Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Jarosław Klebaniuk: Laicyzm jako humanizm

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Zagadka

Dlaczego w laickich Czechach czy Niemczech stosunek bliźniego do bliźniego jest bardziej przyjazny niż w rzymsko-katolickiej Polsce?

autor: mlm, data nadania: 2012-05-26 12:56:52, suma postów tego autora: 4284

mlm

Niemcy i Czechy są dwa razy wyżej niż Polska pod względem wolności gospodarczych: http://www.heritage.org/index/ranking
więc nic dziwnego że ludzie są tam wobec siebie milsi. To nie ma nic wspólnego z religią. Jak wykazywałem tutaj już na wiele sposobów, państwowy interwencjonizm to zezwierzęcenie społeczeństwa.

autor: jliber, data nadania: 2012-05-27 06:59:22, suma postów tego autora: 4329

odpowiedź

bo ich bliźnimi nie są Polace har har har.
Tak na marginesie to stosunek do Polaków w obu tych krajach nie jest jakoś dużo lepszy niż stosunek samych Polakó do współplemieńców.

Inna zagadka- czemu laickie dania czy szwecja (która nawet nie jest członkiem NATO) wzięły udział w bombardowaniu libii, kraju który nie ma z nimi żadnego zatargu? oj, słabo z tą miłością bliźniego

autor: Dobrodziej Pracodawca, data nadania: 2012-05-27 09:53:52, suma postów tego autora: 2714

Ciemnogród

@jliber dlaczego więc na Białorusi ludzie są pomocni, życzliwi (nie to co w Polsce).

autor: mlm, data nadania: 2012-05-27 11:29:11, suma postów tego autora: 4284

Kościoły są dla wiernych,

jak wiernych zacznie brakować, będą je sprzedawać. W Dablinie byłem w dwóch takich kościołach, w jednym jest galeria handlowa, w drugim piwo leją.

Gdybym był księdzem, to też bym grzmiał, tumanił i przestraszał, by mi nie odpłynęła kasa. Nie chcę nikogo obrażać, ale jak klechy nie przestaną wciskać swoich pomysłów poprzez usłużnych ministrantów w sejmie i rządzie, to będzie jeszcze gorzej, i będą musieli poprzez tych usłużnych wprowadzić terror konwojowania niepokornych, pod asystą uzbrojonej policji do kościoła.

Jestem apostatą od 1991 roku, z każdym rokiem nabieram większej pewności że postąpiłem słusznie. Oczekuję, by rząd w końcu wyraził zgodę na odpis tych trzech promili na Kościół. Będzie jasne ilu jest katolików, i czy zasadne jest ładowanie pieniędzy publicznych w Kościół. Biskupi plotą o 90 procentach katolików, bo tyle jest ochrzczonych. To jest bzdura. Ja byłem ochrzczony, choć nie wyraziłem zgody, moje dzieci były ochrzczone bo tak chciała moja żona a ja wtedy jeszcze formalnie byłem katolikiem. Dziś ani dzieci ani żona do kościoła nie chodzą, a to jest ich osobista decyzja.

autor: kaktusnadłoni, data nadania: 2012-05-27 11:38:10, suma postów tego autora: 441

jliber

"Jak wykazywałem tutaj już na wiele sposobów"

ja rozumiem ludzie, którzy pochlebiaja sobie czasem, ale ty właśnie ustaliłeś nowe znaczenie tego zjawiska :)

autor: nikyty, data nadania: 2012-05-28 01:12:10, suma postów tego autora: 3572

mlm

Mówisz to z perspektywy białorusina czy tzw chodzącego bankomatu, czyli turysty z bogatszego kraju?

autor: jliber, data nadania: 2012-05-28 03:58:16, suma postów tego autora: 4329

PT Jiberkowi jak zwykle gdzieś zapodziała się Skandynawia

która nie pasuje do obrazu. Nawiasem mówiąc, chciałbym zobaczyć naukowe udowodnienie związków przyczynowo-skutkowych lyberalyzmu i szczęśliwości jednostek. Nawet PT Durango by się uśmiał jak norka.

