bo o tamtych poprzednich komentatorach szkoda gadać.
dokładnie takie same refleksje:)
Zastanawiałem się przy wcześniejszych "redaktor wysłuchał" po cholerę umieszcza się taki myśli błyskotliwe banalne strasznie. Ale w sumie dzięki temu można porównać kto ma coś do powiedzenia a kto tylko powiedział.
którzy powiedzieli, że inicjatywy ich (oraz ich kolegów) są wspaniałe, a innym nic sie nie udaje i mają spadać na drzewo. Co w tym nowego?
,,nieustępliwą walkę toczyli czołowi krajowi liderzy walk pracowniczych, Piotr Krzyżaniak i Jacek Rosołowski (obaj OZZ IP), ucząc szefów i menadżerów, że wszystkim zatrudnionym należy się chleb i godność."
Lider walk społecznych - nieznany szerszej publiczności działacz niszkowego związku. Szkoda, że klasa robotnicza nie wie, jakich ma przywódców.
podsumowanie A.Smosarskiego wreszcie można w pełni nazwać podsumowaniem.
boleśnie, ale celnie i jak najbardziej słusznie.
ale też dużo szowinizmu ("my jesteśmy wspaniali, a reszta to nieudacznicy, bankruci"), bezczelnego sekciarstwa i megalomanii. Czyli z jednej strony Ikonowicz i Smosarski rzeczowo mówią o słabościach lewicy, a z drugiej, przy okazji, sami wyraziście prezentują to, co o tych słabościach stanowi.
http://www.radiownet.pl/radio/wpis/2474/
,,Doświadczenia Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej są zachęcające. To w walce z systemem i jego najbardziej okrutnymi przejawami wykuwa się kadra przyszłego przełomu. Lewica rodzi się oddolnie albo wcale."
Powiedziałbym więcej: to właśnie tam, na samym dole, na nizinach społecznych, w codziennej ciężkiej pracy u podstaw, razem klasą robotniczą, razem z uciskanymi, dojrzewają politycznie członkowie ścisłego kierownictwa organizacji, która w przyszłości dojdzie do władzy i obali kapitalizm. To, co robimy, nie jest tylko jakąś nieważną działalnością społeczną. Jesteśmy kadrą przyszłego przełomu, awangardą awangard. Zwycięstwo jest nasze.
I kto powie, że karierowicze są tylko w Krytyce Politycznej?
Niech Andrzej Smosarski uderzy się w piersi ale własne.
To Lewicowa Alternatywa odmawiały mi realizacji propozycji zorganizowania rok temu środowiskowej konferencji poświęconej kryzysowi gospodarczemu. Wreszcie ją zrobili we własnym gronie LA + IP. Konferencja pokazała katastrofalny poziom merytoryczny referenta z LA. Pokazała prawicową politykę ekonomiczno-społeczną koordynatora IP. Pokazała używanie przez koordynatora IP argumentów ad personam z braku argumentów ad rem.
Dlatego LA odmówiła publikacji przebiegu konferencji. A najbardziej zwalczał publikację członek LA i IP Piotr Ciszewski. LA odmówiła mi publikacji dyskusji, gdzie jako jedyny reprezentowałem stanowisko anarchistyczne bo LA blokuje ideowy rozwój anarchizmu. Miast tego LA przeszło na pozycje socjaldemokratyczne.
Skąd ta totalna niemoc intelektualna LA + IP? Bo to nowa taktyka LA, którą propagował Andrzej Smosarski. "Skupmy się na konkretnych akcjach". Dlatego LA + IP porzuciło wszelką dyskusję ideową. LA czas poświęca na konkretnych sprawach lokatorskich. Powinni zmienić nazwę na Lokatorska Akcja.
IP w Poznaniu broni przed zwolnieniami swój zakład pracy, najchętniej przez dotacje budżetowe.
Wreszcie to portal lewica.pl blokował moje publikacje ostatnie 12 miesięcy. Zablokował nawet news o konferencji w Kielcach. Redakcja lewica.pl powinna przyjąć jako zasadę publikowanie każdego lewicowego artykułu. Jeśli mają zastrzeżenia to niech publikują komentarze.
Zamiast tego redakcja lewica.pl zezwala prawicowym cudom na publikowanie komentarzy. To błędna taktyka.
