To ogromna porażka dla całej europejskiej lewicy. Partia Pracy pod przywództwem Corbyna opracowała bardzo ambitny program i mogła stać się inspiracją dla reszty kontynentu. Teraz ta nadzieja umarła.
A stało się to głównie za sprawą brexitu. Większość członków Partii Pracy domagała się co najmniej drugiego referendum (ale tak naprawdę chciałaby anulowania brexitu) i wymusiła na kierownictwie przyjęcie takiego postulatu. Corbyn i tak spotkał się z ogromną krytyką liberalnych publicystów za to, że chciałby zająć w przypadku takiego referendum neutralne stanowisko. Tymczasem żelazny elektorat laburzystów w regionach robotniczych opowiedział się zdecydowanie za brexitem i odwrócił się od partii. Nie było tu dobrego wyjścia.
Swoje zrobiły też media. Przy takiej kampanii oszczerstw wymierzonej w Corbyna to i tak cud, że ponad 32% wyborców zagłosowało na Partię Pracy.
Najbardziej poszkodowani jak zwykle są natomiast Liberalni Demokraci, którzy w tych wyborach poprawili swój wynik w porównaniu do roku 2017 z 7,4% do 11,6%, a za to stracili 1 mandat. (Tutaj artykuł lewica.pl się myli, w poprzednich wyborach partia zdobyła 12 mandatów, więc straciła 1.)
w latach 70-tych i utorował Margaret Thatcher drogę do władzy.
Wyborcy, wbrew temu co czasem sądzą politycy, mają dobrą pamięć.
ale krótką, jak mawiali starożytni Rosjanie :).
W tym wypadku nie muszą mieć aż tak długiej. Wystarczy kilkanaście lat.
A był to czas farbowanych na różowo lisów w Europie (Blair, Schroeder, Miller). Pamiętasz :) ?
Szybko znaleźli się na marginesie historii. Dlaczego? Oto jest pytanie.
Wikipedia:
*Proamerykańska polityka zagraniczna nie zyskiwała Blairowi sympatii w kraju i w wyborach 2005 przewaga laburzystów w Izbie Gmin spadła ze 167 do 66 mandatów. Wybory lokalne w 2006 Partia Pracy przegrała.*
Łagodnie napisane, co robił wtedy Blair pamięta każdy kto interesował się trochę polityką. Przede wszystkim razem z Bushem j. jeździł po świecie i kłamał jak najęty w sprawie Iraku.
Wyborcom obiecywał trzecią drogę, ale w efekcie sam wyszedł na manowce.
A teraz znów konserwatyści na fali. Można się zastanawiać: Co ci wyborcy zobaczyli w tej konserwie :)?
Parę dni temu Anglia wybrała partę konserwatywną dając im samodzielną większość, odsuwając tym samym psujów na margines. Żeby było więcej do myślenia wynik głosowania dla konserwatystów to 43,6% !!! Anglia skopiowała wynik Polaków w wyborach w październiku tego roku, bo ten sam wynik uzyskał PIS.
Teraz często zastanawiamy się nad problemem zapaści politycznej różowej lewicy w wielu krajach europejskich i odwrót do partii konserwatywnych. Jest kilka aspektów tego problemu. Co jest kluczem do jego rozwiązania ? Co o tym myślicie ?
Prawica, centrum i lewica + prawica Z lewym skrzydłem prawicy i prawym lewicy jest nieadekwatny do rzeczywistego oczekiwanego podziału.. Prawica chce być ciągle akceptowana przez KK a odrzucając niereligijne planowanie rodziny , za to przechwyciła lewicowe zrównanie bogatych i biednych dotując ich sporymi kwotami na poprawę bytu ale nie akceptując nowego trendu zakamuflowane do uznania trzeciej płci + równoprawne związki z tradycyjnymi hetero.Centrum jak zwykle w rozkroku ale niby ta trzecia
może być ale małżeństwa i adopcje to Zdecydowanie"nie". Jest jeszcze prawica bardziej prawicowa niż by wynikało z poprzednich preferencji i jej wyznawców. jest oczywiście i pro wyznaniowa i anty Kościelna i żadnego rozdawnictwa , bo kto nie nadąża niech sam sobie radzi jak może albo sczeźnie z własnej winy oczywiście.Dotyczy to szczególnie kobiet które nie powinny szukać samodzielności a cieszyć się z dobrodziejstwa posiadania męża który wie że jego powinnością jest utrzymać rodzinę. Żadnych aborcji,sztucznych regulacji urodzeń ,preferowania niepełnosprawnych i eliminacja socjalizmu z komunizmem włącznie.
