Wczoraj w Krakowie była "parada smoków". Wiem, bo Karol tam był. "- Takie byle gówno" - skomentował. Bardziej go, jako autystyka, zainteresowały rejestracje samochodów dyplomatycznych i prywatnych, jankeskich szczególnie.
Kraków jako burżuazyjny bastion, zatęchły "inteligencki" skansen, pełen zaschniętego post modernizacyjnego gówna... godzien jest, by okupować go CODZIENNIE. Czego życzę wszelkiej maści anarchistom i anarcholom, lewakom a nawet prawakom...
Może tam trochę świeżego luftu wpłynie do tego majchrowskiego smrodku.
.
aby mi ktoś na publicznym placu namioty sobie rozbijał. Od tego są prywatne działki lub wyznaczone pola kempingowe. A od zmian systemowych jest głosowanie raz na 4 lata.
przestrzeń publiczna nie jest Twoim prywatnym folwarkiem, żebyś mógł sobie wg własnego widzimisię czegoś zakazywać. Miejsce publiczne pomyliło Ci się z Twoją własną działką.
A ci, którzy rozbijali namioty na krakowskim rynku też płacą podatki.
Proszę bardzo, załóż partię której jednym z postulatów jest legalizacja rozbijania namiotów w dowolnym miejscu przestrzeni publicznej, kto ci broni.
A ja nie będę zakładał żadnych partii, tylko sobie ten namiot rozbiję, bo ja jestem wolnościowiec, a nie jakiś pinoczetowski zamordysta, Jliberku (-:
Tzn ze kazdy kto plaqci podatki moze sobie zaparkowac samochod przed wejsciem do Sukiennic jezeli mu sie tak podoba?
Ktoś mi tu chyba tłumaczył że wolność nie może oznaczać anarchii, ale to chyba nie byłeś ty?
Zdecydowanie nie ja, Jliberze (To Rebel ;-)). Ja jestem przecież wolnościowistą (libertarianinem) :-))) ...i jako taki uważam, że dozwolone jest wszystko, co nie wyrządza krzywdy innym ludziom. Jeżeli zatem obozowicze nie obrzucają ogryzkami przechodniów, nie wygniatają nadmiernie trawy, nie kradną zabawek dzieciom spacerowiczów, nie zakwaszają gleby swoim moczem, to mają prawo do takiej ekspresji w przestrzeni publicznej, jaka im odpowiada!
Co innego myślą, czy racze knują pinoczetowscy totalitaryści. Ci od razu nasłaliby państwowy aparat represji na takie "politycznie podejrzane świnie". Po to przecież płacą te swoje podatki, żeby panował przykładny terror, a nie panoszyła się "anarchia" (-:
---
Jliber w innym wątku:
"No przecież odpisałem misiek, trzeci komentarz w górę od twojego. Robotnik przechodzący na własny rachunek to nowy przedsiębiorca."
Jeżeli Ty jesteś programistą, to mając nieszczęście poznawania Twojej "logiki", ja nie znam, ani nawet nie wierzę w istnienie takiego kompilatora/interpretera, który z Twojej radosnej twórczości stworzyłby coś innego niż exploity przypadkowo atakujące Twój własny system. Po odpaleniu debuggera to Ci pewnie bezpieczniki po sekundzie wysiadają, ratując w ten sposób świat przed nowymi hordami nieobliczalnych wirusów :-)))
Dobra, dość złośliwości, masz szczęście, albo raczej pecha, że jestem cierpliwy, to Ci jeszcze raz wytłumaczę.
Jeśli jeden, a nawet stu robotników porzuci pracę etatową i podejmą działalność gospodarczą, to przecież automagicznie nie zmaterializuje się na świecie rzesza dodatkowych konsumentów zapewniających extra popyt specjalnie dla nich, prawda? Uszczkną dochód innych firm (dowolnej branży!), a tym samym niektóre z nich doprowadzą do bankructwa, albo do zwolnień, przez co na "rynku pracy" znów zwiększy się "podaż robotników".
Tyle (s)rynkowa teoria, ale zawsze przecież może się zdarzyć, że niejaki Jliber będzie "programował" w jakimś wielkim banku "bańki spekulacyjne", albo jeszcze lepiej, w europejskim, albo amerykańskim banku emisyjnym wytwarzał nowe "środki płatnicze" ;-)))
Będzie pięknie, aż nie nadejdzie kryzys, a z nim, no właśnie, bezrobocie...
