bo pozbawiają jednostkę, która im podlega, podstawowych środków do życia, wykluczenia z innych przyczyn taki skutków jednak nie wywołują. Troską lewicy zawsze powinno być to, co podstawowe,a nie to, co drugorzędne. Autor tych różnic nie chce zauważyć. Swoje wywody konstruuje na podstawie doświadczeń ludzi sytych, którym pomoc lewicy właściwie do życia nie jest potrzebna. Koncentrowanie działań lewicy wokół problemów tych ludzi byłoby niewątpliwie jej marginalizowaniem w wymiarze społecznym. A do tego nikt, kto jej dobrze życzy, namawiać jej nie powinien.
"Zwykły człowiek" to istota, która musi jeść, spać, leczyć choroby, czyli *każdy* jest "zwykłym człowiekiem". Także lesbijki i transwestyci, neonaziści i "mohery". Bo "zwykły człowiek" to nie jakaś kategoria, ale skrót myślowy definiujący podstawowe potrzeby życiowe. Oczywiście nie każdy "zwykły człowiek" jest, czy powinien być przedmiotem zainteresowania lewicy, chodzi jedynie o tych, których sytuacja bytowa jest zagrożona.
Obrazowo to tak, jakby zamiast bronić człowieka przed wyrzuceniem z domu w zimie, nowomodny lewicowiec przyszedł, by pomóc mu zdecydować, czy powinien być eksmitowany w spodniach, czy w sukience, jeżeli jest transseksualist(k)ą.
Jeżeli się mówi, o "salonowej lewicy", to dlatego, że Ci ludzie chyba nie mieli nigdy z takimi podstawowymi życiowymi problemami do czynienia, ewentualnie nie dostrzegają ich skali, skoro zajmują się ową "sukienkowym dylematem". Bo i tak jest, że syty głodnego nie zrozumie.
O tym, że eliminacja ekonomicznej presji pozytywnie wpływa na stosunki międzyludzkie to pisać chyba nie trzeba?
Poza tym, jeżeli ktoś myśli, że tylko "odmieńcy seksualni" mają poważne problemy z akceptacją świata i przez świat, to się bardzo myli, ewentualnie na siłę próbuje mieć ekscentryczne zainteresowania. Istnieje spora rzesza przeciętnych, heteroseksualnych ludzi, których życie osobiste i intymne to powód do wielkiego dyskomfortu. Im nie będzie "lewica obyczajowa" pomagać? Ilu się wstawi za niskimi, zezowatymi, brzydkimi, starszymi, nieśmiałymi, smutnymi, uzależnionymi, niewykształconymi, upośledzonymi? W ich subiektywnym odczuciu, to ich problemy są największe i nie do przezwyciężenia. Bo czy fakt, że Jerzy chciałby być kobietą jest ważniejszy od tego, że Zdzisław pragnie ożenić się z jakąś Dodą, czy inną lalą?
Otóż nie ilość wymiarów lewicy jest potrzebna lecz skuteczność w zapewnianiu każdemu pracy, chleba i dachu na głową. Bez niej znaczyć będzie tyle, ile dziś znaczy nawet, gdyby wymiarów miała sto.
chcieliby pomóc wykluczonej lesbijce, ale dlatego że lesbijka jest przede wszystkim człowiekiem, jeśli cierpi niedostatek to przede wszystkim jak każdy człowiek, a nie na swój specyficzny ,,lesbijski'' sposób
Oczywiście w oczach Sikory to wielka zbrodnia, lepiej werbalnie podkreślac zalety wielokulturowości...
Może Ciszewski chce ukryć swoją homofobię (i generalnie prawicowe poglądy obyczajowe) poruszając tylko bezpieczne dla niego tematy ekonomiczne...
Czy tam "lewica obyczajowa" też jest uważana za obce ciało w łonie Lewicy Jedynie Prawdziwej?
To w jaki sposób należy postępować z hermafrodytycznymi nowonarodzonymi dziećmi? Ja bym jednak był za ty, by jakoś płeć doprecyzować bazując na tym, których cech się więcej. I to chyba nie jest myślenie faszystowskie.
Brawo!
Warto zauważyć, że np. w Hiszpanii socjaldemokraci doszli do władzy na fali narastającego sprzeciwu wobec klerykalizmu. Oczywiście, nie uważam ich polityki za "ideał", bo ci z kolei - przynajmniej jeśli wierzyć przekazom naszych mediów - mają tendencję do zaniedbywania sfery ekonomicznej, ale przykład ten może dawać do myślenia.
Dopóki lewica nie zrozumie, że Kościół Rzymsko-Katolicki i jego przybudówki (Opus Dei, w jakimś stopniu - Radio Maryja i in.) są głównymi "hamulcowymi" postępowych i egalitarnych reform, dopóty będzie znajdować się w politycznym "dołku" i oddawać "valkoverem" władzę - ugodowym wobec Kościoła liberałom lub otwarcie prokościelnym chadekom, tradycyjnie tylko "mydlącym oczy" klasie robotniczej... Oczywiście, nikt normalny nie nawołuje do walki z Kościołem, jako takim, ale z tym, że staje się on - m.in. w Polsce - coraz bardziej uprzywilejowanym i "rozbestwionym" hegemonem (zarówno w sferze prawnej, finansowej, ziemskiej, edukacyjnej, jak i symbolicznej). Krzyże to tylko wierzchołek "góry lodowej", ale jednak - widoczny...
Lewica bez sfery postulatów światopoglądowo-obyczajowych, powoli może przestawać się różnić od systemów autorytarnych, jak np. faszyzm. W ogóle - moim zdaniem - jednym z podstawowych kryteriów lewicowości powinien być właśnie antyautorytaryzm (a zarazem antytotalitaryzm), bunt wobec bezkarnej władzy, a przekazanie tej władzy w ręce ludzi... Ludzi, którzy różnią się między sobą statusem materialnym, ale również płcią, tożsamością narodową, religijną czy seksualną i, którzy chcieliby być traktowani, jako równorzędni członkowie społeczeństwa.
W obecnej sytuacji, nie widzę innego wyjścia, jak tylko wspieranie rozwoju lewicowych ośrodków intelektualnych i inicjatyw politycznych. A jeśli chodzi o wybory, to na razie zamierzam głosować na SLD-owskich "entrystów", dopóki nie pojawi się coś sensownego i mającego szanse na przekroczenie progu wyborczego "na lewo" od SLD...
Popieram p. Sikore w całej rozciagłości.
A jeśli chodzi o P. Red. Ciszewskiego, to dziwi mnie to, że z zapałem walczy z generałem Jaruzelskim (którego skądinąd również nie uważam za człowieka lewicy) - obecnie już właściwie nieobecnym w polskiej polityce, a jednocześnie krytykuje np. walkę o usunięcie - wciąż obecnych - symboli dominującego Kościoła z eksponowanych miejsc w budynkach państwowych... Czyli - wychodziłoby na to, że historią i ekonomią można się zajmować, ale sprawami typowo światopoglądowymi - raczej już nie... Moim zdaniem, lewica, jeśli chce być lewicą, nie może zgadzać się na dyktat różnych form opresji - kapitału, Kościoła, patriarchatu, heteronormatywności, narzucanej nam wizji historii itp. itd.
Nie sto kwiatów przyniosło Chińczykom sukces lecz kot, który bez względu na swój kolor, łapie myszy zapewniając ich miliardowi pracę, chleb i dach nad głową. Dobrze byłoby, żeby lewica o tym doświadczeniu chińskich komunistów zawsze pamiętała i nie pozwalała zwekslować swoich programów na marginesy moralne. A poza tym z uznaniem podzielam opinię Misia Bucharina w tym temacie wpisane powyżej.
"Oczywiście nie każdy "zwykły człowiek" jest, czy powinien być przedmiotem zainteresowania lewicy, chodzi jedynie o tych, których sytuacja bytowa jest zagrożona."
Jak wykazał autor tekstu, sytuacja bytowa osób dyskryminowanych np. z powodu innej orientacji, też bywa zagrożona (problemy w pracy, z jej znalezieniem itd.). Podobnie - innych mniejszości...
