Jednej sprawy jednak nie rozumiem,to poparcie dla większej roli kobiet w biznesie,czy nie lepiej aby więcej kobiet było w związkach zawodowych.Czy dla pracownika będzie lepsza pani Bochniaż niż pan Kulczyk,śmiem wątpić
niwelują równość społeczną w tym także równość płci. Walka zatem o równość płci będzie zawsze bezskuteczna bez jednoczesnej walki o likwidację albo przynajmniej o ograniczanie przywilejów klasowych. I w tym znaczeniu w pełni popieram opinię autorki zawarte w jej tekście. Feminizm więc oderwany od lewicowości musi się kończyć zawsze na pobożnych życzeniach albo na zabieganiu o spełniania życzeń tylko kółeczka ze wzajemnej adoracji. Słusznie autorka na tą kwestię zwraca uwagę. Już ten fakt świadczy jej lewicowości.
Moja pierwsza reakcja na ten tekst była negatywna. Pomyślałem: po co pisać oczywistości? Jednak po raz kolejny okazało się, że to, co oczywiste jest dla nas, dla innych może być wręcz niezrozumiałe.
Wymiana na Facebooku w wątku niezwiązanym z felietonem Błądowskiej, w którym wskazałem na absurdalność prostego antagonizmu mężczyźni - kobiety, sprowadziła na mnie gromy, w tym wyzwiska w rodzaju "męski szowinista". Obecność i skuteczność w wywieraniu wpływu takich kobiet, jak Thatcher, Rice czy choćby rodzima Bochniarz sprawia jednak, że wolę być "szowinistą", krytykując te antyegalitarne matrony, niż cieszyć się, że kobiety jednak też czasem odnoszą sukces w polityce.
Dlatego wskazanie na egalitarny i nieegalitarny feminizm, które wydawało mi się niepotrzebne, ostatecznie uznaję za konieczne. Myliłem się: Pani Magda nie ogłosiła banalnej tezy. Konflikt ekonomiczny jest poważniejszy niż rodzajowy. Jako lewicowcy powinniśmy przekonywać innych do tej oczywistej dla nas prawdy.
często neoliberalny to tak naprawde często zwykły seksizm
(Kongres Kobiet) dosyć skutecznie organizuje ruch feministyczny.
Druga niczego nie organizuje, ale mówi co "trzeba" (nie odzielać haseł ekonomicznych od obyczajowych, obalić kapitalizm itd.)
Na to słyszy odd pierwszej grupy: nam "trzebów" nie trzeba.
Kongres Kobiet nie deklaruje się jako feministyczny. I nie organizuje żadnego ruchu społecznego, najwyżej pretenduje do tego, by reprezentować kobiety jako "grupę interesu".
Ruch feministyczny organizuje się od wielu lat, oddolnie, poprzez wielość inicjatyw, takich jak choćby Porozumienie Kobiet 8 Marca, które od 10 lat organizuje Manifę. Manify to właśnie jeden z elementów owego "nic", które organizuje druga grupa :)
Jeśli chodzi o łączenie haseł ekonomicznych i obyczajowych, to robią to faktycznie oba środowiska, ale w znacząco odmienny sposób. Np. Kongres Kobiet chce propagować elastyczne formy zatrudnienia, a wśród haseł Manify jest walka z outsourcingiem i umowami śmieciowymi.
to grube nadużycie twierdzić, że manify "organizuje druga grupa".
Czy manify są kojarzone raczej np. ze Środą czy ze sfrustrowanymi "trzebami"?
w ogóle czy w ruchu feministycznym dominuje ideologia lewacka?
Dyskusje np. na feminotece tego nie potwierdzają.
którego czołowymi autorytetami są Łabądź i Ziętek - to egzotyka.