Najtrudniejszy jest wariant lewicowy.. to zn. jest ich więcej, bo wszyscy chcą by podział na bogatych i biednych był minimalny. ale ta cała reszta lewicowości ma takie rozległe spektrum że obejmuje zarówno prawicowe jak i centrowe i skrajnie lewicowe hasła które mają swych zagorzałych entuzjastów...najwięcej kontrowersji dotyczy LGBT> .
Dotychczas obyczajowość była domeną której normy wyznaczała klasa bogaczy wspólnie z Kościołem ale wiek XX zmienił normy na mniej rygorystyczne do prawie bez żadnych granic w XXI, W konsekwencji pogląd który bardziej dzieli niż sprawa własności.Po uwzględnieniu tego punktu lewica rozdrobniła się tak że trudno było się zjednoczyć a nieprędko wyzbyć się tego co przez wieki było i wpajane i ukrywane jako niemoralne i szkodliwe,
Jeśli z tym się uporamy jako lewica (cała) to będziemy najsilniejszą Partią jednoczącą wszystkich którzy nie chcą wojny..żadnej i z nikim.
czemu kandydatem był po raz kolejny biały mężczyzna? UK to państwo multietniczne, może dać szanse kogoś z kim wykluczona, nie-biała część społeczeństwa może sie identyfikować? Nie można było wystawić Sadiq Khana? albo jakiejś towarzyszki? to absurdalne że obydwie kobiety na stanowisku premiera była wyłonione przez Konserwatystów. Jaki to śle przekaz wyborcom?
A nie a propo-wyborów, czy tylko mi sie wyświetla baner reklamowy "NND - nie nasz dług"? Banner wiedzie do portalu zalecajacego brac kredyty chwilówki i podpowiadajacego jak inwestoać na giełdzie. Może jestem prostakiem bez szkoły, ale dla mnie ogłoszanie takich treści na portalu lewicowym jest kuriozalne
że Corbyn ma brzydką historię wypowiedzi o zabarwieniu antysemickim. To też jakoś przeoczono? czy liczyli że np: media dostaną amnezji i będą zachęcać do głosowania na krypto-antysemitę?
Do pierwszego komentarza:
Partia Pracy miała kandydatów do Izby Gmin pochodzących z różnych grup etnicznych. Rozumiem, że chodzi Ci o przewodniczącego partii, czyli w jakimś stopniu kandydata na premiera. Co za różnica, czy jest on biały, czarny, czy zielony, czy to kobieta, czy mężczyzna? Liczą się jego poglądy i kompetencja. W 2015 czołową kandydatką na to stanowisko była Yvette Cooper, reprezentantka blairyzmu i zwolenniczka zwrotu partii do centrum (najpewniej wystartuje też w nadchodzących partyjnych wyborach). Byłaby lepszym wyborem, bo jest kobietą? Sadiq Khan to taki sam centrysta.
Następnym przewodniczącym PP najpewniej będzie kobieta. Nie jest to ani dobra, ani zła wiadomość.
Z tą multietnicznością WIelkiej Brytanii nie przesadzajmy. 87% mieszkańców jest biała, w tym 82% to tzw. "biali Brytyjczycy".
Do drugiego komentarza:
Podaj jakikolwiek przykład antysemickiej wypowiedzi Corbyna. Powtarzasz brednie wałkowane wkółko przez prawicowe tabloidy brytyjskie.