Myślę, że jeżeli będziemy dążyć do świata równych ludzi, w którym - taka czy inna - odmienność nie jest powodem do szykan (jak np. uczy od wieków wielu duchownych Kościoła), ale czymś naturalnym i akceptowalnym, to mogą ulec zmianie oraz swoistej "egalitaryzacji" także kanony urodystyczne, o których pisałeś. Nie jest powiedziane, że zamiast TV Trwam, musimy od razu popierać TVN czy MTV.
steff - wykluczenia z przyczyn ekonomicznych są groźne - oczywiście że są, ale nikt z heteroseksualnych nie musi się ukrywać w pracy z tym na jaką komendę twardnieje mu penis - za werbalne wyrażenie podniecenia na widok kobiety nie spotka go szykana - ja pracując w polsce nie mogę sobie na to pozwolić, żeby przy kumplach w pracy powiedzieć coś o wyglądzie innego faceta - nie narzekam, stwierdzam fakt. Różnica jest możliwa, co widzę teraz na codzień w każdym miejscu pracy nie zdominowanym przez polaków - mogę być gejem i zwyczajnie nikogo to nie obchodzi, chociaż wszyscy o tym wiedzą - i wierz mi, nie doświadczysz, nie zrozumiesz.
Wywody nie zostały skonstruowane na podstawie ludzi sytych. Poglądy zostały skonstruowane na podstawie historii ruchu i przemian w ideologii lewicowych, które bez opuszczania sfery ekonomicznej, poszerzyły ją o sferę etyczną/społeczną, co znaczy mniej więcej tyle, że zostałeś z takim poglądem w tyle gdzieś na przełomie XIX i XX wieku. Postulowanie aby lewica zajmowała się tylko ekonomią w rzeczywistości maskuje prawdziwy problem w łonie lewicy - ekonomia zawsze będzie problemem bieżącym i zawsze ludzie, którzy dzisiaj postulują koncentrowanie się na ekonomii i wycinanie z grona lewicy grup ideologicznych będą mogli to postulować - nie dlatego, że ekonomia jest tak ważna (a przyznaję bez bicia, że jest), ale dlatego, że ekonomia to jedyna dziedzina w lewicy, która ich interesuje - w kwestiach obyczajowych ci "lewicowcy" popierają ugrupowania konserwatywne, ponieważ one wyrażają ich poglądy obyczajowe. Ale bez mówienia tego na głos i spychając tę stronę lewicowości na koniec kolejki (na wieczne zapomnienie) maskują tylko nieudolnie własne uprzedzenia z homofobią na czele.
Miś Bucharin - porównujesz rzeczy nieporównywalne - najpierw sprowadzasz wszystkich do wspólnego mianownika, żeby potem postawić postulat, że wszystkie różnice (jakimś cudem na równi z LGBT wymieniasz fizyczne ułomności) są sobie równe - ja proponowałbym na Twoim miejscu wprowadzenie w takim razie punktacji - każda różnica to jeden punkt i podzielić ludzi na grupy, którymi lewica przyzna priorytety według systemu punktowego - czyli gej, lub lesbijka który(a) jest równocześnie niski/a, zezowaty/a, brzydki/a, starszy/a, nieśmiały/a, smutny/a, uzależniony/a, niewykształcony/a, upośledzony/a dostanie w ten sposób 10 punktów i w ten sposób będzie sprawiedliwie prawie na szczycie listy spraw do załatwienia.
Postsocjalista - chleb jest jednym ze zmartwień lewicy, dyskryminacja ze względu na orientację seksualną jest faktem, konieczność rozwiązania tego problemu istnieje, lewica zajmuje się tym problemem, niezależnie od tego czy jej polska odmiana zdaje sobie z tego sprawę, czy nie.
Ostap_Bender - a może zostawić to tak jak jest, aż dziecko dorośnie na tyle, żeby samemu podjąc decyzję o swoim własnym ciele?
tak na marginesie chciałem zauważyć- podobnie zresztą jak wiele działaczek ruchów emancypacji tożsamościowej... Przykład PiS właśnie powinien być przestrogą dla lewicy, bo oni też zbudowali się wyłącznie na kwestiach "światopoglądowych" i dzisiaj kiepsko kończą...
a ja przypominam
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Wydano-200-mln-euro-na-szczepionki---stoja-za-tym-rekiny-farmaceutyczne,wid,11821614,wiadomosc.html?ticaid=19644
"kupiono ogromne zapasy szczepionek, które nie zostały wykorzystane (zostaly wyrzucone). W ten sposób Gasparri odniósł się do doniesień o tym, że wykorzystano jedynie co 70. dawkę kupionej przez rząd szczepionki przeciwko nowej grypie"
"zdecydowana większość Włochów nie skorzystała z możliwości zaszczepienia"
"Na grypę typu A zachorowało około 4 milionów ludzi, a z powodu powikłań, wywołanych przez inne ciężkie schorzenia i chroniczne dolegliwości, zmarły 193 osoby."
-------
Na kazdej dawce koncern zarabia xxx procent, bo to wbrew pozorom nie jest jakas skomplikowana receptura...
Etycy i działacze społeczni na lewicy nie mówią, że lewica powinna ignorować zagadnienia ekonomiczne, ale to "lewicowcy" z konserwatywnym światopoglądem postulują pozostawienie wszystkiego co nieekonomiczne na boku.
To zagadnienia etyczne, takie jak brak zgody na zniewolenie klasy robotniczej przez system kapitalistyczny dały początek ideologii komunistycznej i pokrewnym.
Każda próba ograniczenia lewicy do ekonomii jest niczym więcej jak jej kastracją.
czy potrafisz wskazać choć jedną osobę/grupę, która postuluje, aby skupić się WYŁĄCZNIE na kwestiach obyczajowych czy światopoglądowych?
Nie pojmuję, dlaczego wielu z was wciąż uparcie sądzi, że nie da się zajmować JEDNYM I DRUGIM: zarówno wykluczeniem ekonomicznym, jak kulturowym. To jest jakiś dogmatyzm. Czyżby istotnie stało za nim to, o czym pisze Nikyty?
................
Misiu:
argument brzydkich, łysych, upośledzonych itp. bywał już przywoływany przy okazji parytetu płci - i, niestety, wypadał równie bez sensu jak tutaj. Aż ci się dziwię. Oczywiście to wyłącznie moja opinia:)))
Nawiasem mówiąc, przeczysz sam sobie, bo nie tak dawno temu zamieściłeś b. rozumny (to też tylko moja opinia:) ) wpis w wątku "Dystrykt Kolumbii zalegalizował małżeństwa homoseksualne". Czyli zająłeś się tematem jako lewicowiec. Uznałeś, że warto.
?
..................
Wracam do mojego pytania o analogiczny spór w łonie megaszerokiego - i, jak widać, megaskutecznego - frontu urugwajskiego. Myślicie, że oni tam zawracają sobie tym głowę? Że by się im to opłacało?
Na czymś trzeba wypłynąć chociażby do mediów...
red. Ciszewski stawia duże piwo za przytoczenie jakiejś jego wypowiedzi, w której opowiada się przeciwko usunięciu krzyży z budynków publicznych.
dyskusja o lewicy kulturowej jest częścią debaty o podziałach na lewicy czyli inaczej o jej klasowych i nieklasowych sposobach organizacji. Wielowymiarowość lewicy jest faktem, dlatego też wypadałoby uznać to, że z różnych klasowych lewic - proletariackiej i drobnomieszczańskiej lewica proletariacka jest dziś w społecznym i politycznym odwrocie. Czy i kiedy ta sytuacja się zmieni to następny obszar sporu, podobnie jak i wnioski wyciągane z opisu tego stanu rzeczy dla jego zmiany.
