napisałem i zamieściłem recenzję wyboru pism Schmitta, kapusie z prawdziwej lewicy zapluwali się z oburzenia i wypisywali donosy, że faszyzm, nazizm, olaboga, jesteśmy przeciw tej myślozbrodni, panie Adamie Michniku i panie Jacku Żakowski protestujemy przeciw temu zamachowi na młodą polską demokrację. A teraz proszę, Schmitt promowany na portalu prawdziwej lewicy i to w tekście, którego autor stwierdza, że zamiast czytać o Schmitcie, lepiej czytać jego teksty - teksty "strasznego faszysty"!
Jak zwykle okazało się, że najprawdziwsza z prawdziwych lewic nie tylko jest pełna hipokryzji, ale w dodatku jest tępa i spóźniona w myśleniu o, bagatela, dekadę.
Może po prostu środowisko ideowej lewicy mądrzeje i już w większości nie bawi się w stróżów politycznej poprawności oraz oskarżenia o faszyzm.
Durango95 nawet jeśli recenzował coś z pism Carla Schmitta, to jak przystało na ograniczonego drobnomieszczańskiego demokratka tradycyjnie nic z tego nie zrozumiał, stąd jak dziecko we mgle bajdurzy w swym komicznym pisemku o "wykorzystaniu instytucji publicznych jako narzędzia polityki prospołecznej" podczas gdy Carl Schmitt (nie on pierwszy i nie ostatni) rozwiewał takowe zdziecinniałe złudzenia co do demokracji liberalnej.
do kogo ty to mówisz, półanalfabeto, który w życiu niczego poza Wikipedią nie czytał, a i z niej niewiele zrozumiał. Szczyt możliwości takich jak ty to nie jest Carl Schmitt, lecz Karol May, więc nie blefuj tu, że wiesz, co ów Schmitt głosił.
tak dawno Sierakowski w jednym z wywiadów twierdził, że "w PO jest coraz więcej lewicy", czego dowodem miało być m.in. przejście Arłukowicza do tego ugrupowania.
Tu zaś twierdzi się, że postpolityka prędzej czy później musi stoczyć się na pozycje prawicowego populizmu.
Więc jak to w końcu jest?
lewicowypatrioto, a masz co do powiedzenia ad rem? Nic. Więc się nie popisuj swym umysłowym ograniczeniem.
który produkuje tylko szczeniackie pustosłowie, można wyłącznie ad personam, bo ad rem i ad meritum nie jest to możliwe. Jakie ad rem proponujesz? O której z tez Schmitta chcesz podyskutować? Który z jego tekstów czytałeś i w jakim wydaniu - dawaj tytuł, dane biograficzne, numery stron, sięgnę na półkę i podyskutujemy ad rem.
Na dobry początek moglibyście wytłumaczyć forumowiczom, co lewicowopatriotyczne farmazony o "wykorzystaniu instytucji publicznych jako narzędzia polityki prospołecznej" mają wspólnego z filozofią polityczną Carla Schmitta, szczególnie w kontekście jego tez o liberalnej demokracji i koncepcji wroga politycznego.
Jeśli wasze banialuki mają z tym coś wspólnego, czekamy z niecierpliwością na objawienie, a jeśli nie mają (a nie mają) jesteście zupełnymi ignorantami jeśli chodzi o politykę, wiedzę o systemie i zasadach na jakich polityczne elity sprawują władze.
gdy się szczekaczowi zaproponuje konkretną rozmowę w oparciu o materiał faktograficzny (czyli o teksty Schmitta, których nigdy nie czytałeś), szczekacz podkula ogon i szybciutko zmienia temat, żeby tylko nie przyznać, że jest półgłówkiem, który poza sloganami z internetu nie ma nic do powiedzenia o niczym.
Chłopczyku, kompromitujesz się na każdym kroku w każdej dyskusji, gdy tylko ktoś chce, żebyś wyszedł poza slogany i pustosłowie leniwego szczeniaka przyklejonego do internetu. Kompromitujesz się nawet tutaj, bo próbujesz wikipediowy slogan o teorii Schmitta na temat "wroga politycznego" przeciwstawiać tezie o wykorzystaniu instytucji publicznych jako narzędzia polityki prospołecznej. Gdybyś miał w ręku kanoniczny tekst Schmitta o "wrogu politycznym", to wiedziałbyś, że piernik nie ma nic do wiatraka, bo owa konstatacja Schmitta dotyczy sposobu uprawiania i wartościowania polityki w ogóle, nie zaś konkretnego ustroju, instytucji czy takich lub innych rozwiązań społecznych.
Szkoda czasu na dyskusje z półanalfabetą, który z każdego szanującego się forum internetowego wyleciałby za typowy trolling - pyskowanie na każdy temat bez nawet elementarnej jego znajomości.
I nie płakałem po Kuroniu:)
Co prawda 95% waszego tekstu to kakafonia rozhisteryzowanego dziecka, ale te 5% wystarczy aby stwierdzić, że 1) rzeczywiście Carl Schmitt pomylił się wam z Karolem Mayem 2) porwaliście się na analize zjawisk, których istoty nie jesteście w stanie pojąc.
Filozofia polityczna autora "Kryzysu demokracji parlamentarnej" jest pewną całością, nie sposób zrozumieć schmittowskiej koncepcji wroga politycznego bez jego krytyki ustroju politycznego. Nie można oddzielić jednego od drugiego, chyba że ma się bardzo mały rozumek, który nie jest w stanie pojąc ich syntezy.
A więc Schmitt pisał o konkretnym wrogu, dlatego własnie uznajemy go - w przeciwieństwie do naiwnych lewicowychpatriotów - za zdeklarowanego wroga konkretnego ustroju politycznego, demokracji liberalnej.
Carl Schmitt, choć był nie mniej reakcyjnym ideologiem niż lewicowipatrioci, był myślicielem inteligentnym a jego krytyka demokracji całkowicie wyklucza go z horyzotnu zainteresowań naszych ciepłych demokratycznych kluch. On był przenikliwy w rozpoznaniu fałszu systemu, lewicowymmpatriotom brakuje tylko włożyć smoczek do buzi i lizaka do łapci. Jak to powiedział Piłsudski do naszych polskich lewicowychpatriotów - wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić. I nic się nie zmieniło.