A czy w ramach tych spotkań poruszane beda sprawy wazne dla Polski i Polaków? Jak choćby kwestia wyjaśnienia okoliczności Katastrofy Smoleńskiej?
Kogo obchodzą te fundusze? Jakie to w ogóle dla nas, Polaków, ma znaczenie? Czy taki czy inny system zwróci życie Panu Prezydentowi i jego Pani Małżonce?
uczestników miało to spotkanie dyskusyjne?
Zapewne niewielu, ale gdyby - pobawmy się political fiction - skrajna lewica w Polsce przestała uprawiać politykę strusia i dostrzegła tematy dla Polaków istotne, to ho ho może i jak na demonstracjach Kapiora "około 1000 osób" brało by w tych spotkaniach udział.
na każdym spotkaniu ma kilkaset osób bez "około" i "prawie".
I słusznie, ja słucham jego felietonów na antenie Radia Maryi.
"Żryj g..no - miliard much nie może się mylić!"
parlamencie, dlatego ma frekwencję.
Zresztą to chyba dość ciekawy człowiek, poważnie:)
A przede wszystkim mówi o tym co Polaków boli najbardziej.
Niedługo dyskusja o Smoleńsku będzie nawet pod postami o wyborach w Burkina Faso.
a pozwoliliście na dyskusję o Smoleńsku pod newsem o Smoleńsku? Dokładniej: pod newsem o ujawnionych ostatnio faktach i dokumentach, obalających brednię o "wypadku z winy załogi (ew. generała Błasika czy dyrektora Kazany)"?
Ani dudu.
"A przede wszystkim mówi o tym co Polaków boli najbardziej"
Jako Polak, młody pracownik najemny, z wykształceniem średnim, niepartyjny etc itp oświadczam wszem i wobec, że sprawa Smoleńska "boli" mnie tyle, co nic. Za to patologie polskiego systemu emerytalnego i "wspaniała" perspektywa, jaką przede mną otwierają na stare lata (szukanie fantów po śmietnikach, żebranie o grosze na bułkę i ciepłą zupę pod sklepami - bywa, że stykam się z takimi "przypadkami" dzień po dniu, po kilka "sztuk" dziennie) - jak najbardziej spędzają mi sen z powiek.
Proszę więc PiSowskich klakierów o NIEWYCIERANIE sobie gęb domniemanymi interesami i problemami "przeciętnych zjadaczy chleba", bo - jak mówi stare ludowe przysłowie - "w d..ie byliście i g..no widzieliście".
PS. Szykuje się może podobna dyskusja w Gdańsku - zdaje się, że MSy mają tam swój oddział? Jestem zainteresowany tematem na tyle, że poważnie zastanawiam się nad samodzielnym rozkręceniem jakiejś akcji, choćby plakatowania i rozdawania ulotek (skłaniam się przede wszystkim ku wymienionej w tekście propozycji kas samopomocowych). Ale jak wiadomo, "w kupie (większa) siła"...
a mnie nic nie obchodzą twe problemy ekonomiczne (ściślej: twe obawy przed takimi problemami). Wolałbym, zeby nie rozwiązywano ich przy użyciu pieniędzy z moich podatków.
Swoje stanowisko uzasadniam tym, że - jak wyżej stwierdziłeś - nie należysz i nie chcesz należeć do mojej zbiorowości politycznej, bo w przeciwnym wypadku zależałoby ci na wyjaśnieniu powodów smierci blisko stu jej członków (w tym symbolizującego tę zbiorowość prezydenta).
Powiem prościej: niech twoją emeryturę finansuje Putin.
Wystarczy mocniej poskrobać po powierzchni rzekomej "lewicowości" PiSowskich klakierów, a czerwona warstewka błyskawicznie ustępuje brunatnym, tudzież piaskowym pokładom. Czyli "wrażliwość społeczna" i "solidarność" tak, ale zarezerwowana wyłącznie dla członków "zbiorowości politycznej", definiowanej m.in. przez pryzmat wielbienia (tu: poległego) wodza. Skąd my to znamy, hmm?
Przy okazji, to akurat Ty świetnie dogadałbyś się z tymi Rosjanami, którzy cenią sobie kontrolowanie ich systemu emerytalnego przez około-putinowską mafię (skoro już pijesz do tego towarzystwa...) - oczywiście, gdyby nie antagonistyczne interesy geopolityczne waszych "obozów". Bo mentalnie prezentujecie tę samą, cechującą się statolatrią i klientelizmem postawę. Podczas gdy mi, zwolennikowi zdecentralizowanych i oddolnych inicjatyw społecznych, z kremlowskim monarchą jest bardzo, ale to bardzo nie po drodze. Podobnie myślącym Rosjanom również, o czym świadczą liczne represje, jakim są poddawani z ramienia Kremla i/lub stanowiących jego przedłużenie neofaszystowskich bojówek.
demokracji liberalnej zagraża mityczny faszyzm.