autor: szczupak, data nadania: 2012-05-28 10:09:17, suma postów tego autora: 3747

szczupak

Skandynawia (poza Norwegią) stoi wyżej w tym rankingu wolności gospodarczych (tj ochrony prywatnych praw własności) niż Niemcy, także żyjesz jakimś lewicowym mitem widać, stawki podatków dochodowych to nie wszystko. Norwegia oczywiście jest najbogatsza tylko dzięki ropie.

autor: jliber, data nadania: 2012-05-28 14:32:35, suma postów tego autora: 4329

dajcie spokój jliberowi!

on tak musi.
widać bardzo by chciał być państwowym interwencjonistą, ale jego marzenia o superzamordystycznej monarchooligarchii spasionych korporacyjnych knurów pod wodzą światłego jkm nie są możliwe do spełnienia na razie - więc się mści na innych.

ciekawe dlaczego to agnostycy, ateiści etc. mają się tłumaczyć z chorych kleszych wizji (każdej religii)? z reguły dowieść czegoś musi ten, co twierdzi, że jest (było i będzie) tak a tak - a nie ten, kogo to nie obchodzi.

autor: deadbastard, data nadania: 2012-05-28 21:32:11, suma postów tego autora: 500

deadbastard

Ja monarchooligarchia? A kto chce zmonopolizować cały kapitał w ręku jednego państwowego kapitalisty? I jeszcze dać mu całą władzę jak w monarchii? Coś ci się nie pomyliło?

Ja klesze wizje? Powtarzam, wczytaj się co mówił Jezus, to miała być alterglobalistyczna komuna (a wyszło, jak to zwykle komunistom wychodzi). Porzuć własność prywatną, prędzej wielbłąd przez ucho igielne niż bogaty do nieba, pożyczaj niczego w zamian nie oczekując, wywyższanie biedy na piedestał. Potem św Augustyn w Państwie Bożym (wyznacznia religijna całego Średniowiecza) nawet handel detaliczny uważał za grzech. Do dzisiaj jak w papieskich encyklikach zamienisz Bóg na Społeczeństwo to manifest komunistyczny wypisz wymaluj. Widać wszystko ci się pomyliło, swoich kolegów ideologicznych nie poznajesz.

autor: jliber, data nadania: 2012-05-29 13:21:58, suma postów tego autora: 4329

Dzięki ropie? Ha, ha, ha...

Nie: dzięki pragmatyzmowi. Nawiasem mówiąc, cieszę się że popierasz Wikingów, Swijonów i Saamich, którzy oprócz wolności mają też socjalne bezpieczeństwo. Będą z ciebie ludzie!

autor: szczupak, data nadania: 2012-05-29 22:55:12, suma postów tego autora: 3747

PS. Odnośnie twojego ostatniego posta:

Zapomniałeś że Watykan to piękny przykład rozmijania się teorii z praktyką - o Banco Ambrosiano słyszał ty, a? Widać żeś nieogarnięty.

autor: szczupak, data nadania: 2012-05-29 22:58:25, suma postów tego autora: 3747

++

szczupak, a nie wydaje ci się, że takich przykładów rozmijania się teorii z praktyką sporo można by podać tez z lewicowego podwórka?

autor: Angka Leu, data nadania: 2012-05-31 17:23:29, suma postów tego autora: 3102

Liberalizm zamiast lewicowości

Jednym z dobrych przykładów odsłaniającym kulisy zastępowania lewicowości przez liberalizm, szczególnie widoczne w kulturze anglosaskiej jest artykuł Jarosława Klebaniuka pt.: "Laicyzm jako humanizm" opublikowany ostatnio na lewica.pl. Unaocznia on miałkość takich zabiegów. Ponieważ słabość tej konstrukcji jest łatwo widoczna wymieńmy najważniejsze błędne tezy, na podstawie których ufundowane są konkluzje tego tekstu:
- uznanie, że istotną cechą religii jest swoiście definiowana normatywność,
- zrównywanie laickości z humanizmem, a następnie z liberalizmem i hedonizmem na zasadzie, że skoro laickość pozostaje w opozycji do religijności, a ta ostatnia jest ściśle związana z normatywnością, a więc jądrem laickości jest antynormatywność,
- dorobienie lewicowości do laickości-humanizmu-liberalizmu dzięki kilku uwagom, że religia służyła podtrzymywaniu systemu klasowego i już obok określenia "liberalny" możemy wpisywać zastępczo "lewicowy",
- na potwierdzenie takich tez przywoływane są badania empiryczne, które dowodzą tych tez w równie błędny sposób.