Zmaterializuje się rzesza dodatkowej konsumpcji ponieważ konsumentom zostało w kieszeni więcej pięniędzy, gdy nowy przedsiębiorca (lub istniejący) zrobi coś taniej i efektywniej niż konkurencja. Powstaje wtedy
a) więcej istniejących produktów
b) zupełnie nowe produkty i usługi
a więc też zupełnie nowe firmy. Ten proces trwa dopóki przedsiębiorcy mają pomysły jak podgryźć istniejące. Jest to w istocie proces postępu ludzkości w ogóle. Zauważ że osiągamy ten cel opierając się wyłącznie na chęci zysku przedsiębiorcy.
Nie tak szybko, Jliber.
Taniej i efektywniej, czy zupelnie na nowo robi sie w wyniku postepu naukowo-technicznego, a to powolny i niezwykle kosztowny proces. W dodatku praktycznie poza zasiegiem dzialalnosci jakiej moglby podjac sie przecietny robotnik.
Zwykle dziala tu raczej naczelna zasada kapitalizmu mowiaca, ze "gorszy pieniadz wypiera lepszy" (tutaj: towar), czyli jest "taniej i efektywniej", ale kosztem jakosci, czy warunkow zatrudnienia pracownikow takich "kreatywnych" firm (czyt. mniejsze dochody konsumentow). W efekcie klient jednorazowo placi moze mniej, ale zmuszony jest do czestszych zakupow, co bynajmniej nie oznacza "wiecej pieniedzy w kieszeniach".
Jest jeszcze kwestia rozdrobnienia, wiele nowych firm to powiekszajaca sie rzesza kapitalistycznej biurokracji, z wlascicielem na czele, ktorej roszczeniowosc i apetyty sa zdecydowanie wieksze, niz oszczednosci klienta uzyskane w wyniku ich "kreatywnosci", co oznacza, ze (s)rynkowi ubywa sil wytworczych wlasnie w postaci robotnikow, a klientom oszczednosci. Ratunkiem tu moze byc jedynie postep techniczny, albo... imperialistyczne pasozytnictwo polegajace na podboju militarnym, czy ekonomicznym biedniejszej czesci swiata i wyciskaniu z niej sokow.
A jezeli ktos juz rzeczywiscie stworzy cos niezwyklego, to zwykle predzej, czy pozniej jego firma dolacza do listy zakupow jakiejs wiekszej firmy, w ostatecznej instancji korporacji. I tam juz ja odpowiednio "zrestrukturyzuja" zapewniajac doplyw swiezej krwi na "rynek pracy".
Co sie tyczy zupelnie nowych productow concowych i uslug, to w tej sytuacji rozwijaja sie one kosztem innych, juz istniejacych.
Zadziwia mnie Twoj sposob myslenia, bo jest ludzaco podobny do tego, ktorym legitymuja sie milosnicy "produkowania pieniedzy", czy bezwartosciowych "papierow wartosciowych". W ich przekonaniu wartosc powstaje nie w wyniku realnej dzialalnosci gospodarczej, lecz mniej lub bardziej podejrzanych operacji finansowych. Innymi slowy, pierwotna czynnoscia jest tu sprzedaz chleba, a wtorna jego upieczenie...
ja dopiszę do tego co miś bucharin napisał
wszystkie dotychczasowe badania procesów ewolucji płac zachodzących w panstwach kapitalistych udowodniły, że przy obniżce podatków spadają zarobki robotników, podczas gdy każde podniesienie podatków powoduje w ciągu dwóch, góra trzech lat podniesienie wynagrodzeń w sektorze prywatnym
Ciekawa teoria: zarobki wzrastaja kiedy podatki rosna i odwrotnie.
Czy oprocz ciebie ktos zna zrodlo tego zjawiska?
tak
Nie po to płacę podatki
aby mi ktoś na publicznym placu namioty sobie rozbijał. Od tego są prywatne działki lub wyznaczone pola kempingowe. A od zmian systemowych jest głosowanie raz na 4 lata.
1. Ordnung
2.Legalizm
3. Wiara w system
Zawiodłeś mnie jliber. Autorytaryzm i wiara w odgórny ład wyznawana przez przeciętnego zjadacza chleba z ciebie wylazły.
to pół biedy, najbardziej mnie bawi u jlibera, że jeśli udowodnić mu że kapitalizm jest szkodliwy dla konsumentów i środowiska i że powoduje szkody, z którymi nie jest sobie w stanie jako system poradzić, zaraz wyskakuje, że od tego jest państwo i podatki, żeby kapitalizm przymuszać do służenia konsumentom, oraz do usuwania szkód, które w wyniku jego działalności mają miejsce
w jlibera główce się uroiło, że lepiej leczyć niż zapobiegać :)