Nie oburzaj się, że autorzy materiału wideo z konferencji nie udostępnili ci około 10 godzin nagrania, bez obróbki, montażu itp. Nikt przygotowujący relację z konferencji nie udostępniłby tego na wezwanie osoby nie będącej nawet współorganizatorem. Twoich wypowiedzi na konferencji nikt nie cenzurował, choć były niestety w dużej mierze ad personam i niepotrzebnie agresywne. Proponuję żebyś zamiast rzucać się na lewo i prawo uderzając w LA czy IP zajął się sprawami merytorycznymi, co swego czasu szło ci bardzo dobrze. Jeśli uważasz że idziemy na prawo to przedstaw krytykę, ale konstruktywną.
"Nonkonformizm czy odstawanie od stada w jakimkolwiek stopniu jest karane przymiotnikiem "dziwny", to wstęp do klęski, wykluczenia, wyśmiewania. Kapitalizm zabija w dzieciach indywidualizm, dążenie do wyróżniania się, bycia sobą, innym niż pozostali."
----
Świetnie powiedziane! Indywidualizm* nie stoi w sprzeczności z lewicowością.
*Nie mylić rzecz jasna z czymś nazywanym indywidualizmem przez demoliberalną propagandę.
Zgadzam się z komentarzem fancoma- trafna analiza pt. "na lewicy jest bida" (trafna aczkolwiek wcale nie odkrywcza bo można by tak mówić co roku o stanie lewicy)+ dodatek ale u nas to jest gicior, prawie super.
fancom wcale nie ma racji. Przedstawienie tego jest złe na lewicy i pokazanie tego co jest dobre wcale nie jest nadużyciem. Ani Andrzej Smosarski nie wymyślił pracy i podstaw, nie wymyślił kampanijnego podchodzenia do problemów, są to metody walki stosowane od setek lat w ruchach społecznych i jak widać na przykładzie WSLu czy KSS są nadal efektywne. Może dlatego drodzy Państwo miast pierniczyć o tym, że ktoś promuje POPRAWNY model działań, zaczniecie stosować ten model. Może jeśli lewica skończy w końcu z siedzeniem na salonach i pierniczeniem o "rewolucji proletariatu", zacznie ten proletariat organizować. Jeśli lewica tego nie zrobi to zrobią to liberałowie, ups oni już to zrobili.
Jeśli bardziej interesuje was nazwisko tego co pisze a nie to co pisze, to nic dziwnego, że lewica jest tam gdzie jest. Nigdzie.
Smosarski i Ikonowicz dali doskonałą diagnozę problemu. Obydwaj. I napisali w dodatku, jak tę chorobę leczyć. Zamiast na wybory, całą uwagę skierować na sprawy pracownicze, lokatorskie, demaskować wyzysk i korupcję. A zamiast 10 kwartalników dla intelektualistów, lepsze było 100 gazetek o lokalnych problemach społecznych.
zarzucać LA socjaldemokratyzm to tak, jak Hitlera posądzać o ciągotki do anarchosyndykalizmu ..... Roger mam nadzieję, że nie wierzysz, w to co piszesz! Właśnie w Warszawie grupa LA-IP łącznie ze środowiskiem Nowej Lewicy robią jedyni 'robotę u podstaw' (przepraszam, że pominąłem parę osób z Młodych Socjalistów) - mozolną pracę, politykę z poziomu chodnika, żeby łączyć wyzyskiwanych w większy ruch lokatorski i pracowniczy (ale nie tylko), a ty (za przeproszeniem) bredzisz o skręcie w prawo - co się z tobą stało? - jeżeli masz żale, pretensje personalne do członków LA-IP, to nie powód, żeby działalność polityczną podsumować o socjaldemokrtyzm, skręt w prawo, bo to po prostu jest mija się z prawdą i wiesz o tym doskonale
no tak: osoby uczestniczące w blokadach eksmisji i działacze niewielkich związków zawodowych próbujących się zaczepić w hipermarketach i ochronie to "karierowicze" - nie to co popularni komentatorzy GW/Polityki/Tok FM albo prezes PAN-u.
"Gratuluję trzeźwej oceny sytuacji", że kogoś sparafrazuję.