Zacznijmy od ogólnie przyjętego, potocznego rozumienia laickości, które rzekomo ma podważyć argumentacja wskazanego tekstu i nadawać nowe znaczenia. Laickość, świeckość to postawa, światopogląd, która w istotnych sferach życia i myślenia odrzuca kierowanie się wskazaniami kościoła, religii. Nie ma tutaj opozycji względem wiary, nawet religijnej, jeśli ma ona subiektywny wymiar. Nie ma też żadnej opozycji względem normatywności. Istnieje świecki normatywizm, rygoryzm moralny, jakim chociażby jest etyka Kanta. Jak to się ma do przedstawionych wywodów we wskazanym tekście?

Otóż punktem wyjścia do wyprowadzenia w przywołanym artykule fałszywych wniosków są błędne poglądy na istotę, podstawy samej religii, zawarte w niniejszym fragmencie:

"Jedną z podstawowych cech religii, zwłaszcza tych monoteistycznych, jest ich normatywny charakter. Nie tylko roszczą sobie bowiem pretensje do opisu świata, jego genezy i przeznaczenia, lecz także orzekają, co jest dobre a co złe, jak należy postępować, a jaki rodzaj aktywności jest niewłaściwy i powinien zostać zarzucony, jeśli zaś nie, to ukarany (często: i ukarany, i zarzucony). U podstaw tych roszczeń leży przekonanie, że istnieje jakaś idealna rzeczywistość, jakiś stan, do którego należy dążyć, i którego osiągnięcie powinno być celem funkcjonowania człowieka."