Dla klasy robotniczej w jej wyzwolicielskiej walce istnieje nie tylko pole walki ekonomicznej. Gdziekolwiek ruch robotniczy odzyskuje swoją dynamikę bierze niepośledni i oczywisty udział w walce światopoglądowej, obyczajowej, w walce z militaryzmem i wojnami czy w walce o prawa lokatorskie. W
W walce tej bierze udział obok innych klas społecznych, mniej czy bardziej wymieszany z nimi. W walce tej działacze lewicy robotniczej, podobnie jak Cisza, odczuwają wcale nie brechtowski efekt obcości. Trudno się temu dziwić, gdy w przekazie społecznym naczelnymi feministkami są Środa i Bochniarz, głównymi antyklerykałami Urban, Palikot i Senyszyn, a naczelnym pacyfistą generał Koziej. Podobnie problemy LGBT nie są tylko i wyłącznie tożsame z problemami nikyty ale także stanowią część sporego - przynajmniej w Warszawie - biznesu kulturowego opartego o kluby. Liberałowie oferują - co prawda bardziej na Zachód od Polski niż u nas - swoje własne rozwiązania nie tylko liberalny feminizm ale liberalne LGBT i w odpowiednim momencie oferta może paść i tutaj. I jeśli w kilku rozwiązaniach są to postulaty zbieżne, to w całości nie są do zaakceptowania przez lewicę proletariacką. Próba zaś sprowadzenia lewicy jedynie do roli formacji posiłkowej w walce feministek czy LGBT jest tyleż chętnie witana przez każdą prawicę co zabójcza dla lewicy.
Dla wyjaśnienia - mam pełne zrozumienie dla problemów nikyty, jednak gdy będziemy strajkować, chciałbym również liczyć na jego solidarność, nawet wtedy, gdy okaże się, że właścicielem jego firm jest gej.
Jest to wreszcie jakaś odpowiedź na moje pytanie "dlaczego".
Ale to działa w obie strony. Bo Nikyty się nie przyłączy, jeśli Cisza czy Luke (czy Miś?) nadal uparcie będą mówić "to, k..., nie nasza sprawa".
altstettiner - przyjemne zaskoczenie, dawno nie czytałem w komentarzach kogoś kto wie o czym pisze.
zielona - LGBT nie jest jednolite, mnie się trafiło mieć lewicowe przekonania - wielu innym niestety nie. Jeśli ja przyłączam się do lewicy to nie dlatego, że ręka rękę myje, ale dlatego, że widzę konieczność rozwiązania problemów społecznych, na których istnienie nie wolno się godzić. Szkoda tylko, że ludzie jak pan Ciszewski, czy Foltyn, którzy mają pełne prawo realizować się w pewnym wymiarze lewicy, w którym uważają, że najlepiej się w nim sprawdzają, postulują zignorowanie wszystkich innych wymiarów już nawet nie z powodu jakiejś polityki pogodzenia się z konserwatywnym, homofobicznym społeczeństwem (polityka niedrażnienia kościoła), ale dlatego, że nie widzą konieczności na lewicy działania także na innych polach z przyczyn ideologicznych, z braku wiedzy albo dla maskowania własnych uprzedzeń.
Co lewica powinna w takim razie konkretnie robić na polu walki o wyzwolenie obyczajowe? Chodzić na "marsze równości", które z roku na rok są coraz gorsze i organizacyjnie i politycznie i najbardziej ciekawią tylko faszystów i prawactwo? Byłem na kilku paradach i muszę powiedzieć, że nic wartościowego, a jeszcze przewala się tam mainstream, i wtedy już chce się tylko pukać w główkę. I tylko promil działaczy z ruchów LGBT przeszedł na bardziej sensowne lewicowe pozycje.
Co partie lewicowe, organizacje mają robić? Bo zestrajkiem/demo pracowniczym to wiadomo, co robić.
I pytanie, czy członkowie "lewicy kulturowej" chodzą na strajki i demonstracje pracownicze? Tak mnie to bardzo ciekawi...
Co do interseksualności, to jednak będę się upierać, że lepiej żeby dziecko już wcześniej mogło rozbijać swoją własną "płeć kulturową", a nie chodzić do szkoły jako... no właśnie... pośmiewisko dla kolegów? A co z imieniem, danymi osobistymi, które są potrzebne do wpisania do dziennika klasowego?
Że Panu brakuje pomysłów na działania w sferze obyczajowej, to nie znaczy, że możliwości nie ma - to zupełnie inna dyskusja co robić - w tej chwili dyskutujemy czy wogóle coś robić i ja jestem za tym, że to obowiązek lewicy wstawić się między innymi za LGBT.
Sam fakt, że widzi Pan to jako "my się stawimy na ich wiecach, oni się stawią na naszych" świadczy o definiowaniu relacji lewica-LGBT jako dwóch całkowicie odcielnych ruchów, które mogą sobie nawzajem przysługi wyświadczać. Otóż codzienność moja nie ogranicza się do bycia gejem od rana do wieczora - to heteroseksualny punkt widzenia wpycha mnie w jedną szufladkę na 24 na dobę i przekłada się na lewicowe podejście do sprawy.
Jakość polskich gaypride wygląda jak wygląda właśnie przez niewłaściwe podejście zarówno polskich działaczy LGBT jak i lewicowych polityków.
I imiona też można zmienić kiedy się chce.
Sikora pisze:
"(...)Za poważny błąd uważam myślenie według zasady "najpierw zajmijmy się ekonomią, a potem zajmiemy się (drugorzędną) kwestią wykluczeń" "
Stosunki produkcji były, są i będą bazą wszystkich stosunków społecznych. Problem lewicy światopoglądowej polega na tym, że tego nie rozumie i swoją aktywność ukierunkowuje na wyznaczone uprzednio przez burżuazje tory.
Sikora pisze:
"Otóż jest możliwa wizja wspólnoty opartej zarówno na zrozumieniu mechanizmów wykluczenia, krzywdy i dyskryminacji, jak i na konieczności solidaryzmu ekonomicznego."
Co to jest "solidaryzm ekonomiczny"? To nic innego, jak jedna z wersji kapitalizmu.Wolny rynek ograniczony progresją podatkową,i co za tym idzie pseudo-programami "wyrównującymi szanse". Iluzja, która w oczach proletariatu ma legitymizować wolny rynek.
Otóż do pełnej emancypacji kulturowej warunkiem koniecznym jest socjalizm. Innej drogi nie ma.
Nikyty - poczytaj Marksa, Engelsa, i Lenina, wtedy dopiero przekonasz się, że byli ludzie na ziemi, którzy naprawdę wiedzieli o czym pisali.
Oczywiście oni nie są teraz w modzie, na paradzie równości ich nie spotkasz.
Dobrze napisane...
Wykaż proszę mnie nowolewackiemu, skoro to takie oczywiste, w jaki sposób stosunki produkcji wpływają na sytuację LGBT - a mówię nie o związkach partnerskich czy adopcji dzieci przez pary homoseksualne, chociaż uważam że to jest potrzebne, mówię o gwałtach, napadach, rabunkach, wyrzucaniu z domów, wyrzucaniu z pracy, stygmatyzacji, w niektórych społeczeństwach kryminalizacji, w innych bycie gejem jest karane śmiercią.
Ale może wyjaśnij tak, żeby tak naiwnie nie wyszło tym razem? :)
dołączając się do prośby nikyty, poprosiłbym jeszcze o jasną wykładnię kwestii aborcji; że sytuacja ekonomiczna wpływa na dostępność nielegalnej aborcji w Polsce to kwestia oczywista; ale w jaki sposób sprawa aborcji załatwi się "sama" (bez pracy nad sferą etyczną, obyczajową, kulturową) po przejściu do ekonomii socjalistycznej -- tego, dalibóg, pojąć nie potrafię
Nykyty, i widzisz. Nie odpowiedziałeś na pytanie, a jest ono zasadnicze. Jeżeli oczekuje się czegoś od lewicy to trzeba tez określić co dokładnie, bo inaczej wszystko ogranicza się do frazesów. Ja jestem za równymi prawami dla LGBT oraz przeciwko faktycznej dyskryminacji, i co dalej z tym robimy?