Działacze niszowych związków - czy szerzej, osoby zaangażowane w wartościową działalność społęczną - nie są karierowiczami, dopóki nie zaczną sobie wyobrażać, że są kadrą przyszłego przełomu.
Bycie członkiem PANu nie jest wyrazem ,,karierowiczostwa", ze wzgledu na to,że
1. nie wiąże się ze znaczącym awansem materialnym
2. wymaga uznania ze strony społeczności uczonych (procedura wejścia wyklucza hochstaplerów, ludzi o pięknych biografiach, ale bez dorobku, rozmaitych medialnych mędrców itp itd)
o ile się orientuję, krytyka Modzxelewskiego dotyczyła nie tyle jego biografii zawodowej w PAN, co - pelnienia przez niego, mniej wiecej od roku 2005, funkcji listka figowego układu neneficjentów transformacji: opozycji postkorowskiej i uwłaszczonej nomenklatury. A wcześniej - bawienia się w ugodową opozycję Jej Krolewskiej Mości wobec ekip Mazowieckiego, Balcerowicza i Kuronia.
to krytyka była jedynie w części słuszna.
Nie ulega wątpliwości, że niedawna wspólnota politycznych doświadczeń z Mazowieckim i resztą musiała wpłynąć na ton krytyki. Jednak sprzeciw Modzelewskiego był autentyczny i dość wyraźny, o czym świadczą pisane wtedy teksty. Nie odniósł skutku, ale porażki doznała cała lewica postsolidarnościowa, więc dlaczego obwiniać akurat Modzelewskiego?
Modzelewski nie pełnił funkcji listka figowego od 2005 r. Jego krytyka rządów PiS-u była dobrze uargumentowana i trafna.
Są postacie, które wykraczają poza horyzont środowisk, których są częścią. Modzelewski mówił zawsze własnym głosem.
Modzelewski mnie nie przekonał, że pod rządami PiS-u istniało zagrożenie dla demokracji. Widać to teraz, kiedy wyszło na jaw, że nielegalnych podsłuchów właściwie nie było. A Czechy i Niemcy przeprowadziły pełne ujawnienie agentury i demokracji nic się nie stało.
Kiedyś Modzelewskim był słabym, ale dośc ucziwym politykiem. Teraz to już, niestety... listek figowy.
Ewa Wiktoria Redel - http://www.radiownet.pl/radio/wpis/2456/
ABCD, zechciałbyś mnie może oświecić, jak wygląda polityk mocny?
taki polityk, który stawia sobie ważne cele i je skutecznie realizuje.
Na przykład - Cromwell.
Polecam wspaniałe studia Thomasa Carlyle`a o Mirabeau, Fryderyku Wielkim i Cromwellu.
Dla utrudnienia, proszę o wskazanie mocnego polityka polskiego.
Bo krytykować kogokolwiek za to, że nie jest Lordem Crommwelem albo Aleksandrem Wielkim to żadna sztuka. Taki ABCD też nie jest - nie przymierzając - Zolą ani Hemingway'em.
to w Polsce może faktycznie nie ma, ale Modzelewski jest politykiem słabym nawet w porownaniu z Kwaśniewskim, Tuskiem, Kaczyńskim i Lepperem. W tym sensie, że nie zorganizował znaczącego zaplecza wokół wskazywanych przez siebie celów.
po roku 1989 był bardziej uczestnikiem debaty publicznej niż czynnym politykiem.
Był wpradzie senatorem i członkiem Solidarności Pracy, ale to dość krótki epizod. W tym sensie zestawianie go z Tuskiem czy Lepperem jest pozbawione sensu. A zaplecza nie udało sie zorganizować całej postsolidarnościowej lewicy, a nie tylko Modzelewskiemu.
może zgódźmy się na takie określenie: Modzelewski to najmocniejszy polityk wśród "intelektusiów" i najmocniejszy "intelektuś" wśród polityków?
postsolidarnościowa lewica miała tyle ikry, co i Modzelewski.
Wyglada na to, że się zgadzamy.
umknął Wam chyba zasadniczy przedmiot sporu: czym innym jest polityczna nieskuteczność czy brak sukcesów, czym innym - działalność ewidentnie szkodliwa. Gdyby Modzelewskiemu jedynie "brakowało ikry" nie robiłbym z tego tytułu problemu. Jednak Modzelewski potrafił np. odnaleźć się w sztabach wyborczych Kuronia (gdy ten był w 1995 r. oficjalnym kandydatem Unii Wolności) i Cimoszewicza (2 lata po Iraku), o występach w obronie "III RP, jej elit i ich dorobku" (cyt. z pamięci) nie mówiąc.