Tymczasem istotą religii jest społecznie usankcjonowana i realizowana substytucja ludzkich potrzeb. Najlepszym dowodem, że tak jest, jest powszechny charakter tej własności, również w odniesieniu do religii niemonoteistycznych. Każda religia oferuje zastępczą drogę do spełnienia jakieś ludzkiej potrzeby i przez to na swoisty sposób jest powiązana również z humanizmem. Żaden nakaz nie jest bezwarunkowy, ponieważ w wyniku jego przestrzegania jednostka ma osiągnąć w perspektywie pewien niedostępny jej naturalnie stan. Podstawą funkcjonowania religii jest substytucja historycznie i społecznie niemożliwych do spełnienia pragnień wiernych czynnościami, darami, datkami, które mogą wykonywać lub na które mogą łożyć wszyscy wierni. Te stany albo polepszają obecny wedle kryterium materialnego powodzenia, pozycji społecznej czy ponadprzeciętnych indywidualnych zdolności i cech, albo cofają skutki złych uczynków w przeszłości dzięki zadośćuczynieniu i pokucie. I to właśnie przesądza o tym, że religia ma w swej istocie dyrektywalny, a nie normatywny charakter (w każdym razie nie w sensie normatywizmu etycznego). Cechą normatywizmu etycznego jest czynienie tego, co dobre, i powstrzymywanie się przed złym postępowaniem, ze względu na samo uznanie czegoś za dobro lub zło (i ewentualnie udowodnienie zależnie od różnych etyk), a nie ze względu na spełnienie własnych pragnień czy strach przed karą.
Z tego powodu już cała podstawa argumentacji artykułu rozsypuje się na samym początku. Substytucja polega na zastępowaniu tych uprawnionych stanów łatwymi uczynkami lub rzeczami dostępnymi dla wszystkich oraz wymaga istnienia świadków i ich organizatorów uroczystości, w których dokonują się takie akty. Jasne jest, że wiara w takie "zastępstwo" tylko wtedy mogła zostać historycznie utrwalona, jeśli uzyskała społeczną sankcję. Stąd wynika funkcja pośredników-kapłanów, a z drugiej strony wniosek, że obrzędy czy datki religijne nie muszą mieć nic wspólnego z dobrem czy własnością, o jaką się modlą wierni, ani ze złym postępkiem, za który ma dana ofiara stanowić zadośćuczynienie. To równocześnie stanowi o dodatkowej różnicy pomiędzy dyrektywami religijnymi a normami etycznymi, ponieważ te ostatnie nie mówią o potrzebie takiego pośrednika, natomiast sposób naprawienia zła zawsze musi wiązać się z bezpośrednimi działaniami, które mają je odwrócić. W pewnych sytuacjach część etyk uznaje, że nie można cofnąć złych skutków, stąd duży nacisk na profilaktykę i ostre występowanie przeciwko usprawiedliwianiu pewnych postępowań. Wracając do religii rygoryzm dyrektywalny religii rośnie w miarę rozwoju cywilizacyjnego społeczeństwa. Z jednej strony powstają ogromne różnice społeczne, stąd aby osiągnąć poziom władców trzeba tak bardzo ograniczać się przez czynności zastępcze - modlitwę, wstrzemięźliwość konsumpcyjną, umartwianie, pokutę, że należy właściwie zostać świętym. Z drugiej strony rośnie atrakcyjność wyobrażonych stanów w zamian za takie wyrzeczenia. Pierwotnie stanowiły one tylko drobne pomocne własności i zdarzenia, których dostępowało się już w życiu codziennym - powodzenie w trakcie polowania, ochronę przed działającymi realnie, jak wierzono, demonami, gniewem bogów i innymi nieszczęściami. Później pojawiły się koncepcje religijne uznające nieśmiertelność duszy, ustalające jedno, wielkie miejsce szczęśliwości - raj, równość wszystkich ludzi w dostępie do niego. Istnienie tej "idealnej rzeczywistości", o której wspomina autor, postuluje się dlatego, ponieważ ma ona być uniwersalnym substytutem jak najbardziej ludzkich pragnień, które nie mogą być zrealizowane w życiu doczesnym, a nie dlatego, że nakazuje to jakaś niezrozumiała normatywność. Zjawisko religii ufundowane jest na czterech podstawach: historycznych warunkach materialnych ludzkiej egzystencji, potrzeb mentalnych części populacji ludzkiej, która chce w ten sposób realizować inne potrzeby i regulować stosunki we własnych społecznościach, duchowieństwa, które nadaje mu społeczny wymiar, zestandaryzowaną formę i czerpie korzyści ze spełniania swoich funkcji oraz potrzeb ideologicznych klas rządzących. Nie jest to więc tylko funkcja kleru, jak chcą niektórzy prości antyklerykałowie. To sztuka oszukiwania i oszukiwania się na życzenie oszukiwanych i oszukujących się. Gdyby była tylko czymś narzuconym siłą, jej trwałość zależała by jedynie od działania przemocy i ucisku, co nie znajduje potwierdzenia w historii.

Religijność w historycznym wymiarze łączy się z klasowością, ponieważ jedną z prostych czynności zastępczych w omawianych w sensie może być praca, a rola sankcjonujących je świadków-organizatorów-kapłanów łączy się z koniecznością ich utrzymania, oraz innych klas panujących zapewniających duchowieństwu ochronę. Nie ma takiego związku w odniesieniu do normatywności etycznej. Wtórnie w wyniku rozwoju kulturalnego społeczeństwa religijność może się z nią wiązać jako dobudowanym systemem do jej dyrektywalnego jądra. Zawsze jednak będzie występować tutaj napięcie ze względu na odmienne funkcje obu systemów.

Wykazałem, że nie istnieje żadna opozycyjność między laickością a normatywnością (w opisach autora etyczną), ponieważ ta ostatnia, nie jest żadną cechą istotną samej religii.

Czy humanizm jest postawą areligijną i anormatywną?