Analogia z wynikiem PiS-u kończy się na tych procentach, bo o ile PiS coś faktycznie części obywateli oferuje w zakresie świadczeń socjalnych, brytyjscy konserwatyści są wyłącznie partią bogatych. Co nie znaczy, że i biedni na nich nie zagłosowali, ale wynikało to niestety bardziej z ogłupienia przez media, które wytoczyły brytalną kampanię przeciwko Corbynowi, niż z pamięci o Blairze. Żelazny elektorat partii z tzw. czerwonej ściany, czyli dawnych regionów robotniczych spustoszonych przez Thatcher, nie opuścili partii w latach Blaira, tylko właśnie teraz, kiedy na jej czele stoi człowiek, który od zawsze o nich walczył, i kiedy partia przyjęła najbardziej lewicowy program pod względem gospodarczym od kilku dekad. Tymczasem mediom udało się przekonać ludzi, że Corbyn to komunista, antysemita i sympatyk terrorystów. Przy poziomie materiałów w tabloidach takich jak "Daily Mail" czy "The Sun" nawet TVP nie wypada źle, ale w nagonce brały też udział poważniejsze tytuły prasowe. Wspomagało je w tej kampani blairystowskie skrzydło partii, które dążyło do usunięcia Corbyna od jego pierwszego dnia na stanowisku.
Jaka z tego lekcja dla polskiej lewicy? Chyba tylko taka, że bez zaprzyjaźnionych mediów niewiele się da. W polsce jedynym szerzej dostępnym pismem lewicowym jest tygodnik "Przegląd", więc sytuacja jest trochę podobna. Nie mam pojęcia, jak to zmienić. Może ludzie o lewicowych sympatiach zamiast działalnością polityczną powinni przez następne 20-30 lat zająć się działalnością biznesową i wykupić jakieś gazety czy kanały telewizyjne?
Co do antysemityzmu (rzeczywistego czy wymyślonego) to to akurat wszędzie na świecie poza Izraelem może tylko pomóc.
>Analogia z wynikiem PiS-u kończy się na tych procentach, bo o ile PiS coś faktycznie części obywateli oferuje w zakresie świadczeń socjalnych, brytyjscy konserwatyści są wyłącznie partią bogatych.<
Nie miałem na myśli szerszej analogii mówiąc o jednakowym wyniku, za mało znam tamtą scenę polityczną. Myślałem jednak o szerszym zjawisku wzrostu zaufania do prawicy, co widać po wynikach wyborów w wielu krajach Europy. Ale być może polega to na tym, że ugrupowania deklaratywnie lewicowe to zaufanie stopniowo tracą.
Jak wiesz, nie wszędzie media manipulują dla prawicy.
Być może zadecydował stosunek do Brexitu, przegrali ci którzy uważali, że lud się pomylił i trzeba różnymi kruczkam ten *błąd* naprawić. Może trzeba lud traktować poważnie ?
Z Twojej argumentacji wynika, że tamtejszy wynik wyborów to dzieło mediów, możliwe, ale władza mediów także ulega pewnej kontroli opini społecznej tej pozamedialnej. Tak było przed wyborami w Polsce w 2015. Zadecydowało chyba lekceważenie tej najliczniejszej grupy wyborców, np. odrzucanie milionów głosów spisywanych w społecznie ważnych sprawach.
Nie wystarczy mieć czasopisma potrzebna jest telewizja, ale i ten próg można przekroczyć. Możliwe dla Rydzyka to możliwe i dla Lewicy. Ale to nie załatwi wszystkiego.
Póki co trzeba liczyć na intuicję społeczeństwa i pracować efektywnie na wzrost zaufania uczciwością, sprawiedliwością ocen, godną postawą, mądrymi wypowiedziami, koncyliacyjną postawą w interesie społeczeństwa i demokracji.
