Grodzkiej brakuje naturalności. To zaś pozbawia ją wiarygodności. Stąd jej nawet słuszne lewicowe poglądy wiszą w powietrzu. Popieranie jej zatem nie miało fundamentów. Ich brak pozbawiał jakikolwiek wysiłek sensu, bo odbierał nadzieję na sukces. Jej klęska od początku była więc klarowna.
Nowicka to trochę inna bajka. Jej naturalności nie brakuje. Ma jej aż nadmiar, co swoją płaczliwością potwierdza. Ale właśnie dlatego musiała przegrać.
Lewicowość najlepiej jednak wyraża Magdalena Ogórek. Dlatego powinna wygrać. Inaczej lewicowcy jeszcze głębiej wdeptywani będą w ziemię. Ich łzy i tupanie nic nie pomoże.
prezydenta. Rafalala też nie zebrałby podpisów.
"Zebranie 100 tysięcy podpisów poparcia dla kandydatury nie wydawało się zbyt trudne. Udało się to tak egzotycznym kandydatom, jak nacjonalista Marian Kowalski, który zadbał nawet o końcówkę 88, stanowiącą w neonazistowskich środowiskach ksywkę liter HH, czy Paweł Tanajno, szerzej nieznany reprezentant Demokracji Bezpośredniej."
Myślę, że powodem sukcesu tych Panów było, w przypadku Mariana Kowalskiego, oparcie się na licznej subkulturze kibiców, rekrutujących zwolenników małych partii nacjonalistycznych w każdych wyborach i organizujących wielotysięczne Marsze Niepodległości każdego roku, a w przypadku Pana Tanajno, oparcie się na środowiskach informatyków i młodzieży, poszukujących poparcia kandydata "zdecentralizowanego", spoza "układu" itp. czyli podobna motywacja, jaka kieruje ludźmi do popierania Kukiza czy Korwina. Tymczasem manifestacje propracownicze, proekologiczne czy np. parady równości są o wiele słabsze liczebnie. Najbardziej medialne okazują się natomiast manifestacje związków zawodowych solidarnościowych, które popierają polityczną prawicę ze względu na antykomunistyczne i konserwatywne tendencje w nich występujące. Przewodniczący Duda zrobił ostatnio stosunkowo wiele dobrych rzeczy dla nacisku pracowniczego w Polsce, choć na razie większych efektów nie ma. Jednak szukając koalicjantów wymieniał PiS, oburzonych Kukiza i narodowców, z drugiej strony politycznej sceny, zwłaszcza pozaparlamentarnej, sojuszników nie szukał. Wyrazisty okazuje się Jan Guz z OPZZ. OPZZ organizuje coraz lepsze manifestacje, jednak to manifestacje "Solidarności" są bardziej eksponowane medialnie. Buduje to wszechogarniający obraz koalicji narodowo-konserwatywno-prosocjalnej (ale tylko przedwyborczo), co obok błędów, bzdur i głupot na lewicy parlamentarnej, powoduje również niechęć elektoratu do poszukiwania pozaparlamentarnych partii lewicowych.
"Tymczasem Wanda Nowicka jest wicemarszałkinią Sejmu, zaś Anna Grodzka bardzo aktywną propracowniczą posłanką, zyskującą jednak medialne zainteresowanie raczej z powodu swojego transseksualizmu i atakom skrajnych konserwatystów, niż ze względu na egalitarne poglądy."
No właśnie, taki jest efekt komercjalizacji mediów w Polsce, w tym także tych publicznych. Liczy się pogoń za sensacją i kasą, nie zaś rzetelne przedstawienie poglądów. Z kogoś robi się kuriozum i dlatego nie ocenia się go po poglądach. Dopóki dominuje selekcja kandydatów pod kątem "ten nakradł, a tamten nie, ten jest normalny, tamten nie", sytuacja będzie sprzyjać konserwatystom.
"Znacznie więcej z nich identyfikuje się obecnie z szeroko pojmowaną prawicą: kulturową (PiS i satelici), ekonomiczną (TR, SLD) czy jedną i drugą (KNP i KORWiN, PO)."