Nie zrozumiałeś w czym problem z imionami. Zadam jeszcze jedno pytanie: dziecko w 1 klasie jest Adrianem, a w drugiej Małgosią? I jak na to reagują inne dzieci? Teraz już rozumiesz o co pytałem?
ty poważnie masz problem z taką korelacją? Inaczej chcesz poważnie wiedzieć czemu to w społeczeństwach zachodnich/zamożnych prawa człowieka wolności obywatelskie prawa kobiet bla bla bla i etc etc są bardziej przestrzegane głośniej artykułowane czy wogóle są niż w państwach biednych?
Równie sensownie jest pytać czemu to bogaci i syci nie mieliby popełniać tych samych przestępstw co biedni i głodni.
Jakby nie zaklinać rzeczywistości to każda jednostka ludzka ma swoją hierarchie potrzeb. I potrzeba najedzenia się, dachu nad głową, zdrowia, bezpieczeństwa socjalnego bla bla jest zdecydowanie przed empatią tolerancją bla bla.
To społeczeństwa ludzi nasyconych żyjących w stabilnym zapewniającym bezpieczeństwo socjalne społeczeństwach martwią się o populacje wielorybów pochylą się z troską nad dzieckiem z Etiopii. To ekolodzy z dużych miast przyjadą bronić żuczka w dolinie Rospudy pomstując nad niezrozumieniem miejscowych którzy nie wiedzieć czemu w dupie mają żuczka kiedy im TIRy chałupy rozjeżdżają.
Ja bym zaryzykował tezę, że dla osoby homoseksualnej żyjącej w pcimiu dolnym gdzieś na pół czarno pracującej bez perspektyw brak możliwości zawarcia związku z inną osobą homoseksualną też nie jest największym problem na dziś
Bieda jest bardzo silnie skorelowana z nietolerancją. Bieda jest bardzo silnie skorelowana z szukaniem "winnego". Ze wszystkimi tymi żydami pedałami czy w wydaniu zachodnim brudasami. Bieda zmusza do przetrwania a nie do empatii. I tak panie kolego. Ludzie zamożni rzadziej biją kogoś bo wygląda jak ciota. Rzadziej ich obchodzi że ktoś ciotą jest. Podpowiem też, że rzadziej są mocno wierzący. Rzadziej słuchają księdza. Są lepiej wykształceni a tym samym bardziej skorzy do wysłuchania i przyjęcia obcego dotąd punktu widzenia.
W praktyce to wygląda tak. Na hasło refundacji operacji płci osoba która właśnie wydała połowę emerytury na leki dostanie piany na ustach. Bo całkiem słusznie zauważy, że żyję w kraju gdzie leki ratujące życie są płatne więc do cholery i kurwa mać. I na dodatek będzie miała rację.
Oczywiście można szerokim frontem za równością wolnością pracy i płacy eksmisje stop oraz ratujmy klimat teraz. Tylko ja się obawiam. Nie właściwie pewien jestem, że wystarczy kolejna reklamówka takiego PIS z podwyżką podatków i znikającym mlekiem z lodówki i ten ponoć potencjalnie lewicowy elektorat nawet nie zwróci na lewicę uwagi.
ostap - więc wolisz okaleczyć dziecko przez wycinanie mu czegoś na ślepo, bez wiedzy czy pozbawisz potem możliwości odczuwania orgazmu w życiu dorosłym, tylko po to, żeby wiadomo było jakie imię do dzienniczka wpisać i żeby się dzieci nie śmiały? wolne żarty.
Nietolerancja względem LGBT to pozycja, która prowadzi do "hate crimes", i z tym walczymy - nie mam miejsca ani czasu na opisywanie co i jak, sam powinieneś wiedzieć jak tolerować i być przeciwko nietolerancji.
Stanczykowski - walka o równouprawnienie mniejszości seksulanych w krajach zachodu zaczęła się, kiedy te kraje były dużo biedniejsze niż są dzisiaj, a środki podjęte przez środowiska LGBT były dużo ostrzejsze i bardziej skandalizujące niż podejmowane w polsce. W społeczeństwach zachodnich normą są już popularni aktorzy, prezenterzy telewizyjni i stand-up komicy, którzy otwarcie, na codzień mówią o swojej orientacji, czynią ją częścią show - bo rozrywka nie jest skierowana tylko do heteroseksualistów, ale do wszystkich razem i wszystkich śmieszą te same żarty - ale w polsce gdzie szukano przez lata aktora, który zagrałby geja w serialu jest to raczej trudne do pomyślenia, czy zrozumienia.
Ekonomia zawsze będzie ważnym tematem bieżącym, w krajach bogatych biedni wciąż są biedni i sprawna organizacja może się zajmować kilkoma rzeczami równocześnie. Prawda jest taka, że jest pan konserwatystą, który prędzej zagłosuje na konserwę, niż na lewicę z najlepszym choćby programem ekonomicznym, jeśli otwarcie będzie wspierać mniejszości.
gej z pcimia dolnego, który musi walczyć z upośledzeniem społecznym i ukrywać się przed nietolerancyjnym otoczeniem, obudzony w środku nocy i spytany o problemy jakie ma na codzień, wymieni problem nietolerancji zaraz obok problemów ekonomicznych. Ekonomia jest na równi ważna z zagadnieniami społecznymi.
a nie rozumiesz, że o to właśnie chodzi, żeby tak dzieci socjalizować, żeby minimalizować stygmatyzację inności?
uważaj z tymi hierarchami ważności; był taki eksperyment: małpkom zaoferowano dwa rodzaje mamy zastępczej, jedna z druciaka dawała mleko, druga z pluszu nie karmiła; małpki wybierały tę drugą, bo potrzeba ciepła okazywała się silniejsza niż głód; skoro nawet w świecie zwierząt hierarchia potrzeb nie jest oczywista, to tym bardziej nie w daleko bardziej skomplikowanym świecie ludzi; chodzi o to, żeby kwestię "jakości życia" traktować kompleksowo, a nie jednostronnie; wolałbyś wychowywać się w kochającej rodzinie, która czasem głoduje, czy w rodzinie zamożnej, która nie daje ciepła i wsparcia?
jeśli chcę pan powiedzieć, że społeczeństwa europy zachodniej są obecnie zamożniejsze niż w latach 60-70 XX wieku to pewnie tak jest. Społeczeństwa mają to do siebie, że się bogacą jeśli w międzyczasie nie przyjdzie im do głowy się trochę pozabijać.
Tylko jaki to jest argument. Może dla odbicia piłeczki w podobnie logicznym ujęciu ja stwierdzę dla potwierdzenia tezy iż 100 lat temu ruch gejowski nie był tak wpływowy a społeczeństwo było biedniejsze niż 50 lat temu. Zgadza się?
A na poważnie to był to okres erupcji welfare state z całym jego bezpieczeństwem socjalnym bogaceniem się europy zachodniej kontrastem wobec bezrobocia i biedy przedwojennej. Nieprzypadkowo to był też okres rewolucji seksualnej ogólnie pokolenia 68.
A propo litanii o trudnościach aktorskich serialów to są one po prostu są konsekwencją takiej a nie innej konstrukcji obyczajowej w Polsce. Nie wiem do czego chcę mnie pan przekonać. Bo ja to wiem. Tylko nie wiem czemu miałby to być dla mnie jako osoby lewicowej postulat równie ważny jak głodne dzieci w szkolę.
Co do autorytarnego twierdzenia iż mieszkający w pcimiu dolnym... To średnio lubię wymianę argumentów w stylu "wiem, że tak jest bo wiem" ale skoro kolega narzuca to się dostosuje. I pozwolę sobie równie autorytarnie stwierdzić, że dla geja z pcimia praca szansą na godne życie i dach nad głową są ważniejsze niż ewentualny legalny ślub z kolegą.
Przekonałem Pana? Pan mnie też nie.
I proszę jednak nie decydować za mnie czy ja jestem konserwatystą czy socjalistą czy też narodowym demokratą. A tym bardziej o tym na kogo i dlaczego na niego właśnie ja głosuje. Możemy się tak umówić?