Humanizm zgodnie ze swoim sztandarowym hasłem jest postawą zainteresowania człowiekiem i uznawaniem jego punktu widzenia jako punkt wyjścia do opisu świata. Nie wynika z tego jeszcze akceptacja dla ludzkich ułomności czy przyzwolenia na nie. Humanizm ma punkt wspólny z motywacją religijną, a jest nią subiektywność. W przypadku religijności demonstruje się ona w formach zastępczych, w przypadku światopoglądu humanistycznego nie ma generalnie takiej potrzeby, ponieważ pojawił się on historycznie wtedy, gdy dla części społeczeństwa zaistniała możliwość realizacji potrzeb ludzkich za życia jednostki. Dyrektywalna forma religii wynika z ściśle powiązanego z tymi formami substytucji społecznego charakteru ich realizacji. W przypadku bezpośredniej realizacji nie jest wymaga społeczna sankcja i wynikający z niej "normatywny" charakter, ale też nie jest wykluczona. Może przybrać formę sztuki, sztuki stylu życia, konsumpcji, otaczania się przedmiotami przedmiotami wykonanymi przez artystów. Te normy postępowania, zachowania mają na celu zdobyć uznanie, aplauz innych osób wyznających takie zasady. Mogą to być zasady o o charakterze "estetycznym" lub moralnym. Humanizm nie łączy się więc z żadną anormatywnością.
Żeby lepiej zbadać stosunek humanizmu do religijności należy najpierw rozważyć stosunek humanizmu do laickości w zwykłym rozumienie. A w takim pojęciu laickość to synonim "niekościelności", "niereligijności". O tym, że humanizm nie jest czymś specyficznym dla tej postawy świadczy chociażby to, że do laicyzmu zaliczymy również poglądy radykalnych ekologów, prymitywistów, których trudno jest uznać za humanistów, ponieważ najwyższą wartością dla nich jest przyroda w stanie naturalnym. Na pewno nie interesuje ich "wszystko, co ludzkie", ponieważ są wrogami cywilizacji i ludzkich potrzeb dzięki niej realizującymi się, godząc się równocześnie z drastycznym spadkiem liczby ludności.
Jeśli rozważać laicyzm w jego dynamice, w opozycji do religijności jako antykościelność, antyreligijność, to wówczas jądrem takiego poglądu jest ateizm, a nie humanizm, który może być wtedy stanem pośrednim, drogą prowadzącą do sedna laickości. Aby zupełnie wyzwolić się od religii należy nie tylko zwrócić się w stronę człowieka i go zrozumieć, ale również otaczający go świat, jego miejsce w nim i bycia częścią jego, w szczególności społeczeństwa. Humanizm jest sprzeczny tylko z rygorystycznymi, fundamentalistycznymi religiami, takimi, które pochwalały ograniczanie większości potrzeb. Nie jest w opozycji do takich, które nie nakładają na wiernych obowiązków z powodu popełnionych występków i zapewniają dostąpienie zbawienia dzięki wierze, a nie poprzez uczynki, jak to się dziej w przypadku znacznej części wyznań protestanckich. Religia może nadal pełnić swą dawną rolę względem ludzkich pragnień, których nie może zrealizować żaden postęp cywilizacyjny. Wyzwolenie się od nich i tym samym od potrzeby jakiejkolwiek religii może zapewnić tylko odpowiednia wiedza i praca intelektualna, a nie żaden humanizm, który w tym przypadku nie jest z nią sprzeczny.

Czy humanizm jest antyklasowy, skoro religijność jest lub była klasowa, a on ma być jej przeciwieństwem?