A ja piszę tylko, że nie chcę ani groszem ze swoich podatków przyczynić się do twojej emerytury. Wprost lub pośrednio tzn. nie chcę, żeby współfinansowany z moich podatków rząd zajmował się problemami OFE (gdzie zapewne odkładasz na emeryturę). Bo nie należysz do zbiorowości politycznej, która oficjalnie nazywa się "Rzeczpospolita Polska".
Możesz odkładać pieniądze na lokatę w prywatnym banku. Za ileś tam dekad będą jak znalazł.
Putin prześladuje anarcholi?
Jeśli ma czas i chęć zajmować się takim "ważnym" ruchem, to znaczy, że tak zgłupiał, iż szybko upadnie.
"demokracji liberalnej zagraża mityczny faszyzm"
Faszyzm nie tyle zagraża "demokracji" liberalnej, ile jest jednym ze środków, do jakich ucieka się kapitał gdy popada w kryzys. I robi to nieraz właśnie pod płaszczykiem obrony tejże "demokracji". Tak więc nie trafiłeś, lekką ręką imputując mi demoliberalny "antyfaszyzm" i charakteryzujące go uproszczenia. Ale to takie typowe dla PiSowskich klakierów, że rozumują jedynie na zasadzie prostackich dychotomii, typu "kto nie z nami, ten z Putinem/"salonem"/demoliberałami itp"(niepotrzebne skreślić)...
"A ja piszę tylko, że nie chcę ani groszem ze swoich podatków przyczynić się do twojej emerytury. Wprost lub pośrednio tzn. nie chcę, żeby współfinansowany z moich podatków rząd zajmował się problemami OFE (gdzie zapewne odkładasz na emeryturę)"
Ja również nie chcę, żeby się państwowa władza nimi "zajmowała". A jeśli już, to co najwyżej w takim sensie, że ustąpi pola i odda inicjatywę społeczeństwu, przyklepując to odpowiednią ustawą (np. decentralizującą i uspołeczniającą zarządzanie ZUSem, wprowadzającą możliwość wyboru między OFE a ZUSem). Jak widzisz, jestem na tyle wspaniałomyślny w mojej "wrażliwości społecznej", że potrafię uwzględnić także postulaty typów spod brunatnej gwiazdy, niekryjących się z niechęcią do mojej osoby: w ramach proponowanego rozwiązania mógłbyś się skrzyknąć z resztą proPiSowskich "prawdziwych Polaków", założyć kasę samopomocową i odmówić finansowania emerytur takich "niepolskich elementów, żerujących na zdrowej tkance Narodu" jak ja.
A propos "zdrowej tkanki Narodu"... Ani mnie ziębi, ani grzeje, co sobie myślisz na temat mojej (nie)przynależności do tej "zbiorowości politycznej". Raz, że nie rajcuje mnie etnocentryzm w jakimkolwiek wydaniu - a co za tym idzie, nie ruszają mnie pochwały/wrzuty kierowane przez jego wyznawców pod moim adresem. Co najwyżej potrafię dać w mordę, jak się któryś za bardzo rozochoci i postanowi przejść na niewerbalną "płaszczyznę dyskusji". Dwa, że nie masz i nigdy nie będziesz miał monopolu na decydowanie w tej kwestii. Jedyne co możesz, to pomstować i napinać się w internecie:-)
No chyba, że Twoi PiSowscy zleceniodawcy obiecali Ci odpowiednią synekurę w przypadku wygranej w wyborach:-)
że nie odróżniasz nawet narodu od państwa ("zbiorowości politycznej").
A jeśli nie chcesz, żeby władza państwowa zajmowała się problemem emerytur, to nie odróżniasz też anarchizmu od libertarianizmu.
A propos: czy jesteś za tym, żeby anarchole skłotowali po cenie rynkowej za grunt i lokal? Bo ja tak.
o ni karmienie alfabetycznego trolla. Chyba że chcecie mieć kolejnych 10 000 postów o Smoleńsku (ciekawa bitwa z epoki napoleońskiej, ale ile można :) )
Nie ma co dokarmiać trolla. Po tym poście kończę z dostawami paszy dla abecadła, przynajmniej w tym wątku i na temat Smoleńska.