Wiem że lewica w Polsce ma jeszcze potencjał, jest sporo jeszcze młodych, inteligentnych ludzi zdolnych zdobywać zaufanie społeczne. Trzeba starać się włączyć do pracy dla dobra kraju na poziomie samorządów i Sejmu, być opozycją konstruktywną. Wojna totalna polsko polska może przynieść korzyści tylko siłom antypolskim.
po dokonanym brexicie bo wtedy pewnie Szkocja już stanowczo będzie dążyć do odłączenia się od Anglii i pozostanie sprawa Irlandii co poszarpie nawet sklecony ład polityczny ,ten obecny tak ,że wszelkie prognozy teraz wieszczone okażą się zaskakująco nie trafione.
Podejrzewam że dopiero wtedy Cobryn zostanie doceniony.
kompletnie nie pojmuję poparcia lewicy dla separatyzmów. za współczesnym separatyzmem zwykle stoi mówiąc dzisiejszym językiem (tzw.) klasa średnia (chyba że chodzi po prostu i właśnie o solidarność klasową). tymczasem to w jedności jest piękno. anglia walia szkocja. kastylia katalonia baskonia galicja andaluzja. itd. wielkie państwa są jeszcze w stanie stawić czoła kapitalistycznym megakorporacjom. małe nie (i znów, chyba że lewicy właśnie i o to tu idzie).
te wszystkie wielkie potężne wspaniałe państwa europy brytania francja włochy niemcy hiszpania powstały wynikiem naturalnych procesów historycznych. rosja zresztą też. łączenia scalania wchłaniania mniejszych składników (a te wcześniej jeszcze mniejszych). niektóre rodziły się w wielkich bólach (tu zaś chyba najlepszy przykład to włochy po zjednoczeniu, wyzysk fiskalny, powstania antypodatkowe itp. sprawy). natomiast lewicy zdaje się być nienawistne wszystko co właśnie naturalne (np. istniejące setki czy tysiące lat stosunki damsko-męskie). być może i tu też leży jakiś powód choćby i podświadomy popierania przez nią separatyzmów. choć pewnie bardziej prawdopodobne to nadzieja drobnych lokalnych dziesięciorzędnych politykierów nb. często związanych ze (średnioklasową) lewicą na (tzw.) karierę polityczny eo ipso adekwatne i bardzo wymierne profile.
--Co za różnica, czy jest on biały, czarny, czy zielony, czy to kobieta, czy mężczyzna? Liczą się jego poglądy i kompetencja.
Zauważ jeden prosty mechanizm
Partia w kółko powtarza że przy władzy (politycznej, gospodarczej, medialnej itp) jest za dużo białych mężczyzn, a za mało kobiet i mniejszości etnicznych. I obiecuje wymusić większe "diversity" ukazami i edyktami, obiecując np: 50% parytet stanowisk w radach nadzorczych dla kobiet, że przymuszą korporacje do zwiększenia liczby kobiet na najwyższych stanowiskach itp. Partia ciągle zwraca się do nie-białych, wykluczonych mniejszości i mówi im "nie powinno być tak że tylko biali są u władzy, wy też macie mieć mozliwość zajmowania najwyższych miejsc w społeczeństwie.".
A potem partia wystawia do wyborów swojego kandydata, biąłego mężczyzne, tak samo jak poprzedniego i poprzedniego i poprzedniego kandydata.
A szeregowi wyborcy może nie są super zorientowani w niuansach politycznych, ale taki dysonans między słowami i czynami akurat łatwo zauważają i wyciągają swoje wnioski z tych obserwacji.
A jednocześnie partia która podobni nienawidzi kobiet i chce je zapedzić do kuchni, zabrać im prawa itp. ma na swoim koncie juz dwie premierki. Także tak
pamiętaj że przeciętny wyborca to nie aktywista który zawsze murem za swoją partią, a większość raczej politkom nie ufa i ich nie lubi, i nie jest trudno wyborców do siebie zrazić
A co do antysemityzmu, problem na pewno występuje w Partii Pracy, w końcu Corbyn za to przepraszał publicznie
Jest różnica między stwierdzeniem, że w liczącej pół miliona członków partii występuje problem antysemityzmu, a sugerowaniem, że Corbyn jest "krypto-antysemitą" i ma historię antysemickich wypowiedzi, co zrobiłeś w poprzednim komentarzu. A przypisywanie antysemityzmu Corbynowi to manipulacja, którą namiętnie posługują się brytyjskie prawicowe media.