Calamus a jaki był koniec tego eksperymentu małpka umierała z głodu przy pluszaku od ciepła kiedy obok była alternatywa najedzenia się?
A poważnie naprawdę trzeba cię przekonywać że hierarchia potrzeb istnieje? Nie wiem piramida masłowa, obuchowski?
we wszystkim, co piszesz, wydajesz się bardzo autentyczny i zaangażowany i ja to doceniam; co do Masłowa -- późniejsze badania pokazały, że jego piramida potrzeb mija się z prawdą i że człowiek potrzebuje wszystkiego naraz, a nie po kolei; nie odniosłeś się do meritum, czyli do (bardzo trudnej i kluczowej dla lewicowego myślenia) kwestii oceny jakości życia; zadam kolejne pytanie z nikłą nadzieją na uzyskanie odpowiedzi: gdybyś musiał wybierać, wolałbyś życie zawsze z pełnym żołądkiem, ale bez możliwości przeżywania orgazmu, czy raczej życie z orgazmem i nie zawsze pełnym żołądkiem? i czy rozumiesz, dlaczego z lewicowej etyki wynika walka o aborcję ze względów społecznych oraz o prawo do eutanazji?
pan pytania co najmniej niedorzeczne. Bo a) abstrakcyjne nieprzystające do dyskusji b) o ekstremalnych wektorach c) już od czasu porucznika Borewicza z jego słynnym "czy przestał pan już brać łapówki" wiadomo, że nie na wszystkie pytania da się odpowiedzieć tak lub nie.
W postawionej wersji oczywiście wolałbym co jakiś czas doznawać orgazmu tylko, że nie o to wojsko się bije.
Równie sensownie ja mogę zadać pytanie. Czy wolisz być gejem któremu nie starcza do pierwszego wpieprza zupki chińskie nie ma gdzie mieszkać i dziaduje za to może legalnie wziąć ślub. Czy gejem zamożnym któremu starcza z pensji na wakacje na canary island mieszka w swoim domu ale z swoim partnerem musi mieszkać na kocią łapę?
gwoli przypomnienia nie mieszkamy mocium panie w kraju arabskim ani innym afganistanie i nikt gejom nie zabrania tu orgazmu. Ja rozumiem, że szajba kościoła katolickiego który jak III rzesza morduje i gnębi polan jest popularna na tym portalu ale bez przesady.
Po drugie panie szanowny to my nie spieramy się czy geje powinni mieć prawo do szczęścia ale spieramy się o taktykę która miałaby przekonać jasia kowalskiego nie geja że powinien im tego prawa nie odmawiać. Bo warunkiem niezbędnym praw gejów jest przyznanie im tych praw przez heteroseksualną większość.
Innymi słowy dopóki oni będą głodni bezdomni i biedni potrzeba ciepła geja i jego orgazmu wraz z pana pytaniami na ten temat mają prawo ich niewiele obchodzić.
co do piramidy to poproszę linka. Bo ja czytałem dyskusję o przenikaniu się potrzeb społecznych i szacunku. Oraz pominięcia szacunku z samorealizacji. Ale nigdy nie słyszałem aby ktokolwiek zanegował pierwszorzędność potrzeb bytowych wobec szacunku.
Utarło się mówić o tym Pcimiu (tzn. w Warszawie się tak utarło, gdzie indziej nie słyszałem), a tymczasem akurat ta miejscowość jest całkiem niezła do życia. Pcim, notabene siedziba gminy i wieś licząca aż 5 tys. mieszkańców (niemało jak na wieś, wiele miasteczek jest mniejszych), leży blisko Krakowa, jakieś 40 minut, zatem każdy, kto chce pracować najemnie, utrafi tam coś dla siebie. Miejscowość znajduje się w Beskidach, nad Rabą, przy zakopiance, jest zatem atrakcyjna turystycznie i łatwo dostępna, można więc także zarabiać na wynajmie pokoi, kwaterach itp. Z kolei sąsiednie 20-tysięczne Myślenice, stolica powiatu, w skład którego wchodzi Pcim, należą do najlepiej rozwiniętych miast Polski; w stosunku do liczby mieszkańców ilością małych prywatnych firm biją na głowę wiele z tych miast, o których zwykło się twierdzić, jakie to są rewelacyjne. Stąd też proponuję zejść z tego Pcimia, bo akurat te tereny stanowią raczej zaprzeczenie cech, które się im przypisuje (rzeczywistych pcimiów bez liku natomiast w Polsce zachodniej geograficznie).
to z całą pewnością wypięła by się ta małpka na te pluszowe pieszczoty i poszła najeść się do drucianej mamusi. Przegłodzony człowiek ma w głowie tylko jedzenie. Wiemy to wszyscy bardzo dokładnie czytając choćby o losach więźniów w obozach koncentracyjnych; tam każdy więzień chciał wreszcie się najeść i wszelkie inne pragnienia były mu bardzo odległe. Innym przykładem jest opowiadanie (źródło wypadło mi już z pamięci) o rozbitku uratowanym przez statek: człowiek ten, mimo że dostawał jedzenia pod dostatkiem, wciąż chował chleb pod swoim materacem w strachu przed następnym głodem, któremu chciał w ten sposób zapobiec. Natomiast historia o rozbitym w Andach samolocie i kanibalizmie wśród osób ocalałych jeszcze to potwierdza. Wycieńczony głodem człowiek chce się najeść. I nic więcej. Wycieńczony pracą człowiek chce odpocząć. I nie ma tam miejsca na wybieranie zastępczych uczuć pluszowych czy drucianych. Są bardzo konkretne oczekiwania i żaden eksperyment z małpkami tego nie zmieni. Lewica powinna najpierw zadbać o jedzenie dla każdego i mieszkanie dla każdego. Wszystko inne człowiek jest w stanie załatwić, przynajmniej w podstawowej formie, we własnym zakresie. Najedzony nigdy nie zrozumie głodnego i stąd to żądanie "wszystkiego na raz" łącznie z orientacjami seksualnymi. I dlatego wciąż będą u nas głodni i bezdomni.
to, co dla mnie w sprawie kluczowe, dla pana niedorzeczne, niech i tak będzie; pytanie nie dotyczyło gejów, tylko osób interseksualnych, o których jest mowa w artykule Sikory, ale już mniejsza o to; linka nie dam, bo na pewno sam sobie pan potrafi znaleźć
jeśli panu czy nanie wydaje się, że w moim przekonaniu jakość życia nie zależy od pełnego żołądka, to mogę tylko westchnąć nad brakiem zrozumienia mojej argumentacji; winę biorę na siebie -- widocznie nie wyrażam się wystarczająco jasno; pozdrawiam
ale więźniowie Auschwitz nie głodowali ze względu na swoją klasę społeczną, prawda?
gdyby chodziło o pracę i chleb, i dach nad głową, to ludzie popieraliby lewicę masowo. Biedni wolą pozostać biedni, niż dawać siebie wmanipulowywać w gry będące w sprzeczności z ich światopoglądem. Biedny nie znaczy głupi i bez godności.
W obozach koncentracyjnych głodowali więźniowie jak najbardziej także z powodów klasowych. Kapo nie głodował. Czyż nie? Szrajbery różnej maści i dolmeczery też nie. Czy może masz na myśli inne obozy koncentracyjne i inny głód?
wszystkiego dobrego w nowym roku, ciekawych lektur i oryginalnych przemyśleń
wszystkiego lepszego w Nowym Roku, ciekawszych lektur i oryginalniejszych przemyśleń :)
Kiedy pisałem o tym, że ruch LGBT był bardzo aktywny w walce o podstawowe prawa w czasach gdy społeczeństwa zachodnie były dużo biedniejsze niż dzisiaj, odpisywałem na Pański argument, że pl jest zbyt biedna, żeby się tym zajmować. Na marginesie - społeczeństwa nie bogacą się tylko dlatego, że akurat postanowiły sie nie zabijać, ale dzięki polityce ekonomicznej - można wymieniać długie listy krajów, które się nie wzbogaciły mimo długiego okresu pokoju.