Nie byłbym skłonny do takiej klasyfikacji sceny politycznej, choć racja co do tego, że przesunięta jest wyraźnie na prawo. TR i SLD to jednak partie nominalnie sytuujące się na lewo, przynajmniej w odniesieniu do prawicy. Problem budzi natomiast praktyka tych partii: w przypadku SLD biurokratyczne tendencje modernizacyjne bez względu na ideologię ze znaczącymi koncesjami na rzecz przedsiębiorców (co upodabnia tę partię do Platformy), w przypadku TR zaś korzenie części posłów tej partii w biznesie, na ogół w drobnym biznesie, przy twardej jednak linii ideologicznej, w wielu punktach dosyć lewicowych (równość, tolerancja, eutanazja, spółdzielczość), eksperymentowanie z niektórymi lewicowymi hasłami gospodarczymi (budowa państwowych fabryk, silny nacisk na spółdzielczość), szukanie poparcia wśród prostych ludzi, na bazarach.
"Partie lewicowe kulturowo (Zieloni, Unia Pracy), ekonomicznie (PPP, ostatnio – Razem) czy pod każdym względem (PPS, RSS) mają marginalne poparcie i praktycznie nie liczą się w wyborach na jakimkolwiek szczeblu."
Nie rozumiem, dlaczego Zieloni nie współpracują mocniej z lokalnymi proekologicznymi organizacjami pozarządowymi. Gdyby współpraca ta lepiej się układała, myślę że 100 tysięcy głosów spokojnie by zdobyto.
Słuszne są Pańskie tezy dotyczące taktyki marketingowej. Choć być może tegoroczna sytuacja czegoś te partie nauczy. Wydaje się mieć uzasadnienie uznanie obecnych partii konserwatywnych i nacjonalistycznych za bardziej zdyscyplinowane niż reszta sceny politycznej (dyscyplina tworzona przez Kościół, bazę kibiców w całej Polsce czy też wytworzenie marki Korwina wśród młodych ludzi). Gdyby taką dyscypliną cechowały się takie, dosyć masowe, związki zawodowe jak OPZZ czy Sierpień 80 czy wszystkie organizacje proekologiczne w kraju, to sukces byłby osiągnięty. Wina w tym wielu, zapewne i nas samych. Bo łatwo jest krytykować, trudniej coś zrobić razem. Jest dużo tego rodzaju mentalności w Polsce, dotyka ona również tych, którzy chcą ją zmienić.
Magdalena Ogórek w swym pierwszy telewizyjnym wywiadzie wyróżniała się na tle swych rywali inteligencją a przede wszystkim świeżością. Ona wygra te wybory. Idzie nowe! SLD to tylko wsparcie i pewnie nie an bloc. Swoim wywiadem potwierdziła mój głos. Bo młócenie słomy, co robią jej rywale, wcale mnie nie interesuj. Nie więc młócą dalej a ona niech swoim rozsądkiem i empatią zjednuje sobie zwolenników. Czekam na wspaniałą Panią Prezydent III RP. Będziemy z niej dumni, lewicowcy zaś przede wszystkim.
Banalna prawda o niepowodzeniu kandydatek: Grodzkiej i Nowickiej jest niestety taka: nie miały dostatecznej pomocy ze strony partii, które reprezentowały. Do zbierania podpisów potrzeba wielu aktywistów,którzy gotowi poświęcić wiele godzin swojego czasu, by siedzieć przy stolikach na ulicach, rynkach itd i zachęcać przechodniów do zinteresowania naszym kandydatem. Jak widać Zieloni i Unia Pracy to partie raczej wirtualne niż realne, bez kadry, bez gotowych do pomocy członków, którzy wykonaliby konkretną pracę w terenie, wśród ludzi, zamiast popisywania się na forach internetowych. Wynik M. Ogórek świadczy, że Jej zaplecze w postaci SLD jest realne i ptrafi pomóc kandydatce.
na postawione w tytule pytanie: "a kogo to obchodzi?".
Mam wrażenie, że zarówno Grodzka, jak i Nowicka, czują się dobrze w planktonie politycznym, inaczej znalezionoby pewnie motywację do zmiany. Jak wzmiankował autor, niektórym kandydatom udało się przeprowadzić mniej lub bardziej udaną kampanię, ale co najważniejsze - zakończoną sukcesem. Wbrew pozorom nie zawsze był to rezultat horrendalnych sum, a często bardzo zintensyfikowanej działalności w mediach społecznościowych, których lewica wciąż zdaje się nie docenać. Wiara w ludzi, którzy czytają programy, szukają i robią całą tę robotę na własną rękę to piękne ideały, niestety ideałami pozostają.