Natomiast kwestia, że płeć czy kolor skóry Corbyna stanowi jakiś problem, nie pojawiała się wcale w czasie kampanii; ani tej, ani poprzedniej. Zresztą Partia Pracy ma dużo większy odsetek parlamentarzystów o płci żeńskiej, po ostatnich wyborach jest to więcej niż połowa (51,5%); w przypadku konserwatystów to 28%. Również na eksponowanych stanowiskach w gabinecie cieni Corbyna było dużo kobiet.
No i nigdzie w programie Partii Pracy nie widziałem postulatu parytetów płci w radach nadzorczych. Jest dużo o równości płac i innych zagadnieniach istotnych dla zwykłych kobiet.
Pierwsza rzecz to oczywiście polityka suwerennościowa, choć nieprzesadnie przesadna, jak bywa w wypadku nacjonalistów obu krajów.
Analogią nie jest oczywiście duża rozbieżność w programach, deklarowanych i realizowanych, w obszarze polityki społecznej. Partia Torysów, z wyjątkiem okresu II wojny światowej, nigdy nie była partią socjalną tout court, choć w latach 60. i 70. jeszcze wiele takich tendencji w niej istniało, wynikłych z przymusu odpowiedzenia czymś w okresie przedwyborczym dla kontroferty Partii Pracy.
Druga analogia to oczywiście odwołania do pieknej i wielkiej przeszłości, czyli czynnik typowy dla partii konserwatywnych i nacjonalistycznych. Choć znaczący liberalizm, zarówno na tle kulturowym i przede wszystkim ekonomicznym, wyróżnia Torysów na tle PiS.
Trzecia rzecz, która łączy PiS i Tory Party to nie wspólna frakcja europarlamentu (to też łączy), ale geografia wyborcza. Bastiony konserwatystów i PiS to okręgi wiejskie czy wiejsko-małomiasteczkowe, pozametropolitalne, o ogromnej większości deklarującej się jako Anglicy. Z kolei wielkie aglomeracje, Walijczycy, Szkoci, Irlandczycy oraz większość cudzoziemców z rodowodem pozabrytyjskim (która stanowi duży procent właśnie w tych aglomeracjach) głosuje na partie opozycyjne: Partię Pracy, Liberalnych Demokratów, Szkocką Partię Narodową, Plaid Cymru czy irlandzkich unionistów (którzy w przeciwieństwie do pozostałych są chętnie członkami koalicji z Torysami w ostatnich latach i dzielą z nimi wiele wspólnych punktów programowych, ale dla Irlandczyków chcą stanowić osobny podmiot, pro-brytyjski, protestancki, ale jednocześnie wyrazisty i irlandzki).
Co stoi za takim sukcesem Torysów na prowincji ? Oczywiście po części i dawniej mniejszy stopień industrializacji wpływał na ich większe poparcie w takich okręgach. Ale tymi nowszymi czynnikami jest Brexit, wiejskość i lokalność kontrowana wobec wielkich miast, cudzoziemców i globalizacji, i podobne kwestie, które dzieją się w całej Europie.
Obecna skala poparcia dla Torysów i ich rozkład geograficzny, bazujący na opozycji miasto (zwłaszcza duże i wielkie) i regiony zamieszkiwane przez mniejszości etniczne kontra większość okręgów wiejskich w danym kraju staje się coraz częściej typowy dla krajów europejskich, zwłaszcza tych większych, co w USA jest już zjawiskiem 20-letnim. Tam, Demokraci okopali się w dużych aglomeracjach i okręgach z dużą większością latynoską, blisko granicy z Meksykiem, względnie w niewielkich hrabstwach na Południu z względną większością afroamerykańską, zaś Republikanie wzięli niemal absolutnie prowincjonalną większość kraju ...