Rewolucja seksualna nie opierała się na samym seksie, tak to tylko pamiętamy - opierała się na ideologii komunistycznej, a wyzwolenie seksualne było (tak jak postulat wspólnoty żon w XIX wieku) jednym ze skutków tego ruchu. W dużej mierze ominął on jednak ruch LGBT, którego prawa nie wtedy i to nie przypadkiem zostały zauważone, rozpoznane i wreszcie przyznane (ponad dwadzieścia lat po rewolucji seksualnej).
Stwierdzenie o geju w pcimiu dolnym jest stwierdzeniem autorytarnym bo napisanym przez człowieka, który zna rzeczywistość swojego środowiska, więc ludzi których sytuacja dotyczy - czy zna Pan choć jednego geja, bądź lesbijkę z małej wsi na zadupiu? W grę nie wchodzi tylko ustawa o związkach partnerskich - chodzi o hate crime.
Dla mnie równoważne są niedożywione dziecko i zgwałcona przez normalsów lesbijka.
nana - powtarzałem i powtórzę jeszcze raz - nikt nie chce, żeby działacze lewicy rzucili wszystko i jak jeden mąż organizowali już tylko gay prides jak kraj długi i szeroki do upadłego - to konserwatyści obyczajowi na lewicy chcą, żeby obyczajowy i kulturowy wymiar lewicy odszedł w zapomnienie - jeśli lewica ograniczy się tylko do ekonomicznych zagadnień, będzie tylko jedną z opcji na rynku konkurencyjnych teorii, z kórych pozostałe mają lepsze wsparcie prasy i lepiej przebijają się do świadomości społeczeństwa - ja jestem za tym, żeby lewica urosła równocześnie jako alternatywa ekonomiczna, obyczajowa i kulturowa, żeby równocześnie dbała o to, żeby ludzie mieli co jeść, gdzie spać, i żeby nikogo nie obchodziło z kim spać - dlaczego tak trudno to zrozumieć?
Przy ograniczonych dochodach część potrzeb ulega uśpieniu - jest to strategia widoczna na codzień i wyniesiona z ewolucjonizmu - ale jeśli tylko podnieść dochody, kolejne potrzeby zaczynają dochodzić do głosu i zaczynają być zaspokajane - tak szybko jak to możliwe - jeśli lewica odpuści sobie ideologię i rozwiązania w sferze obyczajowo/kulturalnej, zagospodaruje je ktoś inny, i jeśli lewica osiągnie sukces w walce o żołądki, a będzie ideologicznie i mentalnie nieprzygotowana do podjęcia wyzwań dochodzących do głosu zaraz po żołądku - przegra o dusze.
w kwestii wojny i pokoju to proponuje nie skupiać się na detalach bo panu sens ucieka:) Nie zamierzałem bowiem rozklejać się rozwijając na temat czemuż to bogactwo narody zawdzięczają a przykład po prostu zamiast przecinka dać.
Co do bogacenia samego i biedy polskiej wsi i miast to tak uważam, że mnogość pokładów biedy niesprawiedliwości a co najważniejszej boju jaki toczy się na naszych oczach o prywatyzacje służby zdrowia choćby komercjalizacje studiów choćby czy resztek majątku choćby też. Ten front walki tworzy kontekst w którym radykalizacja języka lewicy w sferze obyczajowej spycha ją na front walki między liberalną demokracją a rydzykowem. Front gdzie wojna i tak jest wygrana a łupy lewicy nie przypadną.
Spycha tą lewicę jeszcze dalej od jej naturalnego elektoratu bo ten jak dziś ma rzecz lewicy rozumieć nie będzie a lewica jego palących problemów podejmować nie będzie w stanie.
I jeśli pan pisze dalej nie mnie już w odpowiedzi, że ktoś te dusze zagospodaruje to w w.w kontekście prawdę pan mówisz.
A co do znajomości gejów i lesbijek a tym samym wypowiadania się w ich imieniu to owszem znam. Kilku lewicowych znam. Znam takiego co na PIS głosuje i takiego co na PO głosuje znam i wielbiciela Urbana znam. I takiego co na wspomnienie o związkach partnerskich mówi "pierdolenie". Nie wiem jakie są normy zakładowe więc nie wiem ilu muszę znać aby móc równie autorytarnie się o potrzebach wypowiadać...
Jest wiele przyczyn dla których kraje zachodnie urosły w ekonomiczne potęgi, jak i wiele przyczyn dla których lewica rozwinęła się tam w kierunkach odrzucanych i ignorowanych przez polską lewicę. Chociaż temat jest pasjonujący jest to temat rzeka.
Nie widzę sensu zaczynać się też rozwodzić teraz jak wyróżnić lewicę, żeby nie była tylko kolejną i zaniedbaną w przekazie społecznym opcją ekonomiczną, ani jak wygląda dzień działacza.
Nie bawi mnie też licytowanie się na to, kto ilu gejów zna i jakie mają poglądy, to nigdzie nas nie zaprowadzi - wolę rozmawiać o ideach i potrzebach czy występują, niż o tym czy jakiś pan uważa, że skorzysta na ustawie o związkach. Uważam, że sytuacja przdstawicieli LGBT w małych miejscowościach w połączeniu z trudną sytuacją ekonomiczną jest osobistym piekłem, z którym muszą (piszę w trzeciej osobie, bo miałem szczęście wychować się w dużym mieście) układać się na codzień i, że chociaż chociaż związki partnerskie uznaję za potrzebne (zarówno dla nas jak i dla was) uznaję, że hate crimes, które mogą ich spotkać każdego dnia, są im problemem dużo bliższym i że na związkach dzisiaj mogliby nie od razu skorzystać - i chociaż społeczność LGBT i lewica z definicji i z faktu zbieżne nie są, widzę tu miejsce dla lewicy.
Dopóki nic nie wyskoczy, proponuję w tym miejscu się zatrzymać.
" (...)żeby równocześnie dbała o to, żeby ludzie mieli co jeść, gdzie spać, i żeby nikogo nie obchodziło z kim spać "
mnie właśnie nie obchodzi, kto z kim sypia i jak to robi. To właśnie tacy jak Ty zmuszają mnie do tego, bym im pod kołdry zaglądała, a ja nie chcę. Jeżeli wg tego, co piszesz "żeby nikogo nie obchodziło, kto z kim sypia" mam walczyć o to, by każdy sypiał z kim chce, no to musi mnie to obchodzić. W tym swoim rozkroku rozedrzesz się w kroku, bo nijak nie da się walczyć o coś i udawać, że się tym nie interesuje. Weź pod uwagę, że nie wszystko, co ja piszę, przepuszcza mi "moderacja". Wiesz o mnie praktycznie to, co "moderacja" chce, byś o mnie wiedział. To jest taka wolność w kagańcu i z kulą u nogi, więc nie skacz po mnie zbyt intensywnie.
W dalszym ciągu twierdzę: najpierw chleb i praca i mieszkanie dla każdego. Potem wszystko inne.
Zastanów się, nikyty, skąd bierze Ci się przekonanie, że Twój sposób rozumowania jest "lepszy". Wg prawideł robienia w konia, to zawsze tam, gdzie ktoś chce kogoś upupić, wspierane są narzucone temu komuś przekonania jako własne tego kogoś do upupienia przeznaczonego. Zobacz więc, dlaczego zdaje Ci się to, co Ci się zdaje. Bo wiedzieć na pewno tego przecież nie możesz. Bo i jak?
Pomyliłaś tolerancję z udawaniem, że problem nie istnieje.
Biedna nana... to naprawdę przykre widzieć kogoś kto jest zainteresowany tylko żołądkiem a tu ciągle wypominają, że są jeszcze idee...
parę osób na tym portalu już dawno straciło nadzieję, że Nana - skądinąd istota rozumna - coś w tym zakresie zrozumie. Uprzedzenia to są uprzedzenia i nie wyeliminuje się ich za pomocą argumentacji.