@ABCD
W dobie "PAŃSTWA NARODOWEGO" znaczenia terminów "państwo" i "naród" cokolwiek się upłynniły i nieraz przenikają się wzajemnie. Sam tego dowodzisz, ilekroć wyskakujesz z całym tym pieprzeniem o potrzebie narodowo-patriotycznej symboliki i mitologii przy "sensownym" uprawianiu "lewicowej" polityki w państwie i przez państwo. Twoi mocodawcy nie silą się nawet na tak "subtelne" makiawelizmy i walą na odlew topornymi hasłami o działaniu na rzecz "narodu". Więc komentarz z czapy.
Podobnie ma się rzecz z kolejnym wątkiem. Czyli: nie ucz ojca dzieci robić, bo tak się składa, że jak najbardziej odróżniam libertarianizm od anarchizmu. "Zaliczyłem" obie tradycje, a za anarchistę wciąż się poniekąd uważam. I szczerze wątpię, czy większość libertarian pochyliłaby się z sympatią nad moją wizją reform systemu emerytalnego, która m.in. obejmuje pozostawienie przymusu opłacania przez pracodawców składki ubezpieczeniowej za pracownika. Raczej uznaliby to za zamach na "święte" prawo własności. Może od biedy pochwaliliby pomysł decentralizacji zarządzania, ale już chyba nie bardzo jego formę instytucjonalną: demokrację uczestniczącą z całym jej bogactwem inwentarza (wiązanie delegatów instrukcjami, walne zgromadzenia jako podstawowe ciało decyzyjne itp). Model decyzyjny promowany przez anarchistów społecznych od samego początku ruchu nota bene.
Trafniejszy już byłby zarzut o brak "czystości ideowej", wyrażający się "socjaldemokratycznym reformizmem" (co nie znaczy, że uznałbym go za istotny). No ale trafność Twoich uwag zawsze pozostawiała wiele do życzenia. I tym optymistycznym akcentem... zabieram Ci koryto:-)
Bye, bye!
Zaszczuli Cię? Stłamsili?
Nie odpuszczaj! Co tam w Katyniu? Znaleźli już tego kaczora? Pisz! Ja będę słuchał Twych opowieści o starych Polakach i ich karabinach. Pisz, nie odpuszczaj! My, polacy chcemy prawdy!
[Mówcami będą na nich zajmujący się tematem eksperci (związkowcy, socjologowie, autorzy opracowań).]
To związkowcy są w czymś ekspertami???
naprawdę ostatnimi osobami, z którymi chciałbym dyskutować, są działacze twojej 3-osobowej organizacji.
Warto natomiast zwrócić uwagę, że dyskusja o Smoleńsku na pewno jest bardziej atrakcyjna dla użytkowników portali politycznych niż zamęczanie ich rewelacjami o pozorowanej aktywności wirtualnych pisemek.
Nie dowiedzieliśmy się nawet, ile osób wzięło udział w debacie organizowanej przez te pisemka. I słusznie, bo ta informacja - to tajemnica stanu. Ujawniłaby bowiem, że wypowiedziami niszowych działaczy, redaktorów i ekspertów nikt się nie interesuje.
A "choroba mikrofonowa" męczy i człowiek, ktory od czasu skończenia studiów nie miał okazji zawierać głosu publicznie, musi się gdzieś wyartykułować, prawda?
Nawet, jeśli wymaga to współpracy z tak "odpowiednim" dla anarchistów partnerem, jak pismo dotowane przez SLD.
dyskusja rzeczywiście jest trochę "od czapy" (ale nie "z czapy", jak mylnie piszesz).
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie: czy "skłoty" funkcjonujące pod firmą wirtualnego "ruchu anarchistycznego" (np. poznański Rozbrat) powinny być dotowane z pieniędzy podatników, jak to się dzieje teraz, czy - samofinansowane przez ich użytkowników stosownie do cen rynkowych.
A twoje wieszczenie o zdecentralizowanym systemie emerytalnym z "walnymi zgromadzeniami" itd. dowodzą totalnego oderwania od rzeczywistości twojego wirtualnego ruchu. Nic dziwnego, że "anarchiści" potrzebują dotacji, bo ludzie realnie istniejący nie dadzą im ani grosza.
ale na "pismach dotowanych przez SLD" publicysta nomenklaturowo-bezpieczniackiej prasy się zna.
Najgłośniej krzyczy o czystości człowiek, który za kasę pisał o "fenomenie" Cimoszewicza w ramach jego kampanii prezydenckiej i publikował w "Forum Klubowym" piśmie nawet nie tyle wspieranym przez SLD co SLDowskim.