A stwierdzenie, że ruch feministyczny z powodzeniem organizuje Kongres Kobiet - inicjatywa, która unika określania się jako feministyczna i istnieje dopiero od roku, to nie jest nadużycie? :)
Tak czy owak, postulaty Manify to m.in.: podwyżki dla pielęgniarek, zaprzestanie represji wobec działaczy związkowych, bezpłatne państwowe przedszkola i żłobki, zakaz umów śmieciowych, koniec obniżania pensji i zwolnień pod pretekstem kryzysu, prawo do mieszkania. (więcej: http://porozumieniekobiet.home.pl/news.php?readmore=50)
Postulaty Kongresu Kobiet: wprowadzenie do prawa pracy na stałe elastycznych form zatrudnienia i elastycznego czasu pracy, gender budgeting, ulgi podatkowe dla przedsiębiorców zatrudniających kobiety, praktyczne lekcje przedsiębiorczości i etyki biznesu w gimnazjach i liceach, ochrona i wsparcie ze strony rządu dla tych spraw, gdzie łamane jest prawo pracownicze ze względu na płeć, wspieranie i promowanie mikroprzedsiębiorczości. (więcej: http://www.kongreskobiet.pl/index.php/postulaty/51-postulaty)
Wystarczy porównać te dwie listy postulatów, żeby zobaczyć, że mamy do czynienia ze zgoła odmiennymi wyobrażeniami na temat tego, o co chodzi w feminizmie. A zarzucanie osobom, które organizują Manifę, że nic nie robią i czekają na "trzebę" wydaje mi się osobliwym konceptem.
Ibn Ruszdzie, że w swoim opisie manif pomijasz eksponowanie tam Anety Krawczyk, która rzeczniczką ruchu związkowego chyba nie jest.
A że jakaś niszowa grupa polityczna czy związkowa dopisze do haseł manify coś z tematyki socjalnej?
I Kongres Kobniet, i manifa i tak kojarzą się (słusznie) z jednym i tym samym: parytetem.
od lat mówią to samo:
- trzeba, żeby feminizm był lewicowy
- trzeba zbudować prawdziwą lewicę
Trzeba efekty tego dyskursu "trzebów" ocenić jako nikłe.
...z czym "słusznie" należy kojarzyć manifę - może warto zapytać organizatorki? Tu np. Katarzyna Bratkowska: http://warszawa.ngo.pl/wiadomosc/521946.html.
A są takie wybory? Tj. wybory na prezydentkę?
artykułem pt. ,,Mój brat- Magdalena Błędowska''
Czytałem tekst wspomnianej przez Ciebie autorki, zgodnie z którym do wybitnych znawcvów tematyki genderowej w Polsce należy Bogusław Ziętek.
Przypuszczam, że wątpię.
Dlatego i do linkowanego materiału nie mam zaufania.
dzięki, że ktoś wreszcie zauważył, że Manifa to nie Kongres, a Kongres to nie Manifa. Jak widać na lewica.pl panuje założenie, że ostatnie osoby, które należy pytać o postulaty Manify, to organizatorki. Ponieważ do wielu osób jakoś nie dociera, że Porozumienie Kobiet ma swoją stronę, to jeszcze raz:
http://porozumieniekobiet.home.pl/news.php (też www.manifa.org)
gazetka na manifę 2010:
http://porozumieniekobiet.home.pl/downloads/manifa_gazetka2010.pdf
Prawda, że same artykuły o parytetach i wszędzie logo kongresu kobiet?
udowodnił, że świadomość podmiotów działających nie musi zawierać prawdy o strukturze społecznej.
I manifa nie musi więc być tym, za co ją podają organizatorki (czy raczej dyżurne mówczynie).
orowiecki. Możesz podkreślić to tutaj dwadzieścia razy a feministki nie od Środy mogą i następne dwadzieścia razy przemaszerować marszałkowską wte i wewte ale jeśli na tym przemarszu pojawi się Środa z Bochniarzową i Kwaśniewską to choćby szły nawet cichcem i niezapowiedziane to one wystąpią wieczorem we wszystkich newsach a potem w rozmowach po faktach i newsach aby dnia kolejnego w kiosku straszyć z notki o manifie właśnie.
I choćbyś nie wiem jak się naprężał to kiedy one w tych newsach wyrażą swoje przypuszczenie jak według nich wyglądają potrzeby współczesnej i nazwą to feminizmem to tak właśnie będzie feminizm wyglądał w sensie odbiorcy.
stańczykowski. g... prawda. W zdecydowanej większości mediów, nawet najbardziej neoliberalnych, postulaty ekonomiczne Manify zostały, przynajmniej w części, wymienione. Jak się wystarczająco głośno o czymś mówi to da się przebić nawet przez najściślejszą cenzurę, jak ktoś nie próbuje to mu się, oczywiście, nie uda i wtedy pozostaje powtarzanie "I choćbyś nie wiem jak się naprężał..." Przykre.
Nie taka mała część "odbiorców", tych dla mnie ważniejszych, przeczyta zresztą relacje w gazetach związkowych.