Jak widać, na razie zrozumiała tyle, że chcesz, aby wszyscy sypiali ze wszystkimi. Na co Zdrowe Jądro Narodu oczywiście pozwolić nie może.
Szkoda zachodu, Nikyty.
Kwestie ekonomiczne są najważniejsze.
Woda, jedzenie, dach nad głową, ubranie, elementarna opieka zdrowotna to są najbardziej podstawowe potrzeby każdego człowieka.
W Polsce lewica jest słaba i rozproszona, z konieczności musi więc mieć jakieś priorytety.
W 2007 r. nad Wisłą, w czasie 7 % wzrostu gospodarczego, ok. 6,5 mln ludzi żyło w skrajnej biedzie ---> http://www.przeciw-ubostwu.brpo.gov.pl/pliki/1224842479.pdf
Czy uważacie, że w tym czasie powinniśmy walczyć z równą intensywnością o związki małżeńskie dla gejów?
Byt określa świadomość. Oczywiście świadomość też oddziałuje na byt, ale jest względem niego podrzędna.
Wyższą kulturę - w tym tolerancje dla mniejszości seksualnych czy zrozumienie dla aborcji - tworzą ludzie syci, którzy mają więcej wolnego czasu, którzy mogą rozwijać się intelektualnie, którzy mogą realizować swoje zainteresowania i pasje. Innymi słowy poszerzać swoje horyzonty.
Społeczeństwo jest tym bardziej tolerancyjne i otwarte im więcej jest w nim ludzi, którzy mogą bez większych trudności zaspokoić swoje podstawowe potrzeby.
Zgadzam się, że miłość jest równie ważna, co materialny dobrobyt - ale podany przez Was przykład z małpką fałszywie sugeruje, że u biednych jest jakoby więcej miłości a u bogatych mniej. To trochę takie zobrazowanie powiedzenia, które często lubią powtarzać bogaci, że pieniądze szczęścia nie dają. W rzeczywistości jest dokładnie na odwrót. To bieda najczęściej rodzi frustracje, które prowadzą do alkoholizmu, narkomanii, przemocy w rodzinie, przestępczości, a które bezpośrednio przyczyniają się do tego, że dzieci są porzucane lub niekochane.
Oczywiście tak też się zdarza w bogatej rodzinie, ale to są tylko wyjątki potwierdzające regułę.
Mam do Was pytanie: dlaczego w kwestii dyskryminacji kulturowej zajmujecie się najczęściej tylko prawami mniejszości seksualnych? One oczywiście są ważne, ale
dlaczego nie widziałem np. żadnej manifestacji poparcia dla praw osób oszpeconych fizycznie albo chorych psychicznie? Oni dopiero są dyskryminowani.
"... zrozumienie dla aborcji - tworzą ludzie syci, którzy mają więcej wolnego czasu, którzy mogą rozwijać się intelektualnie, którzy mogą realizować swoje zainteresowania i pasje"
chyba śnię? czy inteligentny, wiedzący cokolwiek o rzeczywistości, w jakiej żyje, człowiek może coś takiego napisać? jakie zrozumienie dla aborcji? tyle piszecie o sytuacji materialnej -- to pomyślcie może o tych kobietach, których nie stać ani na nielegalną aborcję (min. 2000 zł), ani na urodzenie i wychowywanie kolejnego dziecka? bo oczywiście upokorzenie i narażenie na szwank życia i zdrowia tych kobiet, które biorąc kredyt z banku mogą sobie jednak pozwolić na podziemną aborcję, nie będę nawet wspominał -- to są przecież -- jak to któryś z komentatorów ładnie nazywa -- "piosenki"
ręce opadają
większość "antykulturowych" komentatorów wymachuje sloganem o walce z biedą, o głodnych dzieciach, o potrzebie zmian w strukturze ekonomicznej, w służbie zdrowia, edukacji itp.
proszę bardzo: jedną (choć nie jedyną) z przyczyn istnienia biedy jest zakaz aborcji ze względów społecznych; jeśli nielegalnej aborcji dokonuje rocznie 80-200 tys. kobiet w Polsce, ciekawe ile kobiet jej NIE dokonuje ze względów ekonomicznych i w jaki sposób przyczynia się to wzrostu biedy
remedium? dobra edukacja seksualna w szkole i dostępność aborcji ze względów społecznych; w jaki sposób przeprowadzić te zmiany nie wchodząc w spory światopoglądowe? nie mam pojęcia, ale może nieskażeni feminizmem lewicowcy mi to jakoś wyjaśnią
refundowana antykoncepcja.
Końcowe pytanie pozostaje w mocy.
zielona, ja nie rozumiem jak nana wpadła na pomysł, że chcę żeby wszyscy ze sobą sypiali nawzajem... ja tak naprawdę chcę żeby wszyscy dobrze wyglądający sypiali ze mną głównie:)
dnk - ciężkie działa widzę, rozpisałeś w desperacji...
Chodzi nie tylko o związki partnerskie i nie tylko dla gejów, chodzi o przestępstwa popełniane przez osoby heteroseksualne powodowane nietolerancją - nikt nie karze politykom zawiesić działań policji na czas uporania się z biedą, choć problemy ekonomiczne według Ciebie są zdaje się najważniejsze.
Stawiasz równość pomiędzy biedą i nietolerancją, a między sytym żołądkiem a tolerancją, granica tak nie przebiega i z faktu, że nie potrafisz jakoś zrozumieć, że różni ludzie mogą się zająć różnymi sprawami pod jednym sztandarem wynika tylko tyle, że nie chcesz, żeby cokolwiek się zmieniło w kwestiach obyczajowo/kulturalnych - zwyczajnie uważasz najwyraźniej, że Ciebie to nie dotyczy... Nie przekonam Cię, mam nadzieję, że na lewicy będzie więcej przekonanych.
Nie zrozumiałeś przykładu z małpką, trudno.
Co do podnoszenia spraw mniejszości tak w kółko, robię to dlatego, że jest to najwyraźniejszy przykład, w odróżnieniu od Ciebie nie karzę nikomu oślepnąć na pozostałe sprawy.
najpierw niby łagodne, wyrozumiałe przekonywanie
potem ton się zmienia i leci
1.zdziwienie ( że ktoś może mieć swoje zdanie)
2.wyśmiewanie
3.łączenie w grupy poglądów w celu wywarcia nacisku
4.wykręcania i przekręcania czyjejś wypowiedzi
zostało jeszcze z programu:
5.oburzenie
6.powoływanie się na (to już dowolnie, bo nie o to chodzi by coś udowadniać)
7.współczucie
by następnie przejść do gróźb jawnych i ukrytych, wirtualnego pukania się w głowę (szkoda, ze cudzą, a nie własną) i nieśmiertelnych inwektyw.
Taką mocną rację mają "geje", że muszą się aż
do tego uciekać. TOLERANCJĘ głoszą! - z tym,że tylko dla siebie :)))))
baw się dobrze kochanie:) na razie :)
respektuj to.
ROTFL
Manipulujesz jak mało kto, przypisujesz mi swoje przemyślenia, odczucia... zwykła projekcja.
Na jakiej podstawie wywnioskowałeś, że jestem przeciwny zmianą w kwestiach kulturowych?
Dlatego tylko, że przypominam Ci o tym, że wszystko ma swoje priorytety?
Tak trudno Ci zrozumieć, że im społeczeństwo bogatsze, a bogactwo równiej podzielone między wszystkich, tym to społeczeństwo jako całość staje się bardziej otwarte na świat i tolerancyjne?
Wszystkie albo niemal wszystkie biedne lub średniozamożne państwa trzeciego lub drugiego świata, o wysokim rozwarstwieniu dochodów, są krainami nietolerancji. Przypadek? Raczej nie.
Prawidłowość jest taka, że jeśli najpierw nie poprawisz warunków materialnych ogółu społeczeństwa, nie zmniejszysz krzyczących różnic w dochodach, to nawet przy najlepszej propagandzie nie odniesiesz większych sukcesów w szerzeniu idei tolerancji czy postępu.