Zarówno analiza samego pojęcia jak też historia dostarcza dostatecznie dużo kontrprzykładów dla tej tezy. Humanistyczna postawa badawcza, jak również ideologia, uznająca za naczelne ludzkie dążenia i potrzeby nie jest sprzeczna z porządkiem klasowym. Badanie jednostek czy nawet społeczeństw niczego nie przesądza w sprawie struktury społecznej. Ważne że jest jakaś grupa, na której takie badania można przeprowadzać i taka, która może tę wiedzę wykorzystać. Zaspakajanie potrzeb ludzkich nie musi wiązać się z ich identycznością, podobieństwem, takim samym stopniem w odniesieniu do wszystkich członków społeczeństwa. Możliwość realizacji swoistych potrzeb przez nielicznych lub mniejszość w odróżnieniu od reszty społeczeństwa jest podstawą burżuazyjnego, klasowego społeczeństwa. Najbardziej obłudnym przykładem realizacji humanistycznych ideałów w praktyce była eksterminacja ludów tubylczych w Ameryce w okresie wielkich odkryć geograficznych, apogeum humanizmu w kulturze europejskiej. Humanizm, który zostaje ograniczony do perspektywy ludzkiej jednostki łatwo prowadzi do liberalizmu polityczno-ekonomicznego, a taka ideologia jest już jawnie klasowa. Zastąpienie starej motywacji do pracy na rzecz klas posiadających dokonało się dzięki możliwości wskazania grupki szczęśliwców, wywodzących się z najniższych klas, którzy dostąpili spełnienia marzeń jeszcze w życiu doczesnym, co w średniowieczu raczej nie było możliwe.

Przykłady empiryczne podane przez autora niczego nie dowodzą. W opisach wychowania opartego na podstawie "normatywnej" autor nie podaje, na ile była to normatywność ufundowana na ścisłych podstawach etycznych, a na ile religijnych. Biorąc pod uwagę fakt, że ludzie o przekonaniach niereligijnych i akceptujących etyczne wychowanie stanowią w społeczeństwa zdecydowaną mniejszość należy uznać, że były to rodziny o silnych przekonaniach religijnych łączących się z konserwatywnymi poglądami społeczno-politycznymi. Z przytoczonych badań wynika więc tylko to, że z rodzin o poglądach konserwatywnych najczęściej pochodzą wyznawcy konserwatywni, a z rodzin o poglądach liberalnych osoby o takichże poglądach, czyli, że rodzice wychowują dzieci na własny obraz i podobieństwa. Nie jest to żadna nowość tylko coś ogólnie znanego. Niczego to poza tym nie dowodzi.
W opisie wychowania liberalnego, opartego m.in. na czerpaniu radości z życia występuje ów przeskok myślowy autora, w którym nagle stwierdza predylekcje do postaw lewicowych, w nawiasie "liberalnych". W jaki sposób doszedł do tych zdumiewających konstatacji, tego oczywiście nie odgadniemy.

W opisie wychowania dzieci w duchu konserwatywnym zawarty jest pewien wątek myślowy, który w kontekście głoszonej aprobaty dla alternatywnego liberalnego wychowania działa pełni rolę samouzasadniającej się przepowiedni. Ideą takiego myślenia jest akceptacja takiego modelu wychowania, który pozwala na kontynuowanie preferowanych w nim zachowań w życiu dorosłym. Skoro model przeciwstawny - konserwatywny będzie sprawiał w przyszłości problemy w samorealizacji jednostki, czerpania radości z życia, to należy go odrzucić. Z czego jednak mogą wynikać owe problemy w przyszłym życiu w kontaktach z innymi jednostkami? Takowe wyjaśnienie nie zostały przytoczone z prostej przyczyny. W kapitalistycznym społeczeństwie opartym na liberalnym modelu społeczno-gospodarczym większy sukces mogą osiągnąć osoby o motywacjach egoistycznych, nie zawracających sobie głowy jakimiś wartościami. A jak to jest w skrajnych przypadkach konfliktu jednostek z takim społeczeństwem, o którym słyszymy w doniesieniach medialnych - strzelaninach-samosądach w miejscach publicznych? Czy biorą w nich głównie osoby o przekonaniach liberalnych czy konserwatywnych? Wydaje się, że są to sprawcy obojga typów światopoglądów. Jakie motywacje przemawiają przez nie? Część z nich robi to z chęci zaistnienie medialnego, zobaczenie tego przez innych w internecie czy telewizji, pokazania innym brak skrupułów w zabójstwie. Jest to typowo motywacja liberalna. Cześć takich zabójstw popełniają również osoby o poglądach konserwatywnych. W jakich sytuacjach? Z zemsty na konkurentach o partnerkę, na dokuczliwych kolegach czy nauczycielach. A więc często z powodów ich niewłaściwego postępowania moralnego, które jednak społeczeństwo liberalne, ani ów psycholog w trakcie wychowania nie potępia. Albo z pragnienie "zasmakowania zakazanego owocu" - doświadczenia wolności, która wcześniej była zakazane. W każdym przypadku za takie wypadki odpowiada ostatecznie model liberalny. Dowodem tego jest m.in. to, że w konserwatywnych, nienaruszonych społeczeństwach takie sytuacje zdarzają się niezmiernie rzadko. Jeśli dochodzi tam do przemocy, to na zupełnie innym tle - najczęściej różnic etnicznych czy religijnych, ani frustracji psychologicznych.

