Powrót do korzeni, czyli do pracy dla każdego, do podobnej kromki chleba dla każdego i choćby skrawka dachu nad głową dla każdego, wszystko inne ma pochodne znaczenie dla szerokich mas. Dlatego to co najważniejsze dla tych mas powinno być celem lewicy. Dopiero wówczas będzie mogła liczyć na zamienianie się miejscami w społeczny znaczeniu z polityczną konkurencją. Uśmiechami bez klasowej treści nawet marzyć o tym nie może. Inna sprawa czy zmieści się wówczas w konstytucyjnej poprawności? I to jest kwestia najtrudniejsza, którą podrzucili jej poprzedni jej przywódcy. Jak z tego wybrnąć? Wierzę w talent Napieralskiego. Wierzę też, że nie będzie naśladował wujka Bronka...
ze zbliżenie PPP-SLD jest tylko kwestia czasu. Ziętek już bywa zapraszany na kongresy partii lewicowych ( ostatni kongres UP) Powinien nie odmawiać, ktoś musi " pociągnąć" SLD w lewo. SLD słabnie, a PPP może zacznie rosnąć w siłę, ważny jest dostęp do mediów i czytelność wśród opinii publicznej, oby...
CZYLI ENTRYZM KARIEROWICZÓW
Tym "pociągowym", Wilkinsonie, będzie zapewne Grzegorz Napieralski i "wrażliwa społecznie" alterglobalistyczna lewica, od której aż się roi na przedpokojach Bogusława Ziętka i Jana Guza.
Wczoraj mieliśmy zresztą okazję spotkać się z tą drugą. Obejrzeliśmy sobie tych młodych wrażliwych społecznie AKTYWISTÓW W AKCJI na spotkaniu w gmachu OPZZ, animowanym przez Młodych Socjalistów i nieco starszych wyjadaczy, w rodzaju Adriana Zandberga i Ewy Charkiewicz.
Szczególnie nam się spodobał Bojan Stanisławski, redaktor naczelny nowego pisma "Związkowiec OPZZ".
Jest coś co was łączy. Bojan Stanisławski podobnie jak wy nie dostrzega specyficznych interesów biurokracji związkowej, a nawet aparatu. Nie szuka konfliktów tu i teraz z biurokracją związkową. Cierpliwie czeka na rewolucję. Pięknie mówi o konkretach i rzeczywistych, namacalnych problemach i troskach ludzi pracy, np. o tzw. umowach śmieciowym, nie znosi demagogii, niekonstruktywnego krytykanctwa i, co istotne, nie toleruje "wycieczek" pod adresem kierownictwa i liderów związkowych (chodzi oczywiście o tubylców). W OPZZ czuje się jak ryba w wodzie. Tak jak wy w "Sierpniu 80". Takich entrystów i socjalistów lubi i Ziętek i Guz. To zapewne pozytywny przykład politycznej i związkowej kariery. My jesteśmy powszechnie nie lubiani. Następne nasze wejście do OPZZ przejdzie do historii.
Od rana redaktor naczelny "HARTOWNI. GŁOSU NIEOBECNYCH" stał się w OPZZ personą non grata. Na razie szuka innego pokoju i... pracy. LUBIĘ PONIEDZIAŁKI.
BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!!! PROMOCJA "HARTOWNI" ZAPEWNIONA.
Swoją drogą 20 lat temu, gdy działaliśmy w różnych związkach zawodowych konfliktów z aparatem i biurokracją związkową i, jak najbardziej polityczną, nie brakowało. Teraz widać zmieniło się na "lepsze". Zatem - JESTEŚMY WROGIEM "LEPSZEGO ŚWIATA". Niech żyje NIEUFNOŚĆ ROBOTNIKÓW.
Niech POLSKA BĘDZIE NOWĄ ISLANDIĄ.
Pozdrowienia dla specjalistów od wulkanów.