Idź do ludzi wystawionych do wiatru przez system, oszukanych, wyrzuconych na bruk, pozbawionych środków do życia i nawracaj ich do idei tolerancji dla homoseksualistów. Nie zdziw się tylko, jeśli nie będą dla Ciebie zbyt mili...
I proszę Cię nie pisz tylko, że jestem konserwatystą obyczajowym, bo nie ma to nic wspólnego z prawdą.
Cały czas chodzi mi tylko o to, że są sprawy ważne i ważniejsze - co więcej - te ważniejsze w dużej mierze determinują te ważne.
Przy tak słabej lewicy, w takim kraju jak Polska, conajmniej 3/5 akcji powinno być związanych z kwestiami gospodarczymi, 2/5 z obyczajowością - tymczasem w większości jest na odwrót.
Nikyty:
"porównujesz rzeczy nieporównywalne - najpierw sprowadzasz wszystkich do wspólnego mianownika"
Pytałeś "czy lesbijka jest mniej "zwykła" niż heteroseksualny mężczyzna" wietrząc "widmo wykluczenia", więc wyjaśniłem, że owi "zwykli ludzie" to nie są jakieś konserwatywne Borostwory z Ciemnogrodu, jak chciałbyś ich widzieć, lecz dowolny człowiek, dowolnej orientacji, o dowolnych poglądach politycznych, którego prawo do egzystencji podważa system kapitalistyczny.
Nikyty:
"żeby potem postawić postulat, że wszystkie różnice (jakimś cudem na równi z LGBT wymieniasz fizyczne ułomności) są sobie równe"
Coś mi się wydaje, że napisałem o *subiektywnym* odczuciu danej osoby. Jeżeli uważasz, że każdy homoseksualista jest z definicji prześladowany i jest to zjawisko jakościowo różne od innych powszechnych w tym zbrutalizowanym świecie przejawów dyskryminacji, to raczej na Tobie spoczywa obowiązek udowodnienia tego. Najlepiej bez cudów ;-)
Po drugie, oburzenie Twoje wywołało wymienienie "fizycznych ułomności" razem z HBT, ale już nietypowa uroda, czy takiż charakter mogą być?! Widzę, że nawet podpadają pod zbiorcze "ułomności fizyczne". Cóż, chciałeś mi zapewne zarzucić jakąś "niepostępowość", a tymczasem wyszło odwrotnie. Nieco innej wrażliwości spodziewałem się po "lewicy kulturowej". Ale szczerze mówiąc mnie to nie dziwi, przecież aktywizm nie jest domeną ludzi starszych, nieśmiałych, niewykształconych, czy wreszcie ułomnych fizycznie.
Nikyty:
"ja proponowałbym na Twoim miejscu wprowadzenie w takim razie punktacji - każda różnica to jeden punkt i podzielić ludzi na grupy, którymi lewica przyzna priorytety według systemu punktowego - czyli gej, lub lesbijka który(a) jest równocześnie niski/a, zezowaty/a, brzydki/a, starszy/a, nieśmiały/a, smutny/a, uzależniony/a, niewykształcony/a, upośledzony/a dostanie w ten sposób 10 punktów i w ten sposób będzie sprawiedliwie prawie na szczycie listy spraw do załatwienia."
Jeśli chcesz, to można i w ten sposób. Wyobraź sobie, że taki homoseksualista dostanie 10 punktów, a heteroseksualista 9, natomiast osoby pozbawione tych "wad", obu orientacji, co najmniej o połowę mniej, przy czym pozycja społeczna może mieć tu kluczowe znaczenie. W ten sposób okaże się jaka perspektywa jest ważniejsza. Lewica, zwana ekonomiczną bierze pod uwagę wszystkich ludzi, bez rozróżniania na równych i równiejszych zgodnie z postępowymi modami zachodnimi.
Nikyty:
"chodzi o hate crime"
Krimunimanawetnahate.
Moim zdaniem, tego rodzaju przestępstwa powodowane homofobią motywowaną ideologicznie są marginesem.
Problemem jest przeniknięcie na zewnątrz więziennej subkultury. Frajer, jako osoba słabsza, bez reputacji, bywał ofiarą gwałtów, co choć obecnie ma charakter głównie symboliczny, to stanowi przede wszystkim o pogardzie dla homoseksualizmu, a nie np. uznanie go za grzech, czy coś w ten deseń. Widzisz, gdzie przyczyna, a gdzie skutek, prawda?
Nie można pomijać, że ma to związek z liberalnym ideałem człowieka sukcesu, radzącego sobie w wilczym świecie, co w najniższych warstwach społecznych sprowadza się do kultu siły i prześladowań wszelkich "odmieńców" odbieranych jako osoby słabe, a wiec godne pogardy i potępienia. Tutaj nie trzeba być rzeczywistym homoseksualistą, żeby stać się ofiarą pobicia jako domniemany "cwel"(czyli osoba słaba, nie homoseksualna, podkreślam) i taki "typ" przemocy jest najpowszechniejszy.
W tym kontekście zwalczanie homofobii, która jest zjawiskiem wtórnym do szkodliwych zasad funkcjonowania systemu, może odnieść jedynie pozorny skutek, tj. skieruje agresję sfrustrowanych na inny obiekt, ale nie wyeliminuje jej jako takiej, nie sięgając do przyczyn.
Teraz może jaśniejsze staje się dlaczego napisałem o "ułomnych fizycznie". To ofiara jest nazywana "pedałem", a nie "pedał" z definicji jest ofiarą, choć oczywiście te dwa zbiory często się pokrywają.
--------
Zielona:
"argument brzydkich, łysych, upośledzonych itp. bywał już przywoływany przy okazji parytetu płci - i, niestety, wypadał równie bez sensu jak tutaj. Aż ci się dziwię. Oczywiście to wyłącznie moja opinia:)))"
Argument "łysych", w założeniu jego autorów, miał poprzez sprowadzenie rzeczy do absurdu obnażyć bezsensowność propozycji.
Ja natomiast wręcz przeciwnie, uważam, że podałem do bólu prawdziwe przykłady, natomiast zajmowanie się problematyką dyskryminacji ujętą w tak sztywne ramy, jak np. seksualność, to właśnie wynajdowanie "łysych" nieco na siłę.
Zielona:
"Nawiasem mówiąc, przeczysz sam sobie, bo nie tak dawno temu zamieściłeś b. rozumny (to też tylko moja opinia:) ) wpis w wątku "Dystrykt Kolumbii zalegalizował małżeństwa homoseksualne". Czyli zająłeś się tematem jako lewicowiec. Uznałeś, że warto."
A czy ja twierdziłem powyżej, że optuję za dyskryminacją osób homoseksualnych? Bynajmniej, podobnie fakt, że nie widzę potrzeby podejmowania "antykrzyżowej krucjaty" dla wątpliwego i tylko symbolicznego sukcesu, nie sprawia że staję się klerykałem i/lub nie mogę skrytykować Kościoła Katolickiego.
Zielona:
"Ale to działa w obie strony. Bo Nikyty się nie przyłączy, jeśli Cisza czy Luke (czy Miś?) nadal uparcie będą mówić "to, k..., nie nasza sprawa"."
Problem w tym, że antykapitaliści mogą mieć obawy co do tego, czy taki sojusznik po załatwieniu swoich spraw nie zechce "wysiąść na przystanku z napisem..." ;-)
Poza tym, "lewica ekonomiczna" zajmuje się problemami homoseksualistów w takim stopniu w jakim są oni bezrobotnymi, pracownikami, lokatorami etc. To raczej "obyczajówka" nie chce się przyłączyć do tej walki również również w imieniu mniejszości, choć deklaratywnie jest za...
Chodzi tu nie tyle o współdziałanie, co narzucenie własnego paradygmatu funkcjonowania lewicy. "Obyczajówka" uważa, że należy zajmować się różnorakimi mniejszościami z ich specyficznymi problemami, często przeciw większości. I im bardziej niezwykła to jest grupa, tym bardziej lewicowo-ideowa staje się walka. A to nie jest wcale takie oczywiste...