dzieci, w tym widząc sens, radość, piękno życia."
Jeżeli ktoś tego nie lubi to świadczy nie tyle o jego elitarności, co chorobie :-) Może z wyjątkiem "chlania", choć skłonność do używek to też naturalna cecha człowieka.
po pierwsze, cygar nie kupuje się na paczki.
po drugie, tyle, co dwie paczki papierosów kosztował bilet na gwarantowane miejsce siedzące. Tzw. wejściówka, z którą w praktyce też się zawsze gdzieś usiądzie, kosztowała dziesięć złotych, a więc raptem kilkadziesiąt groszy więcej niż paczka Cameli.
a propos cygar.
Jestem hobbistą cygar, ale staram się je kupować możliwie tanio. Tymczasem na skrajnej lewwicy dowiedziałem się, iż palić cygara tańsze niż 100 zł za sztukę - to wtopa.
także te o kapitalizmie, procesach, problemach społecznych jakie towarzyszą mu, można z reguły obejrzeć ale gdy na zegarze zazwyczaj wybija północ lub nawet jeszcze późniejsza godzina. Wtedy gdy większość ludzi pracy raczej odsypia trudy dnia. tylko nieliczne stacje telewizyjne (taką jest najczęściej informacyjny TVP) pokazują od czasu do czasu coś co zupełnie wykracza poza potok szmiry.
zaręczam, że gdyby po północy nadawano Szkło kontaktowe albo Taniec z gwiazdami, to ludzie pracy by oglądali te programy.
studiowałem filozofię, pracowałem w różnych zakładach pracy i zawodach i mieszkam w mieście w którym wysoką kulturę mam na wyciągnięcie ręki
nie wiem ilu z Was, wliczając autora artykułu pracowało w fabrykach, ale zapewniam tych którzy w nich nie pracowali, a być może zabrali głos w tej dyskusji - po dniówce ostatnią rzeczą której się potrzebuje, jest ambitny film o problemach, albo wypad do filharmonii, albo wyjście do najbliższej galerii podziwiać obrazy twórców jakiegoś niszowego nurtu :)
Wasze komentarze świadczą o tym że podziały klasowe istnieją tylko jako odzwierciedlenie myślenia o charakterze życzeniowym, bez podejmowania prób zrozumienia ludzi o których rozmawiacie
nawet zarabiając tyle, żeby wystarczyło mi na wszystkie potrzeby fizyczne i psychiczne, muszę decydować jak spędzę czas wolny - i może wielu się zdziwi, ale prawdę mówiąc odbiorca kultury masowej jest tylko człowiekiem, kultura masowa w jego przypadku ma mu dostarczyć prostego odprężenia - żeby się rozwijać, należy być do tego zmotywowanym
Czekać do po północy na programy rozrywkowe ? heh za dużo to żeś się w życiu nie natyrał..
myślisz, że ludzie pracy nie oglądają programów telewqizyjnych późno w nocy?
Zgodnie z Twoją logiką, komercyjne telewizje nie powinny transmitować piłkarskich mistrzostw świata, z ktorych transmisje czestokroć - ze względu na odległe miejsce ich rozgrywania i wynikającą z niego różnicę czasów - nadawane są nocą.
A kiedy ostatnio jakaś ważna impreza sportowa odbywała się w nocy polskiego czasu ? Zresztą ważny mecz to zupełnie co innego niż kolejny odcinek takiego czy innego serialu. Jasne, że ludzie pracy nie stworzyli by wielomilionowej widowni dla jakiegoś koncertu szopenowskiego nawet w prime time. Ale nie ma co przeginać w drugą stronę. Mało kto zarwie noc dla byle serialu czy tańca z gwiazdami gdy ma na 6 do roboty. No chyba, że czyjaś praca polega na siedzeniu w gabinecie i klepaniu z nudów setek komentarzy na forach internetowych.
ludzi pracy ogląda po południu TVP Kultura?
Po pierwsze - widzę, że obnosisz się z dystynkcją klasową, że niby cygar nie kupuje się na paczki. Ale znowu ściemniasz. Ja tam w paczkach widziałam. I nie były to cygaretki.
Po drugie - to ile od sztuki bulisz? Pięć dychaczy? :)))
Po trzecie - popalasz ze studentami czy przy studentach?
ja widziałem niejedną grupę, która nazywała się "lewica", a to było simulacrum. Tak może być i z cygarami.
tematem niż cygara wydaje mi się Warszawska Jesień. Za 10 zł można tam było dowiedzieć się sporo o najnowszych kierunkach w muzyce elektronicznej. Kto jak kto, ale działacze i zwolennicy lewicy mogliby się tą muzyką zainteresować. Niejedno z jej dorobku można przecież wykorzystać do tworzenia kultury alternatywnej. A nawet podczas iwentów i demonstracji. Jeśli dorobek Stockhausena i Xenakisa wykorzystują nawet komercyjni didżeje, to tym bardziej zespoły sympatyzujące z lewicą nie powinny tu zostawać w tyle.
Najpierw sami posłużmy się istniejącymi możliwościami poznawania niezależnej i poszukującej kultury, a potem oczekujmy tego od ludzi pracy.
Czas i wykształcenie (niekoniecznie wykształcenie formalne) w jeszcze większym stopniu determinują dostęp do kultury wyższej niż pieniądze.
Tym bardziej, że układacz kafelków po zawodówce budowlanej zarabia często więcej niż nauczyciel czy doktor na UW.
Mam bogatych sąsiadów, którzy jeżdżą brykami za kilkaset tysięcy i mimo to czytają jedynie Tele- Tydzień...
Z kolei wielu inteligentów może nie dojadać a na książkę czy bilet to teatru wyda, sam znam takich ludzi
Ważny jest też czas wolny- jesli się pracuje po kilkanaście godzin na dobę, nie ma się siły na rozwój duchowy, niezależnie czy jest się pracownikiem umysłowym czy fizycznym...
Dlatego zawsze uważałem marksistowskie obrazki przedstawiające robotnika po pracy zaczytującego się w ,,Kapitale'' za mit
Notabene poczatkowo Kapitał był w Rosji carskiej książką dostępną legalnie, cenzura uznała, że jest to ksiązka za trudna by była możliwa do przyswojenia przez szerokie masy...
Ponadto uznano, że Marks krytykuje kapitalizm, a w Rosji nie ma kapitalizmu, tylko samodzierżawie
Stąd też ksiązki Krytyki Politycznej mają małe szanse by przyczynic się do powstania masowego ruchu antykapitalistycznego, nawet jeśli zakładamy że ekipa Krypola by tego chciała...
Świetny komentarz i bardzo trafny, a tak jakoś przemknął niezauważony.
gdzie padają słowa: "Panowie w stolicy palili cygara..."