Myślę, że za sukcesem Torysów stoi też osobowość Johnsona, który podobnie jak Trump, stara się używać prostego języka, co tym samym zachęca do głosowania na niego słabiej wykształconego odbiorcę, zaś zniechęca osoby z wyższym wykształceniem, zwłaszcza z aglomeracji. Tym samym kolejny kamyk do tworzenia podziałów socjopolitycznych opartych na adresowaniu postulatów ogólnie rzecz prawicowych w sosie populizmu i wiejskości, zaś sprowadzanie resztek lewicowości do kultury wielkomiejskiej, elokwencji i politycznej poprawności. Taki podział socjopolityczny, wymyślony w USA, skolonizował już tymczasem większość Europy, w tym i Polskę, gdzie silna opozycja miasto-wieś zawsze istniała, i kwestią czasu było, kiedy inne etykietki temu podziałowi się doklei (liberalizm, populizm, prawica, lewica ...)
Dzięki Tomaszu, za to porównanie.
Co do podziału elektoratu na prowincjonalny i miejski można się zgodzić ale co innego określa mentalność małomiasteczkową Brytyjczyków a co innego polską.
Brytyjczycy ( wszyscy) tkwią świadomościowo w Brytanii mocarstwowej i dopiero tutaj zaczyna się podział na prowincję i miasto - prowincja uważa, że to przynależność do Unii uniemożliwia im powrót do epoki świetności, podczas gdy lepiej wykształceni Brytyjczycy zdają sobie sprawę z tego, że przynależność do tej Unii, to nadzieja na zachowanie tego, co z tej świetnosci pozostało a brexit przekreśla te nadzieje.
Polska prowincja natomiast nie ma takich rozterek, bo jagiellońska mocarstwowość nigdy nie była związana z ludowością, a wręcz przeciwnie - była to myśl polityczna związana ze szlachecką elitą, której wieś nienawidziła i która to niechęć przejawia się w dzisiejszym polskim podziale wieś-miasto z uwagi na to, że szlaceczyzna przeniosła się z majątków wiejskich do wielkich miast i przeistoczyła w inteligencję.
To to właśnie napędza ten podział, na którym okopał się Kaczyński.
Do tego dochodzi prostactwo tych wyborców, ujawniające się
w wyborczej wdzieczności elektoratu PiS za łapówki, nazywane eufemistycznie transferami socjalnymi, bez oglądania się na ogólnonarodowy interes państwowy.
No i czynnik kościelny, nieobecny w Wielkiej Brytanii.
te wasze tak zwane wielkie miasta też głosują na pis. bo i niby dlaczego miałyby nie głosować? więcej. to właśnie bez ich głosów nie byłaby możliwa wygrana pis. nie? no to popatrzcie. w warszawie głosuje na pis 380 tys. w kr 140 tys. a w takim dla przykładu bodzentynie 3 tys. ile tedy potrzeba takich małych bodzentynów dla zrównoważenia choćby tylko dwóch wskazanych (tzw.) wielkich miast? na logikę. skoro w pl odsetek ludności miejskiej jest wyższy od tego wiejskiej to chyba oczywiste że i owe miasta muszą głosować na pis (czy kto tam aktualnie zwycięża). zasadniczo nie na innej opcji.
*
Co za żelazna logika. 384 tys. warszawiaków i 140 tys. krakowiaków to większość wyborców tych miast?
Obok 5 wielkich i liczącego nawet nie 3 tys., a ledwie 2,2 tys. Bodzentyna jest jeszcze 6 miast dużych od 250 000 do 499 999, 27 średnich miast od 100 000 do 249 999, 46 miast od 50 000 do 99 999, 93 miasta od 25 000 do 49 999, 225 miast od 10 000 do 24 999, 184 miasta od 5 000 do 9 999, 217 miast od 2 500 do 4 999, 129 miast od 1 000 do 2 499 oraz 8 miast poniżej 1 000.
W Warszawie mieszka w sumie tylko ok. 5% ludności kraju, w Krakowie ledwie 2%. W Polsce są 942 miasta, z których PiS mógł wygrać teoretycznie nawet w 900, ale Ty próbujesz udowodnić karkołomną tezę, że to dzięki wielkomiejskim wyborcom PiS wygrało wybory.