I cóż, no żal, bo kolejny raz wybierać trzeba między "mniejszym złem" a wstrzymaniem się od udziału. Ja decyzji nie podejmę jeszcze długo, bo nie potrafię.
Najlepszą odpowiedzią dlaczego Nowicka i Grodzka nie zdobyły podpisów jest styl wywodu Klebaniuka, który świadczy o oderwaniu od rzeczywistości. Nie zebrały, bo są słabe politycznie i tylko tyle. Znaczy to, że nie mają zaplecza, sprawnej organizacji, ciekawej oferty politycznej, trochę potrzebnego w polityce cwaniactwa. Te psychologiczne wywody i wyjaśnienia pokazują tylko tyle, że ktoś bardzo odjechał. A jak ktoś potrzebuje psychoterapii, to nie powinien zajmować się polityką.
Magdalena Ogórek wyróżnia się przede wszystkim urodą. Inteligencją nie miała okazji zbytnio się wykazać, ponieważ ogranicza się do milczących konferencji, wyreżyserowanych spotkań z ludźmi i błahych komentarzy na twitterze
po co twoje politologiczne wywody, skoro odpowiedź jest prosta. Zieloni i UP to partie wirtualne, bez realnych struktur. Jak nie ma struktur, to nie ma komu zbierać. Do uzbierania 100 tys podpisów potrzeba kilka tysięcy aktywistów/aktywistek. Stolików Zielonych i UP nie widziałem, nawet w najruchliwszych punktach Warszawy.
Podpisów nie zbiera się lajkami na Facebooku.
To, że Zieloni nie uzbierali tych głosów, to wynik słabego kontaktu partii z organizacjami ekologicznymi w kraju. Gdyby zrobiono z nimi sojusz, przyjęto do partii, to podpisy by się znalazły
Unia Pracy - partia ta umiera po rozstaniu z SLD, choć kiedyś wiele mogła (liderzy typu Bugaj czy Pol, jednak coś umieli, z dzisiejszego punktu widzenia - byli wybitni). Gdyby Adam Gierek zrobił sobie urlop od europolityki, zastąpiół Witkowskiego, to mógłby pozyskać trochę podpisów emerytów dzięki sentymentom do czasu władzy jego ojca
W Internecie też lewica zawiodła i zawodzi. Na lewica.pl ostra polityka publikacji tekstów - w tym roku wysłałem dwa teksty do publikacji - albo nie dotarły albo co. Jeśli są słabe czy jakieś inne, to dlaczego autor nie może dostać powiadomienia o wyniku głosowania w redakcji i czasu jego przebiegu. Liczba prawicowych blogów do blogów lewicowych wynosi jak 100:1. Pokolenie młodych, nawet dziewczyn, choć przede wszystkim chłopców, z idei lewicowych wybiera tylko antyklerykalizm, który łączy powszechnie z prawicowymi postawami typu nacjonalizm, rasizm, homofobia, antykomunizm, plucie na lewicę, nietolerancja z powodu "obciachowości". Obecni dwudziestolatkowie to w znacznej mierze jednostronnie zmanipulowany tłum, który sądzi, że lewica to Platforma Obywatelska oraz takie polityczne elektrony jak Kalisz czy "pogrobowcy" typu Miler i Kwaśniewski.
Budowa innej lewicy zajmie co najmniej 4-5 lat, nie chwilę. Potrzeba planu (pięcioletniego), a przede wszystkim nauki od:
- korwinowców i narodowców w sferze budowy własnych mediów
- PiS i PO, czyli jak stać się dwiema głównymi stronami politycznej barykady
Potrzebne są własne gazety, choćby lokalne, opanowanie związków zawodowych i tworzenie klubów sportowych lub młodzieżowych. Cholernie tego dużo. "Prawica" miała kościół w PRL, Pax, a poniekąd lokalnie niektórych działaczy ZSL, a potem wielu ludzi "S". Miała lepiej niż "lewica" w obecnym ponoć demokratycznym kraju.
jest typem naukowca w dobrym słowa znaczeniu i bardziej sobie ceni spokój niż funkcje przywódcze. Grodzka i Nowicka są typami zbyt samolubnymi -żadna nie nadaje się na prezydentkę. Grono znajomych z mojej inicjatywy zebrało podpisy Adamowi Dudzie mając w perspektywie pewny udział w komisjach wyborczych. Nowicka i Grodzka by tego nie zapewniły, co przewidziałem na początku -na szczęście.