Stąd moja teza, zbieżna jak sądzę z opinią Altstettinera: Modzelewski po kilkunastu latach wykazywania przed establishmentem, że jest łagodniejszy nawet niż w 1989 r.) DOSTAŁ odeń W NAGRODĘ POSADĘ wiceprezesa PAN. Nie jest to przecież stopień naukowy ani etat pracownika badawczego (gdzie obowiązują kryteria wymienione przez nosferatu), tylko stanowisko urzędowe, o którego objęciu decyduje bynajmniej nie merytoryczne uznanie elit.
Żeby zostać prezesem PAN-u trzeba najpierw zostać jego członkiem, a tu kryteria są merytoryczne (oczywiście, także tu liczą się rozmaite rozgrywki personalne - ale podstawą musi być dorobek). Jako że PAN jest autonomiczny, to Modzelewskiego na wice-prezesa rzeczywiście wybrała elita - ale inna od tej, o której tu rozmawiamy.
Modzelewski rozczarował się do Cimoszewicza, co było do przewidzenia. Jakie poglądy miał Kuroń w 1995 r. , dokładnie nie wiem. Jednak w połowie lat 90-tych wyrażał już pewien krytycyzm wobec przemian.
Modzelewski, podobnie jak inni czynni politycy, podejmował różne taktyczne wybory, niektóre błędne. Konsekwentie jednak bronił przekonań lewicowych i egalitarnych. Owszem, błądził. Tak jak, oprócz Michała, wszyscy.
Modzelewski angażował się w różne sprawy, jednak jego zasadnicze wybory ideowe - w tym krytyka planu Balcerowicza i nieegalitarnego kierunku przemian - były słuszne.
do Modzelewskiego pretensji o członkostwo w PAN-ie, tylko o wiceprezesurę.
Nie da się przecież udowodnić, że prezesem PAN zostaje "najwybitniejszy spośród naukowców wszystkich dyscyplin we Wszechpolsce", 3 kolejni na takiej wyimaginowanej liście - wiceprezesami itp.
jeszcze raz: w 1995 r. Kuroń był OFICJALNYM KANDYDATEM UNII WOLNOŚCI, a Modzelewski szefem sztabu tej kampanii. Ponieważ o braku doświadczenia, rozeznania itp. trudno tu mówić, był to (ze strony obydwu!) albo jawny neoliberalizm (względnie: bardzo, ale to bardzo daleko idąca uległość wobec niego) albo niezborność głoszonych poglądów i podejmowanych w praktyce działań, albo kierowanie się w tychże działaniach względami osobisto-towarzyskimi a nie politycznymi.
Każda z tych 3 ewentualności robiłaby z Kuronia i Modzelewskiego, oględnie mówiąc, dość kiepskie punkty odniesienia dla lewicy.
Błądzić się i mylić może każdy, gdy jednak chodzi o sprawy publiczne o takiej randze jak 40 milionowy kraj, wypadałoby się z nich poważnie rozliczyć i ponieść ich konsekwencje. Kuroń i Modzelewski po 1989 r. mieli niestety tendencję do pomyłek obojętnych lub korzystnych dla siebie a szkodliwych dla ogółu. Niech ziemia jednemu a wiceprezesowska pensja drugiemu będą lekkie - ale jak najdalej od politycznej lewicy.
Przegapiłem wczoraj:
"Działacze niszowych związków - czy szerzej, osoby zaangażowane w wartościową działalność społęczną - nie są karierowiczami, dopóki nie zaczną sobie wyobrażać, że są kadrą przyszłego przełomu."
Nosferatu, wyobraź sobie, że wszyscy uczestnicy blokad i strajków mogliby brać udział w upolitycznieniu tych walk społecznych i tym samym wszyscy staliby się kadrą przełomu, którego dokonać mogłaby masowa partia antykapitalistyczna. Będzie to zapewne trudne, ale przyniesie lepsze owoce niż elitarystyczne zabiegi grup i grupek lewicowców od (przedwczorajszej zresztą świeżości) "dyskursu".