Na PiS zagłosowało 8.110.193 wyborców. A więc ci ze stolicy nie stanowili nawet 5% z nich, a ci z Krakowa to ledwie 1,7%.
??? O co tobie człowieku tym razem chodzi?
Zmień sobie nick na Grek
tarak rysz tzw. wlk. miasta
te wasze tak zwane wielkie miasta też głosują na pis. bo i niby dlaczego miałyby nie głosować? więcej. to właśnie bez ich głosów nie byłaby możliwa wygrana pis. nie? no to popatrzcie. w warszawie głosuje na pis 380 tys. w kr 140 tys. a w takim dla przykładu bodzentynie 3 tys. ile tedy potrzeba takich małych bodzentynów dla zrównoważenia choćby tylko dwóch wskazanych (tzw.) wielkich miast? na logikę. skoro w pl odsetek ludności miejskiej jest wyższy od tego wiejskiej to chyba oczywiste że i owe miasta muszą głosować na pis (czy kto tam aktualnie zwycięża). zasadniczo nie na innej opcji.
autor: motyl,
data nadania: 2019-12-22 12:12:32,
słuchaj vc, no cóż, nie zrozumiałeś, zresztą nie po raz pierwszy, i w ten też co zwykle sposób, którym to jest nieogarnianie całości, ja bowiem nie twierdzę, iż pis, bądź ktokolwiek inny, wygrał albo wygrywa za sprawą wyborców tzw. miejskich (lub niemiejskich). rzecz leży tu w czymś zgoła innym, mianowicie, skoro w polsce większość ludności jest miejska, jak w każdym na świecie kraju rozwiniętym (tak określanym), to generalnie nie ma możliwości wygrania wyborów głosami JEDYNIE z okręgów nazwijmy to niemiejskich. to chyba jasne, nie sądzisz? nb. w samej tylko warszawie padło na pis więcej głosów niż w całym np. podlaskim czy świętokrzyskim (mówię tu oczywiście o liczbach bezwzględnych, bo to nim się wygrywa, a nie procentami).
"Obok 5 wielkich () jest jeszcze 6 miast dużych od 250 000 do 499 999, 27 średnich miast od 100 000 do 249 999"
---
nie kolego, miast dużych jest w pl nie sześć, lecz coś koło czterdziestu, bo miasto duże to miejscowość licząca ponad 100 tys. zaś miasto średnie to takie od 20 do 100 tys. a miasto małe to takie poniżej 20 tys.
https://de.wikipedia.org/wiki/Grossstadt
https://de.wikipedia.org/wiki/Mittelstadt
https://de.wikipedia.org/wiki/Kleinstadt
jeśli dotyczy to 80-milionowych niemiec to tym bardziej ma zastosowanie do o połowę mniejszej polski (gdybyś próbował iść w jakimś takim kierunku).
lublin, białystok, częstochowa, radom, kielce. wszystkie one są jak najbardziej duże, ową definicję wypełniając w całej rozciągłości, zaś sam ów próg, czyli owe 100 tys., przekraczając dwukrotnie albo trzykrotnie. i w każdym z nich rzecz jasna wygrywa pis. natomiast w takim wspomnianym przez mnie wcześniej krakowie liczba głosów na pis i na po (ko) jest niemal taka sama (140 tys. vs 150 tys.).
https://wybory.gov.pl/sejmsenat2019/pl/wyniki/sejm/pl
ale to tak wyłącznie na marginesie, gwoli wyjaśnienia tobie, a bez związku z mą wypowiedzią (2019-12-22 12:12:32).
Owszem, W-wa dała kupę głosów PiS-owi, ale reszta województwa mazowieckiego znacznie więcej. Istotą tu jest skala poparcia i ten dwupodział metropolie-prowincja, który staje się coraz bardziej istotny w świecie euroamerykańskim ... Nie będę się tu powtarzał i rozdrabniał, bo wiadomo, o co chodzi ...