Obawiam się, że to tylko grono stałych komentatorów lewica.pl musi się pocieszać tym, że rzekomo postulatów ekonomicznych na Manifie nie było (pierwotna wersja, która okazała się nie do utrzymania) lub nie zostały wystarczająco nagłośnione. Prawda boli.
A jaki jest sens Twojego wpisu? Chciałeś nam przypomnieć, że współczesne media są celebrytocentryczne i zawsze jeśli mogą to lgną do "gwiazd"? Jeśli tak to próżny trud. Sądzę, że to już wszyscy wiedzą. A jeśli nie to chciałeś powiedzieć, to co? Bo chyba nie chcesz powiedzieć, że jeśli pierwszego maja telewizja pokazuje Leszka Millera albo innego Napieralskiego na pikniku przy tłustej kiełbasie a przeciętny telewidz myśli, że tak właśnie wygląda lewicowe świętowanie tego dnia to faktycznie lewica _równa się_ leszek miller? Nie sądzę, żebyś tak myślał.
miło jest mieć własną rzeczywistość ale na dłuższą metę niezdrowo. Jeśli na poważnie chcesz mnie przekonać, że wydźwięk feminizmu jest w zgodzie z jego socjalną opcją to pozostaję się tylko zastanawiać czy głupie samozadowolenia jest integralną częścią światopoglądu radykalnej lewicy opcjonalnie czy oglądamy inne wiadomości i programy publicystyczne.
Tak czy siak życzę powodzenia.
bartku a po co się komentuję dane zdarzenie? Bo cię zainteresowało? Bo się z czyimś poglądem nie zgadzasz? czy to są wystarczające powody?
A jeśli szukasz sensu to chciałem jedynie zauważyć, że w sensie przekazu uczestniczenie w evencie wspólnie z Kwaśniewską czy Bochniarz skutkować będzie zawsze promocją tychże. Tak działają media gwiazdy i takie jest zapotrzebowanie. Jeśli wyczytałeś w moim poście stwierdzenie, że jak sld-lewica to feminizm - bochniarz to pokaż mi to to palcem.
Bo jaką ja mam opinię o feministkach to obydwaj wiemy ale tak daleko bym się jednak nie posunął.
Chyba jednak jest coś na rzeczy w tym co mówi Maciej Stańczykowski, Katarzyna Szumlewicz, czy wreszcie na swoim blogu Anna Zawadzka. Problemu by nie było, gdyby ruch feministyczny miał wyraźnie KLASOWE, ODPYCHAJĄCE oblicze. Tak jednak nie jest, skoro "zacne towarzystwo" z pierwszych stron gazet nie ma oporów przed brataniem się z sfeminizowanym ludem. Wojtek Orowiecki jako "siostra feministka" może nawet uchodzić za atrakcyjną przysłowiową blondynkę.
ale manife zdominowały neoliberalne seksistki i celebrytki,szkoda że robota organizatorek manify została madialnie zagospodarowana przez Kongres,Lewiatana i systemowy salon,wyszło na to że WZZ S80,Blok Radykalny min ZSP został zepchnięty na margines,a Szmajdziński jako feministka,obok Bochniarz,Kwaśniewskiej,zabrakło Dody i Tuska.Czy nie czas przemyśleć pewnie sprawy,Czy zawłaszczenie Manify przez "liberalfeminy" nie jest realne!?
Zadaniem lewicy jest walka o równość płci. Z patriarchatem, ale nie - w imię matriarchatu.
jak ustalano postulaty manify? Czy odbyło się referendum wśrod uczestniczek i uczestników?
najwyższy czas aby radykalne lewicowe feministki pomyślały o własnej manifie z jasnym przekazem zamiast iść z Bochniarz i Kwaśniewską, tak samo jak lewica 1 maja nie idzie razem z SLD.
Podział manify na dwie odmienne ideowo obchodom 8 marca raczej by nie zaszkodził, a zakończył te coroczne nadzieje, że "postulaty klasowe" się przebiją, a później narzekanie, że znowu w mediach głównie celebrytki.
Osobna manifa tylko lewicy socjalnej,związkowej
nie myślałem, że ktoś jeszcze to pamięta... Ten tekst był też na lewica.pl, pod innym tytułem (takim, jak na Feminotece): "Feminizm musi być radykalny". http://www.lewica.pl/index.php?id=16076