Jaki więc jest ostatecznie stosunek lewicowości do normatywizmu etycznego oraz do liberalizmu i konserwatyzmu, wynikającego z religijności?

Dla lewicowości podstawową jest kwestia rozróżnienia sfery prywatności - zasad postępowania względem własnej cielesności, własnej sfery myślenia i wiary, wszystkiego tego, co nie dotyka innych oraz sfery publicznej, a ogólnie wszystkiego tego co, w ten czy inny sposób silnie wpływa na innych bezpośrednio lub pośrednio. W odniesieniu do tej pierwszej sfery lewicowość wykazuje pewne podobieństwo do postawy liberalnej. Nie oznacza to akceptacji dowolnego sposobu myślenia, wiary, zachowania względem własnego ciała, sposobu konsumpcji, uczestniczenia lub izolowania się od życia społecznego. Jednak odmienność oceny nie łączy się tutaj z normatywizmem - nakazywaniem czy zakazywaniem danego postępowania. Zupełnie inaczej mają się sprawy w odniesieniu do sfery pozaosobistej, mogącej choćby potencjalnie mieć wpływ na sytuację społeczną innych osób. Tutaj lewicowość jak najbardziej zgodna jest z autentyczną postawą normatywizmu etycznego. Potępia i przeciwstawia się pewnym zachowaniom dlatego, że uważa je za złe, szkodliwe społecznie, a takie są nie dlatego, że łączą się z odczuwaniem przykrości przez sprawcę lub obrażają bóstwo, które w zamian może zablokować złoczyńcy drogę do raju, ale z tego powodu, że wyrządzają krzywdę innym osobom, w szczególności wywodzących się z grup najuboższych bądź najbardziej odpowiedzialnych za autonomiczny byt społeczeństwa. Lewicowość jest przeciwstawna względem czystego liberalizmu, który odrzuca normatywność etyczną w sferze publicznej i prywatnej za wyjątkiem poszanowania praw samych egoistów jak również względem konserwatystów. Normy konserwatystów wobec innych osób są pomieszane z czynnościami zastępczymi. Nakazują pewne obowiązki wedle przesądów religijnych, a nie samych wartości etycznych. Pewne normy etyczne wyznawane przez konserwatystów takie, jak wspomaganie słabszych czy ubogich, pomijając kwestię realizacji ich w praktyce, mogą być bliższe lewicowcom niż zasady liberalne. W odniesieniu do sfery prywatności lewica odrzuca rygoryzm etyczny konserwatystów zbliżając się poniekąd do postawy liberalnej, jednak zasady wolności nie konstruują żadnych reguł społecznych, są względem nich wtórne, potrzebne by jednostka była aktywnym uczestnikiem życia społecznego i zapewniała jego trwanie. Dla lewicowca istnieje ponadsubiektywne kryterium, które jest ufundowane w zewnętrznej, doświadczanej rzeczywistości, w przeciwieństwie do porządku nadprzyrodzonego lub subiektywnego.

"Czy model humanistyczny wyklucza wiarę religijną? Indywidualne podejście do każdego człowieka i poszanowanie jego potrzeb każe uszanować także potrzeby religijne. Podejście to w ramach swojej nie-normatywności dopuszcza więc także realizację ideałów wynikających z abstrakcyjnych ideologii, jednak pod warunkiem, że takie dążenie jest rezultatem indywidualnej decyzji, nie zaś presji społecznej i przymusu, który z niej płynie." stwierdza Klebaniuk w kontekście swoich wcześniejszych wywodów łączących liberalny model wychowawczy z lewicowością.

Jego subiektywne przekonania mijają się z prawdą na gruncie pokazanego wcześniej braku wykluczania się religii z humanizmem oraz zarysowanej odmienności opcji lewicowej. Wbrew wszelkim ideologom, którzy zrównują wolność religijną z innymi wolnościami obywatelskimi przekonania religijne nie są zwykłymi przekonaniami, tylko takimi, które są nieodłącznie związane z praktyką społeczną wkraczającą w sferę publiczną. Nie ma przy tym znaczenia, czy dokonuje się to z własnej woli wiernych czy dodatkowo z inspiracji duchowych czy ośrodków władzy. Wkraczanie w sferę publiczną zwykle wiąże się z naruszeniem praw innych osób - innowierców i osób niewierzących, a w odniesieniu do instytucji prowadzi do państwa wyznaniowego wbrew intencjom naiwnych liberałów. Dlatego zupełnie oczywistym dla lewicowca miejscem tolerancji dla religii jest sfera, w której wiara jest przekonaniem, a nie czymś innym, a ostateczną granicą przyzwolenia winno być jej publiczne uprawianie tylko w miejscach kultu, utrzymywanych przez wiernych.

Łączenie oraz zastępowanie lewicowości z liberalizmem jest charakterystyczne dla kultury anglosaskiej, w szczególności amerykańskiej. Jest to zrozumiałe ze względów historycznych. W odniesieniu do kultury europejskiej natomiast zupełnie niewłaściwe. Zaprezentowane w omawianym artykule uzasadnienia tego trendu są całkiem chybione i naciągane.

Afirmacje liberalizmu, zwalczanie normatywizmu w wiedzy i praktyce społecznej, pseudonaukowe przypisywanie mu religijnego wymiaru jest charakterystyczne dla establishmentu wywodzącego się z części aparatu partyjnego przed 1989 rokiem. Identyczna antynormatywna motywacja towarzyszyła w trakcie rozwalania elementów systemu socjalistycznego w latach 80-tych. Później stała się wygodnym alibi tłumaczącym prostaczkom wymogi uwłaszczenia. Dzisiaj podbudowana lekturą amerykańskich psychologów czy to humanistycznych, czy też ewolucyjnych albo służy wypieraniu się własnej lewicowości w zamierzchłej przeszłości i ośmieszaniu jej albo może być próbą dyskredytacji ponoszenia odpowiedzialności za swoje działania polityczne w przeszłości i teraźniejszości. Być może nie to autor miał na myśli, ale powinien mieć to na uwadze.

Na zakończenie można tylko przytoczyć końcowe konkluzje przywołanego tekstu, potwierdzających słabość jego uzasadnień:

"Poszanowanie indywidualnych wyborów, tolerancja dla inności, uznawanie różnorodności za pozytywną, wreszcie szacunek dla człowieka z jego słabościami i niedoskonałościami - oto cechy laickości zdolne przekonać do niej humanistów. Laicyzm, na pierwszym miejscu stawiając człowieka, a nie nadwartościowe idee, w istocie jest humanizmem."

Jeśli laicyzm w istocie jest humanizmem, to żadne cechy laickości nie mają po co przekonywać do niej humanistów, ponieważ takimi cechami powinni się oni już wyróżniać. Skoro jednak muszą, to albo laicyzm nie jest humanizmem, albo wymienione cechy nie są charakterystyczne dla laickości. I jest to prawda w obu przypadkach. Humanizm jest postawą pośrednią między religijnością a laickością, co najwyżej jedną z wersji laicyzmu. Wymienione cechy nie są znamienne dla laickości, tylko dla jednego z zawartych w nim nurtów - liberalizmu.

RR, 31.05.2012

http://peregalit.wordpress.com/2012/05/31/liberalizm-zamiast-lewicowosci/

autor: RR, data nadania: 2012-05-31 21:42:13, suma postów tego autora: 151

Dodaj komentarz